Ekonomiści alarmują, że Francuzi żyją ponad stan. Coraz częściej spekuluje się też, że nie tylko Francja, ale również Niemcy, Holandia, Austria, Finlandia a nawet Luksemburg mogą utracić najwyższą ocenę ratingową – AAA. Jakie mogłyby być tego skutki dla gospodarki europejskiej – rozmawiamy z Benjaminem Cartonem z Centrum Studiów i Badań Międzynarodowych Stosunków Ekonomicznych w Paryżu.
(CC BY-SA openDemocracy)
Finanse publiczne
Pulpit
Debata
Francuzi nie chcą żadnych wyrzeczeń finansowych
Ekonomiści alarmują, że Francuzi żyją ponad stan. Coraz częściej spekuluje się też, że nie tylko Francja, ale również Niemcy, Holandia, Austria, Finlandia a nawet Luksemburg mogą utracić najwyższą ocenę ratingową – AAA. Jakie mogłyby być tego skutki dla gospodarki europejskiej – rozmawiamy z Benjaminem Cartonem z Centrum Studiów i Badań Międzynarodowych Stosunków Ekonomicznych w Paryżu.
Obserwator Finansowy: Czy faktycznie może dojść do takiej reakcji łańcuchowej, która pogrąży gospodarkę całej Unii Europejskiej? Następstwem tego mógłby być odpływ inwestycji zagranicznych z Europy Zachodniej oraz wzrost ceny pieniądza.
Benjamin Carton: Żadne z wymienionych państw nie jest poważnie zagrożone obniżeniem oceny ratingowej. Każde z nich ma warunki do tego, aby zredukować swój deficyt publiczny. Nawet w przypadku Francji, która w ciągu ostatnich trzydziestu lat bardzo rzadko wprowadzała dyscyplinę budżetową (zwłaszcza dotyczy to lat: 1995-1996), obniżenie deficytu publicznego traktuje się obecnie priorytetowo. Mimo, że rok 2012 będzie we Francji rokiem wyborczym, rząd podjął decyzję o podniesieniu w przyszłym roku podatków.
Słabością państw, które posiadają wciąż najlepszą ocenę ratingową AAA jest problem związany z ceną, jaką im przyjdzie zapłacić za ratowanie państw znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, jak Hiszpania czy Włochy. Warto przy tym podkreślić, że za nagłe i niekontrolowane zachwianie finansów publicznych w całej starej Europie odpowiedzialna jest konstrukcja Unii Europejskiej, a nie indywidualna sytuacja poszczególnych gospodarek. Obecna sytuacja w strefie euro przypomina wydarzenia, które miały miejsce na europejskim rynku walutowym w latach 1992-1993, kiedy wysokie stopy procentowe w Niemczech utrudniały prowadzenie stałej polityki kursowej dla całego europejskiego systemu monetarnego. Zarówno Włochy, Hiszpania jak i Wielka Brytania poddały się wówczas bez walki. Jedynie Francja zmierzyła się z problemem.
Rosnący deficyt handlu zagranicznego, utrata konkurencyjności i wzrostu gospodarczego zmusiły rząd Francji do opracowania planu naprawczego dla finansów publicznych. Według niego przyszłoroczny deficyt z obecnego poziomu 5,5 proc. PKB będzie zredukowany do 4,6 proc. PKB, a w kolejnych latach odpowiednio do: 3 proc. PKB i 2 proc. PKB. Jakie reformy musi podjąć francuski rząd, aby uzyskać taki wynik?
Osiągnięcie tego wyniku może być trudne. Jak pokazują badania, Francuzi nie godzą się na żadne wyrzeczenia finansowe. Zakończona właśnie przez rząd kampania społeczna na rzecz redukcji wydatków publicznych poniosła klęskę. W przyszłości nastąpi więc dalszy wzrost wydatków socjalnych. Konsekwencją tego będzie zamrożenie wynagrodzeń. Mimo braku społecznej akceptacji dla reform, obecny rząd jest mocno zdeterminowany by obniżyć deficyt. Zaczął od przykręcenia kurka z transferami finansowymi do samorządów lokalnych. Kolejnym krokiem będzie redukcja ulg podatkowych oraz podniesienie składek ubezpieczeniowych. Francję czeka też podwyżka stawek VAT. Obniżenie VAT-u na usługi restauracyjne okazało się poważnym błędem finansowym, który ciężko będzie szybko naprawić.
Czy w związku z kryzysem gospodarczym zaostrzy się we Francji polityka rządu wobec emigrantów zarobkowych, którzy generują wydatki socjalne?
