Autor: Jan Cipiur

Dziennikarz ekonomiczny, publicysta Studia Opinii

Kres pewnego „wynalazku”

Obserwator Finansowy opublikował wywiad z prof. Stanisławem Owsiakiem z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Ja też nie należę do szczególnych wyznawców OFE, chociaż widzę więcej zalet niż wad. Obserwuję dyskusję w sprawie „być albo nie być” dla OFE z narastającym zniecierpliwieniem przede wszystkim z powodu nawały populizmu i demagogii.
Kres pewnego „wynalazku”

Jan Cipiur (Fot. Marcin Wegner)

Prof. Owsiak, były członek RPP, podkreślił w wywiadzie, że „…obserwujemy lawinowy wzrost długu (ponad 840 mld na koniec 2012 r.), głównie na skutek transferów z budżetu państwa do OFE”. Stwierdzenie to nie znajduje potwierdzenia w żadnych oficjalnych statystykach.

Zapał polemiczny nie jest dostatecznym powodem do abstrahowania od twardych danych, zwłaszcza w nauce, a już przede wszystkim w jej części poświęconej finansom. Uwaga nt. związków między transferami środków budżetowych do OFE, a wzrostem zadłużenia publicznego byłaby na miejscu, gdyby słowo „głównie” zastąpić wyrażeniem „między innymi”.

W okresie działania systemu Otwartych Funduszów Emerytalnych obejmującym lata 2000-2011 (w dostępnych publicznie źródłach nie opublikowano jeszcze zweryfikowanych danych za rok 2012 r., a rok 1999 może być uwzględniony jedynie w części z uwagi na rzeczywisty start reformy dopiero w trakcie tamtego roku) wpłaty budżetu na cel określony jako „obowiązkowe ubezpieczenia społeczne” wyniosły 660 mld zł. Środki w tej (ogromnej) wysokości stanowiły wsparcie dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, którym zawiaduje ZUS. Bez tych pieniędzy ZUS byłby niewypłacalny, a system nazwany przez prof. Owsiaka „jednym z największych wynalazków cywilizacji” upadłby pod ciężarem niewykonanych zobowiązań wobec osób oczekujących od niego emerytur i rent ze starego mechanizmu, w którym emerytów utrzymują wyłącznie obecnie pracujący.

W tym samym czasie łączne transfery z FUS do OFE w celu zasilenia filara kapitałowego pieniędzmi wyniosły niecałe 170 mld zł, czyli ok. jednej czwartej całości wysiłku ponoszonego przez system podatkowy na wypłatę emerytur i rent, a w języku urzędowym na „obowiązkowe ubezpieczenia społeczne”. Jeśli z porównania kwot 660 i 170 miliardów można wyciągać wniosek, że 170 miliardów to jest główny czynnik narastania zadłużenia publicznego, a o reszcie, czyli o prawie 500 miliardach nie warto nawet wspomnieć, to czyż trzeba lepszego przyczynku do negatywnej oceny jakości dyskusji w tej fundamentalnej sprawie.

(infografika D.Gąszczyk)

(infografika D.Gąszczyk)

Nie należę do szczególnych wyznawców OFE, chociaż widzę więcej zalet niż wad. Obserwuję dyskusję w sprawie „być albo nie być” dla OFE z narastającym zniecierpliwieniem przede wszystkim z powodu nawały populizmu i demagogii, przy czym po stronie zdeklarowanych obrońców II filara nie widzę takiego „wzmożenia” jak po stronie ich tyleż licznych, co mało wrażliwych na fakty adwersarzy.

Budżet państwa prezentowany w wersji ogólnej ma kilkadziesiąt pozycji, a w szczegółowej są to już tysiące danych. Bezlitośni krytycy OFE dążący nie tyle do ewentualnej korekty tej części nowego systemu co do rozniesienia w pył całego II filara z uporem zestawiają wysokość deficytów budżetowych wyłącznie z kwotami przekazywanymi do OFE, tak jakby budżet nie miał też innych wydatków. Warto zatem zajrzeć niekiedy do jednej lub drugiej ustawy budżetowej i do sprawozdań z ich wykonania. Ze sprawozdania z wykonania budżetu za 2011 r. dowiedzieć się można między innymi, że na wszystkie dotacje i subwencje wydatkowano wówczas z zasobów państwa 148,4 mld zł. Okazuje się jednak, że budżet wspiera nie tylko OFE i chyba nie tylko z powodu OFE się zadłuża.

W poważnej dyskusji nie wolno też zapominać o fundamentalnej zasadzie finansów polegającej na tym, że każdy bilans ma stronę „ma” i „winien”, czyli ogarnia zarówno zobowiązania (pasywa), jak również aktywa. W wysiłkach mających na celu zdeprecjonowanie OFE zapomina się intencjonalnie o tym, że na rachunkach OFE tkwią potężne aktywa. Komisja Nadzoru Finansowego podaje, że wg stanu na 31 maja 2013 r. aktywa netto polskich OFE wynoszą 280,6 mld zł. Innymi słowy, w części wykreowanej przez OFE dług publiczny ma bardzo solidne pokrycie. Nie można też zapominać, że nominalnie do OFE napłynęło z budżetu niecałe 170 mld zł, a teraz jest tego nominalnie o 110 mld zł więcej.

W odróżnieniu od zapisów na kontach w ZUS, które odzwierciedlają jedynie nadzieje na dochody ze składów i podatków do ściągnięcia w przyszłości są to realne pieniądze do odbioru na rynkach finansowych w każdej chwili. Świadome tuszowanie, że transfery z ZUS do OFE nie zostały zdematerializowane, a istnieją w formie aktywów dostępnych teoretycznie a vista (w praktyce też, tyle że szybka sprzedaż byłaby ze stratą) przypomina ocenę firmy, która ma wprawdzie 100 mln zł długu w bankach, ale z drugiej strony 150 mln w bardzo dobrze zabezpieczonych i niezagrożonych należnościach.

Na koniec odniesienie do obwołania systemu ubezpieczeń społecznych w modelu solidarnościowym jednym z największych wynalazków cywilizacji. Jest to taki sam świetny wynalazek jak dzieła finansowe niejakiego Madoffa, a u nas tego czegoś co zapisało się w jak najgorszej pamięci pn. Amber Gold. System solidarnościowy może jest w swoim duchu piękny, ale nie zmienia to faktu, że jest to klasyczna piramida finansowa, która ma szanse być w ruchu jedynie wtedy gdy liczba wpłacających przewyższa liczbę wypłacających. Wbrew zachwytom, jej burzliwy rozkwit, to parę zaledwie dekad pod koniec ubiegłego stulecia możliwy dzięki niesłychanej ekspansji demograficznej w połowie XX wieku. Wtedy istotnie młodych było tak wielu, że starych mogli przykryć czapkami. Teraz zaczyna być odwrotnie.

Przed II wojną światową systemami emerytalnymi był objęty w świecie niewielki odsetek ludności. Nie minęło chwil kilka, a obecnie, tj. od ok. 10-20 lat zaczyna się jego schyłek. To trochę za mało jak na wynalazek na miarę cywilizacji. Niezadługo zresztą nastąpi jego nieuchronny kres. Dlatego potrzeba nam dyskusji nawet „do upadłego”, ale jednak nie w narzucanym nam obecnie stylu.

Jan Cipiur (Fot. Marcin Wegner)
(infografika D.Gąszczyk)
Koszty-budżetowe

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

System z Bretton Woods i jego dziedzictwo – wnioski z konferencji naukowej

Kategoria: Analizy
Po upadku systemu z Bretton Woods zwiększyła się skala dyskrecjonalności polityki pieniężnej. Rosnąca popularność kryptowalut wymusiła na bankach centralnych zainteresowanie pieniądzem cyfrowym, który ponownie może zmienić zasady rządzące polityką pieniężną.
System z Bretton Woods i jego dziedzictwo – wnioski z konferencji naukowej

Jak napięte są rynki pracy w Stanach Zjednoczonych?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Badanie wskazuje, że rynki pracy w Stanach Zjednoczonych są obecnie bardzo „ciasne” i prawdopodobnie jeszcze przez pewien czas przyczyniać się będą do utrzymania presji inflacyjnej.
Jak napięte są rynki pracy w Stanach Zjednoczonych?