Autor: Mohamed El-Erian

Główny doradca ekonomiczny Allianz, publicysta Project Syndicate.

Obarczona chorobą spuścizna Lehmana

Zbliża się 5 rocznica bezładnego upadku Lehman Brothers. Mam nadzieję, że wśród tegorocznych publikacji pojawi się też analiza zjawisk, które wcześniej wydawały się nie do pomyślenia, a które się urzeczywistniły - i to w sposób, mający głębokie skutki dla obecnych i przyszłych pokoleń - a także tego, że nasze systemy rządów nadal nie potrafią na nie odpowiednio reagować. Przedstawiam cztery takie zjawiska.
Obarczona chorobą spuścizna Lehmana

(CC By NC ND goron)

Zbliża się piąta rocznica bezładnego upadku banku inwestycyjnego Lehman Brothers. Dlatego niektórzy analitycy ponownie zajmą się przyczynami tego historycznie ważnego „nagłego wstrzymania”, którego efektem stały się ogromne zaburzenia gospodarcze i finansowe. Inni będą opisywać konsekwencje tego wydarzenia, które nadal prowadzi do ludzkich cierpień na znaczną skalę.

A jeszcze inni (politycy, uczestnicy rynków finansowych) będą się dzielić osobistymi doświadczeniami z okresu, stanowiącego koszmar dla gospodarki globalnej a także dla nich osobiście i dla ich codziennego życia.

Choć wszystkie te publikacje będą niewątpliwie interesujące, to mam nadzieję, że w tym roku pojawi się też inny rodzaj tekstów: analiza zjawisk, które wcześniej wydawały się nie do pomyślenia, a które się urzeczywistniły – i to w sposób, mający głębokie skutki dla obecnych i przyszłych pokoleń – a także tego, że nasze systemy rządów nadal nie potrafią na nie odpowiednio reagować. Mając to na uwadze, pozwalam sobie przedstawić cztery takie zjawiska.

Pierwszym – i w dużej mierze powodującym największe konsekwencje – są utrzymujące się w zachodnich gospodarkach trudności z osiągnięciem silnego wzrostu oraz tworzeniem wystarczającej liczby miejsc pracy. Choć bowiem początkowy spadek PKB w ostatnim kwartale 2008 roku i pierwszym kwartale 2009 roku był ostry, to w gospodarce aż nazbyt licznych krajach Zachodu nadal nie nastąpiło odpowiadające mu odbicie. Nie mówiąc już o osiągnięciu trwałej stopy wzrostu, która umożliwiłaby całkowite zrekompensowanie utraconych miejsc pracy i dochodu.

Mówiąc bardziej ogólnie, tylko paru krajom udało się zdecydowanie przezwyciężyć ujawnioną przez kryzys triadę schorzeń:

– niewystarczający i niezrównoważony popyt zagregowany,

– niewystarczającą odporność i sprawność strukturalną,

– uporczywy nawis długu.

Efekt netto tego zjawiska wykracza poza słabe tempo wzrostu, powiększającą się nierówność dochodów, duże bezrobocie długoterminowe oraz alarmujący dziś poziom bezrobocia wśród młodzieży. Pięć lat po globalnym kryzysie finansowym w nader licznych krajach rozwój wstrzymują zużyte i przestarzałe motory wzrostu. W efekcie perspektywy silnego, trwałego i obejmującego wszystkich ożywienia gospodarczego nadal budzą obawy.

Jeśli uwzględnić tę brutalną rzeczywistość, to nie dziwi, że w sprawie drugiego ze zjawisk nie do pomyślenia wcześniej reakcja polityki gospodarczej jest niewystarczająca. A dokładnie chodzi o duży i uporczywy brak równowagi między hiperaktywnością banków centralnych i zniechęcającą pasywnością innych architektów polityki ekonomicznej.

Nie stanowi dużego zaskoczenia fakt, iż w momencie, gdy rynki finansowe zamarły, a aktywność gospodarcza mocno się skurczyła, banki centralne postępowały zdecydowanie i śmiało. Można się było spodziewać, że z uwagi na właściwie nieograniczony dostęp do prasy drukarskiej oraz wysoki zakres autonomii działania banki centralne będą aktywnym i skutecznym pierwszym reagującym. Zareagowały zresztą w sposób imponujący i globalnie skoordynowany.

