(CC By SA Wlodi)
Wynieśliśmy z naszych domów i od przyjaciół przekonanie, że jeśli mamy problemy z długiem, musimy oszczędzać dopóki nasze długi w odniesieniu do naszych przychodów nie zmaleją.
To oznacza: zero jedzenia na mieście, żadnych nowych samochodów, ubrań… Jednak to, co w przypadku gospodarstwa domowego działa i jest rozsądne, nie działa dla całej gospodarki – tutaj cięcia tylko pogarszają problem.
To jest właśnie słynny paradoks oszczędności: zaciskanie pasa sprawia, że ludzie tracą pracę, bo inni nie kupują rzeczy przez nich produkowanych, a więc ich zadłużenie rośnie zamiast maleć.
Jest jednak wyjście z tej pułapki, jeżeli uda nam się w debacie publicznej odejść od kwestii pomniejszania relacji długu do PKB na rzecz polityki długowi bardziej przyjaznej. To oznacza jednak wzrosty podatków i proporcjonalne wzrosty rządowych wydatków.
>>cały komentarz: Guardian.co.uk
oprac. SS