Autor: Katarzyna Kozłowska

Publicystka, wydawca książek ekonomicznych, koordynator projektów medialnych.

Kompromis to część kultury politycznej w USA

PKB USA w II kw wzrósł o 1,3 proc. - mniej niż oczekiwano, Demokraci i Republikanie wciąż nie doszli do porozumienia w sprawie podniesienia poziomu długu. Mimo to amerykanista prof. Zbigniew Lewicki wierzy w potęgę tej gospodarki. - Nikt rozsądny nie wierzy w ewentualną niewypłacalność USA. Gdyby agencje ratingowe chciały obniżyć ocenę, musiałyby zadrzeć z własnym rządem. Ryzyko takiego ruchu byłoby straszliwe.

Obserwator Finansowy: Panie profesorze, media piszą: coraz bliżej bankructwa; groźba paniki na rynkach staje się realna, itp. Myśli pan, że Amerykanie nie podniosą debt ceiling i USA przestaną spłacać długi?

Prof. Zbigniew Lewicki: Moim zdaniem uda im się osiągnąć kompromis. Przecież w sporze o limit dopuszczalnego długu publicznego obie strony – i Demokraci, i Republikanie chcą zrobić to samo. Wiedzą, że muszą zwiększyć ten limit. Krótko mówiąc obie strony walczą o to, żeby znaleźć się w lepszej wobec przeciwnika sytuacji przed wyborami – wykorzystując do tego między innymi kwotę dopuszczalnego długu. Jestem przekonany, że żadna ze stron nie ma ochoty wziąć na siebie odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenie w drodze do kompromisu.

Czy kiedyś Ameryce zdarzyło się przekroczyć limit długu i przestać spłacać zobowiązania?

Nie, ale kilka razy było już blisko takiej sytuacji. Raz, w wyniku komputerowej pomyłki, Amerykanie poczuli, co może się wydarzyć, jeśli przekroczony zostanie debt ceiling. To było w 1979 roku, w czasie prezydentury Jimmy Cartera. Wówczas limit długu wynosił 400 mld dol. Kongres dogadał się w sprawie limitu długu dosłownie w ostatniej sekundzie – dosłownie tuż przed chwilą, kiedy trzeba było spłacać kolejne zobowiązania, na które zabrakło już pieniędzy. I kiedy Kongres osiągnął już kompromis, a prezydent podpisał ustawę, doszło w Departamencie Skarbu do pomyłki, w wyniku której opóźniła się transza 100 mln dolarów. To przecież drobna kwota jak na zobowiązania budżetowe. Opóźnienie spowodowało natychmiastowe naliczenie nowych odsetek i to drobne opóźnienie kosztowało rząd miliardy dolarów. Nikt nie będzie chciał ryzykować podobnego scenariusza dziś.

Demokraci, kłócąc się w Kongresie z Republikanami, wciąż wytykają im, że to za ich Prezydenta Reagana limit długu zwiększano 17 razy. Wskazują też kolejnego prezydenta, George’a W. Busha, za którego kadencji mocno zwiększono limit zadłużenia – poszczególne podwyżki wynosiły ponad 400 mld i ponad 900 mld dol.

Rzeczywiście, w czasach Reagana amerykańskie zadłużenie zaczęło rosnąć bardzo szybko. To był skutek reaganomiki. Ale też już wcześniej podnoszono co chwilę limit długu. Bush i Clinton podnieśli limit długu o podobne kwoty. Nadwyżki budżetowe, o których wspomina się w przypadku Clintona, które to miały być wykorzystane przy spłacaniu długu, były tak naprawdę bardzo niewielkie i nie miały specjalnego znaczenia. Pamiętajmy, że Clinton miał dwie kadencje – tę pierwszą od 1993 roku. I wówczas limit długu rósł. Sam prezydent Obama od początku swojej kadencji ma już za sobą trzy podwyżki debt ceiling. I ta obecna będzie czwarta.

Nie ma zresztą sensu, rozmawiając o pułapie dopuszczalnego długu, mówić o prezydentach, bo to nie oni o tym decydują. Oczywiście zysk z pewnych decyzji może mieć prezydent i jego administracja. Ale jest do decyzja Kongresu. I szczerze mówiąc, ta decyzja zwykle mało ma wspólnego z ekonomią. To decyzja polityczna.

Amerykanie poradzą sobie z tak olbrzymim długiem? Jak spojrzy się na tabelę przyrostu limitu zadłużenia, to wydaje się, że nigdy jeszcze Stany nie były tak zadłużone.

To prawda, ale tylko jeśli spojrzymy na liczby bezwzględne. Jeśli natomiast zbadamy stosunek długu do PKB, będziemy spokojniejsi. Dzisiejsze zadłużenie Ameryki to ok. 100 procent PKB. W czasie II wojny światowej wynosiło 140 PKB. I Stany Zjednoczone poradziły sobie z tym zadłużeniem. Przez następnych ok. 30 lat po wojnie udało się je spłacić i nic strasznego się nie wydarzyło. A w czasach powojennych nawet nieco obniżano debt ceiling.

Europa jest w lepszej sytuacji?

Na kontynencie europejskim mamy inną politykę finansową. Nie jestem ekonomistą, ale w przypadku tak ogromnej i zdrowej gospodarki, jaką są Stany Zjednoczone, nie jest problemem spłata długu publicznego. W obecnej sytuacji trzeba by było jednak podnieść podatki. Do wyboru są dwie drogi: podniesienie podatków lub zadłużanie się na konto przyszłych pokoleń i dziś lepsze byłoby jednak chyba to pierwsze rozwiązanie. Proponują je Demokraci. Oczywiście rację mają też Republikanie – podatki nie mogą być tak wysokie, by spowolniły gospodarkę. Bo spadek tempa wzrostu niesie ze sobą także mniejsze wpływy podatkowe. To błędne koło. Jak wiemy, ekonomia nie jest nauką ścisłą.

Czy awantura wokół długu, która właśnie się toczy, wpłynie pana zdaniem na wynik wyborczy w wyborach prezydenckich 2012 roku?

Efekt wyborczy, o który pani pyta, może być taki, że w wyborach będzie niska frekwencja. Oczywiście wcześniej, ze strachu, limit długu zostanie przesunięty. Tak sądzę. Amerykanie mają w swoją kulturę polityczną wpisany kompromis. Oni uczą się tego już na studiach – że w debatach zaczynają od przeciwnych biegunów i spotykają się koło równika. Nie sądzę więc, że nie dojdą do porozumienia. Gdyby nie dopięli kompromisu, to byłby to rzeczywiście finansowy dramat.

Sporom o poziom limitu długu przyglądają się agencje ratingowe. Czy w razie braku porozumienia rating kredytowy USA spadnie?

To byłoby szaleństwo, bo przecież te agencje są amerykańskie. Musiałyby zadrzeć z własnym rządem. Ryzyko takiego ruchu byłoby straszliwe. A w ogóle, to przecież nikt rozsądny na świecie nie wierzy w ewentualną niewypłacalność USA. Amerykańskie obligacje kupują nadal wszyscy. To najważniejsza gospodarka świata.

Rozmawiała Katarzyna Kozłowska

Prof. Zbigniew Lewicki specjalizuje się tematyce Ameryki, wykłada na Uniwersytecie Warszawskim, kierował Ośrodkiem Studiów Amerykańskich, pełnił funkcję dyrektora Departamentu Ameryki w MSZ

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Właśnie dokonuje się duży zwrot w polityce najważniejszych banków centralnych na świecie. Ściśle wiąże się z tym obserwowany wzrost rentowności obligacji rządowych, który rozpoczął się w 2021 r. i nabrał gwałtownego przyspieszenia w tym roku.
Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?