Biały Dom (CC BY-NC-SA Justyn Brown)
Przepaść pomiędzy niedostatkiem kreatywności Waszyngtonu i twórczym fermentem, który ma miejsce wszędzie indziej pogłębia się. Co tydzień rusza nowa kampania prezydencka i kandydaci, jak się wydaje, są wrodzy nauce. Żaden nie zwrócił się w stronę nowych idei, aby rozwiązać problemy Ameryki.
To kwestia związana z kulturą, jaka panuje w środowisku politycznym i biznesowym. W Dolinie Krzemowej bankructwo widziane jest jako coś w ostatecznym rachunku pożądanego w biznesowym CV. W Waszyngtonie zaś jedna porażka może zrujnować karierę.
Cały komentarz na stronie Financial Timesa.