Regulacje spowolnią wychodzenie z kryzysu

Bezpośredni koszt regulacji rynków finansowych, nad którymi pracuje Kongres USA, wyniesie 52,5 mld USD. Ale koszty pośrednie, które poniesie sektor prywatny, szacowane są na około bilion dolarów, czyli z grubsza 15 proc. amerykańskiego PKB - pisze dr Richard W. Rahn z Cato Institute w Waszyngtonie.

Co by się stało, gdyby jakaś liga sportowa powołała urząd złożony z prawników, którzy mieliby za zadanie stworzyć nowe przepisy dla danej dyscypliny – powiedzmy koszykówki? Prawnicy mieliby świadomość, że kiedy skończą tworzyć nowe przepisy, to zostaną bez pracy. Przepisy byłyby coraz liczniejsze i coraz bardziej skomplikowane, a zawodnicy mieliby coraz większe problemy z ich zrozumieniem i coraz częściej nieświadomie by je łamali. Kibice też nie rozumieliby wszystkich reguł i prawdopodobnie zaczęliby tracić zainteresowanie tą dyscypliną sportu, która w końcu by umarła pod ciężarem nowych przepisów.

Profesor Susan Dudley i Melinda Warren z dwóch ośrodków naukowych zajmujących się tymi zagadnieniami właśnie opublikowali coroczny „budżet regulacyjny”. Główny wniosek raportu brzmi, że koszty regulacji wynoszą około 52 mld USD rocznie i rosną szybciej niż całkowity budżet państwa oraz szybciej niż PKB. Jeśli ta tendencja się utrzyma, Stany Zjednoczone będą państwem oplecionym dławiącą siecią przepisów. Ale bezpośrednie koszty regulacji są mikroskopijne w porównaniu do kosztów pośrednich ponoszonych przez sektor prywatny, szacowanych na około bilion dolarów, czyli z grubsza 15 proc. amerykańskiego PKB.

Co otrzymujemy w zamian za te gigantyczne koszty? Tylko jedno wiadomo z całą pewnością: większość przepisów ogranicza naszą wolność. Nikt nie zna ogromnej liczby ustaw i przepisów, które go dotyczą, więc jeśli państwo postanowi zagiąć na kogoś parol, to prawie zawsze znajdzie jakiś przepis, który ta osoba naruszyła. Według Thomasa Jeffersona konstytucja Stanów Zjednoczonych dała Kongresowi prawo do nakładania kar tylko za „zdradę stanu, fałszowanie papierów wartościowych i monet Stanów Zjednoczonych, piractwo i ciężkie przestępstwa popełniane na pełnym morzu oraz łamanie praw narodów”.

Tymczasem federalny kodeks karny liczy tysiące stron, toteż żaden człowiek nie zna wszystkich czynów, za które może pójść do więzienia. Bardzo niewiele przepisów podlega autentycznej i niezależnej analizie kosztów i korzyści. Mamy wszelkie powody sądzić, że bardzo wysoki odsetek regulacji nie spełnia tego kryterium, już nie mówiąc o kryterium nienaruszania swobód obywatelskich.

W ciągu ostatnich 25 lat budżet Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) wzrósł dziesięciokrotnie – do ponad miliarda dolarów, ale jakoś nie widać, żebyśmy byli lepiej zabezpieczeni przed oszustwami finansowymi. Można wręcz odnieść wrażenie, że jest odwrotnie. Piramida finansowa Madoffa była największym oszustwem finansowym w dziejach ludzkości, a przecież kiedy dobrze poinformowani ludzie przyszli w tej sprawie do SEC, zostali odesłani z kwitkiem. W nagrodę za tę porażkę SEC chce zwiększenia swojego budżetu i kompetencji.

Przepisów zabezpieczających przed oszustwami finansowymi jest w USA wiele, więc nie tutaj tkwi problem. Poza indolencją SEC problem polega być może na tym, że w odczuciu obywateli komisja czuwa nad ich bezpieczeństwem finansowym, toteż nie podchodzą do transakcji finansowych z odpowiednią ostrożnością. Innymi słowy niewykluczone, że istnienie SEC zwiększa ryzyko, zamiast je zmniejszać.

Wiele przepisów reklamowanych jako leżące w interesie konsumenta w istocie służy określonemu przedsiębiorstwu w walce z konkurencją albo, co gorsza, przedsiębiorstwu państwowemu konkurującemu z prywatnym. Z dobrym przykładem takiej próby, na szczęście utrąconej, mieliśmy do czynienia w ubiegłym tygodniu, kiedy sąd uznał za niekonstytucyjną ustawę autorstwa demokratycznej senator Patty Murray, która to ustawa uniemożliwiała małej firmie autobusowej prowadzonej przez kobietę, konkurowanie z dotowanym przedsiębiorstwem King County Metro Transit w Seattle.

Jeśli rozrost państwa regulacyjnego nie zostanie zatrzymany, to jego ofiarą padnie nasza wolność i dostatek. Jest kilka konstruktywnych rzeczy, które można w tej sprawie zrobić, takich jak:

  • Wszystkie przepisy, a nawet instytucje regulacyjne powinny mieć z góry wyznaczony okres obowiązywania/istnienia, który mógłby być przedłużony tylko drogą ustawową.
  • Wszystkie przepisy powinny podlegać niezależnej ocenie kosztów i zysków, z możliwością prawnego podważenia tej analizy przez określone podmioty.
  • Należy wprowadzić wymóg, aby do każdego przepisu dołączać artykuł konstytucji, z którego by wynikało, że Kongres lub regulator ma prawo taki przepis wydać.

Czytaj o regulacjach finansowych także:

Ściąga dla reformatorów rynków finansowych – Relacja z konferencji The Squam Lake Group Report na University of Columbia

Ben Bernanke, szef Fed: Regulatorem powinien być bank centralny

Charles Plosser, dyrektor Fed: Likwidacja i bankructwo

Przeczytaj blisko 30 tekstów na temat regulacji finansowych, które opublikował Obserwator


Tagi


Artykuły powiązane