Deklaracje czy zapowiedzi polityczne we Francji dotyczące imigracji oraz jej następstw w postaci wzrostu bezrobocia czy braku bezpieczeństwa społecznego, nigdy nie opierały się na merytorycznych argumentach. Dyskusja ta miała zawsze charakter czysto ideologiczny, gdzie uprzedzenia brały górę nad faktami. Przykładowo, ani działania restrykcyjne ani tworzenie miejsc pracy, nie mają absolutnie żadnego wpływu na wskaźnik imigracji, a mimo to w rządowych kampaniach informacyjnych często pojawiały się nieprawdziwe argumenty, które zwykle były efektem populizmu.
Jak pracodawcy reagują na obecną sytuację finansową i gospodarczą kraju?
W momencie pojawienia się kryzysu gospodarczego na przełomie lat 2008/2009 francuscy pracodawcy, zwłaszcza w sektorze przemysłowym, zlikwidowali wiele miejsc pracy. Warto przypomnieć, że tym samym czasie w Niemczech działo się coś odwrotnego. Tamtejsi pracodawcy walczyli o utrzymanie miejsc pracy. Obecnie sytuacja na rynku pracy we Francji poprawia się bardzo powoli. Proces ten wyraźnie wyhamował w związku z odnotowanym w drugim kwartale tego roku spowolnieniem gospodarczym. Warto jednak podkreślić, że rząd wspiera pracodawców wprowadzając istotne zmiany w polityce płacowej. Przykładowo, od czterech lat we Francji nie wzrosła płaca minimalna.
Które branże odczuły najboleśniej spowolnienie gospodarcze we Francji?
We Francji na szczęście nie ma żadnego dominującego sektora gospodarczego, jak ma to miejsce w Hiszpanii, gdzie takim sektorem jest sektor budowlany. Dzięki temu nie odczuliśmy też groźnego tąpnięcia. W wyniku kryzysu gospodarczego ucierpiał jednak sektor przemysłowy. Wielu przedsiębiorców podjęło decyzję o przeniesieniu produkcji do krajów, w których koszty pracy są dużo niższe.
Największą bolączką Francji jest jednak niewłaściwe wykorzystanie wykwalifikowanej siły roboczej. Brakuje dużych innowacyjnych przedsiębiorstw nastawionych na eksport. Robotnicy wolą pracować w dużych, francuskich przedsiębiorstwach, które co prawda generują wysoki dochód, ale nie tworzą wielu miejsc pracy. W firmach tych funkcjonuje za to wysoce wpływowe lobby związkowe, które wyhamowuje rozwój gospodarczy kraju.
Szacuje się, że aż dwie trzecie składanych obecnie przez Francuzów wniosków o kredyt jest przez banki odrzucanych. A na giełdzie w Paryżu to właśnie ceny akcji banków podlegają największym przecenom. Czy posiadające papiery dłużne Grecji lub Hiszpanii francuskie banki, będą w stanie obronić się przed bankructwem?
Nie można udzielić odpowiedzi na to pytanie nie znając bilansu oraz zobowiązań finansowych francuskich banków. Dane te znajdują się wyłącznie w rękach owych banków oraz centralnego banku Francji. W takim wypadku możemy zatem mówić tylko o spekulacjach rynkowych. Oczywiście pogłoski o rychłym upadku jakiegoś banku, jak miało to miejsce w słynnym przypadku Societe Generale, rozchodzą się bardzo szybko, szczególnie, gdy udział w ich rozpowszechnianiu mają inne bank. Nie jestem pewien, czy te ostatnie „gorące” doniesienia medialne są wynikiem sytuacji, jaka faktycznie panuje w tym sektorze, czy raczej brutalnej gry rynkowej.
Co dalej z integracją europejską? Czy pogrążona w kryzysie Francja nie przestanie być motorem napędowym Unii Europejskiej?
Bruksela nie jest już „miejscem, w którym rodzą się nowe idee”, a obecna Europa już jest Europą dwóch prędkości. Unia Europejska to strefa wolnego handlu, gdzie obowiązuje prawo odpowiadające brytyjskiej wizji. Pierwsze skrzypce odgrywają w niej oczywiście kraje należące do elitarnego klubu strefy euro, chociaż warto przypomnieć, że jeszcze cztery lata temu grupa ta była raczej „przystawką” niż „daniem głównym” w Unii.
Co dalej ze wspólnymi projektami gospodarczymi?
Nie łudźmy się, że wspólna inicjatywa w zakresie integracji podatkowej dla przedsiębiorstw (należałoby jeszcze dołączyć do tego podatki majątkowe) jest w stanie rozwiązać aktualne problemy, z jakimi boryka się strefa euro. Do tego potrzebne jest jeszcze ujednolicenie przepisów dotyczących nadzoru oraz zabezpieczenie systemu bankowego, tak by był on wspólny dla całej strefy euro, a nie określany przez poszczególne państwa członkowskie.
Czy rozwiązaniem problemów nadmiernie zadłużonych krajów europejskich mogłaby być emisja gwarantowanych wspólnie przez kraje strefy euro euroobligacji?
Uważam, że ta inicjatywa jest przedwczesna i może być dla Europy ryzykowna. Zamiast tego, warto zastanowić się nad utworzeniem nowego funduszu gwarancyjnego. Sytuacja na rynkach światowych jest tak dynamiczna, że warto poważnie zacząć się już przygotowywać do Big Bangu (Wielkiego Wybuchu – red.). W czasie wojny, którą Napoleon wypowiedział kiedyś Anglii, w Loży Lordów długo dyskutowano nad strategią wojskową. Czy to był stracony czas? Nie przypominam sobie, żeby to Napoleon wygrał tę wojnę…
Rozmawiała Katarzyna Bartman
Benjamin Carton jest matematykiem i ekonomistą z Centrum Studiów i Badań Międzynarodowych Stosunków Ekonomicznych w Paryżu (CEPII), wykładowcą Krajowej Szkoły Statystyki i Administracji Finansowej (ENSAE), w przeszłości był ekspertem francuskiego Ministerstwa Skarbu Francji.
Obserwator Finansowy: Czy faktycznie może dojść do takiej reakcji łańcuchowej, która pogrąży gospodarkę całej Unii Europejskiej? Następstwem tego mógłby być odpływ inwestycji zagranicznych z Europy Zachodniej oraz wzrost ceny pieniądza.
Benjamin Carton: Żadne z wymienionych państw nie jest poważnie zagrożone obniżeniem oceny ratingowej. Każde z nich ma warunki do tego, aby zredukować swój deficyt publiczny. Nawet w przypadku Francji, która w ciągu ostatnich trzydziestu lat bardzo rzadko wprowadzała dyscyplinę budżetową (zwłaszcza dotyczy to lat: 1995-1996), obniżenie deficytu publicznego traktuje się obecnie priorytetowo. Mimo, że rok 2012 będzie we Francji rokiem wyborczym, rząd podjął decyzję o podniesieniu w przyszłym roku podatków.
Słabością państw, które posiadają wciąż najlepszą ocenę ratingową AAA jest problem związany z ceną, jaką im przyjdzie zapłacić za ratowanie państw znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, jak Hiszpania czy Włochy. Warto przy tym podkreślić, że za nagłe i niekontrolowane zachwianie finansów publicznych w całej starej Europie odpowiedzialna jest konstrukcja Unii Europejskiej, a nie indywidualna sytuacja poszczególnych gospodarek. Obecna sytuacja w strefie euro przypomina wydarzenia, które miały miejsce na europejskim rynku walutowym w latach 1992-1993, kiedy wysokie stopy procentowe w Niemczech utrudniały prowadzenie stałej polityki kursowej dla całego europejskiego systemu monetarnego. Zarówno Włochy, Hiszpania jak i Wielka Brytania poddały się wówczas bez walki. Jedynie Francja zmierzyła się z problemem.
Rosnący deficyt handlu zagranicznego, utrata konkurencyjności i wzrostu gospodarczego zmusiły rząd Francji do opracowania planu naprawczego dla finansów publicznych. Według niego przyszłoroczny deficyt z obecnego poziomu 5,5 proc. PKB będzie zredukowany do 4,6 proc. PKB, a w kolejnych latach odpowiednio do: 3 proc. PKB i 2 proc. PKB. Jakie reformy musi podjąć francuski rząd, aby uzyskać taki wynik?
Osiągnięcie tego wyniku może być trudne. Jak pokazują badania, Francuzi nie godzą się na żadne wyrzeczenia finansowe. Zakończona właśnie przez rząd kampania społeczna na rzecz redukcji wydatków publicznych poniosła klęskę. W przyszłości nastąpi więc dalszy wzrost wydatków socjalnych. Konsekwencją tego będzie zamrożenie wynagrodzeń. Mimo braku społecznej akceptacji dla reform, obecny rząd jest mocno zdeterminowany by obniżyć deficyt. Zaczął od przykręcenia kurka z transferami finansowymi do samorządów lokalnych. Kolejnym krokiem będzie redukcja ulg podatkowych oraz podniesienie składek ubezpieczeniowych. Francję czeka też podwyżka stawek VAT. Obniżenie VAT-u na usługi restauracyjne okazało się poważnym błędem finansowym, który ciężko będzie szybko naprawić.
Czy w związku z kryzysem gospodarczym zaostrzy się we Francji polityka rządu wobec emigrantów zarobkowych, którzy generują wydatki socjalne?
Deklaracje czy zapowiedzi polityczne we Francji dotyczące imigracji oraz jej następstw w postaci wzrostu bezrobocia czy braku bezpieczeństwa społecznego, nigdy nie opierały się na merytorycznych argumentach. Dyskusja ta miała zawsze charakter czysto ideologiczny, gdzie uprzedzenia brały górę nad faktami. Przykładowo, ani działania restrykcyjne ani tworzenie miejsc pracy, nie mają absolutnie żadnego wpływu na wskaźnik imigracji, a mimo to w rządowych kampaniach informacyjnych często pojawiały się nieprawdziwe argumenty, które zwykle były efektem populizmu.
Jak pracodawcy reagują na obecną sytuację finansową i gospodarczą kraju?
W momencie pojawienia się kryzysu gospodarczego na przełomie lat 2008/2009 francuscy pracodawcy, zwłaszcza w sektorze przemysłowym, zlikwidowali wiele miejsc pracy. Warto przypomnieć, że tym samym czasie w Niemczech działo się coś odwrotnego. Tamtejsi pracodawcy walczyli o utrzymanie miejsc pracy. Obecnie sytuacja na rynku pracy we Francji poprawia się bardzo powoli. Proces ten wyraźnie wyhamował w związku z odnotowanym w drugim kwartale tego roku spowolnieniem gospodarczym. Warto jednak podkreślić, że rząd wspiera pracodawców wprowadzając istotne zmiany w polityce płacowej. Przykładowo, od czterech lat we Francji nie wzrosła płaca minimalna.
Które branże odczuły najboleśniej spowolnienie gospodarcze we Francji?
We Francji na szczęście nie ma żadnego dominującego sektora gospodarczego, jak ma to miejsce w Hiszpanii, gdzie takim sektorem jest sektor budowlany. Dzięki temu nie odczuliśmy też groźnego tąpnięcia. W wyniku kryzysu gospodarczego ucierpiał jednak sektor przemysłowy. Wielu przedsiębiorców podjęło decyzję o przeniesieniu produkcji do krajów, w których koszty pracy są dużo niższe.
Największą bolączką Francji jest jednak niewłaściwe wykorzystanie wykwalifikowanej siły roboczej. Brakuje dużych innowacyjnych przedsiębiorstw nastawionych na eksport. Robotnicy wolą pracować w dużych, francuskich przedsiębiorstwach, które co prawda generują wysoki dochód, ale nie tworzą wielu miejsc pracy. W firmach tych funkcjonuje za to wysoce wpływowe lobby związkowe, które wyhamowuje rozwój gospodarczy kraju.
Szacuje się, że aż dwie trzecie składanych obecnie przez Francuzów wniosków o kredyt jest przez banki odrzucanych. A na giełdzie w Paryżu to właśnie ceny akcji banków podlegają największym przecenom. Czy posiadające papiery dłużne Grecji lub Hiszpanii francuskie banki, będą w stanie obronić się przed bankructwem?
Nie można udzielić odpowiedzi na to pytanie nie znając bilansu oraz zobowiązań finansowych francuskich banków. Dane te znajdują się wyłącznie w rękach owych banków oraz centralnego banku Francji. W takim wypadku możemy zatem mówić tylko o spekulacjach rynkowych. Oczywiście pogłoski o rychłym upadku jakiegoś banku, jak miało to miejsce w słynnym przypadku Societe Generale, rozchodzą się bardzo szybko, szczególnie, gdy udział w ich rozpowszechnianiu mają inne bank. Nie jestem pewien, czy te ostatnie „gorące” doniesienia medialne są wynikiem sytuacji, jaka faktycznie panuje w tym sektorze, czy raczej brutalnej gry rynkowej.
Co dalej z integracją europejską? Czy pogrążona w kryzysie Francja nie przestanie być motorem napędowym Unii Europejskiej?
Bruksela nie jest już „miejscem, w którym rodzą się nowe idee”, a obecna Europa już jest Europą dwóch prędkości. Unia Europejska to strefa wolnego handlu, gdzie obowiązuje prawo odpowiadające brytyjskiej wizji. Pierwsze skrzypce odgrywają w niej oczywiście kraje należące do elitarnego klubu strefy euro, chociaż warto przypomnieć, że jeszcze cztery lata temu grupa ta była raczej „przystawką” niż „daniem głównym” w Unii.
Co dalej ze wspólnymi projektami gospodarczymi?
Nie łudźmy się, że wspólna inicjatywa w zakresie integracji podatkowej dla przedsiębiorstw (należałoby jeszcze dołączyć do tego podatki majątkowe) jest w stanie rozwiązać aktualne problemy, z jakimi boryka się strefa euro. Do tego potrzebne jest jeszcze ujednolicenie przepisów dotyczących nadzoru oraz zabezpieczenie systemu bankowego, tak by był on wspólny dla całej strefy euro, a nie określany przez poszczególne państwa członkowskie.
Czy rozwiązaniem problemów nadmiernie zadłużonych krajów europejskich mogłaby być emisja gwarantowanych wspólnie przez kraje strefy euro euroobligacji?
Uważam, że ta inicjatywa jest przedwczesna i może być dla Europy ryzykowna. Zamiast tego, warto zastanowić się nad utworzeniem nowego funduszu gwarancyjnego. Sytuacja na rynkach światowych jest tak dynamiczna, że warto poważnie zacząć się już przygotowywać do Big Bangu (Wielkiego Wybuchu – red.). W czasie wojny, którą Napoleon wypowiedział kiedyś Anglii, w Loży Lordów długo dyskutowano nad strategią wojskową. Czy to był stracony czas? Nie przypominam sobie, żeby to Napoleon wygrał tę wojnę…
Rozmawiała Katarzyna Bartman
Benjamin Carton jest matematykiem i ekonomistą z Centrum Studiów i Badań Międzynarodowych Stosunków Ekonomicznych w Paryżu (CEPII), wykładowcą Krajowej Szkoły Statystyki i Administracji Finansowej (ENSAE), w przeszłości był ekspertem francuskiego Ministerstwa Skarbu Francji.
Polska ma dzisiaj już ponad 500 ton złota, a jego udział w rezerwach przekroczył 20 proc. – poinformował Narodowy Bank Polski 24 kwietnia 2025 r. Obecne rezerwy są niemal 5-krotnie wyższe niż siedem lat temu.
Zaczynał mając 43 lat i 20 tys. juanów w ręku. Założona przez niego firma w 2024 r. osiągnęła 8,6 mld dol. zysku i była jednym z najważniejszych graczy na rynku telekomunikacyjnym. A historię o nim i firmie, którą stworzył opowiada napisana przez Li Hongwena książka „Ren Zhengfei & Huawei”.
Kiedyś przeokropna nędza, dziś pieniędzy pod dostatkiem. Miło po wiekach udręki dostać klucze do Sezamu. Mowa o Irlandii, będącej przez stulecia kolonią brytyjską. W połowie XIX w. zmarło tam z głodu milion ludzi. Sto lat potem Dublin stanął z Londynem w biznesowo-finansowe szranki i ma się dziś znakomicie.
W obliczu narastających napięć geopolitycznych pozycja Chin jako kluczowego ogniwa w globalnym łańcuchu dostaw zaczyna się chwiać. Zmusza to międzynarodowe korporacje do rozważenia ewentualnych dodatkowych lokalizacji dla swoich oddziałów. W tych strategiach nie chodzi o alternatywę dla „Made in China”, gdyż taki scenariusz jest mało prawdopodobny, ale chodzi raczej o dywersyfikację.
Ogłoszony przez Komisję Europejską pakt dla czystego przemysłu – ku pewnemu zaskoczeniu – łączy konkurencyjność z celami klimatycznymi. To jest pewne, ale na szczegóły trzeba będzie poczekać.
Hermès nie sprzedaje torebek, lecz opowieść o klasie, dziedzictwie i kunszcie. Chanel nie oferuje perfum – tylko historię, którą można nosić na skórze. Dior nie proponuje sukienek, lecz emocje zapisujące się w pamięci. Najlepsze luksusowe marki traktują marketing, w tym marketing treści jako wehikuł prestiżu.
