Europa blokuje reformy w MFW

Rząd Viktora Orbana ma kłopoty z powodu zerwanych negocjacji z MFW, ale w rzeczywistości to Bruksela, a nie Waszyngton decyduje o tym, czy Węgry będą mogły reformować gospodarkę po swojemu. Dopóki Europa ma na decyzje Funduszu dominujący wpływ, żaden kraj starający się o pomoc MFW nie może liczyć na taryfę ulgową - przekonuje Edwin M. Truman, ekspert Peterson Institute for International Economics.
Europa blokuje reformy w MFW

Edwin M.Truman, Peterson Institute for International Economics

„Obserwator Finansowy”: Nowy węgierski rząd zerwał negocjacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, bo nie chce się zgodzić na redukcję deficytu budżetowego poniżej 3 proc. PKB do 2011 r. Według premiera Victora Orbana ograniczenie deficytu wiązałoby się ze zbyt dużymi kosztami społecznymi i mogłoby zablokować wzrost gospodarczy. MFW także nie chce ustąpić. Kto ma rację w tym sporze?

Edwin M.Truman: Trudno rozpatrywać problemy Węgier w oderwaniu od tego co dzieje się w Unii Europejskiej. Nowy węgierski rząd musi się więc liczyć nie tylko ze zdaniem MFW, ale także, a może przede wszystkim, z Unią. I jeśli chce odejść od zobowiązań poprzedniego, socjalistycznego rządu, a ma do tego prawo, musi ponieść tego konsekwencje. Wprawdzie umowa z MFW przyjęta przez poprzedni rząd wygasa w październiku, ale jej uzgodnienia – redukcja deficytu budżetowego poniżej 3 proc. PKB w 2011 r. – to cel, do którego powinny zmierzać zgodnie z kryteriami z Maastricht wszystkie kraje Unii.

Czy naprawdę MFW nie mógłby zachować się wobec Węgier bardziej elastycznie i pozwolić obecnemu rządowi na wprowadzanie reform w innym tempie niż wymaga się tego np. od Grecji? W końcu deficyt budżetowy Węgier wynosi 3,8 procent PKB, a Grecji ponad 13 procent.

To prawda, że sytuacja Węgier i Grecji mocno się różni. Węgry zaczęły reformy w 2008 roku i zrobiły do tej pory spory postęp. Być może z punktu widzenia węgierskich polityków zrobiono już dość, żeby wyjść z kryzysu sprzed kilku lat. Żaden rząd nie lubi bolesnych oszczędności, bo to się zawsze odbija na spadku poparcia. Socjalistyczny rząd Węgier zmniejszył deficyt budżetowy z 9,3 proc.do 3,8 proc. i przegrał z kretesem ostatnie wybory. Jednak sens programów naprawczych, które w zamian za pomoc finansową proponuje zazwyczaj MFW, polega na tym, żeby nie tylko wyjść z kryzysu, ale stworzyć na tyle zdrowe fundamenty gospodarcze, by w ten kryzys ponownie nie wpaść.

Nowy rząd Węgier musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy zrobiono już wszystko, żeby uniknąć kryzysu w przyszłości, np. w 2012 r., i czy może sobie pozwolić na porzucenie programu reform czy choćby zahamowanie jego tempa. Cięcia są oczywiście bolesne, ale to początek kadencji gabinetu Orbana i winę za społeczne skutki reform może przecież wciąż przypisywać socjalistom. Nie można też zapominać o niepokojącym zadłużeniu Węgier, zarówno wewnętrznym, jak i zagranicznym. Tego problemu Węgry nie rozwiązują od kilkudziesięciu lat.

W sporze z MFW idzie chyba o coś więcej. Premier Orban domaga się szacunku dla prowadzenia niezależnej polityki gospodarczej. Czyżby negocjatorzy MFW zachowywali się arogancko, wywierali jakąś presję?

Przypomnę tylko, że 30 proc. głosów w MFW mają kraje Unii Europejskiej, do której przecież Węgry należą. Jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, to Europa ma w Funduszu dwa razy silniejszą pozycję niż USA. Szefem Funduszu jest Europejczyk. To nie Waszyngton decyduje więc o programie reform negocjowanym z węgierskim rządem przez MFW. Nie należy więc pytać o to, kto w sporze Węgier i MFW ma rację, tylko czy to Bruksela ma rację. Myślę, że za negocjacjami z rządem Orbana stoją głównie motywacje Brukseli, a nie samego funduszu. Unii za bardzo zależy na powodzeniu programu naprawczego w Grecji, żeby pozwoliła Węgrom na jakieś eksperymenty.

Z drugiej strony, fundusz to przecież grupa ekspertów, która w najlepszej wierze ocenia, co jest najlepsze dla danego kraju. Taka jest kultura tej organizacji, nastawiona na pomoc państwom w kłopotach finansowych. Oczywiście mogą się mylić, ale z dotychczasowego doświadczenia wynika, że zazwyczaj mają rację. Naprawdę trudno byłoby obronić tezę, że urzędnicy funduszu karzą jakieś rządy za niezależność polityki gospodarczej. Myślę więc, że spór z Węgrami polega na tym, że rząd Orbana chce mieć ciastko i je równocześnie zjeść, czyli otrzymać pomoc finansową z MFW, ale na własnych warunkach.

Niezależnie od tego, kto w tym sporze ma rację, znów pojawiają się pytania o reformę MFW. Czy rzeczywiście jest potrzebna?

Krytyka funduszu jest dość powszechna. MFW pożycza nawet czasem na niezbyt wygórowanych warunkach, po to żeby złagodzić nieco swój wizerunek, a mimo to jest nielubiany. Zresztą trudno się temu dziwić. Rządom niepodległych krajów nie jest łatwo przyznać się do gospodarczych błędów i poddać się programowi i kontroli jakiejś zewnętrznej, międzynarodowej organizacji. Reputacja funduszu jest jednak lepsza niż powiedzmy pięć lat temu. Sprawdził się w kryzysie. Teraz już nikt nie mówi, że fundusz – jego pomoc i analizy – jest niepotrzebny, ale oczywiście reform nie da się uniknąć. Przede wszystkim trzeba inaczej podzielić głosy i zmienić zasady mianowania tzw. Rady Wykonawczej Funduszu i kadry menedżerskiej. Trzeba tak przeprowadzać proces rekrutacyjny, by narodowość nie była głównym kryterium przyjęcia bądź odrzucenia jakiejś kandydatury. Trzeba także jak najszybciej zwiększyć możliwości finansowe MFW.

W ubiegłym roku nawoływał Pan przed spotkaniem G20 w Londynie do przeprowadzenia reform w MFW. Czy coś się od tego czasu zmieniło?

Całkiem sporo. Fundusz sprzedał np. około 10 proc. złota i zainwestował, żeby sfinansować swoją działalność administracyjną. W końcu to organizacja zatrudniająca około 3 tysiące osób, z których większość nie bierze zresztą bezpośredniego udziału w programach pomocowych. Zajmuje się przygotowywaniem raportów i kontrolą. Do tej pory MFW utrzymywał się z odsetek, które płaciły kraje objęte pomocą finansową, teraz środki na utrzymanie będą pochodzić z inwestycji.

Niestety zasady głosowania wciąż są takie same. Trzeba jednak przyznać, że są duże szanse, że to się wreszcie zmieni, być może już jesienią. Chodzi o to, żeby więcej głosów zyskały kraje z tzw. rynków wschodzących, dynamicznie się rozwijające. Powinno im przysługiwać co najmniej 5 proc. więcej głosów niż dotychczas. Do tej pory olbrzymią przewagę w procesie podejmowania decyzji miały bogate kraje Europy, np. Niemcy, Holandia, i to one do tej pory najbardziej przeciwstawiały się wszelkim zmianom.

Europa ma w tej chwili dwa razy większą siłę głosu w MFW niż USA, a przecież jeśli chodzi o znaczenie i wielkość gospodarki nie może się równać ze Stanami. Europa ma też 8-10 na 24 miejsca w Radzie Wykonawczej Funduszu, a przecież gospodarki wszystkich europejskich krajów razem wzięte nie stanowią 1/3 gospodarki światowej. To opór Europy stanowi więc największą przeszkodę w reformowaniu MFW i to Europa opierała się dotąd uelastycznieniu programów pomocowych Funduszu.

Elastyczność tych programów zależy od wielkości pomocy i jej warunków. Do tej pory przeważała strategia europejska, sprowadzająca się do tego, że pomoc była stosunkowo mała, a zmiany, których wymaga się od krajów w kłopotach, olbrzymie, czego najlepszym przykładem jest przypadek Grecji. A można przecież pomagać, pozwalając, w granicach rozsądku, na pewną dowolność w reformowaniu. Takich zmian oczekują kraje wschodzące.

Rozmawiała Anna Gwozdowska

Edwin M. Truman, ekspert Peterson Institute for International Economics, od 1998 do 2001 roku podsekretarz US Department of Treasury, członek licznych międzynarodowych grup roboczych, takich jak: Financial Stability Forum’s Working Group, G-22 Working Party on Transparency and Accountability, gościnnie wykłada ekonomię w Amherst College i Williams College, jest autorem publikacji na temat reformowania Międzynarodowego Funduszu Walutowego: „Reforming the IMF for the 21st Century” i „A Strategy for IMF Reform”.

Edwin M.Truman, Peterson Institute for International Economics

Tagi


Artykuły powiązane

Ewolucja w podejściu MFW do kontroli przepływów kapitału

Kategoria: VoxEU
Po kryzysie azjatyckim MFW rewiduje swoje poglądy na temat polityki zarządzania zmiennymi przepływami kapitału. Fundusz uznaje obecnie, że może istnieć potrzeba prewencyjnego wykorzystania kontroli przepływu kapitału.
Ewolucja w podejściu MFW do kontroli przepływów kapitału