Początek rozpadu strefy euro?

„Strefa euro może być >we wczesnej fazie< rozpadu… Będziemy mieć istotne napięcia między nimi [członkami eurolandu z południa] a Niemcami, z presją na tych ostatnich, aby zmieniły swoją politykę, co pozwoliłoby wesprzeć popyt wewnętrzny”  – uważa Roger Bootle, były doradca brytyjskiego resortu skarbu, założyciel firmy badawczej Capital Economics Ltd. Wicepremier Grecji Teodoros Pangalos powiedział w poniedziałek stanowczo na konferencji w Atenach, że jeśli decyzja pomocy dla tego kraju nie zostanie podjęta szybko, to „euro nie będzie miało sensu, a jeśli euro upadnie, cofnie to nas [Unię] w integracji o dekady”.

Dzieje się tak,  ponieważ mimo że w ubiegły poniedziałek ministrowie finansów strefy euro uzgodnili, że Grecja otrzyma pomoc finansową, jeśli takowa okaże się konieczna, to 10-letnie obligacje zanotowały pod koniec ubiegłego tygodnia rentowność aż 6,283 proc., a CDS-y na długu osiągnęły 295 punktów bazowych. Dzisiaj z rana, po zapewnieniu o mieszanej MFW-EU pomocy, euro zyskało ok. 1 proc. względem USD, a giełda w Atenach skoczyła aż o 3,2 proc., a mimo to rentowność 10-letnich obligacji spadła zaledwie o 3 punkty bazowe.

W sytuacji kiedy obligacje greckie są droższe od niemieckich aż o 316 punktów bazowych,  Grecy rolując 10 mld euro 20 kwietnia i 19 maja będą musieli zapłacić aż o 1,45 mld euro więcej niż Niemcy. Spowodowało to dość nerwową reakcję premiera Pagalosa, który już w lutym zarzucił publicznie  Niemcom, że nie zrekompensowali należycie Grecji szkód wynikających z okupacji w czasie drugiej wojny światowej, a obecnie dodał oliwy do ognia, mówiąc że: „Niemcy są niechętnie nastawione do udzielenia pomocy Grecji, ponieważ ich banki i eksporterzy czerpią zyski z kryzysu, który zachwiał euro” i że: „Spekulując na greckich obligacjach kosztem przyjaciela i partnera, zezwalając instytucjom kredytowym państwa [Niemiec] na udział w tej godnej pożałowania grze, niektórzy ludzie robią pieniądze”. Ponadto w sytuacji nawoływania Grecji do konieczności redukcji deficytu, należy uznać za wyjątkowo tragiczne i kuriozalne działania rządu tego kraju mające na celu uzyskanie pomocy, a które polegają na pospiesznych decyzjach zakupu okrętów podwodnych za wiele miliardów euro w koncernie ThyssenKrupp, zgadzaniu się na sprzedaż stoczni greckiej kontrolowanej przez ten koncern i na potwierdzaniu zakupu we Francji 6 fregat za 2,5 mld euro.

Ostatnie propozycje dotyczące wsparcia dla Grecji okazały się  na tyle niekonkretne, że jak donosi Dow Jones, Grecja może poprosić Międzynarodowy Fundusz Walutowy o wsparcie i to już na weekendowym posiedzeniu na początku kwietnia. Sytuację mimo ostatnich decyzji niewątpliwie komplikuje fakt, że dyrektor MFW Dominique Strauss-Kahn, oferujący pomoc, po porażce prezydenta Sarkozego w wyborach regionalnych stał się groźnym rywalem w wyborach prezydenckich. I stąd prezydent Sarkozy nie do końca jest zainteresowany, by MFW wykazało się „sukcesem” w sprawie ratowania Grecji.

Również dążenia integracyjne w Europie, zmierzające do redukcji znaczenia państw UE, obiektywnie utrudniają możliwość przyjęcia pomocy, gdyż w USA mimo analogicznych problemów Kalifornii, ten stan nie ma prawa do jej uzyskania z MFW. Do dyskusji już włączył się komisarz UE ds. walutowych Olli Rehn, który obecny kryzys stara się wykorzystać do przyspieszenia procesu integracji, postulując włączenie KE w planowanie budżetów narodowych. Podczas gdy Wolfgang Münchau, sam będąc jej zwolennikiem, skrytykował propozycje niemieckie,  zwłaszcza te, które pozwalałyby na odbieranie prawa do funduszy strukturalnych, a nawet demokratycznego prawa głosu przy podejmowaniu decyzji. A w międzyczasie wysokie koszty finansowania greckiego długu w praktyce konsumują ostatnio przyjęte obniżki wydatków budżetowych, których uciążliwość już doprowadziła do wielu protestów. Ponadto finansowanie obsługi zadłużenia na tak wysokim poziomie doprowadzi nie tylko do recesji w Grecji, ale też będzie oznaczało wieloletni proces deflacyjny.

Obecny kryzys, osłabiający pozycję euro, wynika z nierozwiązanej przyszłości finansów Grecji, jednak niezależnie od tego, że jest to kryzys krótkoterminowy, to zgodnie z opinią Derek Mumford z HiFX w Sydney „strefa euro będzie miała niski wzrost i euro będzie ponosić tego konsekwencje”. W debacie europejskiej dotyczącej sfery euro bardzo silnie uwidacznia się różnica zdań między stroną niemiecką a pozostałymi partnerami, jak i niezależnymi obserwatorami europejskimi i amerykańskimi co do zakresu koordynacji polityki fiskalnej, jak też uznania źródeł kryzysu w braku zbilansowania rachunków bieżących w strefie euro. Kluczowe dla przyszłych działań może okazać się przyznanie w wywiadzie dla„Sueddeutsche Zeitung” przez przewodniczącego eurogrupy Jean-Claude Juckera, że „na dłuższą metę wspólna waluta nie może funkcjonować w strefie, w której pogłębiać się mogą różnice między rachunkami bieżącymi poszczególnych gospodarek”. Jeszcze bardziej istotne może być analogiczne publiczne stwierdzenie ze strony francuskiego ministra finansów Christie Lagarde`a o konieczności debaty na temat braku makroekonomicznego zbilansowania w strefie euro, którego nie zrekompensuje wymuszenie kryteriów fiskalnych.

Na tle tej debaty uwidacznia się, że strefa euro nie stanowi optymalnego obszaru walutowego, a aspekt polityczny nie jest jednorodny – są to kraje niezależne, którym bardzo trudno jest przemieszczać swoje społeczeństwa w zależności od koniunktury pomiędzy różnymi regionami Europy. Podobnie Martin Wolf w „Financial Times” stwierdza, że głównym winowajcą utrudniającym wyjście z obecnego kryzysu światowego jest powstanie swoistej „Chermany”, a więc z jednej strony Niemiec, których nadwyżka bilansu płatniczego będzie wynosiła 187 mld USD, a z drugiej strony Chin, które mają nadwyżkę w wysokości 291 mld USD. W sytuacji kiedy kraje peryferyjne strefy euro mają olbrzymie deficyty, a będą zmuszone do zacieśnienia polityki fiskalnej, to nie tylko doprowadzą do powstania procesów deflacyjnych w tych krajach, ale też do pogłębienia kryzysu w całej strefie euro.

Podczas gdy jeszcze można sobie wyobrazić zdyscyplinowanie Grecji, to jest to niewyobrażalne w przypadku Francji, której deficyt jest blisko 9-proc. I jeśli bankom niemieckim uda się ograniczyć straty na  wynoszącej 40 mld USD ekspozycji greckiej, to trudniejsze to będzie przy wynoszącym 240 mld USD zaangażowaniu w Hiszpanii. W tej sytuacji Martin Wolf stawia odważną tezę, że tak naprawdę oznacza to, że to Niemcy same chcą wyjść ze strefy euro. Ponadto porównuje tę politykę do chińskiej, która ekspansję gospodarczą oparła na przywiązaniu własnej waluty do dolara, a nie godząc się na  aprecjację juana, wymusza na Ameryce to samo, co Niemcy na krajach peryferyjnych strefy euro. W warunkach funkcjonowania „Chermany”, eurostrefa aby pozbyć się swoich problemów, musiałaby zanotować bardzo znaczący wzrost eksportu netto, a sytuacja, kiedy jednocześnie USA przeprowadzają analogiczną politykę, powoduje niemożność zrealizowania żadnego z tych celów.

