Walka o zwiększanie i modyfikowanie wydatków trwa

W ostatnim czasie nieprzerwanie nasila się batalia o zwiększenie wydatków publicznych przeznaczanych na walkę z recesją. Toczy się ona  zarówno na gruncie teoretycznym jak i politycznym. W niedawnej debacie na ten temat Steve Forbes starł się z Paulem Krugmanem. Zdaniem Forbesa keynesistowska recepta zwiększania wydatków budżetowych nigdy nie działała, nawet w przypadku wojny, której poważnym kosztem jest przemiana ludzi w wieku produkcyjnym w weteranów wojennych. W jego opinii jakiekolwiek zwiększenie wydatków rządowych musi w zakamuflowany sposób zostać sfinansowane jedną z trzech metod zmniejszania potencjału sektora prywatnego: większym długiem publicznym, większymi podatkami lub zwiększoną inflacją. Krugman w odpowiedzi na to stwierdził, że są to przestarzałe błędy ekonomiczne, które mają już osiemdziesiąt lat (w domyśle: już dawno rozprawił się z nimi Keynes), a rosnące wydatki budżetowe są dobrą metodą stymulowania gospodarki. Jednocześnie Krugman popiera nasilające się obecnie protesty na Wall Street. Warto jednak zaznaczyć, że protesty te dotyczą przede wszystkim tego, na co te wydatki idą, a nie tego, że należy je w sumie zwiększyć. Krótko mówiąc, protestującym nie podoba się, że zwiększone wydatki publiczne idą do kieszeni bankierów, którzy wypłacają sobie rekordowe bonusy w czasach kryzysu. A to właśnie nie kto inny tylko Keynes jest autorem stwierdzenia, że nieważne na co pieniądze idą, najważniejsze, żeby wydawać ich jak najwięcej i zwiększać przez to ich gospodarczy obieg. Nawet jeśli będzie to oznaczało bezproduktywne drukowanie pieniądza, zakopywanie go w butelkach, a następnie wydobywanie tych z ziemi. Sam Krugman pisał o tym niedawno na swoim blogu.

Swoje zwiększone obawy o strukturę wydatków publicznych wyraża Nassim Taleb w wywiadzie dla Bloomberga. Jego zdaniem niedawno zrealizowane operacje dotowania banków wypłacających wysokie wynagrodzenia mogą prowadzić do poważnych napięć społecznych i swoistej nowoczesnej „walki klas”. Uważa, że banki, które otrzymały pomoc publiczną, powinny znaleźć się w tak rygorystycznej sytuacji jak tradycyjne agendy rządowe, a pracownicy banków nie mogą zarabiać więcej niż tradycyjna służba cywilna. W przeciwnym wypadku, zdaniem Taleba, sankcjonowana sytuacja będzie burzyć podstawowe zasady odpowiedzialności, które zbudowały cywilizację zachodnią. W jego opinii banki powinny odpowiadać za branie na siebie poważnego ryzyka, a nie po błędach przystawać na nacjonalizowanie strat i przerzucanie ich na społeczeństwo. W jego mniemaniu tak rażąca nierówność w wydatkach publicznych może grozić poważnymi społecznymi konsekwencjami.

Tymczasem w Europie trwa walka o rozbudowę EFSF, utworzonej przez europejskie państwa spółki specjalnego przeznaczenia, łączącej ryzyka różnych krajów, która ma otrzymać dodatkowo możliwość działania na dźwigni, co zwiększyłoby jej finansowy potencjał do dwóch bilionów euro. Wprawdzie Europejczycy po amerykańskim kryzysie byli sceptyczni wobec spółek specjalnego przeznaczenia, łączenia oddzielonych od siebie form ryzyka oraz dużej dźwigni, lecz tym razem wierzą w sukces tego przedsięwzięcia. Mimo to The Telegraph raportuje o opiniach, że EFSF staje się finansową „trucizną”, która może łatwo zacząć zarażać wszystkie kraje strefy euro. Ten mechanizm walki z ryzykiem niekoniecznie zmniejszy ryzyko krajów zagrożonych, a zamiast tego zacznie zagrażać kolejnym krajom, które są bezpieczniejsze. The Telegraph powołuje się na słowa Ansgara Belke:

„It counteracts all efforts made so far to stabilize the eurozone debt crisis, which are premised on the AAA rating of a sufficiently large number of strong economies. In extremis, it would probably cause the break-up of the eurozone”

Dr Belke said France is already under pressure. BNP Paribas, Société Générale, Crédit Agricole may need €20bn in fresh capital, with knock-on risk for the French state. He warned that France’s public debt (Now 82pc of GDP) would shoot up to 90pc of GDP if the debt crisis rumbles on.

