Tu Ukraina, tam Woodstock kapitalizmu

Ukraina przejdzie przez ciężki, ale relatywnie krótkotrwały kryzys gospodarczy - przewidują prognozy MFW. A ponadto w przeglądzie ciekawych opinii i wiadomości z kraju i świata warto przeczytać m.in. o tym czy Chiny są faktycznie największą gospodarką świata, czym zakończą się wybory do Parlamentu Europejskiego oraz o dorocznym walnym zgromadzeniu wyznawców Warrena Buffetta.

makroekonomiaByć może nie ma to wielkiego sensu, ale pokazuję jakie plany i prognozy dla Ukrainy ma MFW. Fundusz przewiduje 5 procent spadku PKB w tym roku, a 2 procent wzrostu w przyszłym. Skok inflacji do ponad 16 procent w tym roku i 6-7 proc. w kolejnych latach, spowodowany dewaluacją hrywny i rosnącymi kosztami energii. Poprawa w rachunku obrotów bieżących bilansu płatniczego, przy nadal wysokim deficycie finansów publicznych. O ile oczywiście jakieś finanse publiczne kraju będą jeszcze za rok.

Z kolei Anders Aslund w parlamencie kanadyjskim opisuje ewentualną rolę Kanady w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego Ukrainie i Europie. Znacznie ciekawszy jest jednak fragment poświęcony Gazpromowi, który w ciągu kilku lat stał się najgorzej zarządzaną firmą na świecie w tym sektorze (jego kapitalizacja spadła z 369 do 85 mld dol., czyli o 77 proc.). „Należy go traktować raczej jako syndykat mafijny”, który ok. 30 mld dolarów rocznie tak zwanych wydatków inwestycyjnych wyrzuca w błoto lub poświęca na korupcję przepłacając za kupowane rurociągi lub budując własne gazociągi bez żadnego sensu ekonomicznego (np. South Stream).

makroekonomiaWarto zwrócić uwagę na niezwykle ciekawy tekst Michaela Pettisa (profesor finansów w Pekinie, były bankier, znawca Chin) na marginesie informacji o Chinach jako gospodarczym liderze świata, jeśli liczyć PKB według siły nabywczej (PPP). Wspominałem o tym kilka dni temu, ale tym razem Pettis daje liczne argumenty kwestionujące sensowność takich porównań.

W przypadku całych gospodarek, PKB według siły nabywczej niewiele mówi o faktycznej sile ekonomicznej, w końcu jest konstrukcją dość sztuczną. W przypadku oceny standardu życia jest sensowniejszy, ale wymagałby podobnej struktury wydatków w rodzinach, a te są różne między np. USA i Chinami ze względów finansowych i kulturowych. I najważniejsze – zdaniem Pettisa produkt krajowy Chin jest zawyżony o 20 -30 procent w stosunku do produktu USA ze względu na inne traktowanie złych długów w księgowości banków i w efekcie rachunkach narodowych.

Pettis tłumaczy, dlaczego także statystycy z Chin zachowują rezerwę wobec rachunków według PPP z najnowszego dokumentu International Comparison Project. Otóż dzisiejsze przeszacowanie po ujawnieniu sprawi, że w kolejnych latach produkt będzie niedoszacowany, a i bez tego spada on w Chinach, co już niepokoi tamtejsze władze.

Dla porządku szczegółowe dane dotyczące PKB i jego struktury według International Comparison Project są dostępne tutaj. Opublikowano je kilka dni temu, ale dane są z 2011 roku. W bazie danych Banku Światowego mamy natomiast dane za 2012 rok, ale jest ich znacznie mniej – tylko PKB.