„The Economist ” w specjalnym raporcie analizuje przyczyny ekspansji niemieckiej. Widzi jej podstawy w sprawnie działających instytucjach gospodarczych, które przejawiają dużą ekspansję eksportową. Na tym tle widać wyraźnie, że olbrzymim błędem polskiej polityki gospodarczej była prywatyzacja i sprzedaż strategicznym inwestorom zagranicznym polskich przedsiębiorstw. Charakterystyczne było również ukazanie długoterminowych trendów i zagrożeń dla prosperity w Niemczech, w których na starzejącym się społeczeństwie z jednej strony ciążą olbrzymie zobowiązania emerytalne,  windujące niemiecki dług publiczny do poziomu 250 proc. PKB, a z drugiej konieczność ich redukcji, zwłaszcza w sferze ochrony zdrowia. Propozycja ministra Röslera dotycząca spłaszczenia stawek na służbę zdrowia przy, jak to określono, bardzo niskiej tolerancji Niemiec na nierówności, będzie powodowała narastanie niezadowolenia, w sytuacji kiedy starzejące się społeczeństwo coraz częściej będzie musiało zaglądać do gabinetów lekarskich. Również rozważane przez Bundesbank dalsze podniesienie wieku emerytalnego  do 69 lat nie będzie cieszyło się poparciem.

A mimo to, zgodnie z wyliczeniami Hansa Fehra, do 2030 r. należy się liczyć ze znacznym spadkiem dochodów emerytów.  Na te olbrzymie problemy związane ze starzeniem się społeczeństwa nakłada się obawa dotycząca jakości pracy pracowników, spadku wraz z wiekiem ich innowacyjności, która jest jednak motorem niemieckiej ekspansji. Również polityka ludnościowa, która w przypadku Niemiec wiąże się ze znaczącą imigracją, jest prezentowana jako ten element, który w przyszłości spowolni niemiecką ekspansję. Niemcy są krajem o wysokich dochodach i  wysokich płacach przyciągających imigrantów,  a  w Zagłębiu Ruhry dzieci imigrantów stanowią ok. 60 proc., co powoduje, że w połowie wieku połowa ludności RFN będzie miała korzenie pozaniemieckie. Niemcy, zgodnie z tymi analizami, nie tylko będą krajem starszym, mniej ludnym i z problemami wewnętrznymi, ale proces edukacji ulegnie spowolnieniu, a z nim rozwój oparty na wiedzy. Gdyż opisany  proces powoduje „importowanie problemów edukacyjnych”, a integrowanie młodych imigrantów w systemie pracy staje się największym wyzwaniem.

Gdy na tym tle patrzymy na wyzwania stojące przed Polską, to w świetle greckiej debaty, istnieje zagrożenie, że zamożne kraje UE obawiając się powtórzenia scenariusza, w którym  w przypadku kryzysu nasz kraj wymagałby znacznego wsparcia, mogą wstrzymywać się z przyjęciem Polski do strefy euro, niezależnie od rozkładu korzyści między wstępującym krajem peryferyjnym a centralnymi krajami strefy euro. Gdy opisujemy wyzwania długoterminowe, to analiza sytuacji niemieckiej wskazuje, że z jednej strony Polska będzie miała znacznie gorszą sytuację w aspekcie finansów publicznych i możliwości ich zbilansowania. Zastępowalność pokoleń jest niższa od niemieckiej, a polskie społeczeństwo starzeje się rekordowo szybko co dwa lata o rok. Z drugiej strony, nie ma ono opcji niemieckiej polegającej na masowej imigracji, ponieważ Polska jest krajem, z którego pracownicy emigrują. Oznacza to nieuchronność konfliktów międzygeneracyjnych, między starszymi osobami, które będą potrzebowały wsparcia finansowego, a młodą i nieliczną grupą młodzieży, która mając możliwość niżej opodatkowanej pracy w efektywnych organizacjach gospodarczych za granicą – wyemigruje.

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora


Tagi


Artykuły powiązane