OECD: recesja straszy, ale koniunktura wciąż walczy
Widmo recesji jest blisko. Syntetyczny indeks wyprzedzający koniunktury gospodarczej stworzony przez ekspertów OECD – w wersji dla państw OECD, BRICS i Indonezji - spadł po raz dziesiąty z rzędu. W ciągu ostatniej dekady tylko raz zdarzył się dłuższy okres obniżki wartości indeksu.
(CC BY-SA kenteegardin)
Zadaniem wskaźnika Composite Leading Indicator (CLI – syntetyczny indeks wyprzedzający koniunktury) jest przewidywanie – z wyprzedzeniem rzędu 6 miesięcy – punktów zwrotnych w koniunkturze gospodarczej. Punkt zwrotny wartości indeksu powinien zapowiadać to samo w realnej koniunkturze gospodarczej, choć twórcy wskaźnika sugerują, że do potwierdzenia punktu zwrotnego wskazana jest obserwacja indeksu z kilku kolejnych miesięcy. Przy konstruowaniu wskaźnika dla każdego państwa dobierane były różnego rodzaju dane ekonomiczne, które miały najlepiej dla danego państwa odzwierciedlać przyszły przebieg krzywej koniunktury gospodarczej.
Zsumowany produkt grupy OECD i pozostałych sześciu państw to przeszło 80 proc. światowego PKB. Zważywszy również na wpływy polityczne tej grupy można z niemalże całkowitą pewnością stwierdzić, że ich koniunktura przesądza o tempie rozwoju gospodarczego całego świata. Podane 12 stycznia dane OECD z wartościami wskaźnika wyprzedzającego dla OECD i najważniejszych gospodarek spoza tej organizacji nie nastrajają optymistycznie. Trzeci miesiąc z rzędu wartość wskaźnika wynosi poniżej długoterminowej średniej wynoszącej 100 punktów. Na dodatek po raz pierwszy od maja 2009 roku tę granicę przekroczył też wskaźnik dla chin.
Od trwającego obecnie trendu spadkowego wskaźnika dla państw OECD i sześciu gospodarek spoza organizacji w minionym dziesięcioleciu dłuższy był jedynie 19 miesięczny okres spadku trwający od lipca 2007 roku do stycznia 2009, który poprzedził globalną recesję w 2009 roku, kiedy światowy PKB, liczony według parytetu siły nabywczej zmniejszył się o 0,9 proc. Poproszony o skomentowanie ostatniego okresu spadku wskaźnika CLI Gyorgy Gomai, szef działu wskaźników cyklicznych w OECD, powiedział, że dane z ostatnich miesięcy wskazują na spodziewane osłabienie tempa rozwoju gospodarczego, ale na ich podstawie trudno jest ocenić, czy w nadchodzącym czasie światową gospodarkę czeka recesja.
W prognozach ekspertów i ośrodków badawczych na 2012 rok nie pojawiają się czerwone liczby oznaczające recesję, choć należy zwrócić uwagę, że na przestrzeni ostatnich miesięcy założenia dotyczące światowego PKB w 2011 i 2012 roku były konsekwentnie rewidowane w dół. Jeszcze w kwietniu 2011 roku Olivier Blanchard, główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego prognozował, że w 2011 roku światowy wzrost PKB wyniesie 4,5 proc. i tyle samo w następnym roku. We wrześniu Fundusz przewidywał już tegoroczny wzrost PKB na poziomie 4 proc., a kilka dni temu pojawiła się zapowiedź, że MFW ponownie zredukuje swoją prognozę.
Mniej optymistyczne były początkowe przewidywania Economist Intelligence Unit, ale i one zostały zmienione. Zakładany w połowie ubiegłego roku wzrost PKB miał w latach 2011 i 2012 wynieść 4 proc. W sierpniu prognozy PKB zostały zredukowane do 3,6 proc. na 2011 rok i 3,5 proc. na następny.[w środę 10 stycznia Bank Światowy obciął prognozy wzrostu światowej gospodarki – PKB na świecie ma w tym roku wzrosnąć o 2,5 proc. a w 2013 r. o 3,1 proc. zamiast o 3,6 proc. – przyp. red.]
