Okazja do kupna, czy wstęp do mocniejszej przeceny

Maj stał pod znakiem słabej koniunktury na rynkach ryzykownych aktywów. W przypadku warszawskiej giełdy oznaczało to jednak bardziej wyhamowanie zwyżek, niż znaczącą przecenę. Ta pojawiła się na rynku surowców i na części rynków wschodzących. Większe osłabienie może jednak nadal pojawić się i u nas.
Okazja do kupna, czy wstęp do mocniejszej przeceny

Sala notowań GPW fot. GPW

Przesilenie na warszawskim parkiecie zbiegło się z osiągnięciem przez indeks WIG silnego oporu, jakim są okolice 50 tys. pkt. Rynek dotarł do tego poziomu już w początkach kwietnia, przez kolejne 3 tygodnie utrzymywał się w tym rejonie, by w maju zejść nieco bardziej poniżej niego. W sumie jednak od tegorocznego szczytu indeks w najgorszym momencie tracił 4 proc. W porównaniu ze zniżkami na wielu innych parkietach było to niewiele. Widać było, że wielu inwestorów widzi w osłabieniu koniunktury szansę na uzupełnienie portfela.

Maj przyniósł przy tym dwa ciekawe zjawiska. Pierwszym był wyraźny zwrot ku spółkom o defensywnym charakterze, czyli mniej wrażliwych na wahania koniunktury gospodarczej. Wśród największych przedsiębiorstw o 6,5 proc. w górę poszły notowania Tauronu, 6,4 proc. zyskał PZU, przeszło 9 proc. podrożało PGNiG, a 3 proc. wzrosła wartość akcji PGE. W tym czasie KGHM zniżkował o blisko 5 proc., a PKN Orlen o 7 proc., Lotos ponad 5 proc. Traciły też banki.

Drugim zjawiskiem jest słabość małych firm. Od końca kwietnia skupiający małe spółki sWIG80 zniżkował o blisko 4 proc. W tym roku wskaźnik ten jest jedynie 1,5 proc. na plusie, o ponad połowę mniej niż cały rynek. Zachowanie tego segmentu rynku jest o tyle ważne, że mówi on najwięcej o kondycji całej polskiej gospodarki, od której uzależnione są wyniki finansowe mniejszych przedsiębiorstw. Te w I kwartale w wielu wypadkach mocno rozczarowały. Dotyczyło to w szczególności branży budowlanej, która nie radzi sobie z rosnącymi kosztami. W efekcie w maju spółki z tego sektora idą w dół o jedną dziesiątą.

Korelacje między rynkami wciąż silne

Ostatnie tygodnie przyniosły wzrost korelacji między najważniejszymi rynkami. W przypadku towarów i akcji na świecie w minionych 4 tygodniach było to 0,77, co oznacza, że w ponad trzech czwartych ruch jednego z tych rynków można wytłumaczyć zmianą cen na drugim z nich. Zbieżność zachowań cen akcji na rynkach wschodzących i dojrzałych sięgał w tym czasie 0,97.

Blisko 90 proc. wahań notowań surowców można było wiązać ze zmianami kursu EUR/USD. Tak samo silna była korelacja kursów akcji i rentowności obligacji na świecie. Na tym tle zbieżność notowań na warszawskim parkiecie i na europejskich giełdach jest mała. Wynosi 0,66. Generalnie zauważalne jest w tym roku pewne „rozjechanie” się naszego rynku z parkietami europejskimi. O ile przez cały 2010 r. sytuacje, kiedy 4-tygodniowa korelacja spadała poniżej 0,8 były rzadkie, to w tym roku wyjątkiem jest korelacja przekraczająca taki poziom.

Co to oznacza dla inwestorów? Przy podejmowaniu decyzji lepiej skupić się na sygnałach płynących z naszego parkietu, niż uzależniać je od wydarzeń na świecie. Jednocześnie trzeba się liczyć z tym, że w skali globalnej zachowanie jednego rynku będzie miało istotny wpływ na kondycję pozostałych.

Korelacje notowań mówią nam o zbieżności ruchów cen na poszczególnych rynkach, natomiast analiza względnego zachowania jednego rynku względem drugiego pozwala ocenić to, który z nich jest silniejszy. W tym względzie ostatnie tygodnie przyniosły ważne wskazówki. Akcje z emerging markets pozostawały słabsze niż w krajach rozwiniętych. Ta tendencja, głównie za sprawą państw azjatyckich, utrzymuje się od jesieni minionego roku. Wyjątkiem był tu jedynie marzec, kiedy rynki wschodzące wykazały się dużą siłą.

