Czołówka światowych ekonomistów o sytuacji w Stanach Zjednoczonych

Konsekwencje decyzji S&P w sprawie USA można podzielić na trzy kategorie: ekonomiczne - bezpośrednio oraz długoterminowo oddziaływujące na gospodarkę, psychologiczne, które dają o sobie znać w krótkim terminie i polityczne, które wymuszą w Waszyngtonie zmiany różnych decyzji dotyczących gospodarki.
Czołówka światowych ekonomistów o sytuacji w Stanach Zjednoczonych

(CC By AMagill)

Obniżenie ratingu amerykańskiego długu do AA+ nie dziwi ani inwestorów ani ekonomistów. Niemal wszyscy spodziewali się tej decyzji (z wyjątkiem ekonomistów optujących za rozwiązaniami Keynesa). Inwestorzy – czerpiąc informacje z kuluarów na Wall Street, a ekonomiści analizując te same dane, które trafiły do decydentów S&P.

Zwolennik rozwiązań wolnego rynku, prof. Walter E. Williams, podkreśla, że rzeczywiste zadłużenie rządu USA wynosi 105 bln dol., jeśli się weźmie pod uwagę zobowiązania rządu amerykańskiego dotyczące programów opieki zdrowotnej i społecznej.

Jednak zaskoczenie – czy też jego brak – to jedno, a konsekwencje decyzji S&P to zupełnie inna kwestia. W tej sprawie trwa debata.

Wszystkie konsekwencje dzielą się na trzy kategorie: ekonomiczne (bezpośrednio oraz długoterminowo oddziaływujące na gospodarkę), psychologiczne (krótkoterminowy wpływ) i polityczne (zmiany decyzji dotyczących gospodarki w Waszyngtonie).

Skutki długoterminowe

O jakości rezerw banków decyduje Fed i FDIC. Po ogłoszeniu przez S&P decyzji o zmniejszeniu ratingu Fed i FDIC oświadczyły, że amerykański dług AA+ ma taką samą jakość jak AAA. I dlatego rezerwy banków pozostają bez zmian podobnie jak ich zdolność do udzielania kredytów.

Vitaliy Katsenelson, inwestor giełdowy, przewiduje, że niższy rating spowoduje “trudności dla niewielu firm, wierzycieli amerykańskich papierów wartościowych”. Dlatego instytucje finansowe nie odczują negatywnych skutków decyzji S&P.

Jednak szersze konsekwencje ratingu AA+ dla całej globalnej gospodarki pozostają niewiadomą.

Michael Panzner, umiarkowany ekonomista (nie optujący za Keynesem ani czystym wolnym rynkiem) i analityk giełdowy, podkreśla, że “AAA długu amerykańskiego było fundamentem światowego systemu finansowego”. Jeśli nastąpi nawet małe przesunięcie inne elementy się także przesuną. Tak stało się z Funduszem Rezerw po upadku Lehman Brothers. Cena Funduszu spadła poniżej dolara powodując masową ucieczkę funduszy rynku pieniężnego i w konsekwencji zamrożenie rynku papierów komercyjnych, który stanowił układ krwionośny amerykańskiego biznesu. Konieczne były gwarancje rządu amerykańskiego by zażegnać kryzys.

Część ekonomistów uważa, że na razie koszt długu amerykańskie nie wzrośnie dopóki swoich finansów nie uporządkują Grecja, Portugalia, Włochy, Hiszpania i Irlandia. Papiery wartościowe Departamentu Skarbu są przez inwestorów uważane za najbardziej efektywną ekonomicznie inwestycję. Jednak nawet ekonomiści, przeciwnicy interwencji państwa w gospodarkę, inaczej postrzegają wiarygodność amerykańskiego rządu.

– Coraz bardziej staje się wątpliwe czy ten dług, biorąc pod uwagę niskie tempo rozwoju gospodarczego, będzie możliwy do spłacenia – mówi dr Richard Rahn.

