Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.
Carlos Slim, południowoamerykański potentat telekomunikacyjny szuka okazji do akwizycji w Europie (CC BY-ND World Travel & Tourism Council)
72-letni Carlos Slim, według tygodnika Forbes najbogatszy człowiek świata z majątkiem wartym 69 mld dolarów i właściciel America Movil, południowoamerykańskiego operatora komórkowego, ruszył na zakupy do Europy. Uznał, że na pogrążonym w kryzysie Starym Kontynencie uda się dokonać korzystnych inwestycji i przy okazji zdywersyfikować południowoamerykański biznes.
W ubiegłym roku Carlos Slima wymieniany był jako jeden z potencjalnych chętnych na przejęcie Polkomtelu, ale ostatecznie nie złożył oferty. W tym roku – przez America Movil – zaatakował na dwóch frontach. Najpierw zaczął skupować akcje holenderskiego KPN (ma ich aktualnie 20,92 proc., po kończącym się 27 czerwca wezwaniu chce mieć 27,7 proc.), a potem Austria Telekom (ma ok. 23 proc. akcji).
Cele przejęcia są potencjalnie bardzo ciekawe. Obaj operatorzy poza rodzimymi krajami działają na innych rynkach. KPN jest obecny w Belgii (działa jako operator komórkowy pod marką BASE) i Niemczech (sieć komórkowa E-Plus). Austriacy są obecni na telekomunikacyjnych rynkach Białorusi, Bułgarii, Chorwacji, Lichtensteinu, Macedonii, Serbii i Słowenii. I KPN i TA na rodzimych rynkach telefonii komórkowej zmagają się z silną konkurencją, a ich wyniki finansowe z kwartału na kwartał są słabsze. Sytuację obu spółek dobrze oddaje zmiana kursu ich akcji. Od początku tego roku do chwili ujawnienia działań Carlosa Slima kurs papierów KPN spadł o 30 proc., zaś TA o 23 proc.
Ewentualne przejęcie kontroli nad KPN i TA i stworzenie nowego paneuropejskiego gracza wpisze się w oczekiwane zmiany na europejskim rynku telekomunikacyjnym. Szefowie wielkich telekomów i analitycy mówią o potrzebie konsolidacji na rynkach lokalnych, jak i współpracy telekomów tam, gdzie regulatorzy ze względu na potencjalny spadek konkurencji nie zgodzą się na fuzje. Konsolidacja i współpraca miałyby pozwolić obniżyć koszty i – co można wyczytać między wierszami – powstrzymać wywołany silną konkurencją spadek cen usług. Z drugiej strony wielcy europejscy operatorzy działania meksykańskiego miliardera wykorzystują do krytyki obowiązujących w Unii Europejskiej przepisów.
– 20 lat regulacji w Europie doprowadziło do tego, że operator z Ameryki Południowej, czy Chin może kupić tanie telekomy! – mówi Staphane Richard, prezes France Telekom cytowany przez francuski dziennik „Les Echos”.
Prezes FT stara się też dostrzec dobrą stronę poczynań Carlosa Slima. Liczy, że dzięki temu Europa zrozumie w jakim niebezpieczeństwie znalazł się sektor telekomunikacyjny. Dodaje, że jeśli Unia Europejska nie chce przegapić szansy, jaką jest mobilny i stacjonarny internet szerokopasmowy, to musi wyposażyć rodzime telekomy w narzędzie umożliwiające sfinansowanie olbrzymich inwestycji.
Jak wyliczyła firma doradcza McKinsey, gdyby cele Agendy Cyfrowej na 2020 rok – każdy Europejczyk ma mieć dostęp do szerokopasmowego internetu działający z prędkością minimum 30 Mb/s, a co najmniej połowa do internetu mającego przepływność 100 Mb/s – realizować w technologii światłowód do mieszkania (FTTH) konieczne byłyby inwestycje rządu 300 mld euro.
