Autor: Grażyna Śleszyńska

Analizuje zjawiska makroekonomiczne i polityczne. Współtworzyła Forum Ekonomiczne w Krynicy

ESG – od mało znaczącego ozdobnika do siły napędowej biznesu

Gdyby rozpisano konkurs na słowa-wytrychy ostatniego dziesięciolecia, to przymiotnik „zrównoważony” bez wątpienia znalazłby się na poczesnym miejscu. Podczas gdy w szeroko rozumianej gospodarce karierę zrobił zrównoważony rozwój, to w świecie finansów zadomowiło się zrównoważone finansowanie.
ESG – od mało znaczącego ozdobnika do siły napędowej biznesu

(©Envato)

To takie finansowanie, które idzie w parze z łagodzeniem negatywnego wpływu człowieka na środowisko i premiuje pozytywne przejawy aktywności społecznej oraz zarządczej. Innymi słowy, decyzje inwestycyjne podejmowane są z uwzględnieniem trzech makroczynników pozafinansowych: środowiskowego (Environmental – E), społecznego (Social – S) i dotyczącego ładu korporacyjnego (Governance – G). Razem tworzą akronim ESG.

Trzy aspekty ESG

Aspekt środowiskowy dotyczy przeciwdziałania zmianom klimatu poprzez redukcję emisji gazów cieplarnianych, ochronę różnorodności biologicznej, oczyszczanie ścieków i wdrażanie gospodarki o obiegu zamkniętym poprzez recykling odpadów (zasobooszczędność).

Przez względy społeczne należy rozumieć zarówno wewnętrzne: inwestycje w kapitał ludzki (szkolenia pracownicze) oraz niwelowanie nierówności związanych z płcią, pochodzeniem etnicznym, orientacją seksualną, jak i zewnętrzne: troska o satysfakcję klientów, relacje z lokalną społecznością, promowanie idei liberalnej demokracji i jej filarów (społeczeństwa obywatelskiego, pluralizmu, praworządności i praw człowieka).

Wreszcie komponent dotyczący zarządzania obejmuje strukturę organizacyjną, w tym jej przejrzystość i otwartość na sygnalizowanie ewentualnych nieprawidłowości, stosunki pracownicze, skład osobowy i uposażenie kadry kierowniczej oraz relacje inwestorskie, czyli komunikację z akcjonariatem.

W zrównoważonym finansowaniu chodzi przede wszystkim o przejrzystość w zakresie ryzyka związanego z komponentami ESG (czy sposób pozyskiwania zasobów i proces produkcji nie wyrządzają szkody środowisku i społeczności lokalnej), które mogą mieć przełożenie na system finansowy oraz konkretne działania podejmowane w celu ich eliminowania.

Odpowiedź na milenijne inicjatywy ONZ

Zrównoważone finansowanie pojawiło się w odpowiedzi na milenijne inicjatywy podejmowane pod egidą ONZ – Zasady Odpowiedzialnego Inwestowania (PRI) i Cele Zrównoważonego Rozwoju (SDG).

Nowy model finansowania projektów rozwojowych

W europejskim kontekście ma do odegrania kluczową rolę w mobilizowaniu kapitału niezbędnego do realizacji celów politycznych Zielonego Ładu – wieloletniej agendy rozwojowej Unii Europejskiej, która nabrała szczególnego znaczenia za sprawą kryzysu spowodowanego pandemią. Next Generation EU, potężny program odbudowy gospodarczej, będzie promował ożywienie koniunktury na zasadzie współfinansowania prywatnych inwestycji zapewniających przestrzeganie ESG.

Triada ESG przykryła CSR

Na przestrzeni lat zrównoważony rozwój przebył drogę awansu od atutu marketingowego do siły napędowej biznesu. Trend, który rozpoczął się od mody na społeczną odpowiedzialność biznesu, ewoluował, by z ozdobnika stać się elementem współdecydującym, na równi z wynikami finansowymi, o wycenie firmy, a tym samym o jej atrakcyjności dla inwestorów.

Społeczna odpowiedzialność biznesu (CSR) to nurt w zarządzaniu przedsiębiorstwem, który pojawił się na początku obecnego stulecia i stopniowo wtopił się w pejzaż korporacyjny we wszystkich cywilizowanych zakątkach świata. U jego podstaw nie leżały pobudki altruistyczne (wszak biznes to nie instytucja charytatywna), lecz nośna koncepcja marketingowa, wedle której firma powinna pokazać interesariuszom, że daje coś dla dobra środowiska i wspólnoty lokalnej, ponieważ to się po prostu opłaca wizerunkowo.

Media elektroniczne i presja organizacji pozarządowych zmieniły sposób myślenia o biznesie. 

Przez dziesięciolecia uznawano, że wystarczy robić niezbędne minimum: po prostu przestrzegać przepisów i od czasu do czasu przekazać darowiznę na szczytny cel charytatywny. Ten sposób myślenia zmieniły dwie okoliczności: nastanie ery mediów elektronicznych i rozchodzenie się lotem błyskawicy informacji o przewinieniach firm, wywołujących sytuacje kryzysowe i szkodzących reputacji, oraz rosnąca presja organizacji międzynarodowych i pozarządowych na działania proekologiczne i promowanie postaw antydyskryminacyjnych.

Swoje trzy grosze dodali specjaliści od marketingu, którzy postanowili upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i zrobić PR-owy użytek z zaangażowania społecznego, by przyciągnąć utalentowanych pracowników i klientów oraz wzmacniać prestiż marki. CSR dojrzał do tego stopnia, że próżno dziś szukać dużej firmy (korporacji) bez menedżera czy nawet całego działu CSR.

Od pewnego czasu można odnieść wrażenie, że triada ESG przykryła instytucję CSR, rozszerzając katalog pozafinansowych elementów związanych z prowadzeniem biznesu i nadając nowy, głębszy sens pojęciu wartości przedsiębiorstwa. Spółki, które nie przykładają wystarczającej wagi do norm środowiskowych, społecznych i ładu korporacyjnego (ESG), mogą zderzyć się z niechęcią inwestorów, zwłaszcza w warunkach zmienności, jaka towarzyszy nam w związku z koronawirusem.

Coraz powszechniejsza ocena inwestycji wg ESG

Kryteria ESG zyskują coraz większe uznanie zarówno w sferze gospodarki realnej (wśród producentów, usługodawców i konsumentów), jak i na rynkach finansowych. Zgodnie z Dyrektywą 2014/95/UE dotyczącą ujawniania informacji niefinansowych oraz informacji dotyczących różnorodności przez niektóre duże spółki oraz grupy (i nowelizacją polskiej ustawy o rachunkowości), wszystkie unijne banki, spółki notowane na giełdzie oraz niepubliczne, duże spółki muszą stosować się do przykazań zrównoważonego rozwoju i oprócz sprawozdań finansowych regularnie publikować dane pozafinansowe.

Inwestowanie w grzech wzbogaca, ale nie ubogaca

Z kolei rosnąca świadomość ryzyka portfelowego w związku z lekceważeniem kryteriów ESG, zwłaszcza w obszarze klimatu, sprawia, że inwestorzy i kredytodawcy doceniają działania biznesu na rzecz łagodzenia skutków globalnego ocieplenia i takim spółkom chcą powierzać swoje pieniądze. Nie bez znaczenia jest zmiana pokoleniowa i rosnący współczynnik feminizacji w biznesie. Im więcej millennialsów (osób urodzonych w latach 1982-2004) i kobiet będzie decydować o inwestycjach, tym większy strumień pieniędzy popłynie do inwestycji społecznie odpowiedzialnych. Dotyczy to zarówno inwestorów indywidualnych, jak i instytucjonalnych.

