Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Roubini: Za dwa lata kryzys trafi w Chiny

Niewypłacalność USA i połowy Europy, czym się teraz zajmujemy, może być niczym w porównaniu z nadchodzącym kryzysem w Chinach. - Rzetelnie policzony chiński dług przekracza 77 proc. PKB, a nie, jak w oficjalnych statystykach, 17 proc. – uważa znany ekonomista Nouriel Roubini.
Roubini: Za dwa lata kryzys trafi w Chiny

prof. Nouriel Roubini (CC By-SA Kjetil Ree)

Po 2013 roku okaże się, że udział konsumpcji krajowej w PKB nie będzie w stanie zastąpić słabnącego eksportu. Tempo wzrostu gospodarczego będzie musiało spaść. Jeszcze poważniejszym czynnikiem wpływającym na wyhamowanie wzrostu będzie ograniczenie ogromnych inwestycji infrastrukturalnych.

– W ostatnich latach tempo wzrostu utrzymywano przez zwiększenie tych inwestycji z 40 proc. PKB do 50 proc. Żaden kraj na świecie nie może być tak hiperaktywny, że bierze połowę PKB co roku i inwestuje w nowy kapitał: infrastrukturę, zdolności przemysłowe. Chiny będą mieć po drodze trzy problemy. Po pierwsze z systemem bankowym, po drugie z dużym wzrostem długu publicznego, po trzecie z nadwyżką zdolności produkcyjnych – mówił profesor Nouriel Roubini podczas debaty zorganizowanej przez agencję Reuter.

We wpisie na Twitterze sprecyzował zaś, że rzetelnie policzony chiński dług przekracza 77 proc. PKB, a nie jak w oficjalnych statystykach 17 proc. Wyraźnie widać więc, że chińską gospodarkę dotknęła ta sama choroba, z którą boryka się strefa euro i Stany Zjednoczone: wydatki rosną znacznie szybciej niż wpływy związane ze wzrostem PKB. Roubini nie ma najmniejszych wątpliwości, że chiński model wzrostu budowanego na prowadzących donikąd autostradach i ogromnych lotniskach musi skończyć się twardym lądowaniem, czyli bezpośrednim przejściem od wzrostu do recesji. Wskazuje na to historia Związku Radzieckiego, krajów Ameryki Łacińskiej w latach 70., Japonii w latach 80. i Azji Wschodniej dekadę później.

Takie słowa z ust człowieka, który przewidział kryzys finansowy, a przez media nazywany jest “Dr. Fatum” nie dziwią.

> czytaj też: Chiny przygotowują się na spowolnienie gospodarcze

Nie zgodzili się z nimi jednak dwaj pozostali uczestnicy debaty – profesor Randall Wray, ekonomista z Uniwersytetu Missouri-Kansas City oraz Daniel Alpert partner zarządzający w Westwood Capital.

– Wzrost gospodarczy spadnie, ale nie będzie kryzysu finansowego – mówił Wray.

Jego zdaniem chiński rząd ma wciąż duże pole manewru: duże oszczędności, lepszą politykę fiskalną, a w ostateczności nawet uwolnienie kursu juana. To ostatnie, jego zdaniem, i tak może być koniecznością nie w obliczu problemów wewnętrznych, ale z obawy przed spadkiem wartości rezerw walutowych rozliczanych w dolarach. Ten punkt widzenia podzielał Daniel Alpert.

– Nie mówimy o państwie wolnorynkowym, ale o komunistycznym z silnym rządem zdolnym ściągać podatki i dokapitalizować banki – wyjaśniał.

Profesor Wray zgodził się natomiast co do tego, że chiński model wzrostu się wyczerpał.

– Chiny nie mogą opierać całego wzrostu na eksporcie do Stanów Zjednoczonych. Będą musiały odpowiedzieć na wewnętrzne potrzeby, będą musiały zacząć produkcję także dla własnych obywateli, pozwolić rosnąć płacom. To nie będzie już tani producent dla światowej gospodarki – przekonywał.

Trudno jednak uwierzyć w koniec “tanich Chin” jeśli się weźmie pod uwagę liczbę przytoczoną przez Alberta: 650 mln chińskich chłopów może wkroczyć na globalny rynek pracy w wyniku ogromnych inwestycji infrastrukturalnych, już nie tylko na wybrzeżu, ale i wewnątrz kraju. Łatwo sobie wyobrazić co stanie się wtedy ze średnią wysokością płac.

Profesor Roubini nawet po tych argumentach bronił jednak tezy o nieuchronnym kryzysie w Chinach. Uznał, że szczególnie nadwyżka zdolności produkcyjnych będzie czymś z czym rząd łatwo sobie nie poradzi gdy spadną inwestycje wewnętrzne.

– Wyobraźmy sobie, że cała ta stal, cały cement trafia na światowy rynek – straszył.

Przez chińskie problemy scenariusz deflacyjny może czekać cały świat. Roubini nie pokłada też nadziei w juanie. Jego zdaniem, aby waluta ta mogła konkurować z dolarem konieczne jest spełnienie wielu warunków. Jej kurs musi być bardziej elastyczny, przepływy kapitałowe zliberalizowane, a rynek wewnętrzny odpowiednio głęboki dla zapewnienia bezpieczeństwa kursu. To perspektywa 10 lub nawet 20 lat, a więc już po zapowiadanym przez Roubiniego kryzysie w Państwie Środka.

Zapis debaty jest dostępny na economonitor.com

Opracował Marek Pielach

prof. Nouriel Roubini (CC By-SA Kjetil Ree)

Otwarta licencja