Autor: Katarzyna Kozłowska

Publicystka, wydawca książek ekonomicznych, koordynator projektów medialnych.

Ile kosztuje dostęp do informacji

Ile kosztuje informacja w biznesie? Może być warta od 45 do 68 mln dol., czyli tyle, ile na trudno dostępnych, poufnych informacjach zarobił na amerykańskiej giełdzie indyjski potentat Raj Rajaratnam, założyciel funduszu hedgingowego GalleonGroup. Wiedza może też jednak kosztować 205 lat więzienia. To maksymalna kara, jaką mógłby wymierzyć finansiście amerykański sąd.
Ile kosztuje dostęp do informacji

Raj Rajaratnam (w środku) (c) PAP/EPA

W środę 11 maja, po 12 dniach obrad, ława przysięgłych uznała go winnym wszystkich 14 zarzucanych mu czynów, dotyczących insider trading. 29 lipca biznesmen usłyszy wyrok. Biorąc pod uwagę federalne orzecznictwo trafi do więzienia prawdopodobnie na 15,5 do 19,5 roku.

Mimo kilku rozpraw, które odbyły się od marca 2011 roku, przesłuchania kilkunastu świadków oraz wysłuchania na sali sądowej 45 nagrań z podsłuchów, Raj Rajaratnam nie przyznaje się do winy. Założyciel GalleonGroup i jego prawnicy uważają, że informacje, które finansista pozyskiwał z rynku od wysokich rangą managerów, członków rad nadzorczych i analityków, były wynikiem ciężkiej pracy indyjskiego miliardera. Że zostały pozyskane legalnie i że były osiągalne dla każdej osoby, która starałaby się je zdobyć, by skutecznie obracać kapitałem inwestycyjnym. Ława przysięgłych ma inne spojrzenie na tę kwestię. Został uznany za winnego, bo zebrano przeciwko niemu dużo dowodów. Jedna z ławniczek, 55-letnia Carmen Gomes, wyznała The Wall StreetJournal, że nagrania z podsłuchów wyraźnie pokazują, iż Rajaratnam używał w swojej pracy poufnych informacji i że służyły mu one do giełdowej gry. Amerykańscy dziennikarze przywołują fragmenty rozpraw, z których wynika, że 53-letni finansista do pozyskiwania niejawnych informacji wykorzystywał bardzo często swój telefon komórkowy. Do dobrze poinformowanych przyjaciół dzwonił nawet z wakacji. Z plaży w Miami czy wycieczki po Europie, zlecał dla nich sowite wynagrodzenia za pracę, które lokował na specjalnych kontach w swoim funduszu GalleonGroup. Jeden z jego informatorów, partner firmy doradczej McKinsey& Company, Anil Kumar, miał dostawać od niego aż 125 tys. dol. miesięcznie. Odsłuchane podczas procesu Rajaratnama nagrania telefoniczne pokazują, że indyjski biznesmen oraz jego brat Rengan planowali pozyskać kolejnego managera tej firmy. „Każdy to kanalia” – śmiali się podobno w rozmowach telefonicznych. Podczas kilkutygodniowego procesu w roli „informatorów” pojawili się wysocy rangą pracownicy Intela (Rajiv Goel), Goldmana Sachsa, Moody’s i IBM (Robert Moffat). Najgrubszą złowioną w sieć prokuratury rybą okazał się Rajat Gupta, były członek rady Goldman Sachs. Wykres pokazuje w jaki sposób „pomagał” Rajaratnamowi.

Dzięki nietypowym technikom pracy i technologii pozyskiwania informacji urodzony na Sri Lance Raj Rajaratnam zbudował ogromny fundusz hedgingowy GelleonGroup. W 2008 roku firma wyceniana była na 7 mld dol., a rok później na 3,7 mld dol. Fundusze Rajaratnama przynosiły rocznie 22,3 proc. zwrotu. Rajaratnam znajdował się na liście najbogatszych ludzi świata, a jego nazwisko umieszczono w książce „The New Investment Superstars”. Zgubiła go słabość do rozmów o sprawach, o których rozmawiać się nie powinno.

