Autor: Ewa Cieślik

Adiunkt na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu; specjalizuje się w chińskim rynku finansowym.

Polityki monetarnej w Chinach nie da się mierzyć zachodnią miarką

Rynki zachodnie czekają na luzowanie ilościowe w Chinach. Pekin, komentując doniesienia zagranicznych mediów, które dają wyraz lekkiej frustracji inwestorów, z powściągliwością odnosi się do ewentualnego wprowadzenia QE. Wynika to ze świadomości władz chińskich, iż przy obecnym ładzie instytucjonalnym, luzowanie może niewiele zmienić.
Polityki monetarnej w Chinach nie da się mierzyć zachodnią miarką

Zachodni analitycy wciąż próbują do chińskiego rynku przykładać własny próbnik. (CC By NC Francisco Martins)

O tym, że chińska machina nie kręci się już tak szybko, mówi się od dawna. Jednak po ostatnich tytułach prasowych odnoszę wrażenie, że Zachodowi trudno przychodzi przestawianie się na głoszoną przez Pekin „nową normalność” i pragnie on powrotu wysokich wzrostów tej azjatyckiej gospodarki. Is China QE next? (Bloomberg),  Investors Are Going To Love China’s Mini-QE (Forbes), How China’s Trying to Boost Its Economy: ‘Qualitative Easing’ (The Wall Street Journal), czy The flawed analogy of Chinese QE (The Economist) to tylko wybrane nagłówki artykułów z ostatnich tygodni traktujących o obecnej polityce gospodarczej Kraju Środka.

Pekin komentując powyższe doniesienia z powściągliwością odnosi się do ewentualnego wprowadzenia luzowania ilościowego zapewniając, iż Ludowy Bank Chin posiada szereg innych możliwości poprawy płynności systemu. Unikanie QE wynika prawdopodobnie ze świadomości władz chińskich, iż przy obecnym ładzie instytucjonalnym, luzowanie może niewiele zmienić.

Z kolei brak działań Ludowego Banku Chin potęguje pesymizm Zachodu, który uważa, że bodźce fiskalne są zbyt słabymi instrumentami mogącymi zdynamizować gospodarkę zza Wielkiego Muru i jedyną nadzieję upatruje w QE. Takie opinie wynikają prawdopodobnie z braku zrozumienia skomplikowanych realiów chińskich, a szczególnie struktury tamtejszego systemu bankowego.

Gdzie trafiają pieniądze

Politykę monetarną automatycznie kojarzymy z używaniem instrumentów typu stopa rezerw obowiązkowych czy stopa procentowa. Efekty wprowadzania tych samych narzędzi w warunkach chińskich niekoniecznie muszą być jednak identyczne z mechanizmem ich działania w Europie czy Stanach Zjednoczonych. Stąd też niektórzy ekonomiści poszli o krok dalej w swoich rozważaniach i powątpiewają, czy polityka monetarna w Chinach ma jakikolwiek sens, bo przecież i tak nie stymuluje produkcji.

Odpowiedzi na niską skuteczność działań Ludowego Banku Chin należy poszukać w specyficznej konstrukcji tamtejszego sektora bankowego, który ciągle zdominowany jest przez instytucje państwowe. Obecnie około 70 proc. aktywów systemu należy do podmiotów powiązanych z sektorem państwowym. Każdy rodzaj instytucji w chińskim systemie bankowym koncentruje się na określonym segmencie gospodarki.

W polityce monetarnej Pekinu tak naprawdę liczą się cztery typy instytucji: państwowe banki komercyjne, banki komercyjne w formie spółek akcyjnych, tzw. banki polityczne i instytucje działające na obszarach wiejskich. Wymienione podmioty posiadają prawie 80 proc. aktywów systemu bankowego. Chińska Komisja Nadzoru Bankowego z dużym  opóźnieniem publikuje raporty dotyczące zmian strukturalnych w sektorze. Zgodnie z ostatnim sprawozdaniem z 2013 r. tzw. „wielka piątka” (cztery państwowe banki komercyjne i Bank of Communications) nadal dominuje, posiadając 43,3 proc. udział w aktywach sektora (w 2006 r. aktywa tych gigantów stanowiły ponad 55,1 proc.). Drugim segmentem systemu są banki komercyjne będące spółkami akcyjnymi (12 instytucji). Ich udział w sektorze jest nieporównywalnie niższy, jednak corocznie się zwiększa (12,4 proc. w 2006 r. i 17,8 proc. w 2013 r.)

Wysoka koncentracja aktywów chińskiego systemu bankowego w rękach tzw. „wielkiej piątki” powoduje, iż przez te podmioty przechodzi lwia część udzielanych kredytów (co najmniej 50 proc.). Zgodnie z oficjalnymi zapewnieniami prezesów tych instytucji, kredyty udzielane są w oparciu o zasady minimalizacji ryzyka i realizacji zysku dla banku. Jednak w praktyce, to polityka Pekinu w dużej mierze determinuje kierunki alokacji kredytów, a najważniejszymi klientami tych instytucji pozostają przedsiębiorstwa państwowe.

Banki komercyjne koncentrują się na kredytowaniu korporacji międzynarodowych, inwestują w rynek nieruchomości oraz udzielają pożyczek firmom prywatnym. Banki polityczne wraz z Chińskim Bankiem Rozwoju w swej misji wpierają politykę gospodarczą państwa, a większość pożyczek kierują w projekty infrastrukturalne. Chociaż także, za zgodą władz, lokują sporo w rynek nieruchomości. Z kolei banki funkcjonujące na obszarach wiejskich skupiają się na kredytowaniu jednostek samorządu terytorialnego oraz angażują się w projekty infrastrukturalne. Ich głównymi klientami pozostają wehikuły finansujące władze lokalne.