Na ten sam temat pisze na stronie American Enterprise Institute Derek Mc Scissors porównując bogactwo netto – prywatne i publiczne – USA i Chin, ponieważ, jak pisze, PKB, dotyczy tylko jednego roku i „resetuje się” każdorazowo 1 stycznia. Natomiast zakumulowane bogactwo netto lepiej świadczy o wielkości gospodarki. Zgrubny rachunek wskazuje, że bogactwo Chin to ok. 35 bilionów dolarów, USA jest dwa razy większe.

pieniadzeMichel D.Tanner z Cato Institute pisze o dobrobycie rodzin amerykańskich. Nie ukrywa, że nierówności wzrosły w ostatnich 40 latach, ale równocześnie poprawiła się sytuacja znakomitej większości rodzin, także ubogich. Aktualnie 4 na 5 dorosłych Amerykanów jest zamożniejszych niż byli ich rodzice w ich wieku. Tanner podaje także na podstawie badań, że mobilność dochodowa, czyli zarówno zdolność do awansu majątkowego jak i spadku z najwyższych szczebli drabiny, utrzymuje się. „Szczeble rozsunęły się, ale nadal dzieci mogą się po nich wspinać”.

Wracamy do Europy. Coraz bliżej wyborów europejskich. Open Europe przewiduje nie tylko wzrost znaczenia partii eurosceptycznych (z 21,4 do 29 procent parlamentarzystów), ale i – co ważne dla gospodarki – zmniejszenie liczby członków parlamentu będących zwolennikami wolnego rynku: z 32 do 27 procent.

A propos wyborów – warto zwrócić uwagę na zaległy (z połowy kwietnia) tekst historyka Nialla Fergusona, który przekonuje, że podobnie jak w przeszłości kryzys posłuży socjaldemokratom, a nie populistom. Ci wprawdzie czynią na scenie politycznej postępy, ale zbyt skromne, by przejąć władzę.

pieniadzeDziś deser z dwóch dań. „Rzeczpospolita” opisuje jak wiekowy wojskowy i profesor PAN wraz z żoną najpierw utopił pieniądze w WGI, potem w Finroyal, a na koniec w Amber Gold i dopomina się od prezydenta i ministra sprawiedliwości, by państwo pomogło mu je odzyskać.

W publikacji czytamy: „Będziemy bardzo wdzięczni Szanownemu Panu Ministrowi za pomoc w odzyskaniu strat powstałych nie na skutek działań wojennych, powodzi czy trzęsienia ziemi – stało się tak tylko dlatego, że instytucje państwowe zobowiązane zapewnić bezpieczeństwo finansowe obywateli, nie są wystarczająco skuteczne. Istniejący w Polsce system prawny nie chroni pokrzywdzonych przed przestępczą działalnością złoczyńców, czego skutkiem są straty tysięcy pokrzywdzonych liczone w setkach milionów złotych i bezkarność oszustów”.

Trudno w ogóle uwierzyć w całą tę historię, a w każdym razie połączenie pazerności z głupotą jest ekstremalne i zdumiewające. Jednak po chwili nadchodzi refleksja, że jak wynika z tekstu Rzeczpospolitej, po wielu latach żadna z tych afer nie zakończyła się ani wyrokami skazującymi, ani uniewinnieniem. Czyli wymiar sprawiedliwości, od policji przez prokuraturę do sądów, jest kompletnie sparaliżowany. Ale to już jest mniej zdumiewające.

Drugie danie deseru to reportaż z Omaha, gdzie w weekend odbył się „Woodstock kapitalizmu”, czyli walne zgromadzenie akcjonariuszy Berkshire Hathaway – wehikułu inwestycyjnego Warrena Buffetta (lat 83) i jego wieloletniego kompana od interesów Charlie Mungera (90). Wystąpili, odpowiadali na pytania, 40 tysięcy ludzi – wiernych wyznawców kościoła Berkshire – bawiło się świetnie. Cóż, trzeba było inwestować w Buffetta (od 50 lat na rynku), a nie Amber Gold.

makroekonomia
makroekonomia
pieniadze
pieniadze

Otwarta licencja


Tagi