Analitycy giełdowi przyznają, że wskaźniki wyprzedzające koniunktury bywają wykorzystywane przy konstruowaniu automatów inwestycyjnych, których zadaniem jest generowanie sygnałów kupna i sprzedaży. Z drugiej strony ekonomiści przestrzegają przed przywiązywaniem do nich nadmiernej wagi, gdyż wskaźniki wyprzedzające mogą jednak dawać błędne sygnały.
W odniesieniu do ostatnio opublikowanych wartości wskaźników OECD nie można stwierdzić, że gremialnie podążyły za nimi indeksy giełdowe. Reakcje były zróżnicowane. CLI dla Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec spadły, a giełdy we Frankfurcie, Londynie i Paryżu w dniu podania komunikatu OECD zamknęły się na plusie. Zgodnie ze zmianą wartości wskaźników dla Stanów Zjednoczonych i Japonii zakończyły się notowania giełdy nowojorskiej i następnego dnia tokijskiej (komunikat OECD został upubliczniony 12 stycznia po zamknięciu giełd azjatyckich). I w jednym i w drugim przypadku nastąpiły wzrosty. Indeks giełdy w Szanghaju 13 stycznia obniżył się o 1,34 proc., a opublikowany poprzedniego dnia Composite Leading Indicator dla Chin spadł 11 miesiąc z rzędu. W przeciwnym kierunku podążył natomiast indeks giełdy w Hongkongu. Hang Seng wzrósł o 0,57 proc.
Nawet jeżeli indeks CLI dla grupy państw z dominującym udziałem w światowym PKB nie jest zapowiedzią recesji to niewątpliwie wpisuje się on w coraz dłuższą listę informacji potęgujących niepewność co przyszłości, a one z pewnością nie przybliżają rychłego powrotu globalnej gospodarki na ścieżkę szybkiego wzrostu, lecz co najwyżej utwierdzają kluczowych graczy światowego rynku w przekonaniu, że należy czekać na dalszy bieg wydarzeń.
Prof. Laszek Jasiński, kierownik zakładu gospodarki światowej Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk
Z liczbami trudno jest dyskutować, podobnie ze wskaźnikami syntetycznymi, chyba, że został popełniony błąd w obliczeniach. Obraz płynący z całej grupy wskaźników zbudowanych dla kilku krajów jest minorowy. Powszechne jest oczekiwanie wiadomości nienajlepszych, w co wpisuje się omawiany wskaźnik. Można jednak krytykować jego konstrukcję i uważać, że nie jest to w każdym przypadku dobrze dobrany zespół ostrzegawczych wielkości ekonomicznych. A jeżeli tak jest, to prognozy dotyczące koniunktury mogą być zbyt pesymistyczne.
W przypadku Polski we wskaźniku OECD bierze się pod uwagę realny efektywny kurs walutowy, WIBOR trzymiesięczny, koniunkturę w przemyśle przetwórczym, liczbę ofert na rynku pracy i dynamikę produkcji węgla. Są to ciekawie dobrane wielkości, ale można twierdzić, że pierwsza, druga, piąta, a może nawet czwarta z nich, nie wyraża bardzo dobrze oczekiwanego stanu koniunktury. Nie należy absolutyzować tych wyników.
Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego
Z wielkości i dynamiki indeksów CLI dla zdecydowanej większości państw i obszarów wynika, że niemalże na całym świecie koniunktura się pogarsza. Wyjątkiem są Stany Zjednoczone, które zdecydowały się na dodrukowanie ogromnych ilości pieniędzy i na razie czerpią z tego korzyści. To, czy czeka nas globalna recesja jest uzależnione od tego, jak cały świat zareaguje na panującą sytuację. Wartości indeksów pokazują, że model wzrostu generowanego przez stałe zadłużanie się i chiński eksport wyczerpał swoje możliwości i to jest podstawowy problem.
