Autor: Michael Hüther

dyrektor Institut der deutschen Wirtschaft

Kraje UE gotowe są bronić unii monetarnej

Pakiet ratunkowy opiewający na 750 miliardów euro jest bardzo wyraźnym sygnałem, że kraje UE gotowe są bronić unii monetarnej - twierdzi prof. Michael Hüther z Institut der Deutschen Wirtschaft. - Zapewnienie płynności zagrożonym krajom było konieczne, żeby przerwać spekulację przeciwko euro. W dalszej kolejności potrzebna jest dyscyplina budżetowa w krajach Unii, a udział MFW w pakiecie dodaje pewności, że ten warunek zostanie spełniony.
Kraje UE gotowe są bronić unii monetarnej

Prof. Michael Hüther jest dyrektorem Institut der Deutschen Wirtschaft

W zeszłym tygodniu na rynkach finansowych obserwowaliśmy grę nie tylko przeciwko Grecji, Portugalii czy Hiszpanii, ale również spekulację przeciwko euro. Te napięcia zmusiły polityków europejskich do natychmiastowego działania. Jak Pan ocenia przyjęty w niedzielę pakiet ratunkowy?

To bardzo wyraźny sygnał, że kraje UE gotowe są bronić unii monetarnej. Jednocześnie bardzo jasne polityczne zobowiązanie ze strony państw członkowskich, że utrzymanie wspólnej waluty jest ich priorytetem. Taka deklaracja była potrzebna i jak widzimy, ma ogromny wpływ na rynki kapitałowe. Ich reakcja była natychmiastowa – euro zaczęło się umacniać w stosunku do dolara, a na giełdach inwestorzy przestali wyprzedawać akcje.

Czy pakiet jest rozwiązaniem na dłuższą metę? Wolfgang Münchau z „Financial Timesa” określił wprowadzenie pakietu jako zasypywanie problemu pieniędzmi i kupowanie czasu, w którym raczej nie nastąpią konieczne reformy.

Uważam, że pierwszy krok – zapewnienie płynności zagrożonym krajom – był nieodzowny. Potem musi być oczywiście wykonany drugi krok – rozwiązanie problemu wypłacalności tych krajów, i to jest obecnie planowane. Pomoc UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego będzie obwarowana wymaganiami. Przyjęty pakiet stanowi więc rozwiązanie dwufazowe. Pierwsza polega na zastopowaniu spekulacji przeciwko euro. Druga to zobowiązanie wszystkich państw członkowskich do konsolidacji swoich budżetów w nieodległej przyszłości. Dotyczy to zwłaszcza Hiszpanii i Portugalii. Nie można wszystkich tych rzeczy zrealizować od razu. Ale zmiana nastawienia rynków kapitałowych była bardzo ważna.

Zagrożone kraje zobowiązały się do ograniczenia deficytu budżetowego. Aby zrealizować ten cel, zaczynają  uciekać się do podwyżek podatków, które mogą osłabić  gospodarkę, zmniejszyć przyszłe dochody budżetu i zaostrzyć problemy z obsługą zadłużenia w przyszłości.

To jest dylemat. Z jednej strony mamy konieczność konsolidacji budżetu, z drugiej – utrzymania wzrostu gospodarczego. Jednak jaką mamy alternatywę? W krajach PIIGS zadłużenie jest tak wysokie, że nie ma innego wyjścia niż redukcja deficytu budżetowego. Jedyny sposób, aby wyprowadzić finanse publiczne na prostą, to cięcia wydatków budżetowych i uszczelnienie systemów podatkowych. W Grecji na przykład poziom ściąganych podatków jest o kilka punktów procentowych niższy niż średnia UE, co wynika z tego, że rzeszom obywateli udaje się unikać świadczeń na rzecz państwa. Grecja nie dość, że ma niskie stopy opodatkowania, to jeszcze słabą administrację skarbową.

Początkowo europejscy decydenci, zwłaszcza w EBC, niechętnie odnosili się do możliwości zwrócenia się o współfinansowanie pomocy do MFW, w którym pierwsze skrzypce grają Amerykanie. Jak przyjęty pakiet pomocowy zmienia równowagę sił między Europą a Stanami Zjednoczonymi?

Nie sądzę, żeby to zmieniło równowagę  sił. Od początku opowiadałem się za udziałem MFW w pomocy dla Grecji, Hiszpanii, Portugalii, ponieważ ta organizacja ma dużą wiedzę i doświadczenie w egzekwowaniu zobowiązań podjętych w zamian za pomoc. Fakt, że MFW bierze udział w tym pakiecie, dodaje pewności, że te wymagania zostaną spełnione.

EBC i banki centralne Niemiec, Francji i Włoch rozpoczęły na wtórnym rynku skup obligacji krajów strefy euro. Jakie to może mieć skutki?

Tu jestem bardzo sceptyczny. Skup obligacji przez banki centralne to jest najbardziej problematyczna kwestia przyjętego pakietu, ponieważ stanowi to sygnał, że niezależność EBC mogła się zmniejszyć. Niezależność EBC jest najważniejszym warunkiem dla utrzymania stabilności cen. Trzeba wszakże podkreślić, że obecne działania EBC różnią się od programów podejmowanych wcześniej przez Bank Anglii czy Fed, ponieważ skup obligacji w Europie będzie sterylizowany, czyli nie zwiększy globalnej podaży pieniądza. Ale wątpliwości pozostają. Jeśli EBC skupuje obligacje krajów, których rating jest na poziomie spekulacyjnym, to jest to złamanie Traktatu z Maastricht.

Po co Europie własna agencja ratingowa? Nie obawia się Pan, że będzie ona podatna na oczekiwania europejskich polityków?

Uważam, że zastrzeżenia co do obecnych agencji ratingowych są uzasadnione. To, co zrobił Standard and Poor’s, było nieprzekonywające. Obniżka ratingu Grecji nastąpiła za późno, i był to wynik ulegania nastrojom rynków, niepoparty żadnymi konkretnymi informacjami.

Ale rozwiązaniem nie jest europejska agencja ratingowa, bo to byłoby zastąpienie obecnego oligopolu monopolem państwowym. Krokiem we właściwym kierunku może być wykorzystanie w większym stopniu mniejszych agencji, które już funkcjonują w Europie. Poza tym rating powinien być ewaluowany w sposób ciągły, a nie tylko w pewnych jednostkowych punktach czasu. Słowem, potrzeba nam więcej konkurencji na rynku agencji ratingowych. Dzięki temu będzie można przywrócić właściwe znaczenie działalności ratingowej, jakim jest pomoc w racjonalnej alokacji kapitału i zarządzaniu aktywami.

Prof. Michael Hüther jest dyrektorem Institut der Deutschen Wirtschaft

Tagi


Artykuły powiązane