Prawdopodobieństwo wyginięcia ludzkości przed końcem XXI w. wynosi około 85 proc. – ocenia prof. Jakub Growiec, doradca ekonomiczny w Departamencie Analiz i Badan Ekonomicznych NBP, wykładowca SGH. Jego zdaniem kluczowym zagrożeniem jest niekontrolowany rozwój sztucznej inteligencji ogólnej (AGI), która może przejąć kontrolę nad światem. O losie ludzkości zadecyduje kilka najbliższych lat.
Czy Polska rzeczywiście dokonała gospodarczego cudu? Ostatnie trzy i pół dekady pokazują, że odpowiedź może być tylko jedna – tak. Nowy numer kwartalnika „Obserwator Finansowy” to opowieść o sukcesie, który nie wydarzył się w naszej gospodarce sam, ale był efektem odwagi, determinacji i pracy całego społeczeństwa. A także o wyzwaniach, które dopiero przed nami.
Do wybudowania elektrowni jądrowej na Pomorzu potrzeba m.in. 39 tys. ton stali. Wylewanie tzw. betonu jądrowego w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino rozpocznie się w 2028 r., a pierwszy blok zostanie ukończony w 2035 r.
W ostatnim czasie wiele się mówiło o „metalach ziem rzadkich na terenie Ukrainy”. Wszystko z powodu umowy surowcowej pomiędzy USA a Kijowem. Warto przeanalizować, czym dokładnie są metale ziem rzadkich, jak dużo ich ma Ukraina, a także, dlaczego na tych pierwiastkach tak bardzo zależy Stanom Zjednoczonym.
Pandemia, problemy z łańcuchami dostaw, przemiany klimatyczne, wojna w Ukrainie i napięcia geopolityczne, a także konkurencja technologiczna (zwłaszcza na rynku samochodów elektrycznych i półprzewodników) postawiły pod znakiem zapytania ideę globalnego wolnego handlu. W efekcie coraz więcej państw i organizacji międzynarodowych wdraża rozwiązania interwencjonistyczne – w tym politykę przemysłową.
Kiedy świat wynurzył się z chaosu II wojny światowej, władzę objęli ludzie o przekonaniach makroekonomicznych, ukształtowanych w formacyjnym dla nich doświadczeniu lat 30. XX w.
Cena złota osiągnęła w kwietniu najwyższy poziom w historii. W głównym stopniu przełożyły się na to zakupy dokonywane przez banki centralne, czynniki behawioralne oraz przejściowy wzrost ryzyka geopolitycznego, wynikający z walk na Bliskim Wschodzie.
Mija blisko trzydzieści lat od chwili, gdy Narodowy Bank Polski przeprowadził denominację złotego. Jej przygotowanie było złożonym procesem – należało bowiem wszystko zaplanować, zaprojektować nowe monety i banknoty, zlecić ich produkcję, przygotować całą logistykę, a na koniec przekazać je przy pomocy banków do portfeli wszystkich Polaków.
W ostatnich latach, a szczególnie po rozpoczęciu wojny z Ukrainą, z Rosji płynie nieprzerwany przekaz o sukcesach. Ich skala narasta – gospodarka uodporniła się na sankcje i nawet się rozwija oraz restrukturyzuje, bieda spada, a zamożność rośnie, produkcja krajowa wypiera zaś import. Czy sukcesy mają jednak realny wymiar, czy głównie propagandowomedialny?
Odbudowa gospodarcza kraju i opanowanie chaosu walutowego należały do największych wyzwań, jakie stanęły przed władzami niepodległego państwa polskiego w 1918 r. Sanacja gospodarcza zależała zarówno od skutecznie przeprowadzonych reform finansów publicznych i skarbu państwa, jak również od szybkiego wprowadzenia do obiegu nowej, pełnowartościowej polskiej waluty. A to właśnie dobrze zorganizowany aparat skarbowy, sprawny obieg pieniądza i jego stabilna wartość stanowiły podstawę rozwoju ekonomicznego i społecznego odrodzonej Polski.
Chiny nie są już największą montownią świata, z tanią siłą roboczą, czy producentem tanich produktów codziennego użytku. Kraj stał się eksporterem technologii. Mimo wojny handlowej i nałożonych ograniczeń, Chiny coraz śmielszymi krokami wchodzą ze swoimi rozwiązaniami w świat zachodni. Na milion mieszkańców w 2020 r. przypadało tam 1585 badaczy. Jest to trzykrotny wzrost w czasie zaledwie jednej dekady. Chiny inwestują w technologię, a ta zapewnia im coraz większą dominację na świecie.