Zadziwia natomiast, że pięć lat po kryzysie – i cztery od momentu, gdy rozchwiane rynki finansowe podjęły normalne funkcjonowanie – gospodarki Zachodu, które chcą uniknąć dalszego pogorszenia wyników ekonomicznych, nadal w przeważającym stopniu polegają na bankach centralnych. Odciąga to banki centralne od ich podstawowych obowiązków, gdyż zmuszane są do długiego stosowania cząstkowych i niedoskonałych narzędzi polityki pieniężnej.

Sytuacja ta odzwierciedla polaryzację polityki wewnętrznej w Stanach Zjednoczonych oraz złożoność wzajemnych relacji regionalnych w Europie, które zablokowały możliwość spójnych i zrównoważonych rozwiązań politycznych. Żeby docenić skalę problemu trzeba wziąć pod uwagę niezdolność Kongresu do uchwalenia rocznego budżetu (nie mówiąc już o wprowadzeniu reform średnioterminowych) czy niekompletność inicjatyw dotyczących strefy euro i to w momencie alarmująco dużego bezrobocia oraz pozostających jeszcze zagrożeń zaburzeniami finansowymi.

Ta polityczna dysfunkcja podważa chęć współpracy ze strony innych jednostek, tworzących politykę gospodarczą, także tych, które dysponują lepszymi narzędziami niż banki centralne. Zmusiło to szefów banków centralnych do pozostania na pierwszej linii frontu i tworzenia kolejnych rozwiązań pomostowych w oczekiwaniu, że inni zaczną działać razem z nimi. Efekt tego stanowi narażenie gospodarek Zachodu na coraz bardziej eksperymentalne posunięcia, obarczone znaczną niepewnością co do wpływu, jaki w dłuższym okresie może mieć posługiwanie się wyszukanymi, rynkowymi systemami w odniesieniu do sztucznych konstrukcji.

Trzecie ze zjawisk wcześniej nie do pomyślenia dotyczy sytuacji krajów rozwijających się. Te charakteryzujące się historycznie mniejszym wigorem gospodarki, ucierpiawszy początkowo wskutek kryzysu tak samo jak państwa zachodnie, potem odnotowały niesamowite odbicie. Tak mocne, że stały się motorem globalnego wzrostu. Zdarzyło się im jednak potknięcie – niezrównoważona mieszanina polityki gospodarczej i pieniężnej, która obecnie zagraża zarówno utrzymaniu przez nie wzrostu, jak i stabilności finansowej.

To ponowne zagrożenie niestabilnością finansową prowadzi do czwartego i ostatniego ze zjawisk nie do pomyślenia: że nie powidło się przekształcenie głównych sprawców kryzysu w duchu wiarygodności, trwałości i odpowiedzialności społecznej.

Weźmy duże zachodnie banki. Wiele z nich zostało uratowanych ze względu na znaczenie dla całego systemu. A że wsparcie oficjalne kontynuowano, szybko wróciły one do zyskowności. Nie zostały jednak objęte podatkiem od nieoczekiwanych zysków, a politycy nie dokonali wystarczających zmian w systemach wynagrodzeń, zachęcających do podejmowania nadmiernego ryzyka. W przypadku Europy na banki dopiero teraz wywiera się naciski w sprawie niedoborów kapitałowych, problemów z nadmiernym zadłużeniem i pozostałości słabych aktywów.

Możecie mnie nazywać histerykiem, ale ciągle niepokoi mnie to, jak bardzo nasze systemy zarządzania gospodarczego spóźniały się z reakcją na te cztery zjawiska. Im dłużej utrzymuje się ta niezwykła sytuacja, tym większe jest ryzyko, że szkodliwe implikacje kryzysu z 2008 roku będą nadal sięgać szeroko i daleko, obejmując nawet przyszłe pokolenia.

© Project Syndicate, 2013.

www.project-syndicate.org

(CC By NC ND goron)

Tagi