Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.
Między 2006 a 2015 rokiem średnia płaca w Chinach zwiększyła się o ponad 200 proc. Płaca minimalna rosła jeszcze szybciej. Na dodatek szybko zmienia się krajobraz chińskiego przemysłu. Co raz większą rolę odgrywają w nim firmy inwestujące we własne rozwiązania i poszukujące wykwalifikowanych pracowników.
O ile trend płacowy być może uda się przyhamować – w ostatnich latach dynamika wzrostu średniej płacy spadła i w 2015 r. była poniżej 10 proc., a w prowincji Guangdong, skąd pochodzi ponad ¼ chińskiego eksportu, w lutym zamrożono na dwa lata płacę minimalną – o tyle wzrost w PKB udziału gospodarki opartej na wiedzy jest celem chińskiego rządu.
Jest jeszcze jeden czynnik. W wyniku prowadzonej w latach 1977-2015 polityki jednego dziecka postępuje proces starzenia się społeczeństwa, co zapowiada spadek liczby osób w wieku produkcyjnym. W ubiegłym roku na chińskim rynku pracy było ok. 1 mld osób. W 2030 r. według prognoz będzie to już tylko 960 mln, a w 2050 r. – 800 mln osób.
A to wszystko zapowiada, że kłopoty z pozyskiwaniem wykwalifikowanych kadr mogą się pogłębiać. Dlatego rząd zachęca chińskie firmy do robotyzacji, która – jak w 2014 r. stwierdził prezydent Xi Jinping – najpierw zmieni Chiny, a potem cały świat.
Od 2013 r. Chiny są – według danych International Federation of Robotics (IFR) – największym na świecie nabywcą robotów przemysłowych (w ubiegłym roku wartość światowego rynku takich robotów wyniosła 36 mld dolarów). W ubiegłym roku tamtejsze firmy kupiły blisko 67 tys. robotów (27 proc. światowej sprzedaży), w tym 20,4 tys. rodzimej produkcji. Liczona w sztukach sprzedaż w Chinach była o 17 proc. większa niż rok wcześniej, a popyt na chińskie roboty wzrósł o 27,5 proc. Ubiegłoroczne zakupy robotów przez chińskie firmy po raz pierwszy były wyższe niż łączna sprzedaż robotów w Europie, gdzie nabywców znalazło 50 tys. takich urządzeń, z czego 20 tys. na rynku niemieckim.
Ten trend się utrzyma. Chińscy przemysłowcy odkryli już, że zaawansowany technologicznie robot przemysłowy szybko się zwraca, a na dodatek jest dużo bardziej precyzyjny niż człowiek. Zainstalowany w chińskim przemyśle motoryzacyjnym robot w 2010 r. spłacał się przez ponad piec lat; w ubiegłym roku okres ten skrócił się do mniej niż dwóch lat. W tym roku ma być to już tylko 1,3 roku.
Według prognoz IFR w 2018 r. w fabrykach na całym świecie będzie pracowało 2,3 mln robotów przemysłowych, o 1,3 mln więcej niż w 2009 r. Chiny będą wtedy największym operatorem tych urządzeń (niewykluczone, że tę pozycję zdobędą już w tym roku, wyprzedzając dotychczasowego liderem – Japonię). Według prognoz chińskiego Ministerstwa Przemysłu i Technologii Informatycznych w 2020 r. w Chinach będzie zainstalowanych 800 tys. robotów przemysłowych.
Firma badawcza Markets and Markets prognozuje, że do 2022 r. światowy rynek robotów przemysłowych będzie rósł średnio rocznie o 12 proc., a rynek chiński średnio o 14 proc. rocznie.
Światowemu boomowi na roboty przemysłowe ma sprzyjać spadek ich cen i wzrost wydajności, a co za tym idzie spadek kosztów produkcji wyrobów wykonywanych przy ich użyciu oraz poszerzenie rynku sprzedaży robotów o mniejsze firmy. Według ubiegłorocznego raportu Boston Consulting Group w najbliższej dekadzie ceny robotów i oprogramowania do nich spadną o 20 proc., a ich wydajność będzie rosła o 5 proc. rocznie.
Potencjał wzrostu liczby robotów przemysłowych w Chinach jest olbrzymi. Na 10 tys. zatrudnionych w fabrykach przypada jedynie 36 robotów. W Korei Południowej, która jest światowym liderem robotyzacji – według danych IFR – na 10 tys. zatrudnionych w fabrykach przypada 478 robotów. W Japonii jest to 314 robotów na 10 tys. pracowników, w Niemczech – 292, a w USA – 164. Jak zapowiada Wang Ruixiang, szef Chińskiej Federacji Przemysłu Maszynowego do 2020 r. liczba robotów na 10 tys. zatrudnionych ma wzrosnąć do 150.
W Chinach, tak jak na całym świecie, najwięcej robotów kupuje przemysł motoryzacyjny, elektryczny i elektroniczny, metalowy oraz gumowy i tworzyw sztucznych. Choć w Państwie Środka działa blisko 800 firm zajmujących się robotyką, to większość robotów dostarczają zagraniczne firmy takie jak niemiecka Kuka, szwajcarsko-szwedzkie ABB czy japońskie Kawasaki i Yaskawa.
Co ważne, praktycznie wszystkie zaawansowane technologicznie i funkcjonalnie roboty przemysłowe kupowane przez chińskie firmy są produkowane przez zagraniczne firmy. Chińscy producenci są na razie w stanie dostarczać w zasadzie tylko najprostsze roboty (ich zaletą jest to, że są o 20-30 proc. tańsze niż analogiczne urządzenia z importu). Ale ma się to zmienić.
Najnowsze chińskie prognozy mówią, że za pięć lat na rodzimy rynek trafi 100 tys. robotów przemysłowych krajowej produkcji. To pokłosie sygnału, jaki w 2014 r. dał chiński prezydent Xi Jinping, mówiąc, że chińskie firmy produkujące roboty powinny być w stanie konkurować technologicznie ze światowymi liderami oraz że powinny szukać zagranicznych rynków na swe produkty.
Odpowiedzią na to wezwanie mogło być z jednej strony zwiększenie nakładów na badania i rozwój w robotyce, a z drugiej ruszenie przez chińskie firmy na zakupy.
Zastosowano obie metody. Według ekspertów postęp technologiczny chińskich robotów przemysłowych jest bardzo szybki, czemu sprzyjają państwowe nakłady na R&D w robotyce. Chińskie firmy zaczęły też kupować. Producent robotów Wanfeng Technology Group w marcu 2016 r. za 300 mln dolarów przejął Paslin, amerykańskiego producenta robotów przemysłowych. Agic Capital, utworzona w 2015 r. chińsko-europejska firma zarządzająca funduszami private equity, kupił w połowie czerwca 2016 r. włoską firmę Gimatic, producenta chwytaków, czyli urządzeń mających za zadanie chwytać, podnosić i przenosić obiekty. Z kolei Midea, producent AGD, po kilku miesiącach starań w lipcu 2016 r. przejął niemal 95 proc. akcji niemieckiego Kuke, którego roboty pracują m.in. w fabrykach Audi, BMW i Boeinga.
Pierwsza europejska transakcja – jej wartość według mediów wynosiła od 100 mln euro do 150 mln euro – przeszła niemal niezauważalnie, ale druga zdobyła duży rozgłos na świecie. Już jej wartość – 4,5 mld euro za 100 proc. akcji niemieckiej firmy, której ubiegłoroczne przychody wynosiły blisko 3 mld euro, robiła wrażenie. Jednak ważniejsze od ceny było to, że początkowo transakcja była traktowana jako wrogie przejęcie firmy, o której wiosną tego roku kanclerz Angela Merkel z dumą mówiła, że jest symbolem przyszłości niemieckiego przemysłu. Podjęta na początku czerwca próba skonstruowania konsorcjum niemieckich firm, które wystąpiłoby w roli białego rycerza i złożyłoby kontrofertę, spaliła na panewce.
Tajwańska firma Faxconn zwolniła 60 tys. ze 110 tys. pracowników swojej chińskiej fabryki w Kunshan. Produkujący iPhony koncern zwolnionych robotników zastąpił robotami
Gdy pojawiły się informacje o zamiarach Midea, niemieccy politycy, w tym niektórzy członkowie rządu, zaczęli głośno się zastanawiać, czy Kuka powinna trafić w chińskie ręce. Pojawiły się głosy, że konieczne są zmiany w prawie – niemieckim, a być może także europejskim – które pozwolą blokować przejmowanie spółek posiadających kluczowe technologie i strategiczne dla przyszłości gospodarczej Unii Europejskiej know-how. W tym samym czasie niemiecka kanclerz Angela Merkel zapewniała, że nie będzie blokowała transakcji, a prezes Kuka zwracał uwagę, że przejmowanie niemieckich spółek przez firmy z Japonii czy USA nie budzi emocji.
Przełomowym momentem w transakcji była sprzedaż 25,1 proc. akcji Kuka przez niemiecką firmę Voith i 10 proc. przez niemieckiego miliardera Friedhelma Loha oraz deklaracje chińskiego inwestora dotyczące przyszłości Kuka. Midea zapewniła, że siedziba firmy pozostanie w Augsburgu, europejskie fabryki nie będą przenoszone do Chin, do 2023 r. nie będzie zwolnień, a niemiecka firma będzie miała niezależność w strukturach grupy. Po tej deklaracji zarząd niemieckiej spółki poparł przejęcie.
Tuż po zamknięciu wezwania na akcje Kuka Midea ogłosiła, że wyda 10 mld juanów (1,5 mld dolarów) na budowę w Foshan, portowym mieście położonym na południu Chin w prowincji Guangdong, fabryki robotów i uruchomienie centrum badawczo-rozwojowego. Fabryka ma produkować 2 tys. robotów przemysłowych i 5 tys. automatów handlowych rocznie. Do 2025 r. w nowej fabryce ma powstać 17 tys. robotów przemysłowych. Jak podkreślają chińskie media, zapowiadana inwestycja podkreśla ambicje Midea, która chce zostać liderem chińskiego rynku automatyki i robotyki.