Komisja Europejska uważa, że koszty będą niższe, bo tylko część łączy będzie w technologii FTTH, a inne w tańszych technologiach takich jak DOCSIS 3.0 (stosowane jest przez operatorów kablowych, w tym w Polsce), jak i np. LTE (szybki mobilny internet dostarczany przez operatorów komórkowych; europejskie inwestycje w tę technologię szacowane są przez firmę badawczą Rethink Technology Research na ponad 15 mld dolarów). Komisja spodziewa się, że wyniosą od 191 mld euro do 261 mld euro.
W przygotowanym przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji projekcie Narodowego Planu Szerokopasmowego inwestycje polskich operatorów niezbędne do realizacji celów Agendy Cyfrowej oszacowano na nie więcej niż 20 mld zł.
Choć kwoty są wysokie, to – jeśli popatrzymy na wydatki europejskich telekomów na inwestycje, które są na poziomie 45 mld euro rocznie – przy systematycznym inwestowaniu w skali Europy wydają się być realne do zrealizowania.
Najwięksi operatorzy od wielu miesięcy przekonują, że jedynym sposobem na przyspieszenie inwestycji w superszybki internet jest ograniczenie liberalizacji rynku np. przez wprowadzenie wakacji inwestycyjnych dla operatorów zasiedziałych. Wakacje chroniłyby inwestycje tych operatorów poczynione w światłowodowe sieci dostępowe przed koniecznością udostępniania takich łączy konkurentom po niskich hurtowych cenach.
Komisja Europejska jest przeciwna wakacjom regulacyjnym. KE nie widzi niczego złego w silnej konkurencji, która pozwala obniżać koszty usług telekomunikacyjnych i każdą ewentualną fuzję telekomów bada pod kontem zmniejszenia konkurencji. W ostatnich latach KE zgodziła się na połączenie brytyjskich sieci T-Mobile i Orange oraz na fuzję skandynawskich telekomów – szwedzkiej Telii z fińską Sonerą.
Komisja chętniej niż na fuzje godzi się na współpracę dużych graczy przy budowie sieci dostosowanej do oczekiwań Agendy Cyfrowej. Wspólna sieć pozwala znacząco obniżyć koszty inwestycji. W ten sposób w Polsce współpracują Polska Telefonia Cyfrowa (spółka z grupy Deutsche Telekom) i PTK Centertel (spółka z grupy France Telecom), a w czerwcu analogiczny plan ogłosił brytyjskie sieci komórkowe Vodafone i O2.
W czerwcu pojawiły się sygnały o możliwych magafuzjach operatorów zasiedziałych. Najpierw ewentualną fuzję Deutsche Telekom z France Telecom zasygnalizował Arnaud Montebourg, francuski minister w socjalistycznym rządzie Jeana-Marca Ayrault. Chwilę później w podobnym tonie wypowiedziała się Nellie Kroes, unijna komisarz ds. Agendy Cyfrowej. Komisarz Kroes stwierdziła, że fuzje i przejęcia operatorów mogą być drogą do osiągnięcia celów Agendy. Dodała, że transgraniczne fuzje mogą pozwolić stworzyć silniejszych finansowo graczy, którzy będą w stanie więcej zainwestować w stacjonarny i mobilny internet szerokopasmowy.
Sugestie pani komisarz i francuskiego ministra skomentowali przedstawiciele DT i FT, a także konkurencyjnych telekomów. Ocenili, że taka megafuzja nie miałaby większego sensu zarówno dla spółek, jak i ich akcjonariuszy. Powstałby co prawda gigant z globalnymi przychodami na poziomie 104 mld euro, ale także z gigantycznym – wynoszącym 70 mld euro – zadłużeniem netto. Jak zauważył dyrektor finansowy France Telecom, zadłużenie europejskich telekomów jest tak wysokie, że ich zdolności kredytowe są 30 razy mniejsze niż firm z Azji.
– Poprzednia faza konsolidacji w branży z 2000 roku nie przyniosła wartości dla akcjonariuszy – twierdzi Jean-Bernad Levy, prezes telekomunikacyjno-medialnej grupy Vivendi i szef francuskiego operatora komórkowego SFR.