Dochody polskiego budżetu są zaskakująco małe

Kilka komentarzy do licznych danych gospodarczych opublikowanych w piątek - PKB i wyników budżetu. Ponadto sensowny komentarz do programu „Pierwsza praca”. Oprócz tego warto przeczytać jakie zaburzenia zawierają rachunki PKB i polemikę na temat ratowania amerykańskiej klasy średniej.
Dochody polskiego budżetu są zaskakująco małe

makroekonomiaWiktor Wojciechowski Plus bank (bez linku) komentuje: „Według szybkiego szacunku GUS realna dynamika wzrostu PKB w I kw. br. przyspieszyła do 3,5% r/r z 3,3% r/r w IV kw. Szacujemy, że dynamika popytu krajowego obniżyła się do ok.4,0% r/r z 5,0% r/r w IV kw., a wkład eksportu netto do PKB wzrósł do -0,5 pkt proc. z -1,5 pkt proc. Naszym zdaniem głównym motorem przyspieszenia dynamiki PKB w I kw. było lekkie przyspieszenie tempa wzrostu eksportu do ok. 6,6% r/r, któremu towarzyszyło wyhamowanie dynamiki importu (do ok. 8,0% r/r wobec 9,5% r/r w IV kw. 2014 r.)”.

przemyslI podsumowanie: „Dzisiejsze szacunkowe dane o PKB w I kw. br., jak również solidna dynamika eksportu, wskazują, że realny wzrost gospodarczy w 2015 r. może być wyższy od naszych wcześniejszych oczekiwań (3,5%). Na pewno wysoka aktywność polskiej gospodarki, gasnąca deflacja CPI i stopniowy wzrost inflacji bazowej (0,4% w kwietniu) przekreślają spekulacje o ewentualnym dalszym luzowaniu polityki pieniężnej. Dzisiejsze dane o dynamice PKB i wysokiej nadwyżce na rachunku bieżącym wspierają aprecjację złotego. Można przypuszczać, że reakcja rynkowa (aprecjacja złotego) byłaby silniejsza, gdyby nie niepewność związana z wynikiem drugiej tury wyborów prezydenckich”.

mobilnaI jeszcze komentarz Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek z Lewiatana: „Jan i Maria Kowalscy mogą liczyć na coraz lepszą sytuację na rynku pracy, a także – jeśli posiadają potrzebne i poszukiwane na rynku kompetencje – na jeszcze większy niż dotychczas wzrost wynagrodzeń. A firmy na nowe zamówienia. Możemy zatem liczyć w całym 2015 r. na wzrost gospodarki nie mniejszy niż 3,6-3,7 proc. Chyba, że zmaterializują się ryzyka wynikające chociażby z konfliktu Rosji z Ukrainą, czy możliwości  Grexit’u”.

wkaznikiTymczasem na Mises.org. Christopher P.Casey opisuje, jakie zaburzenie w ocenie stanu gospodarki wprowadza Produkt Krajowy Brutto. PKB pokazuje ekonomiczną aktywność, ale nie pokazuje zmian w jakości i zyskowności towarów i usług dostarczanych konsumentom, a także wielu innych ich cech. Na przykład jeśli statek wybudowany wielkim kosztem kursuje bez pasażerów, poławia ryby bez sukcesu albo pływa bez ładunków to mimo to przykłada się do PKB, obojętne czy przynosi zyski inwestorom, czy osiadł na mieliźnie. Casey wyjaśnia jak to się dzieje, że jeszcze w 1990 roku podawano oficjalnie, że PKB ZSRR jest równy połowie amerykańskiego, choć każdy kto był w ZSRR wiedział, że to kompletna bzdura. Między innymi dlatego, że zawyżany jest udział konsumpcji a wykluczany udział wielu dóbr pośrednich, działalność rządu uznawana jest z definicji za produktywną, są też problemy z rozliczaniem w PKB handlu zagranicznego, W tych rachunkach eksport powiększa PKB a import pomniejsza. Jednak jeżeli celem PKB jest pokazać dobra i usługi dostarczone ludziom danego regionu – pisze Casey – to import jest benefitem, a nie eksport. Eksport służy jedynie zapłaceniu za import.

