Autor: Zsolt Zsebesi

Jest zastępcą redaktora działu krajowego w węgierskim dzienniku Népszava.

Premier Orban nie ustępuje, węgierski bank centralny mniej niezależny

Viktor Orban odniósł znaczące zwycięstwo w bojach z Węgierskim Bankiem Narodowym, który jest ostatnią niezależną instytucją, nieopanowaną jeszcze całkowicie przez jego rząd i partię Fidesz. Rada Monetarna banku obniżyła, mimo wysokiej inflacji, stopę procentową.
Premier Orban nie ustępuje, węgierski bank centralny mniej niezależny

Andras Simor, prezes banku centralnego Węgier (Fot. PAP)

O wyniku zadecydowały głosy czterech członków, desygnowanych do Rady przez parlament kontrolowany przez premiera. Rada Monetarna liczy teraz 7 osób. Prezes banku i jego dwaj zastępcy głosowali przeciw obniżce stóp. Wcześniej te trzy głosy wystarczały do przeforsowania stanowiska kierownictwa instytucji, więc centroprawicowy Fidesz zmienił prawo. Do pięcioosobowego składu dodał jeszcze dwóch członków, swoich. Tym sposobem spacyfikował bank centralny, bez dymisjonowania nieposłusznych prezesów.

Zgrzyt pod stopami

Obniżka 28 sierpnia podstawowego oprocentowania była zaskoczeniem dla analityków międzynarodowych. W związku z inflacją, która w pierwszej połowie 2012 r. wyniosła „solidne” 5,8 proc., takiego cięcia się nie spodziewali. Zmniejszenie stóp nie było natomiast zaskoczeniem dla obserwatorów politycznych, którzy wiedzieli, że premier upatruje w luźniejszej polityce pieniężnej szans na wyjście gospodarki węgierskiej z recesji. W ostatnich dwóch kwartałach Węgrzy notują tzw. wzrost ujemny. Od kwietnia do czerwca spadek PKB wyniósł aż 1,2 proc.

>Victor Orban odrzuca warunki MFW w sprawie kredytu dla Węgier

Ekonomiści wiedzą doskonale, że obniżenie stóp o ćwierć punktu procentowego nie przyniesie żadnych efektów i takie właśnie opinie wyrażają głośno. Sugerują, że jeśli już, to cięcie powinno wynieść przynajmniej 1 punkt procentowy.

Pierwszą reakcją rynku na redukcję stóp procentowych było osłabienie forinta, który przedtem umocnił się, bijąc roczny rekord. Dzień przed posiedzeniem Rady euro kosztowało 274 forinty, a w kilka dni później już 285 forintów. Na konferencji prasowej, zorganizowanej po ogłoszeniu decyzji Rady Monetarnej, prezes banku András Simor dał do zrozumienia, iż można spodziewać się następnych obniżek. Mimo, że będzie to sprzeczne z intencjami kierownictwa Węgierskiego Banku Narodowego (MNB), które ma do wypełnienia cel inflacyjny określony na ten rok na 3 proc.

Rząd kontra zamorski rycerz

Simor i bank centralny są pod ostrzałem od momentu zwycięstwa Fideszu w wyborach w 2010 r. Niemal natychmiast po wygranej Viktor Orban dał do zrozumienia, iż chce zmiany na stanowisku szefa Magyar Nemzeti Bank (MNB). Długo nie trzeba było czekać. Już w przedbiegach zarzucono Simorowi, że swój miliardowy majątek trzyma na Cyprze. Nazwano go „rycerzem offshore”, który powinien stanąć przed sądem. Stanął jedynie przed parlamentarną komisją śledczą, gdzie udokumentował, że jego majątek jest legalny, został w całości sprowadzony do kraju. Pobrano też od tych operacji stosowne podatki (András Simor przez całą karierę pracował w sektorze bankowym, a większe pieniądze zarobił m.in. jako prezes CAIB w Wiedniu).

Krótko potem kością niezgody stała się wysoka pensja prezesa banku centralnego, który zarabiał wówczas ok. 8 mln forintów miesięcznie (mniej więcej 110 tys. zł). W kampanii przeciw niemu nie wspominano jednak, że otrzymywał tyle samo ile Zsigmond Járai, prezes MNB w latach 1998-2002, czyli za pierwszego rządu partii Fidesz. Premier grzmiał, że wszystkich pracowników państwowych obowiązuje 2 milionowy pułap wynagrodzeń i dla szefów MNB nie ma wyjątku.

W końcu, mimo głośnych sprzeciwów Europejskiego Banku Centralnego, doprowadził do obniżenia pensji członków zarządu węgierskiego banku. EBC nie chodziło o wysokość uposażenia, ale o fakt, że zmiana dokonywana jest w trakcie kadencji. Uznał, że godzi to w niezależność banku centralnego, której rządy państw należących do Unii powinny przestrzegać.

Niezależny bank centralny był jednak przeszkodą w spełnianiu nietuzinkowych zamiarów premiera Węgier. Zdeterminowany Viktor Orban nie brał więc pod uwagę ostrzeżeń płynących z instytucji UE i od samego szefa Komisji Europejskiej, Manuela Barroso. W grudniu 2011 r. posłowie Fideszu przegłosowali takie zmiany w ustawie o MNB, które doprowadziły do zerwania rozmów z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Brukselą w sprawie tzw. kredytu stand by dla Węgier. Pożyczka miała służyć jako wsparcie w razie krótkoterminowych problemów w bilansie płatniczym kraju. Rozmowy były zawieszone aż do lipca br. Dopiero wtedy, pod presją międzynarodową, parlament węgierski zniósł stopniowo niemal wszystkie kwestionowane zmiany w ustawie o banku narodowym.

Bankowe manewry

Historia zmagań o i z MNB ma wiele odsłon. Najpierw premier chciał połączyć bank centralny z Państwowym Nadzorem nad Instytucjami Finansowymi (Pénzügyi Szervezetek Állami Felügyelete, w skrócie: PSZÁF), głównie po to aby w ten sposób zdegradować obecnego prezesa MNB do rangi wiceprezesa. PSZÁF stałby się częścią banku narodowego, który otrzymałby nowego szefa. Jego zastępcami zostaliby w tym planie przewodniczący PSZÁF i niechciany András Simor. Wymagało to zmian konstytucji, których zresztą dokonano, ale pod wpływem nacisków Brukseli i EBC ustawa zasadnicza wróciła do stanu poprzedniego.

Gdy zawiodły metody „na zmianę organizacji”, próbowano przeforsować takie zmiany ustawy, które rozszerzyłyby kompetencje Rady Monetarnej, odbierając prezesowi MNB uprawnienia do kierowania polityką monetarną oraz dysponowania rezerwami walutowymi. Rada stałaby się rzeczywistym ośrodkiem decydującym o wszystkich kwestiach strategicznych, a rola zarządu banku centralnego sprowadzałaby się jedynie do wykonania decyzji tamtejszego odpowiednika polskiej Rady Polityki Pieniężnej. Węgierska Rada miała też otrzymać prawo podziału kompetencji w łonie zarządu MNB.

Na razie premierowi udało się jedynie podnieść liczbę wiceprezesów banku z dwóch do trzech oraz przyznać szefowi rządu przywilej mianowania tego trzeciego. Został jednak zmuszony przyrzec Brukseli, że „swojego” wiceprezesa nie powoła do końca kadencji Andrása Simora.

Unia wstrzymała także na chwilę wdrożenie planu kolejnego zwiększenia liczby członków Rady Monetarnej, tym razem z 7 do 9 osób. Rada stanie się liczniejsza najprawdopodobniej dopiero w marcu 2013 r., czyli po zakończeniu kadencji obecnego prezesa banku narodowego. Unia Europejska wymusiła również rezygnacje z innych forsowanych przez rząd rozwiązań. Przykładem może być skreślenie „blankietowego” przepisu, umożliwiającego odwołanie prezesa z powodu „naruszania obowiązków”, czy wycofanie zapisu zobowiązującego Radę Monetarną do powiadamiania Ministerstwa Gospodarki o porządku jej obrad i dopuszczaniu ministra Gospodarki (lub jego przedstawiciela) do udziału w posiedzeniach Rady.

Mimo jako takiego kompromisu nadal nie ma rozwiązania kilku bardzo ważnych kwestii. Nie wiadomo np. kto i z jakimi uprawnieniami zastępuje prezesa banku w czasie jego nieobecności. Rząd nie ustąpił nie tylko w sprawie uposażenia prezesa banku. ale i formuły ślubowania. W ślubowaniu Viktorowi Orbanowi nie podoba się fragment dotyczący zwierzchności Europejskiego Banku Centralnego nad Węgierskim Bankiem Narodowym. Nie można wykluczyć, że w tych dwóch sprawach Bruksela spróbuje obrony swoich racji w sądzie międzynarodowym.

Walka o Węgierski Bank Narodowy toczy się więc nadal. Jej najnowszy przejaw to wprowadzony miesiąc temu tzw. podatek transakcyjny nałożony na MNB, który ma służyć łataniu potężniejącej dziury budżetowej. Obciążenie każdej transakcji podatkiem w wysokości 0,1 proc. ma dać kasie państwa 100 mld forintów przychodu. Budżetowa ulga będzie jednak przejściowa, ponieważ zgodnie z obowiązującym prawem tego typu nadzwyczajne wydatki banku centralnego muszą zostać mu zrekompensowane w roku następnym. Chyba, że posłowie raczą ten przepis znacząco zmodyfikować…

Autor jest dziennikarzem gazety codziennej Népszava. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Był korespondentem agencji prasowej MTI w Warszawie.

Andras Simor, prezes banku centralnego Węgier (Fot. PAP)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

W kierunku cyfrowego dolara kanadyjskiego: Czy zostanie wprowadzony? W jaki sposób? Kiedy?

Kategoria: Trendy gospodarcze
W roku 1935 rząd federalny powierzył Bankowi Kanady scentralizowanie produkcji banknotów. Jednym z pierwszych zadań nowo utworzonego banku centralnego Kanady była emisja jednej waluty dla całego kraju oraz ostatecznie stopniowe wycofanie niezliczonych denominowanych w dolarach banknotów emitowanych przez różne banki i organy władzy różnego szczebla.
W kierunku cyfrowego dolara kanadyjskiego: Czy zostanie wprowadzony? W jaki sposób? Kiedy?