W sobotę rano setki wymęczonych migrantów, głównie z Syrii, dotarły autobusami podstawionymi przez rząd węgierski do granicy z Austrią i zostały wpuszczone do tego kraju. >>więcej
Od 10 do 100 milionów euro kosztowałaby wyspa, którą chciałby kupić egipski miliarder, chrześcijanin koptyjski, właściciel gigantycznej grupy telekomunikacyjnej Orascom, by tam stworzyć miejsce stałego pobytu dla uchodźców – ze szkołami, szpitalami i uniwersytetami. Przykładowo jak podaje Private Island online wyspa Dulichium na Morzu Jońskim, niedaleko wejścia do Zatoki Korynckiej, o powierzchni ponad 540 hektarów kosztuje niespełna 50 mln dolarów, co daje zaledwie 10 dolarów za metr kwadratowy (wyspa jest prywatna i na sprzedaż). Nawiris chciałby jednak dogadać się z rządami Grecji lub Włoch – chodzi o to, czy wyspa mogłaby uzyskać samodzielność, jakie miałaby przepisy celne itd. >>więcej
Business Insider zrobił ranking wysp na sprzedaż. Agencja Knight Frank przewiduje wyprzedaż wysp greckich w najbliższych latach. Kosztują zazwyczaj 10 dolarów za metr kwadratowy, ale wyspa w pobliżu Aten (pół godziny szybką łodzią ) ponad 100 dol. za metr., a z kolei są inne, które kosztują kilka dolarów za metr kwadratowy.
Foreign Affairs pisze o kryzysie imigracyjnym w Europie, że próbuje się go rozwiązać przez zaostrzenie kontroli granicznych i procedur imigracyjnych oraz stawianie murów przez poszczególne państwa. Tymczasem ostrzejsze narodowe kontrole nie są rozwiązaniem. Europa musi działać jako jedność, zwiększyć pomoc humanitarną dla państw, z których pochodzą uchodźcy, zająć się bezpieczeństwem granicy zewnętrznej, wdrożyć system dystrybucji uchodźców na całym kontynencie oraz uniwersalny system postępowania ze starającymi się o azyl.
Kolejna porcja wykresów walutowych z Daily Shot randa południowoafrykańskiego, tureckiej liry i australijskiego dolara. Dewaluacja tych walut do dolara wynosi od 30 do 40 procent w ostatnich 12 miesiącach.
Nowa publikacja MFW o granicach dla skupu obligacji japońskich przez japoński bank centralny BoJ. Nie jest tak, że jego możliwości są nieograniczone. Biorąc pod uwagę potrzeby zabezpieczeń w bankach, potrzeby funduszy emerytalnych i ubezpieczycieli, BoJ w 2017 lub 2018 będzie musiał ograniczyć zakupy. Jednak na mnie robi wrażenie wykres na stronie 9 pokazujący postęp monetyzacji długu publicznego. W Japonii bank centralny posiada już prawie 30 procent długu i MFW prognozuje ponad 50 procent za kilka lat, w USA 20 procent Treasuries i 20 procent obligacji agencji rządowych (m.in. mieszkaniowych) jest własnością FED, w Wielkiej Brytanii 35 procent należy do Bank of England.
Deflacja realnym niebezpieczeństwem – kolejny tekst historyczny Carmen Reinhart z uniwersytetu Harvarda. Jeszcze w latach 70 ubiegłego stulecia inflację wyższą niż 10-procentowa miało dwie trzecie państw, dziś ok. 7 procent. Natomiast liczba państw z deflacją dziś sięga 20 procent, wówczas wynosiła kilka. Jedynym krajem rozwiniętym z inflacją powyżej dwóch procent jest obecnie Islandia. Deflacja powoduje wzrost realnej wartości długów i kosztu ich spłaty, ze względu na realnie wyższe stopy procentowe. W rezultacie rosnąca liczba bankructw oraz niższy wzrost gospodarczy wywierają dalszą presję na ceny i wprowadzają gospodarkę w spiralę dług-deflacja.
