OECD: recesja straszy, ale koniunktura wciąż walczy
Widmo recesji jest blisko. Syntetyczny indeks wyprzedzający koniunktury gospodarczej stworzony przez ekspertów OECD – w wersji dla państw OECD, BRICS i Indonezji - spadł po raz dziesiąty z rzędu. W ciągu ostatniej dekady tylko raz zdarzył się dłuższy okres obniżki wartości indeksu.
(CC BY-SA kenteegardin)
Zadaniem wskaźnika Composite Leading Indicator (CLI – syntetyczny indeks wyprzedzający koniunktury) jest przewidywanie – z wyprzedzeniem rzędu 6 miesięcy – punktów zwrotnych w koniunkturze gospodarczej. Punkt zwrotny wartości indeksu powinien zapowiadać to samo w realnej koniunkturze gospodarczej, choć twórcy wskaźnika sugerują, że do potwierdzenia punktu zwrotnego wskazana jest obserwacja indeksu z kilku kolejnych miesięcy. Przy konstruowaniu wskaźnika dla każdego państwa dobierane były różnego rodzaju dane ekonomiczne, które miały najlepiej dla danego państwa odzwierciedlać przyszły przebieg krzywej koniunktury gospodarczej.
Zsumowany produkt grupy OECD i pozostałych sześciu państw to przeszło 80 proc. światowego PKB. Zważywszy również na wpływy polityczne tej grupy można z niemalże całkowitą pewnością stwierdzić, że ich koniunktura przesądza o tempie rozwoju gospodarczego całego świata. Podane 12 stycznia dane OECD z wartościami wskaźnika wyprzedzającego dla OECD i najważniejszych gospodarek spoza tej organizacji nie nastrajają optymistycznie. Trzeci miesiąc z rzędu wartość wskaźnika wynosi poniżej długoterminowej średniej wynoszącej 100 punktów. Na dodatek po raz pierwszy od maja 2009 roku tę granicę przekroczył też wskaźnik dla chin.
Od trwającego obecnie trendu spadkowego wskaźnika dla państw OECD i sześciu gospodarek spoza organizacji w minionym dziesięcioleciu dłuższy był jedynie 19 miesięczny okres spadku trwający od lipca 2007 roku do stycznia 2009, który poprzedził globalną recesję w 2009 roku, kiedy światowy PKB, liczony według parytetu siły nabywczej zmniejszył się o 0,9 proc. Poproszony o skomentowanie ostatniego okresu spadku wskaźnika CLI Gyorgy Gomai, szef działu wskaźników cyklicznych w OECD, powiedział, że dane z ostatnich miesięcy wskazują na spodziewane osłabienie tempa rozwoju gospodarczego, ale na ich podstawie trudno jest ocenić, czy w nadchodzącym czasie światową gospodarkę czeka recesja.
W prognozach ekspertów i ośrodków badawczych na 2012 rok nie pojawiają się czerwone liczby oznaczające recesję, choć należy zwrócić uwagę, że na przestrzeni ostatnich miesięcy założenia dotyczące światowego PKB w 2011 i 2012 roku były konsekwentnie rewidowane w dół. Jeszcze w kwietniu 2011 roku Olivier Blanchard, główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego prognozował, że w 2011 roku światowy wzrost PKB wyniesie 4,5 proc. i tyle samo w następnym roku. We wrześniu Fundusz przewidywał już tegoroczny wzrost PKB na poziomie 4 proc., a kilka dni temu pojawiła się zapowiedź, że MFW ponownie zredukuje swoją prognozę.
Mniej optymistyczne były początkowe przewidywania Economist Intelligence Unit, ale i one zostały zmienione. Zakładany w połowie ubiegłego roku wzrost PKB miał w latach 2011 i 2012 wynieść 4 proc. W sierpniu prognozy PKB zostały zredukowane do 3,6 proc. na 2011 rok i 3,5 proc. na następny.[w środę 10 stycznia Bank Światowy obciął prognozy wzrostu światowej gospodarki – PKB na świecie ma w tym roku wzrosnąć o 2,5 proc. a w 2013 r. o 3,1 proc. zamiast o 3,6 proc. – przyp. red.]
Analitycy giełdowi przyznają, że wskaźniki wyprzedzające koniunktury bywają wykorzystywane przy konstruowaniu automatów inwestycyjnych, których zadaniem jest generowanie sygnałów kupna i sprzedaży. Z drugiej strony ekonomiści przestrzegają przed przywiązywaniem do nich nadmiernej wagi, gdyż wskaźniki wyprzedzające mogą jednak dawać błędne sygnały.
W odniesieniu do ostatnio opublikowanych wartości wskaźników OECD nie można stwierdzić, że gremialnie podążyły za nimi indeksy giełdowe. Reakcje były zróżnicowane. CLI dla Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec spadły, a giełdy we Frankfurcie, Londynie i Paryżu w dniu podania komunikatu OECD zamknęły się na plusie. Zgodnie ze zmianą wartości wskaźników dla Stanów Zjednoczonych i Japonii zakończyły się notowania giełdy nowojorskiej i następnego dnia tokijskiej (komunikat OECD został upubliczniony 12 stycznia po zamknięciu giełd azjatyckich). I w jednym i w drugim przypadku nastąpiły wzrosty. Indeks giełdy w Szanghaju 13 stycznia obniżył się o 1,34 proc., a opublikowany poprzedniego dnia Composite Leading Indicator dla Chin spadł 11 miesiąc z rzędu. W przeciwnym kierunku podążył natomiast indeks giełdy w Hongkongu. Hang Seng wzrósł o 0,57 proc.
Nawet jeżeli indeks CLI dla grupy państw z dominującym udziałem w światowym PKB nie jest zapowiedzią recesji to niewątpliwie wpisuje się on w coraz dłuższą listę informacji potęgujących niepewność co przyszłości, a one z pewnością nie przybliżają rychłego powrotu globalnej gospodarki na ścieżkę szybkiego wzrostu, lecz co najwyżej utwierdzają kluczowych graczy światowego rynku w przekonaniu, że należy czekać na dalszy bieg wydarzeń.
Prof. Laszek Jasiński, kierownik zakładu gospodarki światowej Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk
Z liczbami trudno jest dyskutować, podobnie ze wskaźnikami syntetycznymi, chyba, że został popełniony błąd w obliczeniach. Obraz płynący z całej grupy wskaźników zbudowanych dla kilku krajów jest minorowy. Powszechne jest oczekiwanie wiadomości nienajlepszych, w co wpisuje się omawiany wskaźnik. Można jednak krytykować jego konstrukcję i uważać, że nie jest to w każdym przypadku dobrze dobrany zespół ostrzegawczych wielkości ekonomicznych. A jeżeli tak jest, to prognozy dotyczące koniunktury mogą być zbyt pesymistyczne.
W przypadku Polski we wskaźniku OECD bierze się pod uwagę realny efektywny kurs walutowy, WIBOR trzymiesięczny, koniunkturę w przemyśle przetwórczym, liczbę ofert na rynku pracy i dynamikę produkcji węgla. Są to ciekawie dobrane wielkości, ale można twierdzić, że pierwsza, druga, piąta, a może nawet czwarta z nich, nie wyraża bardzo dobrze oczekiwanego stanu koniunktury. Nie należy absolutyzować tych wyników.
Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego
Z wielkości i dynamiki indeksów CLI dla zdecydowanej większości państw i obszarów wynika, że niemalże na całym świecie koniunktura się pogarsza. Wyjątkiem są Stany Zjednoczone, które zdecydowały się na dodrukowanie ogromnych ilości pieniędzy i na razie czerpią z tego korzyści. To, czy czeka nas globalna recesja jest uzależnione od tego, jak cały świat zareaguje na panującą sytuację. Wartości indeksów pokazują, że model wzrostu generowanego przez stałe zadłużanie się i chiński eksport wyczerpał swoje możliwości i to jest podstawowy problem.
Świat stoi przed problemem naruszonej globalnej równowagi między sektorem finansowym i realnym oraz zadłużenia rosnącego praktycznie na całym świecie. Doszło do zdominowania globalnej gospodarki przez finansjerę, która trzęsie światem i narzuca mu warunki. Nie wiemy ile jest parapieniądza w świecie, wykreowanego w wyniku działalności kredytowej i emisji papierów wartościowych, a to powoduje bałagan. Nie widać, żeby sytuacja była porządkowana. Nie zostały choćby podjęte kroki zmierzające do odseparowania bankowości depozytowo-kredytowej od inwestycyjnej (zakaz ich łączenia, który obowiązywał w Stanach Zjednoczonych po wprowadzeniu ustawy Glassa- Steagalla z 1933 roku, został uchylony w listopadzie 1999 roku – przyp. red.). Nikt nie zaproponował posunięć, które miałyby usunąć przyczyny kryzysu trwającego właściwie nieprzerwanie od 2008 roku, bo to co z czym stykaliśmy się dotychczas to próby leczenia zawału aspiryną i tak długo, jak długo będziemy podejmować próby usunięcia jedynie objawów kryzysu będzie dochodziło do jego nawrotów. Niewątpliwie potrzebujemy gruntownej reformy globalnego systemu finansowego.
Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprzewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich
Wzrost gospodarczy sześciu największych gospodarek nie należących do OECD w znacznej części opiera się na eksporcie do państw OECD. Problemy najbardziej rozwiniętych odbiorców wywołuje też zawirowania u dostawców, tym bardziej, że wzajemna wymiana między Brazylią, Chinami, Indiami, Indonezją, Rosją i Południową Afryką jest niewielka. W Chinach dodatkowo ujawniają się problemy wewnętrzne, które mogą zakłócać dotychczasowy szybki rozwój i wzrost PKB. Zmienia się rynek pracy – rozwijająca się tam klasa średnia, ale również robotnicy wykwalifikowani oczekują coraz wyższych wynagrodzeń. Po każdym okresie długotrwałego wzrostu przychodzi spowolnienie gospodarcze i być może to następuje w Chinach. To, że wartość indeksu spada od dziesięciu miesięcy nie musi być jeszcze zapowiedzią globalnej recesji, tym bardziej, że takie wskaźniki czasem dają jednak błędne sygnały.
Zadaniem wskaźnika Composite Leading Indicator (CLI – syntetyczny indeks wyprzedzający koniunktury) jest przewidywanie – z wyprzedzeniem rzędu 6 miesięcy – punktów zwrotnych w koniunkturze gospodarczej. Punkt zwrotny wartości indeksu powinien zapowiadać to samo w realnej koniunkturze gospodarczej, choć twórcy wskaźnika sugerują, że do potwierdzenia punktu zwrotnego wskazana jest obserwacja indeksu z kilku kolejnych miesięcy. Przy konstruowaniu wskaźnika dla każdego państwa dobierane były różnego rodzaju dane ekonomiczne, które miały najlepiej dla danego państwa odzwierciedlać przyszły przebieg krzywej koniunktury gospodarczej.
Zsumowany produkt grupy OECD i pozostałych sześciu państw to przeszło 80 proc. światowego PKB. Zważywszy również na wpływy polityczne tej grupy można z niemalże całkowitą pewnością stwierdzić, że ich koniunktura przesądza o tempie rozwoju gospodarczego całego świata. Podane 12 stycznia dane OECD z wartościami wskaźnika wyprzedzającego dla OECD i najważniejszych gospodarek spoza tej organizacji nie nastrajają optymistycznie. Trzeci miesiąc z rzędu wartość wskaźnika wynosi poniżej długoterminowej średniej wynoszącej 100 punktów. Na dodatek po raz pierwszy od maja 2009 roku tę granicę przekroczył też wskaźnik dla Chin.
Kraje BRICS, wraz z Indonezją, w tabeli pod tekstem (Opr. DG)
Od trwającego obecnie trendu spadkowego wskaźnika dla państw OECD i sześciu gospodarek spoza organizacji w minionym dziesięcioleciu dłuższy był jedynie 19 miesięczny okres spadku trwający od lipca 2007 roku do stycznia 2009, który poprzedził globalną recesję w 2009 roku, kiedy światowy PKB, liczony według parytetu siły nabywczej zmniejszył się o 0,9 proc. Poproszony o skomentowanie ostatniego okresu spadku wskaźnika CLIGyorgy Gomai, szef działu wskaźników cyklicznych w OECD, powiedział, że dane z ostatnich miesięcy wskazują na spodziewane osłabienie tempa rozwoju gospodarczego, ale na ich podstawie trudno jest ocenić, czy w nadchodzącym czasie światową gospodarkę czeka recesja.
W prognozach ekspertów i ośrodków badawczych na 2012 rok nie pojawiają się czerwone liczby oznaczające recesję, choć należy zwrócić uwagę, że na przestrzeni ostatnich miesięcy założenia dotyczące światowego PKB w 2011 i 2012 roku były konsekwentnie rewidowane w dół. Jeszcze w kwietniu 2011 roku Olivier Blanchard, główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego prognozował, że w 2011 roku światowy wzrost PKB wyniesie 4,5 proc. i tyle samo w następnym roku. We wrześniu Fundusz przewidywał już tegoroczny wzrost PKB na poziomie 4 proc., a kilka dni temu pojawiła się zapowiedź, że MFW ponownie zredukuje swoją prognozę.
Mniej optymistyczne były początkowe przewidywania Economist Intelligence Unit, ale i one zostały zmienione. Zakładany w połowie ubiegłego roku wzrost PKB miał w latach 2011 i 2012 wynieść 4 proc. W sierpniu prognozy PKB zostały zredukowane do 3,6 proc. na 2011 rok i 3,5 proc. na następny. W środę 18 stycznia Bank Światowy obciął prognozy wzrostu światowej gospodarki – PKB na świecie ma w tym roku wzrosnąć o 2,5 proc. a w 2013 r. o 3,1 proc. zamiast o 3,6 proc. – przyp. red.]
Analitycy giełdowi przyznają, że wskaźniki wyprzedzające koniunktury bywają wykorzystywane przy konstruowaniu automatów inwestycyjnych, których zadaniem jest generowanie sygnałów kupna i sprzedaży. Z drugiej strony ekonomiści przestrzegają przed przywiązywaniem do nich nadmiernej wagi, gdyż wskaźniki wyprzedzające mogą jednak dawać błędne sygnały.
W odniesieniu do ostatnio opublikowanych wartości wskaźników OECD nie można stwierdzić, że gremialnie podążyły za nimi indeksy giełdowe. Reakcje były zróżnicowane. CLI dla Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec spadły, a giełdy we Frankfurcie, Londynie i Paryżu w dniu podania komunikatu OECD zamknęły się na plusie. Zgodnie ze zmianą wartości wskaźników dla Stanów Zjednoczonych i Japonii zakończyły się notowania giełdy nowojorskiej i następnego dnia tokijskiej (komunikat OECD został upubliczniony 12 stycznia po zamknięciu giełd azjatyckich). I w jednym i w drugim przypadku nastąpiły wzrosty. Indeks giełdy w Szanghaju 13 stycznia obniżył się o 1,34 proc., a opublikowany poprzedniego dnia Composite Leading Indicator dla Chin spadł 11 miesiąc z rzędu. W przeciwnym kierunku podążył natomiast indeks giełdy w Hongkongu. Hang Seng wzrósł o 0,57 proc.
Nawet jeżeli indeks CLI dla grupy państw z dominującym udziałem w światowym PKB nie jest zapowiedzią recesji to niewątpliwie wpisuje się on w coraz dłuższą listę informacji potęgujących niepewność co przyszłości, a one z pewnością nie przybliżają rychłego powrotu globalnej gospodarki na ścieżkę szybkiego wzrostu, lecz co najwyżej utwierdzają kluczowych graczy światowego rynku w przekonaniu, że należy czekać na dalszy bieg wydarzeń.
Prof. Leszek Jasiński, kierownik zakładu gospodarki światowej Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk:
Z liczbami trudno jest dyskutować, podobnie ze wskaźnikami syntetycznymi, chyba, że został popełniony błąd w obliczeniach. Obraz płynący z całej grupy wskaźników zbudowanych dla kilku krajów jest minorowy. Powszechne jest oczekiwanie wiadomości nienajlepszych, w co wpisuje się omawiany wskaźnik. Można jednak krytykować jego konstrukcję i uważać, że nie jest to w każdym przypadku dobrze dobrany zespół ostrzegawczych wielkości ekonomicznych. A jeżeli tak jest, to prognozy dotyczące koniunktury mogą być zbyt pesymistyczne.
W przypadku Polski we wskaźniku OECD bierze się pod uwagę realny efektywny kurs walutowy, WIBOR trzymiesięczny, koniunkturę w przemyśle przetwórczym, liczbę ofert na rynku pracy i dynamikę produkcji węgla. Są to ciekawie dobrane wielkości, ale można twierdzić, że pierwsza, druga, piąta, a może nawet czwarta z nich, nie wyraża bardzo dobrze oczekiwanego stanu koniunktury. Nie należy absolutyzować tych wyników.
Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego:
Z wielkości i dynamiki indeksów CLI dla zdecydowanej większości państw i obszarów wynika, że niemalże na całym świecie koniunktura się pogarsza. Wyjątkiem są Stany Zjednoczone, które zdecydowały się na dodrukowanie ogromnych ilości pieniędzy i na razie czerpią z tego korzyści. To, czy czeka nas globalna recesja jest uzależnione od tego, jak cały świat zareaguje na panującą sytuację. Wartości indeksów pokazują, że model wzrostu generowanego przez stałe zadłużanie się i chiński eksport wyczerpał swoje możliwości i to jest podstawowy problem.
Świat stoi przed problemem naruszonej globalnej równowagi między sektorem finansowym i realnym oraz zadłużenia rosnącego praktycznie na całym świecie. Doszło do zdominowania globalnej gospodarki przez finansjerę, która trzęsie światem i narzuca mu warunki. Nie wiemy ile jest parapieniądza w świecie, wykreowanego w wyniku działalności kredytowej i emisji papierów wartościowych, a to powoduje bałagan. Nie widać, żeby sytuacja była porządkowana. Nie podjęto skutecznych kroków zmierzających do odseparowania bankowości depozytowo – kredytowej od inwestycyjnej (zakaz ich łączenia, który obowiązywał w Stanach Zjednoczonych po wprowadzeniu ustawy Glassa- Steagalla z 1933 roku, został uchylony w listopadzie 1999 roku – przyp. red.).
Nikt nie zaproponował posunięć, które miałyby usunąć przyczyny kryzysu trwającego właściwie nieprzerwanie od 2008 roku, bo to co z czym stykaliśmy się dotychczas to próby leczenia zawału aspiryną i tak długo, jak długo będziemy podejmować próby usunięcia jedynie objawów kryzysu będzie dochodziło do jego nawrotów. Niewątpliwie potrzebujemy gruntownej reformy globalnego systemu finansowego.
Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprzewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich:
Wzrost gospodarczy sześciu największych gospodarek nie należących do OECD w znacznej części opiera się na eksporcie do państw OECD. Problemy najbardziej rozwiniętych odbiorców wywołuje też zawirowania u dostawców, tym bardziej, że wzajemna wymiana między Brazylią, Chinami, Indiami, Indonezją, Rosją i Południową Afryką jest niewielka. W Chinach dodatkowo ujawniają się problemy wewnętrzne, które mogą zakłócać dotychczasowy szybki rozwój i wzrost PKB. Zmienia się rynek pracy – rozwijająca się tam klasa średnia, ale również robotnicy wykwalifikowani oczekują coraz wyższych wynagrodzeń.
Po każdym okresie długotrwałego wzrostu przychodzi spowolnienie gospodarcze i być może to następuje w Chinach. To, że wartość indeksu spada od dziesięciu miesięcy nie musi być jeszcze zapowiedzią globalnej recesji, tym bardziej, że takie wskaźniki czasem dają jednak błędne sygnały.
Jeżeli kraj eksportował co roku 50 mln ton pszenicy i kukurydzy, czy 15 mln ton wyrobów stalowych, a nagle może wywozić ułamek tego wolumenu, to ma wielki problem gospodarczy. Przeżywa go Ukraina, walcząca z agresorem.
ChatGPT zapoczątkował nowy etap automatyzacji. W nadchodzących latach generatywna sztuczna inteligencja może doprowadzić do głębokich zmian na rynku pracy oraz znacząco przyspieszyć wzrost gospodarczy.
Produkcja ropy na Alasce znalazła się na poziomie najniższym od 45 lat. Ludzie wyjeżdżają stamtąd. Stan ma problemy budżetowe, które będzie chciał załatać m.in. uruchomieniem sprzedaży kredytów węglowych.
Ceny konsumpcyjne rosły w Stanach Zjednoczonych w tempie 3,5 proc., co stawia pod dużym znakiem zapytania perspektywę cięcia stóp procentowych za Oceanem. Odczyt inflacji CPI za marzec 2024 r. w USA był nieznacznie wyższy od rynkowego konsensusu i postawił Komitet Otwartego Rynku w niełatwym położeniu.
Droga energia, slowbalizacja, brak rąk do pracy, nadmierna biurokracja, wieloletnie zaniedbania inwestycyjne oraz opóźnienia technologiczne spętały potencjał rozwojowy Niemiec. Gospodarka przechodzi przez polikryzys– spowodowany wieloma czynnikami – na który nie ma prostej odpowiedzi w postaci np. pakietu koniunkturalnego lub jednej, porządnej reformy. RFN potrzebuje w istocie polireformy – dziesiątków drobnych korekt, które jednak jako całość określą na nowo równowagę między rynkiem a państwem.