Insider trading to prowadzenie transakcji giełdowych za pomocą informacji niejawnych. Działalność taka jest na świecie i w Polsce zakazana. W Stanach transparentności i uczciwości giełdowej gry broni Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), w Polsce Komisja Nadzoru Finansowego (KNF). W Stanach Zjednoczonych na mocy ustawy z 1934 roku (Securities Exchange Act) SEC może domagać się przed sądem zwrotu przez malwersanta zarobionych na informacjach niejawnych pieniędzy i żądać kary w wysokości trzykrotnego zarobku, który malwersant zarobił w wyniku wykorzystywania niejawnych informacji. Oszustowi grozi też sankcja kryminalna, jednak przez ekspertów uznawana jest ona za niewystarczającą. Według Amerykańskiej Komisji Sądowej, średni wyrok za oszustwa finansowe wynosił w 2009 roku niecałe dwa lata więzienia (prawie 22 miesiące). W największej dotąd sprawie, dotyczącej insider trading, manipulowania kursem i innych oszustw, sprawie Bernarda Madoffa, padł wynik 150 lat więzienia. Ale to wyjątek. W Polsce działania insider trading zagrożone są karą grzywny do 5 mln zł i karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Ujawnianie i wykorzystywanie informacji poufnych w giełdowej grze jest jednym z najcięższych przestępstw, jakiego można dopuścić się na rynku kapitałowym.

Do insider trading dochodzi, gdy gracz giełdowy wykorzystuje w procesie inwestycyjnym  informację dotyczącą spółki X, która nie została jeszcze podana do wiadomości publicznej, a która będzie wpływać na cenę akcji lub instrumentu pochodnego. Informacjami takimi dysponują pracownicy spółki X lub pracownicy podmiotu tę spółkę obsługującego (kancelarii prawnej, firmy doradczej, firmy audytorskiej, banku). Chodzi tu między innymi o informacje dotyczące wyników finansowych za dany okres (zwłaszcza tych, które odbiegają od szacunków analityków), o planowanych akwizycjach, inwestycjach, fuzjach, zawartych kontraktach opiewających na znaczne kwoty. Gdy instytucje monitorujące giełdę zauważą podejrzane transakcje, zaczynają monitorować strony transakcji, osoby, ich powiązania itd. Nawiązują współpracę z organami ścigania. W ostatnim czasie insider trading stał się priorytetem amerykańskiej prokuratury. W ciągu 18 miesięcy zarzut postawiono 47 graczom. Monitoring podmiotów rynku kapitałowego wzmocniono po wydarzeniach związanych z kryzysem finansowym 2008 roku. Głośne sprawy, takie jak upadek Lehman Brothers czy defraudacja Bernarda Madoffa obnażyły masę nieprawidłowości na amerykańskiej giełdzie. Jej główni gracze, jak się okazało, nie tylko mają problem z zarządzaniem ryzykiem, lecz także z uczciwością, etyką i prawem. Rajaratnam jest 35 osobą, która dostała wyrok w związku z insider trading.

– Będziemy nadal ścigać i pozywać ludzi, którzy myślą, że stoją poza prawem i że są zbyt inteligentni, by ich schwytać – mówi agencji Reutera prokurator federalny Preet Pharara.

Jak można zarobić na informacji? Najlepiej pokazał to w roku 1987 Oliver Stone w głośnym filmie „Wall Street”. Młody makler Bud Fox chce wejść do wierchuszki nowojorskich białych kołnierzyków. Sprzymierza się ze starym giełdowym wyjadaczem Gordonem Gekko. Ale najpierw przekazuje Gekko poufne informacje, pozyskane od własnego ojca, na temat Bluestar Airlines. Gekko zaczyna być mentorem Foxa, ucząc go, że w grze należy wykorzystywać wszystkie środki. A przede wszystkim,  że trzeba wykorzystywać je do zdobywania informacji. W krótkim czasie, pod skrzydłami Gekko, Fox zbija fortunę. Kupuje sobie przestronny apartament na Manhattanie, zaczyna prowadzić wygodne życie itd. Oczywiście triumf nie trwa długo i film kończy się, gdy główny bohater jedzie do sądu. Wystawił Gekko „na odstrzał” przekazując prokuraturze nagrania ich wspólnych rozmów.

W 27 grudnia 2001 roku słynna amerykańska milionerka polskiego pochodzenia Martha Stewart sprzedała warte 230 tysięcy dolarów akcje firmy ImClone. Dowiedziała się o tym, że firma nie dostała pewnego istotnego dla swojej działalności zezwolenia. Akcje ImClone od następnego dnia zaczęły gwałtownie tracić. Poufne informacje Stewart uzyskała od twórcy ImClone, Samuela Waksal, który zresztą przekazał je również członkom swojej rodziny. Ruch Marthy Stewart uchronił ją przed wartą niemal 50 tys. dolarów stratą. Ale i tak została skazana na 5 miesięcy więzienia oraz 5 miesięcy aresztu domowego. Uznana za winną między innymi spisku, wykorzystywania poufnych informacji w obrocie giełdowym oraz utrudniania śledztwa musiała dodatkowo zapłacić 30 tys. dolarów grzywny. Wyrok i kara ogłoszone zostały w lipcu 2004 roku. Apelacja złożona przez Stewart, odrzucona została przez amerykański federalny sąd apelacyjny w 2006 roku.

Afery insider trading ma też na swoim koncie niegdyś wielka amerykańska korporacja Enron (która zbankrutowała w wyniku malwersacji). Na tydzień przed ogłoszeniem wyników finansowych firmy w lipcu 2001 roku, była menedżerka korporacji, Paula Rieker, sprzedała ponad 18 tys. akcji Enronu za 49,77 dol. za sztukę (wcześniej dostała je po 15,51). Zarobiła więc na akcjach ponad trzykrotnie, a ponadto uchowała się od dramatycznej straty, gdy akcje szybowały w dół po ogłoszeniu wyników finansowych. W tydzień po lukratywnej transakcji do publicznej wiadomości podano informację o ponad stumilionowej stracie firmy. W 2006 roku Rieker dostała wyrok w zawieszeniu.

Polska również nie jest wolna od amatorów łatwego zarobku. Głośna była między innymi sprawa Wedla. W 1997 roku pewien podmiot działający na polskim rynku wiedząc o tym, że lada chwila duży koncert zagraniczny ogłosi wezwanie na Wedla, skupował akcje producenta słodyczy, które były wówczas bardzo tanie. Po ogłoszeniu wezwania kurs spółki poszedł w górę o kilkadziesiąt procent…. Śledztwo w tej sprawie zostało jednak umorzone. Nie wykryto oszusta. Inne afery dotyczyły fuzji Banku Handlowego z BreBankiem czy Elektrimu.

Szukanie insider-traderów, czy całych siatek oszustów do żmudna praca wymagająca współpracy wielu instytucji jednocześnie (instytucji nadzoru giełdowego, policji, prokuratury, sądów). Dziś stosuje się w tropieniu przestępstw giełdowych coraz nowocześniejszą technologię – wykorzystywaną do tropienia przestępstw kryminalnych i politycznych.

Rajaratnama aresztowano w październiku 2009 roku. Najważniejsze dowody, w postaci nagrań rozmów, były już wówczas zebrane. Kiedy 11 maja sędzia Richard Holwell odczytywał wyrok, Rajaratnam słuchał go niewzruszony. Nie został osadzony w areszcie. Za poręczeniem wysokości 100 milionów dolarów wrócił do domu, do swojego apartamentu na Manhattanie. Nosząc elektryczną obrożę, może przebywać tam do 29 lipca, do dnia orzeczenia kary. Obrońca indyjskiego miliardera, John Dowd, zapowiada apelację. Przede wszystkim obrona będzie chciała udowodnić, że nagrania telefoniczne Rajaratnama uzyskano z naruszeniem prawa – dowodem w sprawie nie może być materiał zdobyty z naruszeniem prawa. Niezależnie od tego jak sąd apelacyjny potraktuje wniosek Johna Dowda, Rajaratnam wyciągnął już pewnie z całej tej historii lekcje: że ceną za informacje bywa wolność. Albo że, jak mawiał Woody Allen, o czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć.

rajaratnam grafiki

Raj Rajaratnam (w środku) (c) PAP/EPA
rajaratnam grafiki
rajaratnam grafiki

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane