Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.
Scott Forstall, zwolniony z zarządu Apple za błędy w nowinkach technologicznych produktów firmy. (CC By paz.ca)
Ostatnie miesiące przynoszą znaczące zmiany w zarządach czołowych światowych spółek technologicznych. Tylko w ciągu trzech tygodni – między 29 października, a 19 listopada – ogłoszono je w Apple, Intel i Microsoft. Wcześniej zmianę prezesa zapowiedziano m.in. w CA Technologies i Western Digital.
Trudno jest znaleźć wspólny mianownik dla powodów jesiennych zmian. To co na pewno je łączy, to zgodna opinia komentatorów, że były zaskakujące.
Za największe trzęsienie ziemi uznano odwołanie z zarządu Apple Scotta Forstalla i Johna Browetta. Forstall odpowiadał za system operacyjny iOS używany w urządzeniach mobilnych, a Browett za sprzedaż detaliczną. Rynek zareagował na wiadomość obniżką cen akcji Apple o 1,4 proc..
49-letniego Browetta praktycznie nikt nie żałował – pracował w Apple ledwie sześć miesięcy. W ocenie wielu osób zupełnie nie pasował do firmy: wcześniej kierował siecią handlową Dixons, słynącą z fatalnej obsługi klienta, podczas gdy Apple uznawany jest za jedną z firm najlepiej o niego dbających. Za to odwołanie Forstalla dla wielu było szokiem.
43-letni Forstall był jedną z ikon Apple. Należał do osób blisko związanych z nieżyjącym od roku Stevem Jobsem. W firmie pojawił się w chwili, gdy w 1997 r. współzałożyciel Apple na nowo objął jej stery. Niektórzy sądzili, że to on, a nie Tim Cook zostanie następcą Jobsa.
Media i analitycy doceniali jego rolę w rozwoju najpierw OS X, systemu operacyjnego na komputery Appla, a potem iOS, systemu operacyjnego na urządzenia mobilne. Jednocześnie podkreślano, że to on – jako wiceprezes do spraw iOS – ponosił osobistą odpowiedzialność za dwie wielkie wpadki Appla. Pierwszą okazała się niedopracowana aplikacja Siri, która zadebiutowała przed rokiem wraz ze smartfonem iPhone 4S. Drugą medialną i wizerunkową katastrofą przyniosła wprowadzona we wrześniu tego roku, wraz z iOS 6, pełne błędów mapy Apple.
Apple nie podał przyczyn zmian kadrowych. Za to w mediach szybko pojawiły się przecieki, że Forstall stracił pracę, bo nie chciał podpisać listu z przeprosinami dla klientów za wpadkę z mapami. Ten list podpisał Tim Cook i – co było wydarzeniem bez precedensu – radził w nim klientom firmy używanie map konkurencji.
Media ujawniły też, że Scott Forstall był apodyktyczny, prowokował konflikty i nie potrafił pracować zespołowo. Ponadto – podobno – zbyt łatwo przychodziły mu obietnice, których potem nie realizował. W komentarzach podkreślano, że po zwolnieniu Forstalla z odejścia z firmy zrezygnował inny z jej weteranów – Bob Mansfield.
Jednocześnie media zaczęły kreować Eddy Cue (48 lat) na osobę, która po Forstallu posprząta. Cue awansował na starszego wiceprezesa w Apple po 23 latach pracy w firmie. Objął część obowiązków Forstalla, pozostałe przejął Jonathan Ive (45 lat), główny projektant urządzeń Apple. W miesiąc po tym, jak Cue przejął nowe obowiązki, branżę technologiczną obiegła informacja, że wyrzucił z pracy menedżera bezpośrednio odpowiedzialnego za iMapy.
O ile obsadzenie stanowiska Forstalla odbyło się bez konieczności poszukiwania ludzi na zewnątrz, to następcy Browetta nie ma. Jego zespół na razie raportuje bezpośrednio do Tima Cooka. W największej pod względem kapitalizacji giełdowej spółce świata zaczęła się era „postJobsowa”.