Oczekiwaniom inflacyjnym gospodarstw domowych zazwyczaj nie poświęca się zbytniej uwagi przy monitorowaniu i prognozowaniu inflacji, częściowo dlatego, że wykazano, iż mediana ich oczekiwań ma mniejszą moc predykcyjną niż oczekiwania innych podmiotów. Niniejszy artykuł ma na celu dowieść, że zmiany w rozkładzie oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych są istotne dla prognozowania inflacji w najbliższym czasie i oferują dodatkowe informacje w porównaniu z miernikami rynkowymi i oczekiwaniami prognostów. Sugeruje to, że oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych powinny odgrywać większą rolę w monitorowaniu inflacji, a w konsekwencji w kształtowaniu polityki pieniężnej.
Najnowsze wydanie „Obserwatora Finansowego” ukazuje nam wizje przyszłości bliskiej i dalekiej. W tym numerze, najlepsi eksperci postarają się odpowiedzieć na kilka kluczowych pytań, dotyczących sztucznej inteligencji i tego jak generatywna AI wpłynie na bankowość, edukację oraz inne dziedziny naszego życia.
Nieefektywność nadzoru prowadzi do występowania nieprawidłowości i nadużyć na rynku funduszy inwestycyjnych w Polsce – taką sensacyjną tezę stawiają autorzy monografii „Nieprawidłowości i nadużycia na rynku funduszy inwestycyjnych”.
Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego wzmocniłaby znacznie pozycję Polski w europejskiej gospodarce – stwierdził w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym" dr Andreas Wittmer, dyrektor zarządzający Centrum Badań Lotniczych na Uniwersytecie w St. Gallen.
Sztuczna inteligencja powoli zmienia sposób działania banków i instytucji finansowych. Pomaga im zredukować ciężar biurokracji, ale także podejmować szybsze decyzje oraz utrzymywać efektywny kontakt z klientami. A będzie jeszcze lepiej. W perspektywie czeka kilkunastoprocentowy wzrost EBITDA.
Dywersyfikacja metod płatności, rozumiana jako poszerzanie dostępnej ich gamy, zwiększa wybór płatników i odbiorców płatności, stymuluje konkurencję na rynku i innowacyjność dostawców usług płatniczych, redukuje ryzyko, ponieważ uniezależnia rynek płatności od jednego, potencjalnie dominującego systemu płatności. Podobnie ma się sprawa z formami pieniądza, które się uzupełniają a jednocześnie konkurują i substytuują wzajemnie.
Współczesne problemy prawne Unii Europejskiej, sztuczna inteligencja w bankowości oraz polityka pieniężna były tematami grudniowego zjazdu na podyplomowych studiach MBA organizowanych w ramach drugiej edycji projektu „Akademia NBP”.
Portal ekonomiczny NBP „Obserwator Finansowy” ponownie znalazł się w czołówce najbardziej opiniotwórczych mediów w kategorii „Media ekonomiczne i biznesowe”, wyprzedzając m.in. „Parkiet”. Wzrost cytowalności treści publikowanych na łamach serwisu wzrósł w kwietniu w odniesieniu do marca 2023 r. o 37 proc.
Sytuacja gospodarcza w Polsce na tle innych krajów przedstawia się korzystnie. Warto zauważyć, że w szybkim tempie nadrabiamy dystans dzielący Polskę od poziomu życia w wybranych państwach europejskich. W ciągu ostatnich czterech lat dynamika wzrostu PKB plasowała Polskę powyżej innych krajów europejskich, zarówno strefy euro, w tym Niemiec i Francji, jak i krajów Unii Europejskiej z własną walutą, np. Czech.
Większość polskich przedsiębiorców odczuła skutki wojny w Ukrainie, choć jej wpływ oceniają w zróżnicowany sposób – wynika z badania przeprowadzonego przez Polski Instytut Ekonomiczny.
W styczniu 2020 roku Wielka Brytania formalnie opuściła Unię Europejską. Oczekiwane korzyści z brexitu, poza odzyskaniem suwerenności w zakresie kształtowania prawa i zewnętrznych relacji gospodarczych, jednak się nie zmaterializowały. Widoczny jest natomiast spadek wydajności i konkurencyjności brytyjskiej gospodarki, co wpływa także na kondycję rynku pracy.