Świat stoi przed problemem naruszonej globalnej równowagi między sektorem finansowym i realnym oraz zadłużenia rosnącego praktycznie na całym świecie. Doszło do zdominowania globalnej gospodarki przez finansjerę, która trzęsie światem i narzuca mu warunki. Nie wiemy ile jest parapieniądza w świecie, wykreowanego w wyniku działalności kredytowej i emisji papierów wartościowych, a to powoduje bałagan. Nie widać, żeby sytuacja była porządkowana. Nie zostały choćby podjęte kroki zmierzające do odseparowania bankowości depozytowo-kredytowej od inwestycyjnej (zakaz ich łączenia, który obowiązywał w Stanach Zjednoczonych po wprowadzeniu ustawy Glassa- Steagalla z 1933 roku, został uchylony w listopadzie 1999 roku – przyp. red.). Nikt nie zaproponował posunięć, które miałyby usunąć przyczyny kryzysu trwającego właściwie nieprzerwanie od 2008 roku, bo to co z czym stykaliśmy się dotychczas to próby leczenia zawału aspiryną i tak długo, jak długo będziemy podejmować próby usunięcia jedynie objawów kryzysu będzie dochodziło do jego nawrotów. Niewątpliwie potrzebujemy gruntownej reformy globalnego systemu finansowego.
Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprzewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich
Wzrost gospodarczy sześciu największych gospodarek nie należących do OECD w znacznej części opiera się na eksporcie do państw OECD. Problemy najbardziej rozwiniętych odbiorców wywołuje też zawirowania u dostawców, tym bardziej, że wzajemna wymiana między Brazylią, Chinami, Indiami, Indonezją, Rosją i Południową Afryką jest niewielka. W Chinach dodatkowo ujawniają się problemy wewnętrzne, które mogą zakłócać dotychczasowy szybki rozwój i wzrost PKB. Zmienia się rynek pracy – rozwijająca się tam klasa średnia, ale również robotnicy wykwalifikowani oczekują coraz wyższych wynagrodzeń. Po każdym okresie długotrwałego wzrostu przychodzi spowolnienie gospodarcze i być może to następuje w Chinach. To, że wartość indeksu spada od dziesięciu miesięcy nie musi być jeszcze zapowiedzią globalnej recesji, tym bardziej, że takie wskaźniki czasem dają jednak błędne sygnały.
Zadaniem wskaźnika Composite Leading Indicator (CLI – syntetyczny indeks wyprzedzający koniunktury) jest przewidywanie – z wyprzedzeniem rzędu 6 miesięcy – punktów zwrotnych w koniunkturze gospodarczej. Punkt zwrotny wartości indeksu powinien zapowiadać to samo w realnej koniunkturze gospodarczej, choć twórcy wskaźnika sugerują, że do potwierdzenia punktu zwrotnego wskazana jest obserwacja indeksu z kilku kolejnych miesięcy. Przy konstruowaniu wskaźnika dla każdego państwa dobierane były różnego rodzaju dane ekonomiczne, które miały najlepiej dla danego państwa odzwierciedlać przyszły przebieg krzywej koniunktury gospodarczej.
Zsumowany produkt grupy OECD i pozostałych sześciu państw to przeszło 80 proc. światowego PKB. Zważywszy również na wpływy polityczne tej grupy można z niemalże całkowitą pewnością stwierdzić, że ich koniunktura przesądza o tempie rozwoju gospodarczego całego świata. Podane 12 stycznia dane OECD z wartościami wskaźnika wyprzedzającego dla OECD i najważniejszych gospodarek spoza tej organizacji nie nastrajają optymistycznie. Trzeci miesiąc z rzędu wartość wskaźnika wynosi poniżej długoterminowej średniej wynoszącej 100 punktów. Na dodatek po raz pierwszy od maja 2009 roku tę granicę przekroczył też wskaźnik dla Chin.
Kraje BRICS, wraz z Indonezją, w tabeli pod tekstem (Opr. DG)
Od trwającego obecnie trendu spadkowego wskaźnika dla państw OECD i sześciu gospodarek spoza organizacji w minionym dziesięcioleciu dłuższy był jedynie 19 miesięczny okres spadku trwający od lipca 2007 roku do stycznia 2009, który poprzedził globalną recesję w 2009 roku, kiedy światowy PKB, liczony według parytetu siły nabywczej zmniejszył się o 0,9 proc. Poproszony o skomentowanie ostatniego okresu spadku wskaźnika CLIGyorgy Gomai, szef działu wskaźników cyklicznych w OECD, powiedział, że dane z ostatnich miesięcy wskazują na spodziewane osłabienie tempa rozwoju gospodarczego, ale na ich podstawie trudno jest ocenić, czy w nadchodzącym czasie światową gospodarkę czeka recesja.
W prognozach ekspertów i ośrodków badawczych na 2012 rok nie pojawiają się czerwone liczby oznaczające recesję, choć należy zwrócić uwagę, że na przestrzeni ostatnich miesięcy założenia dotyczące światowego PKB w 2011 i 2012 roku były konsekwentnie rewidowane w dół. Jeszcze w kwietniu 2011 roku Olivier Blanchard, główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego prognozował, że w 2011 roku światowy wzrost PKB wyniesie 4,5 proc. i tyle samo w następnym roku. We wrześniu Fundusz przewidywał już tegoroczny wzrost PKB na poziomie 4 proc., a kilka dni temu pojawiła się zapowiedź, że MFW ponownie zredukuje swoją prognozę.
Mniej optymistyczne były początkowe przewidywania Economist Intelligence Unit, ale i one zostały zmienione. Zakładany w połowie ubiegłego roku wzrost PKB miał w latach 2011 i 2012 wynieść 4 proc. W sierpniu prognozy PKB zostały zredukowane do 3,6 proc. na 2011 rok i 3,5 proc. na następny. W środę 18 stycznia Bank Światowy obciął prognozy wzrostu światowej gospodarki – PKB na świecie ma w tym roku wzrosnąć o 2,5 proc. a w 2013 r. o 3,1 proc. zamiast o 3,6 proc. – przyp. red.]
Analitycy giełdowi przyznają, że wskaźniki wyprzedzające koniunktury bywają wykorzystywane przy konstruowaniu automatów inwestycyjnych, których zadaniem jest generowanie sygnałów kupna i sprzedaży. Z drugiej strony ekonomiści przestrzegają przed przywiązywaniem do nich nadmiernej wagi, gdyż wskaźniki wyprzedzające mogą jednak dawać błędne sygnały.
W odniesieniu do ostatnio opublikowanych wartości wskaźników OECD nie można stwierdzić, że gremialnie podążyły za nimi indeksy giełdowe. Reakcje były zróżnicowane. CLI dla Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec spadły, a giełdy we Frankfurcie, Londynie i Paryżu w dniu podania komunikatu OECD zamknęły się na plusie. Zgodnie ze zmianą wartości wskaźników dla Stanów Zjednoczonych i Japonii zakończyły się notowania giełdy nowojorskiej i następnego dnia tokijskiej (komunikat OECD został upubliczniony 12 stycznia po zamknięciu giełd azjatyckich). I w jednym i w drugim przypadku nastąpiły wzrosty. Indeks giełdy w Szanghaju 13 stycznia obniżył się o 1,34 proc., a opublikowany poprzedniego dnia Composite Leading Indicator dla Chin spadł 11 miesiąc z rzędu. W przeciwnym kierunku podążył natomiast indeks giełdy w Hongkongu. Hang Seng wzrósł o 0,57 proc.
Nawet jeżeli indeks CLI dla grupy państw z dominującym udziałem w światowym PKB nie jest zapowiedzią recesji to niewątpliwie wpisuje się on w coraz dłuższą listę informacji potęgujących niepewność co przyszłości, a one z pewnością nie przybliżają rychłego powrotu globalnej gospodarki na ścieżkę szybkiego wzrostu, lecz co najwyżej utwierdzają kluczowych graczy światowego rynku w przekonaniu, że należy czekać na dalszy bieg wydarzeń.
Prof. Leszek Jasiński, kierownik zakładu gospodarki światowej Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk:
Z liczbami trudno jest dyskutować, podobnie ze wskaźnikami syntetycznymi, chyba, że został popełniony błąd w obliczeniach. Obraz płynący z całej grupy wskaźników zbudowanych dla kilku krajów jest minorowy. Powszechne jest oczekiwanie wiadomości nienajlepszych, w co wpisuje się omawiany wskaźnik. Można jednak krytykować jego konstrukcję i uważać, że nie jest to w każdym przypadku dobrze dobrany zespół ostrzegawczych wielkości ekonomicznych. A jeżeli tak jest, to prognozy dotyczące koniunktury mogą być zbyt pesymistyczne.
W przypadku Polski we wskaźniku OECD bierze się pod uwagę realny efektywny kurs walutowy, WIBOR trzymiesięczny, koniunkturę w przemyśle przetwórczym, liczbę ofert na rynku pracy i dynamikę produkcji węgla. Są to ciekawie dobrane wielkości, ale można twierdzić, że pierwsza, druga, piąta, a może nawet czwarta z nich, nie wyraża bardzo dobrze oczekiwanego stanu koniunktury. Nie należy absolutyzować tych wyników.
Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego:
Z wielkości i dynamiki indeksów CLI dla zdecydowanej większości państw i obszarów wynika, że niemalże na całym świecie koniunktura się pogarsza. Wyjątkiem są Stany Zjednoczone, które zdecydowały się na dodrukowanie ogromnych ilości pieniędzy i na razie czerpią z tego korzyści. To, czy czeka nas globalna recesja jest uzależnione od tego, jak cały świat zareaguje na panującą sytuację. Wartości indeksów pokazują, że model wzrostu generowanego przez stałe zadłużanie się i chiński eksport wyczerpał swoje możliwości i to jest podstawowy problem.
Świat stoi przed problemem naruszonej globalnej równowagi między sektorem finansowym i realnym oraz zadłużenia rosnącego praktycznie na całym świecie. Doszło do zdominowania globalnej gospodarki przez finansjerę, która trzęsie światem i narzuca mu warunki. Nie wiemy ile jest parapieniądza w świecie, wykreowanego w wyniku działalności kredytowej i emisji papierów wartościowych, a to powoduje bałagan. Nie widać, żeby sytuacja była porządkowana. Nie podjęto skutecznych kroków zmierzających do odseparowania bankowości depozytowo – kredytowej od inwestycyjnej (zakaz ich łączenia, który obowiązywał w Stanach Zjednoczonych po wprowadzeniu ustawy Glassa- Steagalla z 1933 roku, został uchylony w listopadzie 1999 roku – przyp. red.).
Nikt nie zaproponował posunięć, które miałyby usunąć przyczyny kryzysu trwającego właściwie nieprzerwanie od 2008 roku, bo to co z czym stykaliśmy się dotychczas to próby leczenia zawału aspiryną i tak długo, jak długo będziemy podejmować próby usunięcia jedynie objawów kryzysu będzie dochodziło do jego nawrotów. Niewątpliwie potrzebujemy gruntownej reformy globalnego systemu finansowego.
Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprzewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich:
Wzrost gospodarczy sześciu największych gospodarek nie należących do OECD w znacznej części opiera się na eksporcie do państw OECD. Problemy najbardziej rozwiniętych odbiorców wywołuje też zawirowania u dostawców, tym bardziej, że wzajemna wymiana między Brazylią, Chinami, Indiami, Indonezją, Rosją i Południową Afryką jest niewielka. W Chinach dodatkowo ujawniają się problemy wewnętrzne, które mogą zakłócać dotychczasowy szybki rozwój i wzrost PKB. Zmienia się rynek pracy – rozwijająca się tam klasa średnia, ale również robotnicy wykwalifikowani oczekują coraz wyższych wynagrodzeń.
Po każdym okresie długotrwałego wzrostu przychodzi spowolnienie gospodarcze i być może to następuje w Chinach. To, że wartość indeksu spada od dziesięciu miesięcy nie musi być jeszcze zapowiedzią globalnej recesji, tym bardziej, że takie wskaźniki czasem dają jednak błędne sygnały.
Wprowadzenie euro jest niebezpieczne z ekonomicznego i politycznego punktu widzenia. Polska gospodarka jest jeszcze niedojrzała, różnice technologiczne, rozwój systemu finansowego, poziom konkurencyjności wymagają przyspieszonej modernizacji. Nasza gospodarka wychodzi dopiero z rozwoju zależnego, potrzebny jest czas.
Wartość relacji długu publicznego do PKB we Włoszech nie zawsze była tak wysoka jak obecnie. Dług zjednoczonego państwa włoskiego w 1861 r. stanowił mniej niż 40 proc. jego PKB, zaś jeszcze w latach 60. XX w. zaledwie 25 proc. PKB. W historii tego kraju zdarzały się także okresy, w których relacja długu publicznego do PKB była jeszcze wyższa niż obecnie i sięgała 160 proc. PKB, by następnie spaść. Skąd zatem wziął się dług publiczny Włoch, notujący dziś jedne z wyższych poziomów w ponad stusześćdziesięcioletniej historii tego państwa?
Artykuł analizuje długoterminowe czynniki globalnego trendu stopy procentowej, czyli globalnej R*, w ciągu 70 lat poprzedzających pandemię. Od szczytu w połowie lat 70. XX wieku globalna R* obniżyła się o ponad trzy punkty procentowe, co wynikało z wolniejszego wzrostu produktywności i rosnącej długowieczności społeczeństw. Bez odwrócenia tych trendów czy pojawienia się nowych sił mogących je zrównoważyć, długoterminowa globalna wartość R* prawdopodobnie pozostanie niska.
Na październikowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej (RPP) obniżyła stopy procentowe NBP o 0,25 pkt. proc. w tym referencyjną do 4,50 proc. Co dalej? „Członkowie Rady widzą przestrzeń do obniżek, ale kiedy to nastąpi jeszcze nie wiedzą” - poinformował prof. Adam Glapiński.
Nie istnieje jedna ponadczasowa i prawdziwa historia o inflacji; ceny potrafią rosnąć z różnych powodów, a podnoszenie stóp procentowych to nie jedyne remedium – o czym starają się przekonywać Mark McGann Blyth i Nicolo Fraccaroli w „Inflation: A Guide for Users and Losers”.
Waluty cyfrowe powiązane z pieniądzem fiducjarnym, czyli stablecoins, mierzą się z nieuniknionym w ich sytuacji napięciem pomiędzy wiarygodnością a konkurencyjnością – czyli „paradoksem stablecoina". By go lepiej zrozumieć, w artykule analizujemy konkurencyjne strategie USA i Chin.
Przez ostatnie lata rynki wschodzące zmagały się z silnym kursem dolara i zdominowanym przez Wall Street rynkiem kapitałowym. Dziś, w obliczu zmian strukturalnych w światowej gospodarce, a także nastawienia Fed oraz ich własnego rozwoju, kraje rozwijające się stają się nie tylko motorem globalnego wzrostu, ale i magnesem dla kapitału, sygnalizując koniec ery „amerykańskiej wyjątkowości”.
