Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Nowa imigracja sprzyja przedsiębiorczości bardziej niż potomkowie starych – wynika z badań dotyczących pozycji imigrantów w Walii i Anglii. Szczególnie ważni i potrzebni są nowi imigranci dla start-upów w sektorach gospodarki opartych na wiedzy.
Zmiany w języku EBC. Analityk Goldman Sachs pisze po czwartkowej konferencji prasowej Mario Draghiego: „Główną innowacją na dzisiejszej konferencji prasowej była zmiana języka w odniesieniu do ekspansji sumy bilansowej EBC. Zwiększenie sumy bilansowej do rozmiarów, jakie miała na początku 2012 roku, jest teraz zamiarem („intended”) raczej niż oczekiwaniem ( „expectation”) Rady EBC (jak w listopadowym oświadczeniu). Odczytujemy to jako podwyższenie stopnia zdecydowania, jeśli chodzi o ekspansję bilansu i kolejny sygnał planów dodatkowych zakupów aktywów”. EBC pozostawił stopy na niezmienionym poziomie, o czym Obserwator już informował.
Tymczasem Ambrose Evans-Pritchard z Telegraph interpretuje czwartkowe wypowiedzi Draghiego inaczej: „Jest absolutnie jasne, że Draghi nie ma kluczowego poparcia Niemiec dla luzowania ilościowego na pełną skalę”.
O stopach procentowych inaczej. Co by się stało, gdyby rząd zmusił producentów lemoniady, by sprzedawali ją po cenie o połowie niższej? – pyta Russell Lamberti z Mises Institute. Część by zbankrutowała, część zaniechała produkcji, część produkowała nadal, ale okropnie niskiej jakości. A jeśli rząd (bank centralny) zaniża stopy procentowe, czyli cenę pieniądza? Jakość pożyczek też się pogarsza, bo banki otrzymują fundusze po zaniżonej cenie i nie muszą się przejmować, czy kredyty których udzielają zostaną spłacone, gdyż i tak mogą je powiązać w pęczki i sprzedać jako ABS z powrotem bankowi centralnemu (FED) lub instytucjom rządowym (Fannie Mae).
Bardzo obszerny, ale ciekawy i pouczający artykuł o finansach muzeów w Stanach Zjednoczonych. Między innymi pokazuje takie źródła dochodów, jak miejsca w prestiżowej radzie fundatorów muzeum (minimum 10 mln dolarów w postaci darowizny), czy opłaty członkowskie w stowarzyszeniach sympatyków muzeum. Wskazuje na znaczenie pozyskiwania darowizn od milionerów dla finansów muzeów, a także na znaczenie umiejętności cięcia kosztów i oszczędności w sytuacji spadku wartości aktywów.
Portal Wysokie Napięcie z garścią spekulacji, na temat co dalej z Kompanią Węglową. Wydaje się, że w końcu zostanie zlikwidowana, albo przeprowadzona zostanie jej kontrolowana upadłość (choć nie tak szybko). Nie obejdzie się bez zamykania kopalń. Aktualnie z 15 należących do Kompanii już tylko jedna jest rentowna. Średni koszt wydobycia tony węgla wynosi niezmiennie 295 złotych, przy cenie sprzedaży ok. 250 zł. Ciekawostka – tylko jedna kopalnia Sośnica-Makoszowy przynosi 400 mln złotych strat rocznie (2 mld zł do 2020 roku), mimo to fachmani z Politechniki Gliwickiej przed wyborami samorządowymi przygotowali na zamówienie prezydenta Gliwic raport, że wystarczy zainwestować 600-700 mln złotych, a za kilka lat kopalnia będzie rentowna.
Z okazji Barbórki prezydent Komorowski do górników (bez linku): „Jest możliwość powiedzenia w imię nadziei, że przecież widać, że i stan górniczy się rozwija, kopalnie się budują w tych miejscach, gdzie jest to opłacalne i korzystne. Jednocześnie (…) to też jest dobre miejsce, by powiedzieć, że i dla całej górniczej braci, a szczególnie dla Śląska, coś jest winna Warszawa także”. Szef opozycji Jarosław Kaczyński w liście do górników: „Polski rząd nie potrafi odpowiednio dbać o polskie górnictwo i jego rozwój. Wciąż brakuje wizji i planu zarządzania polskim sektorem węgla kamiennego. Górnictwo nigdy nie było w tak trudnej sytuacji jak dziś. Ciężar poprawy sytuacji w górnictwie przerzuca się na pracowników, zamiast szukać systemowych rozwiązań, które wzmocnią i rozwiną branżę. Wciąż nie wprowadzono embarga na rosyjski węgiel”.
KPMG zaprezentowało raport o dobrach luksusowych i zamożnych Polakach (edycja 2014), ale niestety nie ma go na stronie firmy (bez linku). Liczba zamożnych i bogatych Polaków sięgnie 878 tys. na koniec tego roku, a na dobra i usługi luksusowe Polacy wydarzą łącznie 12,6 mld zł, tj. o 15 proc. więcej niż w ub. roku. W 2016 roku liczba takich osób przekroczy 1 mln, a wartość rynku dóbr luksusowych wzrośnie do 13,3 mld zł, zaś w kolejnym roku zwiększy się do ok. 14 mld zł. Najszybciej będą rosły usługi hotelarskie i SPA, a także w segmencie biżuterii i zegarków. Jak relacjonuje PAP największy udział w rynku luksusu w Polsce obecnie mają samochody luksusowe i premium (5,6 mld zł), odzież luksusowa i dodatki (2,2 mld zł), usługi hotelarskie (1,3 mld zł), nieruchomości (1,1 mld zł) oraz meble (0,6 mld zł). W tym roku badanie KPMG objęło 600 zamożnych i bogatych Polaków, czyli osiągających dochód powyżej 7,1 tys. brutto miesięcznie.
Firma Capital Strategy przygotowała propozycję systemu długoterminowego oszczędzania na emeryturę (III filar) i modyfikacji istniejących rozwiązań IKE i IKZE. Cechy systemu to m.in.: charakter obowiązkowy na wejściu z możliwością wyjścia, wyższe dopłaty do składek ze strony budżetu dla niżej zarabiających, współpłacenie przez przedsiębiorców.
Nie jest to stricte finansowa informacja, ale istotna dla przyszłości gospodarczej nie tylko szkół wyższych. Otóż jak podaje Jan Zilinsky (Peterson Institute) w USA studiuje ok. 200 tysięcy Chińczyków i ich liczba nadal rośnie. Stanowią ponad 28 procent wszystkich studentów zagranicznych. Z kolei studenci zagraniczni stanowią tam tylko ok. 3-4 procent studentów ogółem, podczas gdy w krajach takich jak Australia, Austria, Szwajcaria czy Wielka Brytania 15 do 20 procent. Poszukałem danych dotyczących Polski. Okazuje się, że liczba studentów zagranicznych w Polsce wynosi ok. 2,3 proc. ogółu (36 tys. studentów zagranicznych na ponad 1,5 miliona ogółem). Polskie 2,3 procent to mniej niż w krajach sąsiednich: Czechach, Węgrzech, Słowacji, Litwie, Łotwie, Estonii, a nawet w Bułgarii. Polska jest, obok Chorwacji, najmniej umiędzynarodowionym krajem Unii Europejskiej i jednym z najsłabiej umiędzynarodowionych w OECD – podaje Fundacja Edukacyjna „Perspektywy”. Studentów z Chin jest w Polsce zaledwie 670 (2 procent cudzoziemców).