Inny zwolennik rozwiązań wolnorynkowych, prof. Peter Wallison, twierdzi jednak, że USA są i będą najbardziej produktywnym i politycznie stabilną gospodarką, a żadne czynniki ekonomiczne nie świadczą by ta sytuacja uległa szybkiej zmianie.

– Inwestorzy obawiają się Europy skrępowanej wspólną walutą – podkreśla zwolennik prof. Wallison.

W debacie na temat AA+ przywoływana jest kwestia bankructwa w kontekście innych sytuacji np. gdy w latach dług Meksyku tracił swój rating. Choć posługujący się tym argumentem ekonomiści przyznają, że do bankructwa dochodziło długo po obniżeniu ratingu tych krajów to ten problem wywołuje dużo zamieszania.

– Nie może być mowy o bankructwie bo USA spłacą bez problemu swoje zobowiązania – powiedział prof. Paul Krugman w wywiadzie dla radia Bloomberg.

Edykty agencji ratingowych liczą się jednak mniej w perspektywie długoterminowej niż oceny ryzyka dokonywane przez rynek.

– Rynki same zanalizują sytuację i jeśli uznają za stosowne – będą domagać się zmian, np. podniesienia oprocentowania – tłumaczy Vitaliy Katsenelson.

W styczniu 2011r. rating długu japońskiego został obniżony do AA-, ale rynki nie zareagowały. Mimo iż dług Japonii jest wyższy niż Grecji, rząd Tokio pożycza zgodnie z oprocentowaniem ustalonym przed obniżeniem ratingu. Z drugiej strony oprocentowanie 10 – letnich obligacji Włoch wzrosło do 6 proc. choć ich rating pozostał na tym samym poziomie.

Skutki psychologiczne

Dlaczego zatem w czwartek rynki spadły o 7 punktów? Inwestorzy i ekonomiści wzruszają ramionami: nastąpiło załamanie na rynkach, tak już jest, nie ma czego wyjaśniać.

– Reakcje rynków, bez względu na to czy mówimy o skali dnia czy miesiąca, są przypadkowe i nieprzewidywalne – wyjaśnia Panzner, który przez ponad 25 lat analizował giełdy w Londynie, Tokio i Nowym Jorku.

Każdy inwestor przyjmuje jednak horyzont co najmniej dekady próbując odgadnąć kiedy będzie mieć miejsce hossa.

Alarm dla Waszyngtonu

Decyzja S&P, zgadza się część ekonomistów i inwestorów, powinna być dzwonkiem alarmowym dla Waszyngtonu.

– Obniżenie ratingu może przynieść korzyści jeśli nasi przywódcy zrozumieją, w jakim kierunku zmierzają – uważa prof. Wallison.

Powszechna zgoda panuje także co do oceny wysokości cięć: są niewystarczające. Prof. Richard Rahn twierdzi, że Kongres powinien obniżyć stosunek długu do PKB o 5 proc. Ta wartość oznacza niezwykle radykalne cięcia.

– Tak było przed 2007 r. i wydaje się, że ten cel można osiągnąć w ciągu 3 lat – dodaje.

A niektórzy ekonomiści, jak prof. Williams, sądzą, że decyzja S&P mogłaby być inna, gdyby Kongres podjął bardziej radykalne decyzje.

– Słyszałem, że rating nie zostałby obniżony, gdyby Kongresmeni dokonali 500 mld dol. cięć w obecnym budżecie – mówi Williams.

1,5 bln oszczędności zapisane w ustawie nie przekonuje inwestorów. Amerykanie wątpią w deklaracja Kongresu. Według badań ośrodka Rasmussen opublikowanych 6 sierpnia aż 62 proc. Amerykanow nie wierzy iż dojdzie do cięć, a tylko 8 proc. badanych sądzi inaczej.

(CC By AMagill)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane