Gdzie dwóch się bije, tam EUROpa korzysta

Konflikt gospodarczy między Stanami Zjednoczonymi a Chinami wyraźnie się zaostrza. USA coraz głośniej żąda od Chin wprowadzenia płynnego, rynkowego kursu juana i straszy, że jeśli tego nie zrobią, to zaczną wprowadzać cła na chińskie towary. Składa też skargi do Światowej Organizacji Handlu przeciwko praktykom protekcjonistycznym stosowanym przez Państwo Środka. Z drugiej strony Pekin ogranicza eksport niektórych minerałów służących amerykańskiemu przemysłowi do produkcji zaawansowanych technologii i grozi wyprzedażą posiadanych amerykańskich papierów wartościowych. Klincz i przepychanki między dwiema uzależnionymi od siebie gospodarkami świata wyraźnie nabiera rozpędu.

Już w kwietniu ubiegłego roku pisałem:

„Co czeka nas w przyszłości? Dalsze próby zalewania Stanów Zjednoczonych tanim pieniądzem mogą okazać się nieskuteczne na dłuższą metę. Jeśli nawet doprowadzi to do poprawy krótkoterminowej sytuacji gospodarczej, dość szybko wywoła inflację, spotęgowaną dalszym zmniejszeniem się udziału dolara w światowych rezerwach walutowych. Euro ma szansę stać się czołową walutą transakcyjną świata, co oznacza, że Europejski Bank Centralny i kraje strefy euro będą przez najbliższe lata (a może dziesięciolecia) korzystać z renty emisyjnej. Taki scenariusz zrealizuje się, jeśli strefa euro zachowa jedność i nie ulegnie pokusie protekcjonizmu. Z kolei kraje takie jak Chiny będą musiały zdecydować, czy nadal chcą prowadzić politykę zmierzającą do gromadzenia rezerw walutowych, czyli nastawioną na eksport (poprawiając w ten sposób standard życia obywateli w USA i Europie), czy też wolą przestawić się na rozwijanie własnego, wewnętrznego rynku.

Dla nas oznacza to, że jeśli nie chcemy pozostać na uboczu globalnych zmian i utracić korzyści jakie może przynieść wzrost znaczenia euro, powinniśmy jak najszybciej dołączyć do krajów używających unijnej waluty”. (Zob. M. Świetlicki, Eurobomba, „Wprost”, nr 14 z 5 kwietnia 2009)

Opisane przeze mnie scenariusze zaczynają się sprawdzać:

– USA nie mogą się uporać z kryzysem, a kolejne programy pomocowe tworzone przez administrację Baracka Obamy i działania Fed prowadzą prostą drogą do wzrostu inflacji i wieloletnich kłopotów gospodarczych.

– Chiny próbują stopniowo przestawić swoją gospodarkę na wzrost udziału konsumpcji wewnętrznej, a mniejszy udział eksportu. Jest to jednak proces powolny i potrwa zapewne jeszcze wiele lat.

– Europa, a zwłaszcza kraje strefy euro (przede wszystkim Niemcy) podjęły olbrzymi wysiłek dla ustabilizowania sytuacji wywołanej kryzysami zadłużenia publicznego. Kraje Europy południowej otrzymały wsparcie i rozpoczęły reformy. Większość pozostałych krajów również wprowadza działania naprawcze w sferze finansów publicznych i wzrostu konkurencyjności ich gospodarek. Stara Europa postawiła na oszczędność i zdrowe finanse, co zdecydowanie powinno ją wzmocnić i uczynić z euro główną walutę światową.

– Polska jak na razie stoi z boku i korzysta z przywileju „jazdy na gapę”. Jeśli jednak chcemy utrzymać silny trend wzrostowy i uczestniczyć w konkurencji globalnej, nie możemy zwlekać z przyjęciem wspólnej waluty.


Tagi