Podcast: Deficyt, cel inflacyjny, wpływ Unii na rynek finansowy
Co czeka polski sektor finansów publicznych po uruchomieniu procedury nadmiernego deficytu wobec Polski? Artur Soboń, członek Zarządu NBP, wyjaśnia, w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym” czym jest ta procedura, jakie są jej przyczyny i jakie mogą być jej konsekwencje.
Rozmówca wskazał potencjalne przyczyny ogłoszonego przez rząd poziomu deficytu, wśród których wymienił m.in. czynniki zewnętrzne wynikające m.in. z rosyjskiej inwazji na Ukrainę, które wywołały szereg różnorodnych konsekwencji.
„Warto powiedzieć, dlaczego tak się stało. Mamy dwie główne przyczyny. Jedna to sytuacja związana z wojną, a druga to wpływ czynników podażowych na inflację. Pomoc państwa w związku z tą sytuacją dotyczy zarówno rynków związanych z ochroną przed wysokimi cenami energii czy gazu, jak i rozwiązań fiskalnych, czyli przede wszystkim tarcz podatkowych, znoszących albo obniżających podatek VAT i akcyzę. Te rozwiązania się zmieniały w czasie, ale oczywiście uszczuplały dochody budżetowe. Po stronie wydatkowej kluczową pozycją są znacznie większe niż w latach poprzednich, ze zrozumiałych powodów, wydatki zbrojeniowe. Obecnie w Polsce wynoszą one ponad 140 mld zł. To oczywiście gigantyczna kwota, która również obciąża budżet. Rząd, spodziewając się podwyższonego deficytu, zakładał zatem, że zostanie objęty tą procedurą” – zaznaczył.
Soboń dodał również, że w kontekście procedury nadmiernego deficytu kluczowym wskaźnikiem jest nie poziom długu, lecz sam deficyt. Porównując Polskę z innymi państwami UE, można zauważyć, że u nas ten dług jest niższy.
„W przypadku Polski kluczowy jest nie dług, lecz deficyt sektora finansów publicznych, który bardzo szybko wzrósł – z 3,4 proc. na koniec 2022 r. do ponad 5 proc. na koniec 2023 r. Rząd zapowiada, że poziom deficytu przekraczający 5 proc. PKB jest planowany również w 2024 r.” – podkreślił.
Członek Zarządu NBP odniósł się także do kwestii optymalnej drogi wyjścia z tej procedury, podkreślając konieczność dostosowania działań do specyfiki każdego państwa.
„Nie ma jednej choroby. Jeśli jest lekarstwo, to nie działa ono tak samo na różne dolegliwości. Dlaczego w aptece na półkach jest tyle różnych leków? Dlatego, aby ci, którzy mają odpowiednie kompetencje, czyli lekarze, wiedzieli, jaką procedurę i jaki preparat zalecić na daną chorobę. Gdy mieliśmy do czynienia z kryzysem zadłużeniowym w Grecji, dotyczył on finansów publicznych, natomiast w innych państwach, takich jak Hiszpania, problemem był sektor prywatny. To są dwie różne choroby, a te same metody przeciwdziałania nie przynoszą dokładnie takich samych efektów” – powiedział.
Gość zaznaczył też, jak ważną rolę w radzeniu sobie z różnymi kryzysami odgrywa możliwość samodzielnego kształtowania polityki monetarnej.
„Pamiętajmy również o znaczeniu polityki monetarnej. Jesteśmy w Narodowym Banku Polskim i to, że Polska mogła – co należy zawsze podkreślać – zastosować w okresie kryzysu 2008–2009 deprecjację złotego, umożliwiło zwiększenie konkurencyjności polskiej gospodarki. Dzięki własnej walucie i wykorzystaniu możliwości, jakie to daje, ówczesny premier mógł przedstawiać Polskę jako zieloną wyspę. Gdybyśmy stosowali wyłącznie metody fiskalne, które byłyby dostępne, gdybyśmy byli częścią wspólnego obszaru walutowego, z pewnością nie bylibyśmy wówczas tą zieloną wyspą” – zaznaczył.
Rozmowa została przeprowadzona 19 czerwca 2024 r.
Całość podcastu na platformie
Spotify