Regulacje tworzone w dobrej wierze czasem stają się jednak dla firm biurokratycznym ciężarem. Unijna dyrektywa CSRD jest tego przykładem – zmusza duże przedsiębiorstwa do raportowania danych ESG, czyli informacji o wpływie na środowisko, społeczeństwo i ład korporacyjny. Ratunkiem dla spółek coraz częściej okazuje się sztuczna inteligencja.
O obronie gotówki jako ważnego środka płatniczego w obrocie gospodarczym i roli państwa w tej wojnie mówił w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym“ Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
Sztuczna inteligencja może nie tylko przejąć wiele zadań wykonywanych przez ludzi, ale też radykalnie zmienić fundamenty globalnego ładu. W optymistycznym scenariuszu oznaczać to może „w pełni zautomatyzowany luksusowy komunizm”. Jednak jeszcze bardziej prawdopodobne są mroczne wizje: podział ludzkości na kasty, neokolonializm technologiczny, ekstremalne nierówności czy cyfrowe dyktatury zarządzane przez ogólną sztuczną inteligencję. Utopia może łatwo przerodzić się w dystopię – przestrzega prof. Jakub Growiec, doradca ekonomiczny w Departamencie Analiz i Badań Ekonomicznych NBP i wykładowca SGH.
Unia Europejska jako pierwsza na świecie wdrożyła kompleksowe przepisy regulujące sztuczną inteligencję. Czy AI Act wystarczy, by zapewnić bezpieczeństwo obywatelom, a jednocześnie nie zahamować innowacji? – Na pewno to dobry krok, ale wciąż brakuje nam technologicznego przywództwa – mówi dr Michał Nowakowski, radca prawny i ekspert ds. etyki AI.
Marketing miejsc długo uchodził za luksusowy dodatek – „ładne hasła i logotypy”. Dziś to narzędzie zniuansowanej rywalizacji o mieszkańców, inwestorów i turystów – mówi dr Jarosław Górski, adiunkt na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW.
Kiedyś skomplikowane operacje w sieci dla anarcho-kapitalistów, wkrótce forma aktywów inwestycyjnych dla amerykańskich emerytów dostarczana przez miliarderów z Wall Street – bitcoin przez prawie 17 lat przeszedł długą drogę.
Potrzebny jest nowy sposób myślenia o ekonomii politycznej, który odrzuca dychotomię „rynek kontra rząd”, zastępując ją wizją dotyczącą tego, w jaki sposób przedsiębiorczy liderzy mogą wykorzystać siłę rynków do osiągania celów politycznych i społecznych – przekonuje Chris Hughes w książce „Marketcrafters”.
Polska chce zablokować umowę o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej. Powodem są głównie obawy rolników o konkurencyjność ich produktów. W jaki sposób realizacja umowy z Mercosur może wpłynąć na unijne rolnictwo i jakie mogą być też jej inne skutki?
Czy Polska rzeczywiście dokonała gospodarczego cudu? Ostatnie trzy i pół dekady pokazują, że odpowiedź może być tylko jedna – tak. Nowy numer kwartalnika „Obserwator Finansowy” to opowieść o sukcesie, który nie wydarzył się w naszej gospodarce sam, ale był efektem odwagi, determinacji i pracy całego społeczeństwa. A także o wyzwaniach, które dopiero przed nami.
Rosnące napięcia geopolityczne, demontaż globalnych łańcuchów dostaw, protekcjonizm, wojny handlowe i ekspansja sztucznej inteligencji coraz mocniej kształtują nowy, wielobiegunowy ład gospodarczy. Najnowszy numer kwartalnika Narodowego Banku Polskiego stawia pytania o przyszłość światowej gospodarki.