Prym wiedzie Europa

Ze styczniowych danych Morningstar, globalnej firmy zajmującej się analityką inwestycyjną i zarządzaniem inwestycjami, wynika, że rok 2019 był rekordowy pod względem napływu kapitału do europejskich funduszy inwestycji społecznie odpowiedzialnych. Wartość ulokowanych w nich aktywów osiągnęła 668 mld euro, po tym jak inwestorzy włożyli rekordową sumę 120 mld euro, co stanowi wzrost o 58 proc. w porównaniu z 2018 r.

Przybyło też 360 nowych funduszy inwestycji zaangażowanych społecznie, tak że na koniec ubiegłego roku ich liczba w Europie wyniosła 2.405. Sięgając po najświeższe dane, w raporcie z maja 2020 roku Morningstar podaje, że w pierwszym kwartale fundusze inwestycji społecznie odpowiedzialnych przyciągnęły na całym świecie 45,7 mld dol., i to w czasie, gdy generalnie z funduszy inwestycyjnych odpłynęło 384,7 mld dol.

W 2019 r. powiększyło się też grono sygnatariuszy ONZ-owskich Zasad Zrównoważonego Inwestowania (PRI), notując wzrost o 26 proc. rok do roku. Prym wiedzie Europa, choć świadomość ESG rośnie także na innych rynkach. Dzięki sygnowaniu PRI fundusze tylko w niewielkim stopniu poprawiły swoje wyniki ESG, za to status funduszu inwestującego odpowiedzialnie otworzył przed nimi nowe kanały pozyskiwania kapitału.

Wolumen zielonych obligacji wyniósł 225 mld dol. w 2019 r., co oznacza wzrost o prawie 50 proc. r/r.

Na nowy poziom wskoczyła też emisja zielonych obligacji. Według agencji Moody’s w ubiegłym roku jej wolumen wyniósł 225 mld dol., co stanowi wzrost o prawie 50 proc. rok do roku. I choć w związku pandemią Moody’s zmniejszył swoją prognozę na rok 2020 z 300 mld dol. do maksymalnie 225 mld dol., to tendencja nadal jest wzrostowa.

Pejzaż zrównoważonego inwestowania jest zdominowany przez fundusze europejskie. Chcąc osiągnąć poziom Europy w liczbach bezwzględnych, zrównoważone aktywa w USA musiałyby wzrosnąć 6-krotnie,  a gdyby chciały dorównać Europie w zakresie udziału procentowego w ogólnej masie aktywów, musiałyby wzrosnąć 11-krotnie. I faktycznie ostatnie przepływy w ramach funduszy inwestycji społecznie odpowiedzialnych w USA są na fali wznoszącej. W 2019 r. osiągnęły rekordową wartość, a w kwietniu 2020 roku, czyli już po wybuchu pandemii, odnotowały większy napływ kapitału niż kiedykolwiek w skali miesiąca.

Zarządzający funduszami inwestycyjnymi coraz lepiej radzą sobie z przyswajaniem kryteriów ESG, czyniąc je elementem strategii inwestycyjnych oraz tworząc zupełnie nowe fundusze. Pełnią też funkcję edukatorów udziałowców, zachęcając ich do przyjęcia długoterminowej perspektywy zarządzania zorientowanego na wartość dla interesariuszy.

Uwaga na greenwashing

Fundusze z flagą ESG mogą jednak nie spełniać założonych celów zrównoważonego rozwoju i – przypadku funduszy pasywnych – zaniżać wagi spółek o słabszych danych ESG. Mogą też zawyżać te, które osiągają lepsze wyniki w porównaniu z benchmarkiem, lub – w przypadku funduszy aktywnie zarządzanych – kupować papiery o wysokim ryzyku ESG, gdy są niedowartościowane. O ile łatwo o fundusze z ekspozycją na spółki wzorowo odzwierciedlające zasady ESG w marketingu i zarządzaniu, o tyle trudno o fundusze, które stawiają na spółki oferujące zrównoważone produkty i usługi.

