Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Paul Krugman (commonwealth club CC BY 2)
Gdyby trzy lata temu przeprowadzić wśród ekonomistów uczestniczących w spotkaniu sondaż, większość z nich przewidywałaby, że w 2013 będą rozprawiać już o tym, jak to kryzys się zakończył, a nie dlaczego wciąż trwa. Co poszło nie tak?
Odpowiedź brzmi: zatryumfowały złe idee. To kuszące twierdzić, że trwające problemy gospodarce to dowód, że ekonomiści nie mają odpowiedzi. Gorzej: w rzeczywistości, standardowa ekonomia zaoferowała dobre odpowiedzi, ale politycy – i zdecydowanie zbyt wielu ekonomistów także – zdecydowali się zapomnieć, albo zignorować to, co powinno być dla nich oczywiste.
Mieliśmy do czynienia ze spadkiem prywatnych wydatków, co doprowadziło do globalnej recesji. Bo gospodarka to nie gospodarstwo domowe. Rodzina może zdecydować się wydawać mniej i zarabiać więcej. Ale w gospodarce jako całości wydatki i zarobki idą w parze: moje wydatki to twój dochód, twoje wydatki to mój dochód.
Niestety, kryzys w Grecji potraktowano jako sygnał, że lepiej ciąć wydatki. Antykryzysowym credo stały się programy oszczędnościowe, dopingowane przez ekspertów, którzy powinni byli przecież wiedzieć, że w kryzysie nie tnie się wydatków. Głosy nielicznych, którzy o tym przypominali, były ignorowane.
oprac. SS