Równie zaskakujące było odejście z władz Microsoftu Stevena Sinofsky’ego, który odpowiadał za flagowy produkt firmy z Redmond – system operacyjny Windows. Jego obowiązki podzielono między dwie długoletnie menedżerki Microsoftu: Julie Larson-Green i Tami Reller. Na wiadomość o zmianach rynek zareagował spadkiem kursu akcji spółki o 3,2 proc.
Tak jak w przypadku zwolnień w Apple i tu nie podano powodów. W pożegnalnym mailu Sinofsky twierdził, że to była jego decyzja, jednak mało kto w to wierzy. Co prawda nie raz – także w Microsoft – zdarzało się, że menedżer opuszczał firmę, gdy skończył ważny projekt, taki jak wprowadzona na rynek w końcu października nowa wersja Windows, ale zazwyczaj wiadomo było o tym na wiele miesięcy wcześniej.
Szybko zaczęły się spekulacje, że Sinofsky’ego wyrzucił Steve Ballmer, prezes Microsoftu, niezadowolony z debiutu nowej wersji flagowego produktu. Pojawiły się też informacje o tarciach między Sinofsky’m, a Ballmerem oraz wewnętrznej wojnie o władzę.
Innym, dość prawdopodobnym powodem odejścia może być to, że Sinofsky miał podobno – jak Scott Forstall z Apple – kłopoty z pracą zespołową. Znaczące jest podkreślenie w mailu informującym o zmianach, że Julie Larson-Green, bliska współpracownik Sinofsky’ego ma „sprawdzoną zdolność do skutecznej współpracy”. Komentatorzy odczytali to, jako informację, że ścisła współpraca między działami firmy będzie w przyszłości bardzo istotna dla jej rozwoju. Nie wyklucza się też, że listopadowe zmiany w zarządzie zapowiadają reorganizację Microsoftu. Jej zwolennikiem podobno jest Ballmer, a przeciwnikiem był Sinofsky.
Gdy 62-letni Paul Otellini, prezes Intela niespodziewanie ogłosił, że w maju 2013 r. przechodzi na emeryturę wszyscy zaczęli się zastanawiać dlaczego to chce zrobić. Zgodnie z zasadami panującymi w firmie do emerytury pozostały mu jeszcze trzy lata. Niepokoiło też to, że spółka nie poinformowała, kto będzie jego następcą, co skłaniało do spekulacji, że decyzja była dość nagła. W efekcie cena akcji Intela, na wieść o emeryturze prezesa, spadła o prawie 3,7 proc.
Inwestorów z Wall Street, a także biznesmenów z Doliny Krzemowej mocno zaskoczyło to, że według Intela nowym prezesem może zostać zarówno, któryś z menedżerów spółki, jak i ktoś spoza niej. To byłby pierwszy taki przypadek w historii tej firmy.
Za najmocniejsze kandydatury na sukcesora Otellini uchodzą spośród menedżerów Intela 52-letni Brian Krzanich, dyrektor ds. operacyjnych, 49-letni Stacy Smith, dyrektor finansowy oraz 47-letnia Renee James, która w spółce odpowiada za oprogramowanie. Wszyscy oni w tym samym dniu, w którym poinformowano o wcześniejszej emeryturze prezesa, zostali wiceprezesami wykonawczymi.
Jednak analitycy i komentatorzy nie wykluczają, że większe szanse na fotel szefa niż wspomniana trójka będzie miał kandydat spoza firmy. Dlaczego? Bo Intel, który jest niezaprzeczalną potęgą na rynku półprzewodników używanych w komputerach PC, ma bardzo słabą pozycję na rynku procesorów wykorzystywanych w smartfonach i tabletach. Pojawiają się opinie, że Intel zbyt późno dostrzegł znaczenie mobilnej rewolucji, jaka ma miejsce w ostatnich kilku latach. A to oznacza, że w czasach, gdy rynek PC zdecydowanie zwalnia, a rynek smartfonów i tabletów rozpędza się, spółka będzie potrzebowała w gabinecie prezesa osoby, która dokona w firmie transformacji i zmieni jej strategię.
Wielu komentatorów i analityków jest zdania, że takiej transformacji nie dokona nikt z dotychczasowych menedżerów. Idealnym kandydatem byłby ktoś taki jak Lou Gerstner, który w 1993 r. przeszedł z RJR Nabisco do International Business Machine i zamienił producenta sprzętu komputerowego w potężną firmę świadczącą usługi i doradztwo IT.
Z drugiej strony istnieje wielkie ryzyko, że wizjoner spoza firmy może zapędzić Intela w niebywałe kłopoty, tak jak w przypadku Hewlett-Packard zrobił to w ciągu 11 miesięcy swojej prezesury Leo Apotheker, były szef software’owego giganta SAP. Od września 2011 r. w HP po Apothekerze „sprząta” 56-letnia Margaret Whitman, która w latach 1998-2008 była prezesem eBay.
Otellini nie jest jednym szefem firmy z Krzemowej Doliny, który w ostatnim czasie ogłosił emerytalne plany. Wcześniej zrobili to szef Cisco i prezesi CA Technologies i Western Digital.
Gdy we wrześniu 2012 r. 63-letni John Chambers, charyzmatyczny szef Cisco, podczas rozmowy z dziennikarzami ogłosił, że między 2014 a 2016 r. przejdzie na emeryturę powiedział również, że na liście jego potencjalnych następców jest co najmniej 10 nazwisk osób wywodzących się z firmy. W tej samej rozmowie wymienił trzy z nich i oświadczył, że to jego zdaniem najlepsi kandydaci.
Oświadczenie prezesa Cisco sprawiło, że natychmiast ruszyła giełda nazwisk potencjalnych sukcesorów. Wśród kilkunastu nazwisk, które się na niej pojawiły przeważali ludzie od lat związani z firmą, czołowym światowym producentem sprzętu do budowy sieci teleinformatycznych. I to oni – zdaniem analityków – mają największe szanse zastąpić Chambersa.
Chambers uważany jest za autora sukcesów firmy. Gdy rozpoczął w niej pracę w 1991 r. jako wiceprezes, spółka miała 70 mln dol. przychodów. Gdy w 1995 r. został prezesem – przychody wynosiły 1,2 mld dol. W roku finansowym zakończonym 28 lipca 2012 r. firma miała 46 mld dol. przychodów. Chambers nim trafił do Cisco przez osiem lat pracował w Wang Laboratories i przez sześć lat w IBM, gdzie zaczął swą karierę zawodową.
O emeryturach myślą także szefowie innych spółek technologicznych, w tym Bill McCracken z CA Technologies i John Coyne z Western Digital. Inni, jak 61-letni Samuel Palmisano z IBM, w ostatnich miesiącach już przeszli na emeryturę.
Palmisano zastąpiła w fotelu prezesa 53-letnia Ginni Rometty, która z firmą związana jest od 1981 r., a nim objęła stery koncernu była jego wiceprezesem odpowiedzialnym za sprzedaż, marketing i strategię.
69-letni Bill McCracken przejście na emeryturę zapowiedział w czerwcu, nie precyzując daty. Jak podkreślają analitycy, już w styczniu 2010 r., kiedy obejmował fotel prezesa po Johnie Swainsonie (przeszedł do Della), wiadomo było, że wkrótce ustąpi ze stanowiska. Kontrakt menedżerski kończy mu się w marcu 2013 r.
– Teraz CA szuka długoterminowego prezesa – mówił w czerwcu Matthew Hedberg, analityk RBC Capital Markets. Zadanie nie jest chyba łatwe, bo do dziś nie ogłoszono nazwiska następcy Billa McCrackena.
63-letni Coyne z firmy odejdzie 1 stycznia 2013 r. Tu nie ma kłopotu z sukcesorem. Będzie nim 49-letni Steve Milligan, który do Western Digital dołączył w tym roku, z chwilą przejęcia przez czołowego producenta twardych dysków spółki Hitachi Global Storage Technologies, której był prezesem, a wcześniej dyrektorem finansowym. Milligan nim w 2007 r. trafił do HGST przez trzy lata był dyrektorem finansowym właśnie Western Digital.
OF