Duże problemy z utrzymaniem przewagi nad rynkami akcji mają surowce. Od maja 2010 r. pozostawały one znacząco silniejsze od giełd, ale ostatnie tygodnie postawiły pod znakiem zapytania utrzymanie się tego zjawiska. Natomiast towary w dalszym ciągu wypadają lepiej niż notowania euro wobec dolara. To oznacza ograniczoną wrażliwość cen surowców na zniżkę kursu EUR/USD. Ciekawe przy tym jest to, że od początku tego roku akcje na świecie nie dają przewagi nad obligacjami.

Uwagę zwraca stopniowe podnoszenie się różnicy rentowności obligacji na rynkach wschodzących oraz dojrzałych. Doszła do 2,9 pkt. proc., najwyższego poziomu od końca lata 2010 r. To potwierdzenie niekorzystnego spoglądania globalnych inwestorów na emerging markets. Znajduje ono potwierdzenie w przepływach globalnego kapitału, który stopniowo zaczyna wycofywać się ze wschodzących rynków akcji. O ile w krótkim terminie nie ma to przełożenia na kondycję warszawskiego parkietu, to w dłuższym czasie będzie niekorzystnie oddziaływać. Rynki o podobnej specyfice, jak na przykład emerging markets, działają na zasadzie zestawu naczyń połączonych. Na dłuższą metę „stan wody” musi utrzymać się na takim samym poziomie. Zatem obniżanie się cen na innych rynkach będzie skłaniać do przenoszenia się na nie kosztem tych parkietów, na których ceny nie poszły w dół i stały się w efekcie relatywnie droższe.

Koniunktura gospodarcza „siada”

Rynki akcji w dalszym ciągu muszą sobie radzić z napływem niekorzystnych doniesień gospodarczych. Chodzi zarówno o negatywne rozczarowania pojawiającymi się wiadomościami, jak również o obiektywne osłabienie wskaźników ekonomicznych. Niemiłą niespodzianką okazały się wstępne odczyty majowych wskaźników wyprzedzających koniunktury w strefie euro. PMI dla przemysłu obniżył się do 54,8 pkt. z 58 pkt. miesiąc wcześniej, a w sektorze usług nastąpił regres z 56,7 pkt. do 55,4 pkt.

Źle wypadły wszystkie majowe indeksy obrazujące aktywność przemysłu w poszczególnych regionach Stanów Zjednoczonych. New York Empire State spadł z 21,7 pkt. do 11,9 pkt. Philadelphia Fed poszedł w dół z 18,5 pkt. do 3,9 pkt. Richmond Fed spadł z 10 pkt. do minus 6 pkt. Z tak dużą skalą negatywnych zaskoczeń wiadomościami gospodarczymi ostatnio mieliśmy do czynienia w wakacje minionego roku. Tyle tylko, że wtedy rynki akcji były po solidnej wyprzedaży, a teraz trzymają się blisko szczytów.

Tę siłę można łączyć z tym, że słabsze informacje ekonomiczne nie przekładają się jeszcze na obniżki prognoz wyników spółek w USA, choć w Europie to zjawisko zaczyna być widoczne. O ile w tym roku analitycy podnieśli szacunki dla spółek z USA o 4 pkt. proc., to w przypadku przedsiębiorstw ze Starego Kontynentu nastąpił spadek o 4 pkt. proc. W obu przypadkach spodziewany jest jednak nadal wzrost o wysokie kilkanaście procent. Coraz częściej zdarza się też, choć nie jest to zjawisko masowe, że prognozy zmniejszają same spółki. W ostatnich 4 tygodniach w Ameryce zdarzało się to częściej, niż podnoszenie przewidywań dotyczących zysków.

Najlepiej obecną sytuację na giełdach opisują chyba wskaźniki nastrojów. Rzadko spotykana jest sytuacja, w której tak szybko maleje odsetek optymistów, ale nie zwiększa się grono zwolenników zniżek. W ankiecie Investors Intelligence, będącej odzwierciedleniem nastawienia do koniunktury giełdowej autorów najpopularniejszych biuletynów inwestycyjnych w USA, odsetek byków spadł w maju o ponad 10 pkt. proc., a odsetek pesymistów zwiększył się o niecały 1 pkt. proc. Taka sytuacja sprzyja pojawieniu się większego ruchu na rynkach. Przy malejącej liczbie optymistów uaktywnienie się zwolenników zniżek będzie spychało kursy akcji w dół i odwrotnie – przy stabilnym odsetku pesymistów, powiększenie się grona zwolenników wzrostów podniesie wyraźnie indeksy.

Krzysztof Stępień jest głównym analitykiem i dyrektorem inwestycyjnym Opera TFI

bloombergGlobalny rynek akcji na tle notowań surowców (siła relatywna oraz 4-tygodniowa korelacja)

Sala notowań GPW fot. GPW
bloomberg
bloomberg

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (16–20.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce