Inwestorzy nie zostali zaskoczeni AA+

Obniżenie ratingu o pół stopnia nie powinno w żaden sposób wpłynąć na gospodarkę USA. Inwestorzy spodziewali się takiej decyzji – mówią rozmówcy Obserwatora Finansowego. Przedstawiamy trzy opinie ekspertów z perspektywy amerykańskiej, europejskiej i azjatyckiej. - Kongres powinien ograniczyć deficyt o 4 bln dol. w ciągu następnych 10 lat. To jest droga do naprawy finansów publicznych – mówi ekonomista Mark Zandi.
Inwestorzy nie zostali zaskoczeni AA+

Jak zareaguje giełda w Stanach - na odpowiedź czekają i inwestorzy, i rządy połowy świata. (CC By-NC-ND j.pellgen)

Obserwator Finansowy: Jakie konsekwencje gospodarcze dotkną USA po obniżeniu ratingu przez S&P?

Mark Zandi: Ta decyzja nie powinna wpłynąć w żaden sposób na gospodarkę amerykańską. Inwestorzy spodziewali się obniżenia ratingu i zdyskontowali negatywne konsekwencje na rynkach. Ponadto agencje Moody’s i Fitch potwierdziły rating AAA i ten fakt powinien uspokoić rynki. Warto zwrócić uwagę, iż wzrasta podaż na 10 – letnie obligacje, mimo iż ich oprocentowanie jest rekordowo niskie. To kolejny dowód na to, że USA są dalekie od bankructwa. Ponadto, gdy tylko pojawia się gdzieś na świecie poważniejszy problem gospodarczy inwestorzy sięgają po obligacje rządu amerykańskiego traktując je jako schronienie.

Co się jednak stanie, jeśli S&P negatywnie zaopiniuje dług innych instytucji, które są zależne od rządu federalnego? Wydaje się, że istnieje do tego powód, bo np Fannie Mae i Freddie Mac wykazały 2,9 mld dol. strat netto w II kwartale – przynoszą straty od 15 kwartałów.

To jest rzeczywiście bardzo poważny problem, bo obie instytucje będą wymagać dodatkowego bailoutu w wysokości 2,8 bln dol. po dokonaniu wpłat z tytułu dywidend do Departamentu Skarbu. To jednak także problem związany z Federal Home Loan Banks (działa podobnie jak Freddie i Fannie ubezpieczając kredyt hipoteczny) i niektórych rządów stanowych. Ich rating może spaść do poziomu, który będzie niższy niż zezwalają na to przepisy niektórych inwestorów. Wówczas oprocentowanie papierów wartościowych tych instytucji wzrośnie. Przypuszczalnie wzrost nie będzie stosunkowo wysoki, ale taki scenariusz nie byłby pożądany w obecnej sytuacji gospodarczej. Mógłby bardzo mocno zachwiać i tak już osłabionym zaufaniem inwestorów.

Istnieje przekonanie wśród inwestorów, że decyzje podjęte przez Kongres po debacie dotyczącej ograniczenia deficytu są niewystarczające. Niektórzy ekonomiści i inwestorzy, jak Mark Faber, Jim Chanos czy Paul Tudor Jones uważają, że Kongres powinien zredukować deficyt co najmniej o 10-20 bln w ciągu 10 lat. Zgadza się pan z nimi?

Nie. Porozumienie w sprawie obniżenia długu jest znaczącym krokiem, który pozwoli odzyskać równowagę fiskalną. Kongres powinien ograniczyć deficyt o 4 bln dol. w ciągu następnych 10 lat. To jest droga do naprawy finansów publicznych zdefiniowana jako cyklicznie skorygowany deficyt budżetowy w wysokości 2 proc. PKB. To jest wystarczające cięcie, która pozwala na stabilizację długu w stosunku do PKB na wysokim, ale dopuszczalnym dla agencji ratingowych poziomie 70 proc. To był cel budżetu prezydenta Obamy. I jeśli chodzi o wielkość cięć w stosunku do PKB, to nie jest on niższy niż cięcia proponowane w latach 90. I ta formuła znalazła się w ustawie Budget Enforcement Act w 1990 r. kiedy Bush Senior obiecywał iż nie podniesie podatków, a także w Deficit Reduction Act z 1993 r. podpisanej przez prezydenta Clintona, a także Balance Budget Act z 1997 roku. Te cięcia deficytu pozwoliły na stworzenie nadwyżki budżetowej przed 2000 r. Przyczyniły się do tego także wzrost produkcji uzbrojenia, a także boom wywołany rozwojem nowych technologii.