Kontrproduktywność deflacji jest widoczna na przykład w Grecji, gdzie ceny spadły o ponad 2 procent w ciągu roku, co tylko utrudnia uporządkowanie problemu greckiego długu – twierdzi Reinhart. Nie oznacza to, że nie ma zagrożeń inflacyjnych. W krajach wschodzących mogą one wynikać z gwałtownej deprecjacji lokalnych walut w ostatnich 2 latach. Pointa: FED przygotowuje się do swojego wrześniowego posiedzenia. Dobrze byłoby, gdyby nie przeoczyła, jak stało się to w czasie letniego mitingu w Jackson Hole, że krajowe trendy trzeba osadzić w kontekście międzynarodowym i historycznym. Z takiej perspektywy wskazana jest stopniowość postepowania (gradualism).
Noblista Edmund Phelps pisze o upadłej gospodarce greckiej: przyczyny nie tkwią w oszczędnościach , lecz wartościach i poglądach greckiego społeczeństwa. To klientelizm, kolesiostwo, faworyzowanie elity biznesowej przez władze przy równocześnie fatalnych warunkach dla rozpoczęcia działalności gospodarczej, rozdęty sektor państwowy , brak etyki pracy, niska konkurencja, niewielka zdolność adaptacyjna (na przykład armatorzy greccy za wolno adaptowali się do konteneryzacji i stracili udział w rynku). Jeśli młodzi Grecy chcą mieć przyszłość we własnym kraju, starsi muszą rozwinąć wartości i instytucje niezbędne w nowoczesnej gospodarce i pozbyć się wartości korporacjonistycznych.
Kiedy mówi się o porozumieniach handlowych akcenty są wyraźnie różne: ekonomiści koncentrują się na pożytkach dochodowych z handlu międzynarodowego, natomiast ludzie ( i politycy) przede wszystkim akcentują obawy o utratę miejsca pracy. Trojka ekonomistów z Uniwersytetu Genewskiego pisze, że każda reforma, która zwiększa zagregowany popyt oraz podnosi dochody i płace, redukuje też bezrobocie. Dlatego koncentrowanie się na zagregowanym bezrobociu, jak czynią politycy, czy na realnych płacach, jak czynią ekonomiści wygląda jak oglądanie tego samego problemu pod dwoma kątami widzenia.
W ten sposób jednak pomija się inną stronę zagadnienia – jak porozumienia handlowe zmieniają alokację zasobów pomiędzy sektorami. Wiele zależy od tego, czy w wyniku międzynarodowych porozumień handlowych środki są wycofywane z sektorów o dużych czy mniejszych zaburzeniach w handlu (market friction sectors). W przypadku Polski z wyliczeń autorów wynika, że porozumienie transatlantyckie przyniosłoby wzrost dochodów o ok. 0,15 proc. i zmniejszyło bezrobocie (o ile trudno powiedzieć, bo skala na osi bezrobocia jest nie do końca zrozumiała). Podobnie korzystne byłoby porozumienie dla większości krajów europejskich, najbardziej dla Hiszpanii, a także Grecji i Portugalii. Natomiast zwiększając dochody w USA zwiększyłoby także stopę bezrobocia. Najgorzej wypadłaby w nim Kanada, gdzie zmniejszyłyby się dochody i zwiększyło bezrobocie.
Na koniec Keneth Rogoff o tym, jak chiński kryzys wpłynie na rynek sztuki. Inwestorzy z krajów wschodzących decydują o rynku sztuki, który stał się znakomitym narzędziem ucieczki kapitału i ukrywania bogactwa. W istocie dzieła sztuki są ostatnim wielkim rynkiem inwestycyjnym, który nie jest uregulowany i pozostaje bardzo tajemniczy. Odpływ kapitału z Chin szacuje się na 300 miliardów dolarów rocznie. Prognoza Rogoffa: początkowo odpływ kapitału z Chin nie zmniejszy się, mimo spowolnienia, później bąbel na światowym rynku dzieł sztuki pęknie.