Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Prezydent Francji, która jest na krawędzi trzeciej recesji w ciągu 6 lat (zerowy wzrost od pół roku), twierdzi, że za brak wzrostu gospodarczego odpowiada reżim oszczędnościowy. „Brakuje popytu, tempo wzrostu nie redukuje bezrobocia” – cytuje prezydenta Hollande’a New York Times.
Hollande zapowiedział ożywienie budownictwa i obniżenie podatków dla najmniej zarabiających. Minister finansów zaś ostrzegł, że Francja nie zredukuje deficytu budżetowego do 3,8 proc. PKB, tak jak planowała. O reformach strukturalnych nie mówi się w ogóle.
Włoska spirala nadal kręci się w dół – pisze Hans-Werner Sinn z instytutu IFO. Często zmieniające się włoskie rządy nadal nie rozumieją, że mają do wyboru albo wyjście ze strefy euro, albo bolesny proces dostosowawczy (wewnętrzną dewaluację), która poprawi konkurencyjność gospodarki. Włochy od czasu wejścia do strefy euro stały się droższe o 42 proc. w stosunku do Niemiec i 25 proc. w stosunku do całej Eurostrefy. Politycy od Brukseli przez Paryż do Berlina wolą jednak uważać, że Europa cierpi z powodu kryzysu finansowego i kryzysu zaufania niż z powodu utraty konkurencyjności.
Oszczędnościowy reżim w Europie to mit. Leonid Bershidsky z Bloomberga publikuje wykres pokazujący relację wydatków publicznych do produktu krajowego w państwach Europy w 2007 roku, czyli przed kryzysem, i w roku 2013. W większości relacja wzrosła, w niektórych państwach o ponad 5 punktów procentowych. W całej Unii o 3,5 pkt. We Włoszech kraj pogrążał się w recesji, wypływał, znowu pogrążał, a zmieniające się rządy wydawały z grubsza tyle samo pieniędzy, w tym na takie idiotyzmy jak niezwykle suto opłacani woźni roznoszący wiadomości w parlamencie. Według wykresów, które publikuje Bershidsky, w całej Europie relacja wydatków do PKB najwyższa była w 2009 roku, potem nieznacznie malała, ale nie we Francji – tam nadal rosła. Te dwa kraje są w awangardzie przeciwników „oszczędności”. Wyjątki, gdzie relacja wydatków publicznych do PKB faktycznie zmniejszyła się lub była stabilna w latach 2007-2013 to Litwa, Węgry, Bułgaria, Rumunia i Polska.
Naftowi giganci, jak telecomy w latach 90., są dinozaurami poprzedniej epoki – pisze The Telegraph. Trzy czynniki zmieniły ich sytuację: niskie ceny gazu, które obniżą ceny ropy, ogromna poprawa efektywności paliwowej samochodów, która już obniżyła w krajach rozwiniętych popyt na ropę i dynamiczny rozwój energii słonecznej i metod jej magazynowania (w niektórych krajach już jest konkurencyjna cenowo i nadal szybko tanieje).
Chińskie problemy finansowe opisuje Yu Yongding, ekonomista, były członek chińskiego odpowiednika Rady Polityki Pieniężnej. Są cztery: zadłużenie korporacji, zadłużenie władz lokalnych, rozrost finansowej bankowości cienia, bańka na rynku nieruchomości. Ostatnie zmniejszenie tempa przyrostu akcji kredytowej w Chinach pokazuje, że władze mają do dyspozycji skuteczne instrumenty oddziaływania na sferę finansową, ale zdaniem autora problemy raczej zostały odsunięte w czasie niż rozwiązane. Szczególnym zagrożeniem są długi korporacji.
Gallup publikuje ciekawy sondaż o pracy. Otóż w Stanach Zjednoczonych szybko rośnie satysfakcja z posiadanej pracy, a brak obaw o jej utratę deklaruje już 58 proc. pracujących, więcej niż przed kryzysem 2008-2009. Większość jest też zadowolona z relacji miedzy pracownikami, swojego szefa, urlopów i ilości pracy do wykonania. Mniej niż połowa – z zarobków, planu emerytalnego i pakietu zdrowotnego finansowanego przez pracodawcę oraz poziomu stresu w pracy. Dla porównania – z niedawno opublikowanego raportu Randstad Work Monitor wynika, że generalnie zadowolenie z pracy deklaruje 68 proc. pracujących Polaków, mniej niż w Norwegii i Meksyku (ok. 80 proc.) ale znacznie więcej niż w Japonii (40 proc.) i na Węgrzech (49 proc.). Satysfakcję deklaruje także 73 proc. pracujących w USA. Międzynarodowy raport Randstada z czerwca 2014 jest tu:
Nierówności nie mają nic wspólnego z polityką – twierdzi Bob Adams, autor tekstu w Business Insiderze przytaczając dane statystyczne dotyczące dochodów najzamożniejszych 5 proc. mieszkańców USA w czasie ostatnich 30 lat. Rosły stale, bez względu na polityczne poglądy i afiliacje urzędującego prezydenta. Zdaniem autora wzrost nierówności dochodowych wynika z globalizacji, która wytworzyła grupę osób najzamożniejszych, korzystających z globalnych możliwości biznesowych.
Dwa eseje na weekend, z wspólnym elementem: niegdyś mocarstwa dziś są w fatalnym stanie. Eseje długie i w lekturze nie najłatwiejsze, ale zaprzeczają tezie, że tekst powyżej 160 znaków nie ma już szans na wzbudzenie zainteresowania. Pierwszy to Strobe Talbotta o upadku ZSRR, historii Rosji przed i po Putinie.
Drugi esej Francisa Fukuyamy o rozkładzie (gniciu?) Ameryki , zależy jak tłumaczyć słowo decay. M.in. Fukuyama pisze o znaczeniu zmian w instytucjach, w szczególności o skutkach oparcia modelu amerykańskiego na gigantycznej władzy sądów i prawników, a nie administracji (władzy wykonawczej) i o słabościach systemu check and balance.
Na weekend także krótki tekst o sześciu mitach na temat inflacji i pieniądza. Te mity to według Patricka Barrona z Uniwersytetu Wisconsin:
– większa podaż pieniądza zwiększa dobrobyt,
– manipulowanie stopami proc.owymi zwiększa dobrobyt,
– dewaluacja waluty odrodzi gospodarkę przez zwiększenie eksportu,
– ekspansja monetarna nie podwyższy cen,
– więcej lepszych regulacji zapobiegnie stratom w kredytach i inwestycjach oraz:
– rząd może zapobiec hiperinflacji.