Cięcia uchwalone przez Kongres są niewielkie. Wystarczą?

Potrzebnych jest więcej reform zwłaszcza w dziedzinie prawa podatkowego. Kongresmeni muszą znaleźć sposób na zwiększenie dochodów budżetowych. Przypuszczalnie najłatwiej będzie nie odnawiać ulg podatkowych Busha w styczniu 2003 r. Jeśli podatki wrócą do poziomu z lat 90. dla gospodarstw domowych, których roczny dochód wynosi ponad 250 tys. dol., to dodatkowe dochody do budżetu wzrosną o 1,3 bln dol. w ciągu 10 lat. Należy także zredukować dopłaty do kredytów hipotecznych, które będą kosztować podatnika kolejne 1,4 bln dol. w ciągu 10 lat. Powinno zostać zlikwidowane różne subsydia związane z ubezpieczeniami zdrowotnymi, opieką nad dzieckiem, podatkiem od nieruchomości czy poszukiwaniem złóż surowcowych. Prawo podatkowe jest nieprzejrzyste i niesprawiedliwe. Reforma podatkowa prezydenta Reagana z 1986 r. zlikwidowała wiele luk podatkowych, ale część z nich wróciła do ustaw uchwalonych w latach 90.

Wzrost podatków nie osłabi niewielkiego wzrostu gospodarczego?

Osłabi, jeśli podatki wzrosłyby raptownie i jeśli obciążenia fiskalne dotyczyłyby w takim samym stopniu wszystkich podmiotów. Jednak, jeśli ten wzrost nastąpi bardzo powoli i będzie towarzyszył ulgom podatkowym w najsłabszych sektorach gospodarki, to będzie to impuls dla gospodarki. Tak wyglądała polityka gospodarcza prezydenta Reagana także w czasie jego pierwszej kadencji, gdy zastał Amerykę w stanie recesji. Wzrost dochodów budżetowych musi być nieodzownym elementem każdej reformy redukcji deficytu.

Czy decyzja S&P nie dotyka też dużo poważniejszej kwestii? Czy nie jest ona związana z długoterminową prognozą kondycji gospodarki USA? Niektórzy inwestorzy mówią o przesuwaniu się paradygmatu wzrostu. Swój pogląd opierają na analizie prof. Roberta Lukasa, który ocenia, iż gospodarka Stanów Zjednoczonych nie będzie rozwijać się w najbliższych latach w takim tempie jak przed kryzysem ze względu na obrany przez administrację model gospodarczy. Ameryka w okresie kadencji prezydenta Obamy zaczyna przypominać powoli etatystyczne państwo, z europejskimi problemami.

Nie wydaje mi się, że to jest trafna ocena. Amerykańska gospodarka wychodzi z recesji. To prawda, że istnieje wysokie ryzyko drugiej recesji. Przede wszystkim ze względu na globalne załamanie nastrojów wśród inwestorów. Znacząco przyczynił się do tego wzrost cen żywności i ropy. Każdy wzrost cen ropy o 1 cent kosztuje amerykańskich konsumentów 1,25 mld dol. rocznie. Choć ceny ropy wróciły do wcześniejszego poziomu to jednak amerykańscy konsumenci zapłacą 100 mld dol. więcej niż w 2010 r. Kiedy do tej kwoty doda się jeszcze wzrost cen żywności, to okaże się, że ten skok cen pochłonął dochód z tytułu ulg podatkowych. Także trzęsienie ziemi w Japonii w marcu tego roku spowodowało poważniejsze skutki niż prognozowali ekonomiści. Produkcja samochodów w USA została zaburzona z powodu niedoboru części dostarczanych przez japońskiego producenta. Straty przyczyniły się do zmniejszenia tempa rozwoju gospodarczego w tym kwartale o co najmniej 1 punkt proc. A kryzys w Unii Europejskiej spowodował 6 proc. spadki na rynkach, których wartość sięga około 1 bln dol. W ten sposób widziałbym przyczyny słabego wzrostu.

rozmawiał Tomasz Pompowski

Mark Zandi jest doradcą Komitetu Finansowego Izby Reprezentantów i szefem ekonomicznego instytutu badawczego Moody’s Economy. Był współpracownikiem noblisty Lawrence`a Kleina.

Jak zareaguje giełda w Stanach - na odpowiedź czekają i inwestorzy, i rządy połowy świata. (CC By-NC-ND j.pellgen)

Otwarta licencja


Tagi