Dobre wyniki gospodarki w drugim kwartale cieszą, ale drugi kwartał to już przeszłość. Wygląda na to, że kolejne dwa kwartały będą niestety wyglądały dużo gorzej. Gospodarkę ciągną do przodu trzy silniki – konsumpcja, eksport i inwestycje. Pytanie czy osłabną wszystkie trzy silniki gospodarki, czy też słabsze dane będą konsekwencja słabości tylko jednego z nich.
(CC BY-NC-SA domat33f)
Makroekonomia
Pulpit
Debata
Jedynie konsumpcja będzie ciągnąć gospodarkę
Dobre wyniki gospodarki w drugim kwartale cieszą, ale drugi kwartał to już przeszłość. Wygląda na to, że kolejne dwa kwartały będą niestety wyglądały dużo gorzej. Gospodarkę ciągną do przodu trzy silniki – konsumpcja, eksport i inwestycje. Pytanie czy osłabną wszystkie trzy silniki gospodarki, czy też słabsze dane będą konsekwencja słabości tylko jednego z nich.
Pierwszym, najszybciej odczuwalnym jest kanał handlowy. Spowolnienie wzrostu w głównym obszarach gospodarczych świata odbija się już dzisiaj rykoszetem na polskim eksporcie i co się z tym wiąże na produkcji przemysłowej przeznaczonej na eksport. Pierwsze tego oznaki są już widoczne w danych eksportowych i danych dotyczących produkcji przemysłowej.
Trudno dzisiaj przewidzieć jaki będzie kształt ścieżki spowolnienia gospodarczego w Europie i Stanach. Byłbym jednak skłonny założyć, że jeśli nastąpią nawet kwartały recesyjne to będzie to recesja płytka i krótkotrwała. Trudno bowiem dzisiaj znaleźć w skali makro nierównowagi (oprócz fiskalnych), które wymagałyby znaczącej korekty. Dlatego też o ile przejściowa i płytka recesja jest prawdopodobna o tyle, przy obecnej wiedzy, nie widać powodów do tak głębokiej recesji, z jaką mieliśmy do czynienia po upadku Lehman Brothers. To, co tak naprawdę zagraża Europie to stagnacja, czyli brak perspektyw na silniejsze odbicie wzrostu gospodarczego. W wariancie stagnacyjnym głównych gospodarek europejskich, z czym de facto mamy obecnie do czynienia, Polsce w przyszłym roku grozi spowolnienie do około 3 procent wzrostu rocznie. Drugim bowiem kanałem w jaki spowolnienie nas dotknie będą inwestycje.
W Polsce od kryzysu 2009 to wysoka kontrybucja inwestycji publicznych neutralizowała spadek inwestycji prywatnych. Od początku tego roku inwestycje rosną w tempie jednocyfrowym, ale dominują inwestycje publiczne. W kolejnych kwartałach nie można jednak liczyć na dalsze wsparcie inwestycji publicznych ze względu na oczekiwane spowolnienie w obszarze nakładów na rozwój infrastruktury finansowany ze środków publicznych. Szczyt inwestycji publicznych mamy bowiem za sobą.
Co do inwestycji prywatnych głównym problemem dla polskich przedsiębiorstw jest niepewność. Zyski za drugi kwartał wskazują, że to już dziewiąty z rzędu kwartał rekordowych wyników polskich przedsiębiorstw. Ani dostęp do kredytu, ani też koszt pieniądza, według ankiet przeprowadzanych przez NBP nie są czynnikami ograniczającym popyt na pieniądz bankowy. Banki też są skłonne pożyczać co widoczne jest w spadających marżach. Problemem nie jest też kurs walutowy.
Brak inwestycji, szczególnie tych dużych, związany jest z niepewnością jutra i obawą przed kolejną recesją, zawirowaniami na rynkach finansowych, a na bieżąco z wysokimi cenami surowców. Widać to było m.in. w zaobserwowanych w pierwszym kwartale spadku poziomu wykorzystania mocy produkcyjnych. Od początku 2010 roku mieliśmy do czynienia ze stała odbudowę zapasów, co w bardziej przewidywalnych czasach byłoby optymistycznym sygnałem dla wzrostu inwestycji. Kredyt w przedsiębiorstwach jest jednak przeznaczany głównie na odbudowę zapasów i kapitał obrotowy. W najbliższych kwartałach należy spodziewać się utrzymania niskiej jednocyfrowej dynamiki inwestycji z niską kontrybucją w PKB.
Konsumpcja prywatna pozostanie więc głównym silnikiem naszej gospodarki. Przebieg ostatniego kryzysu pokazał, że kategoria ta należy do najmniej wolatylnych, ze względu na specyfikę polskiego koszyka konsumpcyjnego. Czynnikiem, który może spowolnić dynamikę tego komponentu wzrostu jest wolniejszy niż w roku poprzednim przyrost zatrudnienia. Co do dynamiki płac, należałoby się raczej spodziewać że pozostanie na zbliżonym poziomie do obserwowanej w pierwszym półroczu przy nieco niższej inflacji. W sumie jednak pewna korekta na dynamice konsumpcji będzie miała miejsce.
Tak więc spodziewając się neutralnej lub lekko ujemnej kontrybucji eksportu netto do PKB, podobnej do inwestycji, pozostaje nam jedyny silnik na którym polska gospodarka może dalej jechać, czyli konsumpcja prywatna. To też jest główny czynnik odróżniający Polskę od pozostałych krajów grupy wyszehradzkiej. Na tym jednym silniku daleko nie zajedziemy, ale przynajmniej będzie się znów można chwalić zieloną wyspą.
Ryszard Petru
Autor jest przewodniczącym Towarzystwa Ekonomistów Polskich
Pierwszym, najszybciej odczuwalnym jest kanał handlowy. Spowolnienie wzrostu w głównym obszarach gospodarczych świata odbija się już dzisiaj rykoszetem na polskim eksporcie i co się z tym wiąże na produkcji przemysłowej przeznaczonej na eksport. Pierwsze tego oznaki są już widoczne w danych eksportowych i danych dotyczących produkcji przemysłowej.
Trudno dzisiaj przewidzieć jaki będzie kształt ścieżki spowolnienia gospodarczego w Europie i Stanach. Byłbym jednak skłonny założyć, że jeśli nastąpią nawet kwartały recesyjne to będzie to recesja płytka i krótkotrwała. Trudno bowiem dzisiaj znaleźć w skali makro nierównowagi (oprócz fiskalnych), które wymagałyby znaczącej korekty. Dlatego też o ile przejściowa i płytka recesja jest prawdopodobna o tyle, przy obecnej wiedzy, nie widać powodów do tak głębokiej recesji, z jaką mieliśmy do czynienia po upadku Lehman Brothers. To, co tak naprawdę zagraża Europie to stagnacja, czyli brak perspektyw na silniejsze odbicie wzrostu gospodarczego. W wariancie stagnacyjnym głównych gospodarek europejskich, z czym de facto mamy obecnie do czynienia, Polsce w przyszłym roku grozi spowolnienie do około 3 procent wzrostu rocznie. Drugim bowiem kanałem w jaki spowolnienie nas dotknie będą inwestycje.
W Polsce od kryzysu 2009 to wysoka kontrybucja inwestycji publicznych neutralizowała spadek inwestycji prywatnych. Od początku tego roku inwestycje rosną w tempie jednocyfrowym, ale dominują inwestycje publiczne. W kolejnych kwartałach nie można jednak liczyć na dalsze wsparcie inwestycji publicznych ze względu na oczekiwane spowolnienie w obszarze nakładów na rozwój infrastruktury finansowany ze środków publicznych. Szczyt inwestycji publicznych mamy bowiem za sobą.
Co do inwestycji prywatnych głównym problemem dla polskich przedsiębiorstw jest niepewność. Zyski za drugi kwartał wskazują, że to już dziewiąty z rzędu kwartał rekordowych wyników polskich przedsiębiorstw. Ani dostęp do kredytu, ani też koszt pieniądza, według ankiet przeprowadzanych przez NBP nie są czynnikami ograniczającym popyt na pieniądz bankowy. Banki też są skłonne pożyczać co widoczne jest w spadających marżach. Problemem nie jest też kurs walutowy.
Brak inwestycji, szczególnie tych dużych, związany jest z niepewnością jutra i obawą przed kolejną recesją, zawirowaniami na rynkach finansowych, a na bieżąco z wysokimi cenami surowców. Widać to było m.in. w zaobserwowanych w pierwszym kwartale spadku poziomu wykorzystania mocy produkcyjnych. Od początku 2010 roku mieliśmy do czynienia ze stała odbudowę zapasów, co w bardziej przewidywalnych czasach byłoby optymistycznym sygnałem dla wzrostu inwestycji. Kredyt w przedsiębiorstwach jest jednak przeznaczany głównie na odbudowę zapasów i kapitał obrotowy. W najbliższych kwartałach należy spodziewać się utrzymania niskiej jednocyfrowej dynamiki inwestycji z niską kontrybucją w PKB.
Konsumpcja prywatna pozostanie więc głównym silnikiem naszej gospodarki. Przebieg ostatniego kryzysu pokazał, że kategoria ta należy do najmniej wolatylnych, ze względu na specyfikę polskiego koszyka konsumpcyjnego. Czynnikiem, który może spowolnić dynamikę tego komponentu wzrostu jest wolniejszy niż w roku poprzednim przyrost zatrudnienia. Co do dynamiki płac, należałoby się raczej spodziewać że pozostanie na zbliżonym poziomie do obserwowanej w pierwszym półroczu przy nieco niższej inflacji. W sumie jednak pewna korekta na dynamice konsumpcji będzie miała miejsce.
Tak więc spodziewając się neutralnej lub lekko ujemnej kontrybucji eksportu netto do PKB, podobnej do inwestycji, pozostaje nam jedyny silnik na którym polska gospodarka może dalej jechać, czyli konsumpcja prywatna. To też jest główny czynnik odróżniający Polskę od pozostałych krajów grupy wyszehradzkiej. Na tym jednym silniku daleko nie zajedziemy, ale przynajmniej będzie się znów można chwalić zieloną wyspą.
Autor jest przewodniczącym Towarzystwa Ekonomistów Polskich
Polska ma dzisiaj już ponad 500 ton złota, a jego udział w rezerwach przekroczył 20 proc. – poinformował Narodowy Bank Polski 24 kwietnia 2025 r. Obecne rezerwy są niemal 5-krotnie wyższe niż siedem lat temu.
Zaczynał mając 43 lat i 20 tys. juanów w ręku. Założona przez niego firma w 2024 r. osiągnęła 8,6 mld dol. zysku i była jednym z najważniejszych graczy na rynku telekomunikacyjnym. A historię o nim i firmie, którą stworzył opowiada napisana przez Li Hongwena książka „Ren Zhengfei & Huawei”.
Kiedyś przeokropna nędza, dziś pieniędzy pod dostatkiem. Miło po wiekach udręki dostać klucze do Sezamu. Mowa o Irlandii, będącej przez stulecia kolonią brytyjską. W połowie XIX w. zmarło tam z głodu milion ludzi. Sto lat potem Dublin stanął z Londynem w biznesowo-finansowe szranki i ma się dziś znakomicie.
W obliczu narastających napięć geopolitycznych pozycja Chin jako kluczowego ogniwa w globalnym łańcuchu dostaw zaczyna się chwiać. Zmusza to międzynarodowe korporacje do rozważenia ewentualnych dodatkowych lokalizacji dla swoich oddziałów. W tych strategiach nie chodzi o alternatywę dla „Made in China”, gdyż taki scenariusz jest mało prawdopodobny, ale chodzi raczej o dywersyfikację.
Ogłoszony przez Komisję Europejską pakt dla czystego przemysłu – ku pewnemu zaskoczeniu – łączy konkurencyjność z celami klimatycznymi. To jest pewne, ale na szczegóły trzeba będzie poczekać.
Hermès nie sprzedaje torebek, lecz opowieść o klasie, dziedzictwie i kunszcie. Chanel nie oferuje perfum – tylko historię, którą można nosić na skórze. Dior nie proponuje sukienek, lecz emocje zapisujące się w pamięci. Najlepsze luksusowe marki traktują marketing, w tym marketing treści jako wehikuł prestiżu.
Prawdopodobieństwo wyginięcia ludzkości przed końcem XXI w. wynosi około 85 proc. – ocenia prof. Jakub Growiec, doradca ekonomiczny w Departamencie Analiz i Badan Ekonomicznych NBP, wykładowca SGH. Jego zdaniem kluczowym zagrożeniem jest niekontrolowany rozwój sztucznej inteligencji ogólnej (AGI), która może przejąć kontrolę nad światem. O losie ludzkości zadecyduje kilka najbliższych lat.
