Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Ben Bernanke, szef FED. Fot. CC BY-NC-SA by Talk Radio News Service
Jeżeli jesteś optymistą, który wierzy, że banki centralne wyciągnęły wnioski z ostatnich wydarzeń i zatrzymają rozwój baniek spekulacyjnych wcześniej, możesz interpretować wypowiedzi Bernanke i Carneya jako dowód na to, że przygotowują opinię do wzrostu stóp procentowych. Ryzyko finansowania kolejnych baniek na rynkach światowego długu, walut i aktywów przez powszechną błędną alokację zasobów poprzez manipulację długoterminowymi stopami procentowymi i zasiewanie ziaren kolejnej zapaści finansowej uzasadniałoby takie postępowanie. Tak się jednak nie stanie.
Bankierzy centralni uważają w istocie, że są zmuszeni są do stymulowania gospodarki poprzez politykę pieniężną w obliczu opartej na cięciach polityki fiskalnej. Tak, to niemożliwe zadanie, obarczone możliwością wystąpienia baniek i problemów innego rodzaju, więc w przemówieniach ostrzegają rynki i opinię publiczną przed zagrożeniami. Uważają jednak, że nie mają innego wyboru jak tylko podążać akomodacyjnym kursem, który wyznaczyli. To ich umocowany prawnie mandat, a zrobienie czegoś odwrotnego byłoby prawdopodobnie jeszcze groźniejsze dla ich niezależności od polityków. Są w stanie oblężenia, bo przyłączenie się do brygady oszczędnościowej w obliczu słabego wzrostu gospodarki w najbliższej przyszłości, będzie niemożliwym wyzwaniem komunikacyjnym.
Dlatego bankierzy centralni będą wydawać niejasne oświadczenia o swoich obawach, ale najważniejszą kwestią będzie potencjał do dalszego spadku – tak jak w Stanach Zjednoczonych w 1937 roku. Krótko mówiąc, bankierzy centralni pozostają uwięzieni w cyklu spowolnienia, tak jak każdy z nas.
Całość tekstu tutaj
Oprac. map