Niestety ani same banki, ani Chińska Komisja Nadzoru Bankowego nie ujawniają w swoich raportach struktury kredytobiorców za względu na typ własności. Należy pamiętać, że poza własnością państwową i prywatną, funkcjonują w Chinach także inne rodzaje np. kolektywna. Zgodnie z danymi Société Générale z 2013 r. ponad 45 proc. kredytów trafiło do przedsiębiorstw państwowych, natomiast według obliczeń naukowców z Peterson Institute for International Economics do podmiotów państwowych skierowano ponad 1/3 wszystkich kredytów (najwięcej ze wszystkich typów własności). Niezależnie, który  z szacunków jest bliższy rzeczywistości, warto przyjrzeć się wskaźnikom rentowności i zadłużenia przedsiębiorstw państwowych i prywatnych.

ROA tych pierwszych w 2013 r. wynosił niespełna 6 proc., czyli ledwo zrównywał się z ówczesną średnią bankową stopą procentową. Sektor prywatny efektywniej wykorzystywał zaciągnięte kredyty. Zwroty z aktywów w firmach prywatnych dochodziły w 2013 r. do 14 proc., czyli bez problemu mogły one pokryć koszt kapitału. ROE przedsiębiorstw państwowych wynosił 11,6 proc., natomiast w przypadku firm prywatnych: 25,6 proc. Warto też spojrzeć na wskaźnik zadłużenia do kapitału, który dla przedsiębiorstw państwowych wynosił aż 199 proc. (60 proc. wyższy niż w 2007 r.), a firm prywatnych: 115 proc. (rokrocznie spada).

Zgodnie z najnowszymi szacunkami za III kwartał 2014 r. przedsiębiorstwa państwowe realizowały ROA wynoszący około połowy średniej stopy procentowej banków i jedną trzecią ROA osiąganego przez firmy prywatne. Jeżeli obecnie rozkład kredytów między poszczególne typy własności jest podobny (między 33 proc. a 45 proc.), trudno się dziwić, iż bodziec monetarny nie stymuluje produkcji, jeżeli środki w największej części trafiają do mało efektywnych przedsiębiorstw państwowych.

Istnieje jeszcze w chińskim systemie bankowym szara strefa, która w analizie efektów impulsu monetarnego jest zwykle pomijana. Należy mieć świadomość, że bankowość nieformalna jest często wykorzystywaną alternatywą nie tylko dla wykluczonych z oficjalnego systemu bankowego, ale także dla klientów pragnących pominąć oficjalne procedury i zarobić więcej. W proceder zamieszane są największe chińskie banki (chociaż są to operacje zaliczane są do pozabilansowych), które pośredniczą w obrocie nietypowych instrumentów finansowych, udzielają gwarancji, czy kredytów na ich zakup, a nawet rozliczają operacje na zlecenie instytucji shadow banking. Ostatecznie sektor nieformalny pochłania sporą część ewentualnego impulsu monetarnego.

Jak działa bodziec monetarny

Jeżeli rozważamy prowadzenie przez chiński bank centralny ekspansywnej polityki monetarnej, np. poprzez obniżanie stopy rezerw obowiązkowych (obecnie wynosi 18,5 proc.), czy zmniejszanie stopy procentowej (aktualnie 5,1 proc.), wówczas zgodnie z zasadami panującymi w gospodarkach zachodnich, powinien nastąpić wzrost akcji kredytowej pobudzający produkcję. Jednak w warunkach chińskich, kiedy banki powiązane są z innymi instytucjami, także tymi ze sfery nieformalnej, poluzowanie polityki monetarnej skutkuje skierowaniem kapitałów do rentownych, lecz bardziej ryzykownych instrumentów finansowych czy do nieefektywnych podmiotów państwowych.

Przykładowo, ostatnie cięcie stóp procentowych poskutkowało przede wszystkim napływem kapitałów na rynek giełdowy (głównie zakup akcji), zamiast trafić do sektorów napędzających gospodarkę. Wynika to także z postawy Chińczyków nastawionych na szybkie bogacenie się kosztem wyższego ryzyka. Oznacza to, że wszelkie manipulacje instrumentami polityki monetarnej w Chinach kończą się wykorzystaniem kapitału w sposób niezgodny z intencjami Pekinu. Rynek papierów wartościowych, inwestycje w nieruchomości, rozrastanie się instrumentów bankowości nieformalnej, czy działalność pozabilansowa banków to tylko niektóre z bezpośrednich rezultatów luzowania polityki monetarnej.

Ostatecznie każdy impuls (obojętnie, czy monetarny, czy fiskalny) przechodzący przez chiński sektor bankowy, z czym mamy najczęściej do czynienia w tamtejszej gospodarce, będzie w niewielkim stopniu oddziaływał na dynamikę PKB. Wynika to z dwóch czynników: braku efektywności wykorzystania kapitału i jego alokacji w nie powiązanych z realną produkcją sferach gospodarki. Ten duet można jeszcze uzupełnić niewłaściwą wyceną kapitału w Chinach, jednak o tym przy innej okazji.

Reasumując, dopóki nie zmieni się ład instytucjonalny w Kraju Środka (czego nie należy spodziewać się w najbliższej przyszłości), żaden impuls nie będzie w stanie pobudzić gospodarki w takim stopniu, jaki obserwowalibyśmy w krajach zachodnich.

Autorka wykłada na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu.

Zachodni analitycy wciąż próbują do chińskiego rynku przykładać własny próbnik. (CC By NC Francisco Martins)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane