Dług narodowy Japonii jest wysoki, ale nie zbankrutuje

Na początku lutego agencja Standard & Poor’s obniżyła perspektywę długoterminowego ratingu  Japonii. Jednakże, w przeciwieństwie do Grecji, która bez pomocy zachodnich instytucji finansowych może w przeciągu najbliższych kilku miesięcy ogłosić bankructwo, sytuacja Państwa Kwitnącej Wiśni jest zdecydowanie lepsza.

Istotnie, od zastoju gospodarczego pod koniec lat 90. zadłużenie Japonii zdecydowanie wzrosło. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju szacuje, iż  japoński dług narodowy może w tym roku osiągnąć 197 proc.  Produktu Krajowego Brutto. Dodajmy do tego rosnący deficyt budżetowy (9,7 proc. PKB w 2009 roku podatkowym) i nic dziwnego, że inwestorzy zaniepokojeni są sytuacją fiskalną drugiej co do wielkości gospodarki świata.

Jednakże, moim zdaniem, obawy o niewypłacalność kraju są zdecydowanie przesadzone. Po pierwsze, Japonia jest największym na świecie posiadaczem rezerw walutowych (769 mld USD w grudniu 2009 r.). Po ich odliczeniu, dług narodowy kurczy się do poziomu 100 proc. PKB. Po drugie, prawie 95 proc. obligacji rządowych jest w ręku inwestorów japońskich,  z  czego 40 proc.  jest w posiadaniu instytucji publicznych, takich jak fundusz emerytalny czy operator pocztowy. Po trzecie, z powodu utrzymującej się deflacji i niskich stóp procentowych, japońskie obligacje skarbowe są jednymi z najniżej oprocentowanych na świecie (poniżej 1,5 proc. – wykres poniżej), co zdecydowanie zmniejsza ich koszt utrzymania.

Patrząc dalej, w ciągu najbliższych kilku dziesięcioleci sytuacja może się zmienić. Podobnie jak w wielu innych uprzemysłowionych krajach, populacja Japonii się starzeje. Szacuje się, że do 2050 r., 37 proc. Japończyków będzie powyżej 65 lat, a w 2025 r.  27 proc. dochodu narodowego będzie przeznaczone na opiekę społeczną. Wzrost liczby obywateli w wieku emerytalnym będzie miał negatywny wpływ na stopę oszczędności gospodarstw domowych, co oznacza również zmniejszenie krajowego popytu na obligacje skarbowe. Na przykład, w latach 80. i 90. Japończycy odkładali ponad 10 proc. swoich dochodów, w ostatnich latach tylko 3 proc.

Ponadto, sposób, w jaki nowy rząd japoński walczy z zastojem gospodarczym, może w ciągu najbliższych kilku lat okazać się katastrofalny. Ogromny pakiet stymulacyjny mający na celu zwiększenie wydatków konsumpcyjnych w połączeniu ze spadkiem dochodów z podatków oznacza wzrost deficytu budżetowego. W takim wypadku, jedynym sposobem finansowania wydatków publicznych jest wypuszczenie na rynek większej liczby obligacji długoterminowych. Co może, niestety, doprowadzić do wzrostu oprocentowania długu i przybliżyć prawdopodobieństwo bankructwa.

Anna Fedec, absolwentka wydziału Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i wydziału Ekonomii na nowojorskim The City College. Od 2007 r. jest redaktorem TradingEconomics, serwisu specjalizującego się w analizach ekonomicznych i jego polskiej wersji EkonomiaGlobalna.


Tagi