Autor: Jan Cipiur

Dziennikarz ekonomiczny, publicysta Studia Opinii

Zadłużenie: krótka historia długiej nieodpowiedzialności

Wiele wskazuje na to, że świat będzie musiał zapomnieć o możliwości rozwoju poprzez dalsze zadłużanie się. Doświadczenia z przeszłości wskazują, że kraje zadłużały się w czasach wojny, by mozolnie oddłużać się w czasie pokoju. Długi okres pokoju uśpił społeczeństwa i polityków. Tym trudniej będzie teraz powrócić do ekonomicznej rzeczywistości.
Zadłużenie: krótka historia długiej nieodpowiedzialności

(CC BY danielmoyle)

W głębszej przeszłości państwa zadłużały się przede wszystkim z egzystencjalnej konieczności. Dobrym powodem były pustki w skarbcach powodowane prowadzeniem wojen. Po zakończeniu działań militarnych potrzeby rządowe nagle malały i pojawiała się możliwość skorzystania z tzw. pokojowej dywidendy.

Dywidenda ta przejawia się w kilku podstawowych postaciach: przekucia kosztów powojennej odbudowy w bodziec wzrostu, zastąpienia części dotychczasowych wydatków wojennych wydatkami prorozwojowymi (edukacja, infrastruktura, badania i rozwój itp.), stopniowego zmniejszania kosztów obsługi długu państwowego, co wszystko razem prowadziło do przyspieszenia gospodarczego i możliwości obniżki podatków.

Pokojowa dywidenda w USA

USA i Wielka Brytania to państwa, które od końca XVIII wieku nie doświadczyły zasadniczych przemian systemu społeczno-gospodarczego i dostarczają dzięki temu dobrego materiału poglądowego w kwestii wojny i pokoju.

Podczas wojny secesyjnej amerykański dług rządowy sięgnął 35 proc. ówczesnego PKB. Po zwycięstwie Północy zadłużenie systematycznie spadało i do wybuchu I wojny światowej utrzymywało się w granicach 10-15 proc. Gospodarka amerykańska kwitła, co poszerzało tzw. bazę podatkową, a znaczne przychody budżetu pozwalały utrzymywać zadłużenie państwa na bardzo niskim poziomie.

Rekord zadłużenia z czasu wojny secesyjnej został wyrównany w ostatnich dniach przed i pierwszych po zakończeniu I wojny. W tym jednak przypadku późniejsza pokojowa dywidenda była tak wielka, że przekształciła się w spekulacyjnego potwora, który w 1929 roku rozpalił Wielki Kryzys.

Wysiłek wojenny lat 1941-45 był nieporównywalny z żadnym innym. Przedtem jednak prezydent Roosevelt wprowadził swoje „Nowe Porządki”, a wraz z nimi mnóstwo nowych tytułów budżetowych o wielkich jednostkowych wartościach. W konsekwencji zadłużenie USA w relacji do PKB urosło w 1945 r. do 120 proc. PKB i tego pułapu nie osiągnęło nigdy potem. Dla porównania – w końcu II kwartału 2011 r. produkt krajowy brutto USA wyniósł 15 bln dolarów, a pułap dopuszczalnego zadłużenia państwa został ustalony na 14,3 bln dolarów, zatem wskaźnik jest nieco poniżej 100 proc.). Lata krótko powojenne oraz 50-te i 60-te ubiegłego stulecia to czas systematycznego spadku zadłużenia (do ok. 30 proc. PKB) i złotych czasów dla Amerykanów. Skutki tego co zaczęło się potem widzimy dziś.

Wielką Brytanię ratowały kolonie

W przypadku Wielkiej Brytanii historyczne wskaźniki zadłużenia wspinały się w porównaniu z USA na niemal niebotyczne szczyty. Należy jednak pamiętać o istotnej statystycznej „zmyłce”. Literalnie rzecz biorąc Wielka Brytania była i jest relatywnie małym krajem, z którego trudno wycisnąć bardzo dużo podatków potrzebnych do prowadzenia wielkich wojen. Dlatego też wskaźniki zadłużenia tego państwa bywały rekordowo wysokie. Statystyki nie ujmowały jednak bogactw kolonialnych, przede wszystkim w Indiach, które rozszerzały efektywną bazę podatkową Zjednoczonego Królestwa jako suwerena Imperium. Wielkie długi nie sprawiały zatem tak dużych kłopotów, jakby to mogło wynikać z ich rozmiarów w relacji do wydajności gospodarki Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii.

W trakcie wojen napoleońskich dług brytyjskiego skarbu poszybował do 260 proc. PKB. Bój pod Waterloo był dla Wyspiarzy zwycięski, tak jak następne sto lat. Wiele dekad prosperity i panowania nad światem napełniły sejfy Korony do tego stopnia, że niedługo przed wybuchem Wielkiej Wojny 1914-1918 zadłużenie nie przekraczało 30 proc. PKB. Podczas I wojny światowej brytyjscy wierzyciele nie musieli sięgać do kieszeni tak głęboko jak w latach zmagań Europy z Bonapartem – wskaźnik dług państwa/PKB osiągnął „tylko” niecałe 180 proc., aby w dniu zakończenia kolejnej wojny światowej w 1945 roku wspiąć się do 230 proc. Lata zimnej z kolei wojny to stały zjazd długu. Jeszcze w 2008 roku wskaźnik wynosił bardzo znośne jak na dzisiejsze czasy 40 proc.

Z przypomnień tych wynika, że wyjąwszy okresy wojennych desperacji, jeszcze do niedawna rządy czołowych państw świata zachowywały się w zakresie finansów publicznych z umiarem i w miarę rozsądnie.

Pochopne obietnice

Dziś konfliktów zbrojnych jest w świecie nadal dużo, ale jest wielka szansa, że III wojny światowej nie będzie. Zatem w państwach rozwiniętych najpoważniejszym źródłem długów jest rozrzutność, która w wielkiej części jest konsekwencją ugruntowania się ustrojów w pełni demokratycznych. Demokracja to taki ustrój, który charakteryzuje się bardzo krótkimi cyklami walki a władzę, a tę zdobywa się najłatwiej obietnicami łatwego i przyjemnego życia dla obywateli.

Wydarzenia roku 2011 potwierdzają prawidłowość opisaną w studium pn. McKinsey Global Institute (MGI) pt. “Debt and deleveraging: The global credit bubble and its economic consequences”, że wychodzenie z długów trwa długo i boli. Dla uniknięcia nieporozumień trzeba wskazać, że przedmiotem tej analizy było zadłużenie ogółem, w którym dług publiczny jest jednym z kilku elementów i najczęściej wcale nie największym. Eksperci McKinsey wybrali 14 państw (10 najbardziej rozwiniętych i 4 zaliczane od grupy emerging economies) i zbadali kilkadziesiąt epizodów znaczącego zmniejszenia wielkości długu państwowego w relacji do PKB w okresie od 1930 roku.

Jeśli próbować ładnie tłumaczyć słowo deleveraging to znaczy ono tyle co „zwalnianie finansowej dźwigni”, a tak po prostu – zmniejszanie zadłużenia. Ten ze wszech miar pożyteczny i wskazany proces trwał w przebadanych przypadkach średnio 6-7 lat i przynosił skutek w postaci zmniejszenia wskaźnika zadłużenia statystycznie o 25 proc (mediana). Jeśli w 10 latach poprzedzających dany kryzys przeciętny wzrost akcji kredytowej wynosił 17 proc. rocznie, to w okresie oddłużania spowalniał do 4 proc. rocznie. Historia w formie uśrednionej uświadamia, że w pierwszych latach redukowania zadłużenia produkt krajowy z reguły spada, wkrótce potem jednak się z powrotem odbudowuje.

Górą zaciskanie pasa

Dość trudno znaleźć wspólny mianownik dla bardzo różnych państw i sytuacji. Badaczom z MGI udało się mimo to wyodrębnić 32 przypadki zmniejszania długów w okresach pokryzysowych. W aż połowie z nich głównym sposobem zmniejszania finansowej dźwigni było długotrwałe zaciskanie pasa. Najbardziej widoczne cechy to wzrost długu wolniejszy od przyrostu PKB w ujęciu nominalnym i spadek rozmiarów długu. W większości państw stosujących ten model wartości akcji kredytowych długi nadal nieznacznie wzrastały, ale znacznie wolniej niż w okresie przedkryzysowym. Rosła także stopa oszczędności jako że dłużnicy stopniowo obniżali poziom swego zadłużenia. Najbardziej wyraziste przykłady to Finlandia i jej skandynawscy pobratymcy w latach 1991-1998, Malezja (1998-2008), USA (1933-1937), Południowa Korea (1998-2000).

W jednej czwartej (8 z 32) przypadków dominującym sposobem opuszczania wyniesionych ponad poziomy lewarów finansowych było oddłużanie państwa, gospodarki i ludności w wyniku wysokiej inflacji. Zdarzało się to zwłaszcza w grupie emerging markets i w krajach z kulejącymi bankami centralnymi. Przykłady to Hiszpania w okresie 1976-1980, Włochy (1975-1987), Chile (1984-1991).

Tu na marginesie można zająć się przez chwilę Polską. W okresie ok. 200 ostatnich lat mieszkańcy Polski borykali się przez 58 lat (28 proc. tego czasu) z inflacją przekraczającą 20 proc., a przez 36 lat (17,4 proc. tego okresu) z inflacją wyższą niż 40 proc. rocznie (Carmen M. Reinhart i Kenneth S.Rogoff, „This time is different: a panoramic view of eight centuries of financial crises”).

Kolejny dominujący sposób zmniejszania długów były upadłości. Na skalę masową doświadczyło ich siedem państw. Sztandarowym przykładem są Stany Zjednoczone w czasie Wielkiego Kryzysu 1929-1933. Ceny zżarły także długi Argentyny (2002-2008) oraz Meksyku (1982-1992). Ten model objawiał się często po kryzysach walutowych.

Trochę wspólnego z pokojową dywidendą ma czwarty i ostatni wyodrębniony archetyp nazwany „wyrastaniem z długów”. W grupie tej znalazło się jedno państwo spośród 32 zmniejszających zadłużenie z powodu kryzysu i parę innych, redukujących długi mimochodem lub „tak sobie”. Najczęściej towarzyszył temu wzrost będący efektem naftowego lub wojennego boomu gospodarczego. Beneficjentami były Stany Zjednoczone w latach 1938-1943, Nigeria (2001-2005), Egipt (1975-1979).

Wnioski na dziś

Z tego wszystkiego wynika, że w dojrzałych gospodarkach głównym sposobem oddłużania będzie teraz zaciskanie pasa objawiające się spowalnianiem akcji kredytowej, powiększaniem oszczędności netto w gospodarce i utrzymywaniem na względnie niskim poziomie wskaźnika wzrostu PKB w ujęciu nominalnym. Rzecz jasna, realne gospodarki nie funkcjonują wedle jednego modelu. Zaciskaniu pasa będą towarzyszyły np. upadłości i epizody inflacyjne, lecz te prawdopodobnie nie zdołają się wysforować na czoło procesu uzdrawiania.

Wyjaśnienia wymaga sprzeczność między wzrostem stopy i skali oszczędności w parze z ograniczaniem inwestycji, co musi skutkować zmniejszaniem efektywnego popytu, a możliwością utrzymania wzrostu nominalnego PKB. W przebadanych epizodach pomocny był wzrost eksportu. Tak radziły sobie np. kraje skandynawskie w ostatniej dekadzie XX wieku, Azja Południowo-Wschodnia u schyłku minionego stulecia oraz USA w kilku latach po Wielkim Kryzysie. Tak teraz raczej nie będzie. Zacieśnianie pasa obejmuje wiele bardzo ważnych dla świata gospodarek narodowych, które nie cieszą się w dodatku szczególnie dobrą pozycją konkurencyjną na rynkach międzynarodowych, przynajmniej jeśli brać pod uwagę eksport towarowy. Szanse na utrzymanie skromnego tempa wzrostu PKB w okresie zaciskania pasa daje za to przyrost wydajności, zwiększenie stopnia wykorzystania zasobów siły roboczej, wydłużenie wieku emerytalnego. Przydatna jest także niewielka inflacja pod dobrą opieką banku centralnego.

Co jeszcze pomaga w oddłużaniu

W państwach, takich jak np. Wielka Brytania, w których usługi finansowe mają bardzo duży udział w tworzeniu dochodu narodowego, sposobem na powstrzymanie tempa wzrostu długu oraz zmniejszanie jego wolumenu może być perswadowanie pośrednikom finansowym pożyczania sobie nawzajem pieniędzy. Służyć temu może m.in. podatek transakcyjny, o którym zaczęli wspominać teraz przywódcy Niemiec i Francji.

W grę wchodzi także zmniejszenie tarczy podatkowej powiększającej zalety finansowania rozwoju długiem w porównaniu z gromadzeniem kapitału poprzez giełdę. Tarcza działa w ten sposób, że koszty odsetek od kredytów i pożyczek stanowią koszty uzyskania przychodu i zmniejszają podstawę opodatkowania podatkiem dochodowym CIT.

Bardzo poważnym źródłem kryzysów gospodarczych i finansowych jest ostatnio rozhasanie na rynkach nieruchomości i kredytu hipotecznego. Pomocne w powstrzymywaniu nierównowag związanych z rynkami mieszkaniowymi może być wprowadzanie surowszych relacji między wkładem własnym a wysokością kredytu hipotecznego.

Tym razem to może potrwać dłużej

Warto wydobyć z mroku niewiedzy fascynującą informację o Grecji, która wiele wyjaśnia także we współczesnym kontekście. Do 2006 roku Grecja była w stanie niewypłacalności lub restrukturyzacji przez ponad 50 proc. trwania jej niepodległego bytu. Cieszy, że wskutek przezorności promotorów konstytucji Polska nie ucierpiała na obecnym kryzysie tak bardzo jak inne państwa i narody, lecz musimy stale mieć się na baczności. Tylko kilka punktów procentowych dzieliło nas od podium w tym rankingu. Drugie miejsce po Grecji zajęła Rosja – 39,1 proc, trzecie Węgry – 37,1 proc., a czwarte niestety Polska – 32,6 proc. czasu spędzonego od 1918 roku w stanie niewypłacalności i restrukturyzacji (Reinhart Rogoff, 2008).

Jedna z nauk jaka płynie z cytowanego zestawienia obejmującego okres 1800 (lub późniejszy od tej daty rok uzyskania niepodległości) – 2006 jest taka, że „seryjni” bankruci pożyczają ponad miarę w okresach stabilnych, co czyni ich bezbronnymi w okresach trudności i kryzysów.

Poprzednie kryzysy dotykały pojedynczych państw lub najwyżej regionów. Kryzys lat 2008-2009 miał charakter globalny. Wiele wskazuje, że powrót do status quo ante będzie więc trwał dłużej. Istotną przesłanką przemawiającą za takim wnioskiem jest to, że obecny kryzys był nie tylko globalny, ale także całościowy. Na gospodarkę światową położyły się przygniatającym ciężarem długi prywatne (sektor finansowy, biznes, gospodarstwa domowe) oraz publiczne jednocześnie. Leczenie takiego przypadku jest szczególnie trudne i uciążliwe w sytuacji gdy równoległym priorytetem pozostaje utrzymanie wzrostu gospodarczego, choćby miał to być wzrost jedynie w ujęciu nominalnym.

Autor jest publicystą ekonomicznym, byłym szefem redakcji serwisów ekonomicznych PAP. Publikuje w internetowym Studiu Opinii

(CC BY danielmoyle)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Obecne sankcje to za mało. Co może powstrzymać Rosję?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Cudowne recepty na pokój nie istnieją, ale odnaleźć można lepsze i gorsze rozwiązania. Historia gospodarcza przestrzega nas przed pochopnym rozpętywaniem wojny ekonomicznej – która może nie tylko nie zapobiec eskalacji militarnej, ale nawet ją pogłębić.
Obecne sankcje to za mało. Co może powstrzymać Rosję?

Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Właśnie dokonuje się duży zwrot w polityce najważniejszych banków centralnych na świecie. Ściśle wiąże się z tym obserwowany wzrost rentowności obligacji rządowych, który rozpoczął się w 2021 r. i nabrał gwałtownego przyspieszenia w tym roku.
Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?