Czy Polska rzeczywiście dokonała gospodarczego cudu? Ostatnie trzy i pół dekady pokazują, że odpowiedź może być tylko jedna – tak. Nowy numer kwartalnika „Obserwator Finansowy” to opowieść o sukcesie, który nie wydarzył się w naszej gospodarce sam, ale był efektem odwagi, determinacji i pracy całego społeczeństwa. A także o wyzwaniach, które dopiero przed nami.
Do wybudowania elektrowni jądrowej na Pomorzu potrzeba m.in. 39 tys. ton stali. Wylewanie tzw. betonu jądrowego w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino rozpocznie się w 2028 r., a pierwszy blok zostanie ukończony w 2035 r.
W ostatnim czasie wiele się mówiło o „metalach ziem rzadkich na terenie Ukrainy”. Wszystko z powodu umowy surowcowej pomiędzy USA a Kijowem. Warto przeanalizować, czym dokładnie są metale ziem rzadkich, jak dużo ich ma Ukraina, a także, dlaczego na tych pierwiastkach tak bardzo zależy Stanom Zjednoczonym.
Pandemia, problemy z łańcuchami dostaw, przemiany klimatyczne, wojna w Ukrainie i napięcia geopolityczne, a także konkurencja technologiczna (zwłaszcza na rynku samochodów elektrycznych i półprzewodników) postawiły pod znakiem zapytania ideę globalnego wolnego handlu. W efekcie coraz więcej państw i organizacji międzynarodowych wdraża rozwiązania interwencjonistyczne – w tym politykę przemysłową.
Kiedy świat wynurzył się z chaosu II wojny światowej, władzę objęli ludzie o przekonaniach makroekonomicznych, ukształtowanych w formacyjnym dla nich doświadczeniu lat 30. XX w.
Cena złota osiągnęła w kwietniu najwyższy poziom w historii. W głównym stopniu przełożyły się na to zakupy dokonywane przez banki centralne, czynniki behawioralne oraz przejściowy wzrost ryzyka geopolitycznego, wynikający z walk na Bliskim Wschodzie.
Mija blisko trzydzieści lat od chwili, gdy Narodowy Bank Polski przeprowadził denominację złotego. Jej przygotowanie było złożonym procesem – należało bowiem wszystko zaplanować, zaprojektować nowe monety i banknoty, zlecić ich produkcję, przygotować całą logistykę, a na koniec przekazać je przy pomocy banków do portfeli wszystkich Polaków.
W ostatnich latach, a szczególnie po rozpoczęciu wojny z Ukrainą, z Rosji płynie nieprzerwany przekaz o sukcesach. Ich skala narasta – gospodarka uodporniła się na sankcje i nawet się rozwija oraz restrukturyzuje, bieda spada, a zamożność rośnie, produkcja krajowa wypiera zaś import. Czy sukcesy mają jednak realny wymiar, czy głównie propagandowomedialny?
Odbudowa gospodarcza kraju i opanowanie chaosu walutowego należały do największych wyzwań, jakie stanęły przed władzami niepodległego państwa polskiego w 1918 r. Sanacja gospodarcza zależała zarówno od skutecznie przeprowadzonych reform finansów publicznych i skarbu państwa, jak również od szybkiego wprowadzenia do obiegu nowej, pełnowartościowej polskiej waluty. A to właśnie dobrze zorganizowany aparat skarbowy, sprawny obieg pieniądza i jego stabilna wartość stanowiły podstawę rozwoju ekonomicznego i społecznego odrodzonej Polski.
Chiny nie są już największą montownią świata, z tanią siłą roboczą, czy producentem tanich produktów codziennego użytku. Kraj stał się eksporterem technologii. Mimo wojny handlowej i nałożonych ograniczeń, Chiny coraz śmielszymi krokami wchodzą ze swoimi rozwiązaniami w świat zachodni. Na milion mieszkańców w 2020 r. przypadało tam 1585 badaczy. Jest to trzykrotny wzrost w czasie zaledwie jednej dekady. Chiny inwestują w technologię, a ta zapewnia im coraz większą dominację na świecie.