Gospodarczy potencjał długowieczności
Kategoria: Analizy
Dr nauk ekonomicznych w zakresie ekonomii i finansów; dziennikarz i publicysta.
więcej publikacji autora Marcin Jendrzejczak
(@Getty Images)
Najstarszą zweryfikowaną osobą w historii była Jeanne Calment z Francji. Zmarła w 1997 r. w wieku 122 lat i 164 dni. Jak wskazują analizy Uniwersytetu Waszyngtońskiego – przytaczane przez World Economic Forum – w XXI w. pojawią się jednak nowi rekordziści.
Czy 100 lat stanie się nową normą?
Do wzrostu długowieczności przyczyni się medycyna. Dziś niektóre leki, takie jak Ozempic czy Wegovy, kojarzą się głównie z leczeniem cukrzycy i otyłości. Ich potencjał, co potwierdzają badania, jest jednak znacznie większy. Mogą bowiem obniżać ryzyko chorób serca, bezdechu sennego czy nawet Alzheimera. A więc schorzeń najbardziej skracających życie.
A jeśli postęp nauki połączyć z rosnącą świadomością zdrowotną osób w wieku emerytalnym – może się okazać, że dożycie 100 lat stanie się regułą, a nie wyjątkiem, co zaznaczono w analizie J.P. Morgan.
Również UniCredit w raporcie „Longevity Economic Forum 2025”, zauważa, że średnia długość życia może wkrótce sięgnąć 100 lat, czyli wydłuży się o 27 lat, a więc o około 240 tys. dodatkowych godzin życia w porównaniu z obecną średnią.
Nowe realia dla systemów emerytalnych
Wraz z prognozowanym podwojeniem liczby osób powyżej 65 roku życia do 2050 r., problemy związane z przyszłością emerytalną stają się coraz poważniejsze. Jeśli bowiem żyjemy dłużej, potrzebujemy więcej środków na tzw. jesień życia. Tymczasem World Economic Forum zwraca uwagę na to, że coraz więcej ludzi spędza na emeryturze 20–30 lat, nie mając przy tym wystarczających funduszy do jej sfinansowania.
Majątek międzypokoleniowy – jak go utrzymać i dlaczego warto
Prognozy wskazują, że sytuacja będzie się tylko pogarszać. Według szacunków globalna luka oszczędności emerytalnych może sięgnąć 400 bln dol. do 2050 r.
Analitycy J.P. Morgan zauważyli też, że dodatkowa dekada życia znacząco obciąży nawet dobrze zaplanowany budżet osobisty. W praktyce oznacza to konieczność ponownego uporządkowania priorytetów finansowych oraz rewizji strategii inwestycyjnej – aby przygotować portfel inwestycyjny na dłuższy horyzont czasowy i nowe cele życiowe.
Częściowa emerytura
Tę spodziewaną lukę w budżecie emerytów mogą częściowo wypełnić rozwiązania opóźniające przechodzenie w „stan spoczynku”, takie jak opisane przez McKinsey w raporcie „The economic case for investing in healthy aging: Lessons from the United States” (wrzesień 2025 r.) programy częściowej emerytury. Są to systemy pozwalające choćby wykładowcom akademickim, po osiągnięciu wieku emerytalnego, stopniowo redukować liczbę godzin pracy.
Rozwiązania te zapewniają stabilność finansową i poczucie ciągłości zawodowej. Korzystają na tym zarówno pracownicy, jak i zatrudniające ich instytucje. I nic nie stoi na przeszkodzie, by podobne programy wdrożyć w innych zawodach i branżach.
W świecie długowieczności emerytura nie musi już być jednorazowym przejściem „w stan spoczynku”. Coraz częściej mówi się o niej jako o nowym etapie życia – złożonym, rozciągniętym w czasie i zróżnicowanym. Można sobie wyobrazić przeplatanie faz: okresów odpoczynku (niczym popularny za Oceanem „rok szabatowy”), redefinicji tożsamości zawodowej po sześćdziesiątce, a nawet powrotów do pracy po kilkuletniej przerwie. A wszystko choćby z potrzeby samorealizacji, utrzymania charakterystycznego dla pracujących rytmu dnia czy po prostu uniknięcia nudy.
Dla jednych będzie to praca na zasadzie wolnego strzelca w wybranych projektach, dla drugich mentoring młodszych pokoleń. A dla jeszcze innych – zupełnie nowy zawód. W miarę jak życie się wydłuża, wzorce przejścia na emeryturę także będą musiały ewoluować.
Długowieczność a rozwój branży zarządzania majątkiem
Trwała emerytura prawdopodobnie pozostanie z nami w przyszłości. A spodziewane wydłużenie życia wpłynie również na decyzje o planowaniu zabezpieczenia finansowego na nią. Cieszą inicjatywy publiczne w tym zakresie i choć szczegóły można różnie oceniać, jedno jest pewne – rośnie świadomość potrzeby dodatkowego zabezpieczenia emerytalnego.
Na spodziewanym wzroście długości życia skorzysta branża doradcza. Zwiększona liczba emerytów to, jak zauważa Morgan Stanley, szansa na 400 mld dol. dla firm zarządzających majątkiem do 2028 r.
Rozkwitać będą zarówno standardowe, jak i nieszablonowe rozwiązania. Rynki prywatne, inwestycje alternatywne oraz produkty podatkowo-oszczędnościowe staną się nowym przedmiotem ich oferty.
Jak zmienia się portfel emeryta
Spodziewany wzrost długowieczności wpłynie również na alokację aktywów w portfelach emerytalnych. Tradycyjne planowanie jesieni życia zakładało, że po zakończeniu aktywności zawodowej należy mieć zabezpieczenie na 10–15 lat. Dziś mówimy już raczej o 25–30 latach.
Przy umiarkowanej inflacji, pieniądz może stracić aż 40 proc. siły nabywczej w ciągu ćwierćwiecza. Dlatego współczesny portfel emerytalny musi pracować intensywniej, by nadążyć za inflacją.
Przeobrażenia wymagają także niektóre stare zasady. W klasycznym podejściu do inwestowania emerytalnego popularna była tzw. zasada „100 minus wiek”. Oznaczała ona, że wystarczy odjąć swój wiek od 100, by uzyskać sugerowany udział akcji w portfelu. Dla 70-latka było to: 30 proc. w akcjach, 70 proc. w obligacjach i depozytach.
Omawiana zasada jest przydatnym uproszczeniem odzwierciedlającym konieczność zwiększania udziału bezpiecznych aktywów w miarę zbliżania się do końca aktywności zawodowej. Chodzi o zminimalizowanie ryzyka przejścia na emeryturę w momencie krachu na rynku akcji.
W kontekście długowieczności reguła określana także mianem suwaka emerytalnego pozostaje aktualna – wraz ze zbliżaniem się emerytury udział bezpiecznych aktywów powinien rosnąć. Reguła ta musi jednak uwzględniać również spodziewany wzrost długości życia.
Dlatego coraz więcej doradców finansowych zaleca jej modyfikację. Zamiast „100 minus wiek”, pojawiają się nowe wzory: „110 minus wiek”, a nawet „120 minus wiek”. Oznacza to posiadanie aktywów ryzykownych (akcji) nawet w późniejszym wieku.
Akcje w portfelu seniora?
W tym duchu amerykański doradca finansowy Ric Edelman przekonuje, że model 60/40 – 60 proc. akcji i 40 proc. obligacji – należy już do przeszłości.
W świecie, w którym emerytura może trwać cztery dekady, portfel powinien być bardziej dynamiczny: 70/30, a nawet 80/20. „Największy błąd emerytów to przekonanie, że ich głównym zadaniem jest ochrona majątku. Tymczasem celem powinno być jego dalsze pomnażanie” – podkreśla ekspert.
Najnowsza historia pokazuje, że utrzymywanie instrumentów akcyjnych podczas emerytury bywa opłacalne. Gdyby w 2015 r. ktoś zainwestował 100 tys. funtów w globalny fundusz akcyjny i co roku wypłacał 4 proc. portfela (z korektą o inflację), po dekadzie miałby wypłacone ponad 40 tys. funtów. W portfelu zaś pozostałoby mu 189 tys. funtów. A więc znacznie więcej niż pierwotnie – podaje firma inwestycyjna Fidelity. Wyniki te pokazują, że akcje mogą zarazem generować dochód, jak i budować majątek. Także na emeryturze.
Bezpieczeństwo wymaga ryzyka?
Prawdziwie bezpieczny portfel to dziś taki, który potrafi rosnąć przez dekady. Oczywiście dobre historyczne wyniki akcji nie muszą się powtarzać. Nie każdy jest też w stanie znieść wahania kursu, szczególnie będąc emerytem.
Warto pamiętać, że długowieczność wymaga myślenia w kategoriach dziesięcioleci, a nie kwartałów. Rozsądnie dobrane aktywa wzrostowe (np. zdywersyfikowany globalny akcyjny fundusz indeksowy) i inwestycyjna dyscyplina świadczą o przezorności i rozsądku. Tym bardziej, że mogą one stać się podstawą do budowy majątku wielopokoleniowego.
Obligacje i gotówka wciąż mają swoją rolę do odegrania. Wiele wskazuje jednak na to, że wraz ze wzrostem długości trwania życia nie powinny zbyt wcześnie pełnić dominującej funkcji w portfelu emerytalnym.
Tekst powstał w celu edukacyjnym i powinien być traktowany tylko i wyłącznie jako ciekawa lektura. Nie jest poradą inwestycyjną. Warto pamiętać, że wyniki historyczne nie muszą się powtórzyć w przyszłości.