finanse-publiczneJeszcze wracając do wyników gospodarczych. Znalazłem taki komentarz do wyników budżetu, z powołaniem się na ministerstwo finansów: „Gorzej od tych oczekiwań wyglądają dochody budżetu. Po czterech miesiącach sięgały 96,1 mld zł. Miało być 98,7 mld zł. W ten sposób na budżecie swoje piętno odciska deflacja. Niższe ceny to mniej pieniędzy z podatków. Z VAT, to najważniejsze źródło pieniędzy, budżet dostał 41,2 mld zł. Rok wcześniej w tym czasie 45 mld. Różnica to prawie 4 mld zł”. Autor z gazeta pl. nie wyjaśnia jak to jest możliwe, że wpływy maleją o 10 procent przy deflacji zaledwie 1 procentowej i przy równocześnie 3,5 procentowym wzroście PKB. Przyczyny muszą być inne. Jakie – wysoki spadek cen paliw, kwitnący eksport? Przyznaję, że nie wiem, ale co gorsza, zdaje się, że ministerstwo finansów też nie.

praca100 tys. miejsc pracy dla młodych ma zapewnić program „Pierwsza praca”, który w piątek przedstawił prezydent Bronisław Komorowski. Przytomny komentarz Grzegorza Baczewskiego, dyrektora departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan: „Pomysł polegający na dopłacie do pensji młodych pracowników w początkowym okresie pierwszej pracy jest zasadny, o ile dotyczy tych osób, którym trudno byłoby inaczej znaleźć pracę. Nie ma natomiast sensu dopłacać do zatrudnienia tych, których pracodawcy chętnie zatrudniliby i bez publicznego wsparcia. Dopłaty powinny otrzymać osoby, które przez dłuższy czas tej pierwszej pracy znaleźć nie mogą. Dyskusyjnym elementem programu jest wprowadzanie dodatkowych warunków odnośnie zobowiązania pracodawcy do zatrudnienia osoby młodej na kolejny rok po ustaniu wsparcia. Wielu przedsiębiorców może mieć problem z wzięciem na siebie takiego zobowiązania. Ponadto gwarancja zatrudnienia nie powinna być bezwzględna. Nie powinniśmy na początku kariery uczyć młodych ludzi, że praca to jest coś co się należy niezależnie od naszego w nią zaangażowania, jej wyników i prezentowanych postaw. Umowa o pracę to wzajemne zobowiązania i jeżeli jedna ze stron nie stosuje się do warunków umowy, druga powinna mieć możliwość odstąpienia od niej”.

prasaW Washington Post ukazał się tekst lewicowych demokratów – senator Elisabeth Warren i burmistrza Nowego Jorku Billa de Blasio, „Jak odrodzić Amerykańskie Marzenie”. Proponują w nim m.in. podniesienie płac minimalnych, umowy zbiorowe ze związkami zawodowymi, wyższe płace za nadgodziny, zasiłki na wychowanie dzieci, tańszą edukację na poziomie wyższym, tak żeby nie popadać w długi pożyczek studenckich, powszechny dostęp do przedszkoli, inwestycje publiczne w postęp medyczny i infrastrukturę, rozbudowę systemu świadczeń społecznych ta, by obejmował także młodych ludzi. Lista jest wyjątkowo długa a na koniec autorzy proponują umocnienie reguł ….”wolnego rynku”.

wywiady - KopiaOdpowiada im w Seattle Times Jaime Herrera Beutler, kongresmen ze stanu Waszyngton. W liczącym 872 słowa dokumencie ani razu nie pada słowo wolność lub wolny – sprawdził Beutler. Ich recepta na kryzys klasy średniej polega na tym, że nie wolno pozostawić wolności w rękach zwykłych ludzi. Tylko potężny, wielki rząd centralny kierowany przez takich jak oni może ci pomóc. Z całym szacunkiem, ale to jest koncepcja, którą propagował każdy, kto chciał uzyskać kontrolę rządową nad codziennym życiem ludzi. Thomas Jefferson napisał, że celem rządu jest zapewnienie wolności. Warren i de Blasio chcą zabrać ją ludziom by ochronić przed jej negatywnymi skutkami. To prowadzi w stronę umocnienia amerykańskiej klasy średniej za pomocą dawnego modelu chińskiego, podczas gdy rozwój Chin polegał na tym właśnie, że państwowy model został zastąpiony nowym, czerpiącym z doświadczeń amerykańskiego kapitalizmu. Koszt ich propozycji to nowy dług, podatki i mniej miejsc pracy. Czy niczego nie nauczyli się patrząc na Grecję?

makroekonomia
przemysl
mobilna
wkazniki
finanse-publiczne
praca
prasa
wywiady - Kopia

Tagi


Artykuły powiązane