EFSF staje pod znakiem zapytania zanim jeszcze na dobre się wykształcił i ukonstytuował (Der Spiegel wyraża w ogóle wątpliwości, czy cały projekt jest zgodny z niemiecką konstytucją; o problemach prawnych pojawia się również inny artykuł na The Telegraph). Tymczasem realia ekonomiczne już wywierają nacisk na nie do końca ukształtowany fundusz stabilizacji finansowej. Wygląda na to, że ostatecznym bastionem całego projektu mogą być już tylko Niemcy. Rentowności obligacji krajów strefy euro wyraźnie się podniosły, co odzwierciedla spadek zaufania do ich kondycji finansowej. Najbardziej jednak rzuca się w oczy zwiększenie różnicy między rentownościami obligacji niemieckich i pozostałych krajów strefy, w tym także rządu francuskiego. Niemcy mogą zaciągać pożyczki na rynku o ponad procent taniej od Francuzów. Jak podaje Bloomberg, Francja może stracić swój rating (obecnie AAA):

“France is the key factor here,” said Bob McKee, chief economist at Independent Strategy Ltd. in London. “Offering insurance increases France’s contingent liability and that puts pressure on its rating. If France loses its AAA status, that in turn increases the pressure on Germany.”

Ponieważ EFSF ma służyć przede wszystkim ratowaniu słabszych krajów (i banków), kraje nieratowane, a przede wszystkim umożliwiające finansowanie, biorą na siebie większe zobowiązania. Z tego względu sytuacja Francji się pogarsza, co z kolei będzie miało wzmożony wpływ na sytuację Niemiec, które są ostatnie w kolejce do ratowania, ale ich kłopoty oznaczałyby de facto bankructwo całej strefy. Jeśli długi krajów zagrożonych okażą się na tyle groźne, to może się potwierdzić opinia o tym, że EFSF jest finansową „trucizną”. O rosnącej różnicy w rentownościach europejskich obligacji dyskutuje również Paul Krugman. Podobnie jak w innych przypadkach, jego receptą na obecną sytuację jest zwiększenie inflacji i dalsze, nieograniczone wykupywanie bankrutujących państw:

A real rescue for the euro would have to involve open-ended financing for fundamentally solvent governments subject to the risk of self-fulfilling panic, plus a much more expansionary monetary policy and, almost surely, a higher inflation target.

Sprawę kontrowersji wokół EFSF omawia Mike Shedlock. Przypomina, że ewentualna dźwignia, która może zostać uruchomiona w przypadku EFSF, działa w dwie strony. Nie tylko może kilkukrotnie bardziej „zabezpieczać”, ale również kilkukrotnie bardziej wystawiać na ryzyko. W istocie dlatego Francja już staje pod większą rynkową presją w kwestii swojego uczestnictwa.:

However, leverage works both ways as I have pointed out on numerous occasions for numerous reasons. Leverage amplifies gains as well as losses and leverage will cost France its AAA rating.

Oprócz tego Shedlock ma w ogóle wątpliwości, czy jest sens mówić o jakiejkolwiek dźwigni, skoro nie wiadomo końca skąd ma pochodzić zwiększone finansowanie. W zalewie różnych niepewnych informacji i spekulacji na temat EFSF najbardziej uderza swoją skrupulatnością chłodna kalkulacja Willema Buitera, byłego członka Rady Polityki Pieniężnej Banku Anglii, w której sprawdza rzeczywiste możliwości jeszcze nie domkniętego projektu EFSF. Jak trzeźwo zauważa, nie ma sensu do  finansujących ten projekt zaliczać tych, którzy będą ratowani i ubezpieczani, skoro to oni będą korzystali na tej pomocy. Nie będą wobec tego mogli partycypować netto w przeprowadzanych programach pomocowych, gdyż będą ich konsumentami. Uwzględniając rozmaite fakty, Buiter dochodzi do konkluzji, że możliwości EFSF są znacznie skromniejsze niż może się wydawać, więc sam fundusz wcale nie jest imponującą pieniężną bronią, która byłaby dobrym ratunkiem dla strefy euro:

(…) that would reduce the amount of new issuance that  could be funded with an EFSF insurance pot of, say, €300 bn at most to just €750bn  or even €600bn. That would likely not fund the Spanish and Italian sovereigns until  the end of 2012. It would not be a big bazooka but a small pea shooter.

Opracował: Mateusz Machaj


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (30.05–03.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce