Autor: Regina Skibińska

Dziennikarka specjalizująca się w tematyce ubezpieczeniowej.

Urlop bez gwarancji. Wyższe ubezpieczenie biur dopiero po sezonie

Jedynym, regulacyjnym skutkiem ubiegłorocznych bankructw biur podróży jest podwyższenie touroperatorom obowiązkowych gwarancji ubezpieczeniowych. Większość z nich wyższe stawki ubezpieczeń zapłaci jednak dopiero po sezonie urlopowym, ponieważ wtedy wygasną obecne umowy. Nie wiadomo, czy w razie kolejnej plajty wystarczy pieniędzy dla pechowych turystów.
Urlop bez gwarancji. Wyższe ubezpieczenie biur dopiero po sezonie

(CC By SA sun dazed)

Ubiegłe lato obfitowało w upadłości biur podróży. W sumie bankructwo ogłosiło 15 firm turystycznych. Poczucie niepewności wśród klientów osiągnęło apogeum po plajcie dwóch dużych touroperatorów: Sky Clubu, oferującego niedrogie wyjazdy pod własną marką oraz Triady. Okazało się wtedy, że pieniędzy z gwarancji ubezpieczeniowych biur nie wystarczy nie tylko na pokrycie wszystkich roszczeń klientów, ale nawet na sprowadzenie turystów do kraju. Za ściągnięcie do Polski wyrzucanych z hoteli podróżnych dopłacili z publicznych środków marszałkowie województw, w których bankruci mieli swoje siedziby. To na nich bowiem ciąży obowiązek sprowadzenia do kraju niefortunnych urlopowiczów.

Według danych Ministerstwa Sportu i Turystyki koszt ściągnięcia turystów, którzy w ubiegłym roku wyjechali za granicę z plajtującymi biurami, wyniósł 7,5 mln zł. W puli z gwarancji zabrakło 418 500 zł, a pieniądze te musiały wyłożyć głównie samorządy Mazowsza i Wielkopolski. Okazało się także, że za mało było środków na zwrot zaliczek i opłaconych przez klientów nieudanych podróży. Zabrakło aż 5 mln zł.

Po zeszłorocznych doświadczeniach pojawiły się plany lepszego zabezpieczenia interesu klientów biur podróży i uwolnienia samorządów od wydatków związanych ze sprowadzaniem do kraju pechowych turystów. Przed zbliżającym się sezonem urlopowym udało się jednak tylko zmienić zasady wyliczania i podnieść sumy gwarancji ubezpieczeniowych dla touroperatorów, a i tak nie dla wszystkich. Większość biur będzie musiała wykupić droższe gwarancje dopiero w połowie września albo nawet pod koniec roku.

Czartery lepiej zabezpieczone

W połowie maja weszły w życie dwa rozporządzenia ministra finansów, które uregulowały ustalanie podstaw naliczania sumy gwarancyjnej i wysokości minimalnych sum. Obciążenie odczują głównie touroperatorzy organizujący masowe wyjazdy czarterowe.

Największa zmiana dotyczy nowo powstających biur podróży. Do tej pory to szczególnie w ich klientów uderzał problem zbyt niskich gwarancji, zwłaszcza wtedy, gdy organizowały kosztowne wyjazdy z wykorzystaniem lotów czarterowych. Teraz taki touroperator musi mieć gwarancję ubezpieczeniową na poziomie co najmniej 250 tys. euro. Biuro podróży może więc otworzyć jedynie ktoś, kogo na takie ubezpieczenie stać.

W ten sposób doprowadzono do pierwszej selekcji przy powstawaniu nowych podmiotów na rynku. Poprzez gwarancje wyeliminowano sytuacje, że za organizowanie wyjazdów zabierał się ktoś, kto zgromadził zaledwie parę tysięcy złotych kapitału. Dawało to pole do nadużyć i zwykłych szwindli.

Touroperatorzy, którzy już są na rynku, mają łatwiejszą sytuacją – dla nich wymagane sumy gwarancyjne są niższe. Wielu z nich zapłaci tyle samo, lub niewiele więcej niż teraz. Jednak niektórzy też mocno odczują zmianę. Jak podaje Katarzyna Szepczyńska z AXA, minimalna suma ubezpieczenia, liczona w zależności od terminu przyjmowania zaliczek i zakresu terytorialnego działania touroperatora, czasami wzrasta trzykrotnie.

Przykładowo, dla biur podróży, które wykorzystują lotniczy transport czarterowy i pobierają przedpłaty w terminie do 30 dni przed dniem rozpoczęcia wycieczki, minimalna suma gwarancyjna wynosi 12 proc. rocznego przychodu, nie mniej jednak niż 149 tys. euro. Poprzednio najwyższa minimalna kwota gwarancyjna to było 67 tys. euro.

Nie tylko wysokość sum gwarancyjnych się zmieniła, ale też sposób ich wyliczania. Poprzednio brany był pod uwagę przychód z poprzedniego roku, obecnie – deklarowany przychód na najbliższe 12 miesięcy. Pozwala to na dostosowanie wysokości gwarancji do rzeczywistych potrzeb, tym bardziej, że wprowadzono mechanizm uniemożliwiający zaniżanie gwarancji. Przychód deklarowany nie może bowiem być niższy niż faktyczny w ubiegłym roku, a przekroczenie zgłoszonego poziomu spowoduje konieczność zaktualizowania gwarancji.

Co trzecie biuro z nową gwarancją

Nowo powstające biura podróży już mają obowiązek wykupić gwarancje według mocno zaostrzonych zasad. „Starzy” touroperatorzy spieszyć się nie muszą, bo wcześniej nabyte gwarancje ubezpieczeniowe pozostaną na dotychczasowej wysokości do końca terminu umowy z towarzystwem asekuracyjnym.

Większość gwarancji obowiązuje do połowy września, część nawet do końca roku. Zatem w tych przypadkach biura podróży w obecnym sezonie urlopowym nadal będą mieć niższe gwarancje. Ich wartość może nie wystarczyć na zabezpieczenie ewentualnych roszczeń klientów.

Niektórzy organizatorzy turystyki i tak są oburzeni krótkim vacatio legis, czyli terminem wejścia w życie zmian. Wynosił on 14 dni od ogłoszenia nowych sum. O zwiększeniu bezpieczeństwa finansowego klientów mówiło się jednak od dawna, więc touroperatorzy powinni być na wyższe kwoty przygotowani.

Czy nowe sumy gwarancyjne okażą się wystarczające, pokaże czas. W tym roku sezon upadłości touroperatorów już się rozpoczął, na początku czerwca bankructwo ogłosiło jedno z dziesięciu czołowych biur podróży GTI Travel. I prawdopodobnie na tym nie koniec, bo już w lutym, jak wynikało z Krajowego Rejestru Długów, prawie 430 firm związanych z turystyką miało problemy z płatnościami.

O ile plajty dotkną biura, które już muszą wykupić wyższe gwarancje, to do sprowadzenia turystów do kraju samorządy prawdopodobnie nie będą dopłacać. Pieniędzy wystarczy też na zwrot klientom poniesionych wydatków. Ale do końca lipca zaledwie jedna trzecia touroperatorów powinna wykupić gwarancje na nowych zasadach.

Jedyną pociechą jest w tej sytuacji statystyka. W ubiegłym roku problem niewypłacalności dotknął bowiem w dużej mierze biur nowych. A znacząca podwyżka wymaganych sum gwarancyjnych sprawi, że teraz za organizowanie wczasów w Egipcie nie zabierze się ktoś, kto nie jest w stanie ponieść odpowiedniego obciążenia finansowego.

Można też spodziewać się tego, że nie wszystkich touroperatorów będzie stać na wykupienie nowych gwarancji, a jeśli tego nie zrobią, to znikną z rynku. Ponadto, jak przewiduje Mariusz Górski z TU Europa, jednego z kilku ubezpieczycieli oferujących gwarancje dla touroperatorów, biura, które w ubiegłym roku rozpoczęły aktywność turystyczną na szeroką skalę i nie były finansowo przygotowane na ponoszenie sporych kosztów w pierwszym okresie działalności, mogą mieć problemy z uzyskaniem gwarancji na drugi rok funkcjonowania. Poprzednio do upadłości dochodziło często po drugim roku istnienia biura, dziś można spodziewać się, że touroperatorzy będą ogłaszać bankructwo już po pierwszym roku.

Zrzutka na fundusz

Niezależnie od podniesienia gwarancji trwają prace nad dalszym zabezpieczeniem interesów klientów, ponieważ tego wymagają przepisy unijne. Planowane jest utworzenie II filaru zabezpieczenia klientów w postaci turystycznego funduszu gwarancyjnego.

Miałby on zająć się sprowadzaniem do kraju turystów poszkodowanych przez niewypłacalnych touroperatorów i zwracaniem pieniędzy wpłaconych na wyjazdy, jeżeli środki z gwarancji okazałyby się niewystarczające. Pierwotnie fundusz miał sprowadzać się do rachunku bankowego w dyspozycji Ministerstwa Sportu i Turystyki. Obecnie plany są takie, żeby był to podmiot z osobowością prawną, który przejąłby także od marszałków województw obowiązki związane z organizowaniem ściągnięcia do kraju klientów niewypłacalnych biur.

Składki na fundusz miałyby wynosić ok. 20-30 zł, co rocznie dałoby prawie 18 mln zł. Koszt składek obciążyłby klientów, gdyż touroperatorów nie stać na ponoszenie dodatkowych kosztów. Rentowność sektora w Polsce wygląda bardzo marnie, średnia rentowność dziesięciu największych biur podróży w 2012 r. wyniosła zaledwie 0,23 proc.

Ministerstwo Sportu i Turystyki chętnie by też widziało wzrost znaczenia marginalnych obecnie w tej branży ubezpieczeń na rzecz klienta. Problem jednak polega na tym, że produkt ten jest niechętnie oferowany przez ubezpieczycieli. Z zasadniczego powodu: nie są w stanie uzyskać dla niego reasekuracji, ponieważ wysokość roszczenia jest nieokreślona. A towarzystw ubezpieczeniowych do sprzedaży niechcianych i nieopłacalnych dla nich produktów nikt nie zmusi.

OF

(CC By SA sun dazed)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Turystyka rozkręca gospodarki i inflację

Kategoria: Oko na gospodarkę
Aż 4,5 biliona dolarów i 62 miliony miejsc pracy utracił w świecie w 2020 r. sektor podróży i turystyki. W 2021 r. straty były mniejsze. Tworząca aż 10 proc. globalnego PKB branża zaczyna już ponownie zarabiać. Świat po pandemii na nowo chce podróżować.
Turystyka rozkręca gospodarki i inflację