Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Lekcja japońskiego kryzysu

Deflacja wynika z braku wiary w przyszłość i gdy raz się w nią wejdzie, bardzo trudno z niej wyjść. Dlatego rządy w Europie muszą przekonać konsumentów i firmy aby więcej wydawali i pomogli w ten sposób gospodarce - mówi Hiromi Yamaji z Nomura Securities w Japonii.
Lekcja japońskiego kryzysu

Hiromi Yamaji, Nomura Securities

Obserwator Finansowy: Na Forum Nowych Idei uczestniczył pan w panelu „Czy świat jest skazany na wzrost?”. Gdzie znaleźć źródła tego wzrostu, szczególnie w strefie euro i w Stanach Zjednoczonych?

Hiromi Yamaji: Należy szukać ich w Azji, choćby dlatego, że jej wzrost jest znacznie większy niż innych regionów. Dla strefy euro mogą to być także rynki wschodzące: Rosja, cały Bliski Wschód. Oczywiście tamtejsze gospodarki zależą mocno od ceny ropy naftowej, ale i tak jest to bardzo dobra odpowiedź dla Europy.

Czyli wzrost weźmie się z większej wymiany handlowej, nie jakiejś rewolucji technologicznej, jak chcą niektórzy?

Tak. Globalizacja jest teraz podstawowym trendem, który napędza światową gospodarkę. Żeby mieć wzrost trzeba więcej handlować.

Czy obecny kryzys na Zachodzie jest podobny do „straconej dekady Japonii”?

I tak i nie. W japońskiej gospodarce sektor prywatny dzielił się na trzy grupy: konsumentów, firmy i banki. Kryzys zaczął się na początku 1990 roku od bańki na rynku nieruchomości, która uderzyła w banki i firmy. Jeśli popatrzymy na Stany Zjednoczone w 2008 roku to grupą, która została najbardziej dotknięta byli konsumenci, a także instytucje finansowe. W Japonii potrzebowaliśmy więcej wydatków konsumentów, bo ich nie dotknął kryzys, w USA z tego samego powodu potrzeba było więcej wydatków rządowych. W strefie euro więcej muszą wydawać i firmy i konsumenci. Jak się spojrzy na te kryzysy bliżej widać więc duże różnice.

Efekty są jednak takie same – zahamowanie wzrostu, ogromne długi i stopy procentowe bliskie zera.

To prawda. Jedną rzeczą, której możecie się nauczyć od Japonii jest szybkie i zdecydowanie podejmowanie decyzji. Kiedy stopy procentowe są bardzo niskie polityka monetarna może nie działać tak efektywnie jak wtedy gdy są wysokie. Nie wiem oczywiście co się stanie w Europie, ale polityka monetarna może nie wystarczyć. Wydatki fiskalne też muszą być szybko wzięte pod uwagę.

Gdzie znaleźć pieniądze na te wydatki?

Wydatki fiskalne nie są może właściwym słowem. Inwestycje muszą przyjść od kogoś innego. Firmy i konsumenci muszą wydawać więcej żeby pomóc gospodarce. Oczywiście mają teraz oni uzasadnione obawy o przyszłość. Rząd musi więc zrobić coś, żeby te obawy rozwiać. Należy pamiętać, że deflacja jest wynikiem braku wiary w przyszłość. I kiedy raz się wejdzie w deflację, to bardzo trudno z niej wyjść, co widać było w przypadku Japonii.

Wszyscy powinni wydawać więcej – zarówno Niemcy, jak i Portugalczycy i Grecy?

Nie. Grecy już nie mogą sobie pozwolić na wydatki. Wydawać mogą ci, których na to stać.

Europejski kryzys zadłużenia staje się teraz kryzysem bankowym? Czy banki potrzebują dokapitalizowania?

Tak. Trzeba wstrzyknąć kapitał, ale gdy kwota odpisów w bilansach banków będzie już znana. To też jest lekcja z kryzysu japońskiego. Jeśli nie określi się rozmiaru strat zasilanie pieniędzmi podatników nie zda się na wiele. Jeśli jednak straty zostaną określone, wtedy dokapitalizowanie potrafi być bardzo skuteczne.

Twierdzi pan jednak, że żaden prywatny bank nie może być już „zbyt duży by upaść”.  Czy zatem zasilenie banków pieniędzmi podatników po upadku Lehman Brothers było błędem?

Niekoniecznie. Mówię, że to nie powinno się powtórzyć od teraz, gdy mamy już nowe regulacje światowych rynków. Mamy mniejsze banki, mamy regulacje takie jak Bazylea III. W 2008 roku sytuacja była inna.

Czy ten kryzys jest szansą dla banków inwestycyjnych na większe zyski? Wszyscy cytują teraz tradera, który w wywiadzie dla BBC News powiedział, że marzył o takiej recesji jak obecna.

Dla nas najważniejszy jest poziom aktywności na rynku – nieważne czy rośnie on, czy spada, ważne że przyciąga inwestorów. Ta recesja wcale nie jest taka dobra, bo ludzie są znacznie mniej aktywni. Oczywiście i na takim rynku staramy się znaleźć swoje miejsce, ale wolelibyśmy jednak mniejszą zmienność.

Co pan myśli o nowych pomysłach regulacji – podatku od transakcji finansowych albo zakazie krótkiej sprzedaży?

Potrzebujemy nowych regulacji takich jak wspomniana Bazylea III. Podatek od transakcji finansowych jest jednak innego rodzaju pomysłem. Nie ma on sensu jeśli tylko kraje strefy euro go wprowadzą, a Wielka Brytania nie. Wówczas te kraje stracą, a londyńskie City zyska.

Rozmawiał Marek Pielach

Hiromi Yamaji jest wiceprezesem wykonawczym i przewodniczącym wykonawczym Rady Dyrektorów w Globalnej Bankowość Inwestycyjnej Nomura Securities  w Japonii.

Hiromi Yamaji, Nomura Securities

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Krótkoterminowe trudności, długoterminowe szanse

Kategoria: Trendy gospodarcze
Napływ imigrantów z Ukrainy w czasie obecnej wojny krótkoterminowo powoduje trudności, natomiast w długim terminie jest szansą na uzupełnienie polskiego rynku pracy - mówi Obserwatorowi Finansowemu Beata Javorcik, Główna Ekonomistka EBOR.
Krótkoterminowe trudności, długoterminowe szanse