Wśród zarządzających aktywami niestety są i tacy, którzy stosują greenwashing, czyli fałszywe, wyłącznie dla celów marketingowych, przedstawianie aktywów jako zrównoważonych. Pozorowanie ESG może zagrozić dynamice rozwoju odpowiedzialnego inwestowania. W miarę wzrostu świadomości inwestorów w zakresie ESG zarówno same spółki, jak i fundusze będą musiały zwiększać przejrzystość kultury informacyjnej i demonstrować zaangażowanie ESG w sposób miarodajny.

Opłacalność zielonych inwestycji

Wielu nurtuje pytanie, czy włączenie czynników ESG do procesu inwestycyjnego nie zaszkodzi wynikom finansowym. Teoretycznie firmy z solidnymi praktykami ESG wykazują niższy koszt kapitału i mniejszą zmienność z powodu niepożądanych zdarzeń, takich jak wyciek informacji, strajki, nieprawidłowości w audycie itp. A praktycznie trudno dać jednoznaczną odpowiedź, bo zależy od stopnia ekspozycji danej firmy na te czynniki ryzyka, które w jej branży są kluczowe.

Na pewno ciężkie czasy nastały dla firm, których działalność zostawia tzw. ślad węglowy, gdyż będą wyrzucane z „dobrego towarzystwa”. W tej dziedzinie trudno też cokolwiek zakamuflować – inaczej niż w przypadku pozostałych komponentów: społecznego i dotyczącego ładu korporacyjnego. Egzekwowanie norm ESG na poziomie zarządzania zasobami ludzkimi (równowaga pracy i życia prywatnego, egalitaryzm płciowy, różnorodność etniczna, przejrzysta struktura wynagrodzeń) daje bardziej zaangażowanych i produktywnych pracowników. A nieprzekonanym i traktującym „całe to ESG” jak kosztowną fanaberię koronawirus dowiódł, jak ważna jest dbałość o bezpieczeństwo i zdrowie pracowników oraz klientów.

Ambiwalencja ESG

W finansach zawsze liczyła się bezwzględna matematyka; nie było miejsca na żaden relatywizm. Ale czasy, gdy wartość biznesu była mierzona wyłącznie zyskiem operacyjnym, minęły bezpowrotnie. Z nastaniem kryteriów zrównoważonego finansowania do świata finansów wkradł się woluntaryzm i w konsekwencji chaos informacyjny.

Firmy, a co gorsza także menedżerowie zarządzający aktywami, prześcigają się w wybieraniu wyłącznie dobrych danych i ilustrowania nimi opowieści o firmie. Wielbiciele „Gwiezdnych wojen” pamiętają scenkę, w której Obi-Wan Kenobi, rycerz Jedi, zwraca się do Luke’a Skywalkera słowami: „What I told you was true… from a certain point of view” (Powiedziałem prawdę…z pewnego punktu widzenia – tłum. autorki). I podobnie jest z ESG.

Nie ma obiektywnych narzędzi służących weryfikacji, czy inwestycje „sprzedawane” jako zrównoważone zasługują na takie miano. Przede wszystkim nie można mieć pełnego zaufania do danych publikowanych przez same spółki. Inwestorzy chcący lokować pieniądze w spółkach o wysokich notach ESG mogą posiłkować się ratingami sporządzanymi przez niezależnych dostawców. Ci jednak również bazują w dużej mierze na nieaudytowanych danych pochodzących z samych spółek, które siłą rzeczy są selektywne, bo któż będzie dobrowolnie upubliczniał coś, co lepiej przemilczeć?

Wskaźniki ESG mogą istotnie odbiegać od siebie, w zależności od tego, kto je wyznacza.

Wyspecjalizowane agencje analizują obszerne zbiory danych, aby przefiltrować to, co otrzymują od firm. Każda z nich stosuje swoją metodologię ESG, więc subiektywizm jest nieunikniony. To sprawia, że wskaźniki ESG mogą istotnie odbiegać od siebie (i, jak pokazują badania, tak się dzieje) w zależności od tego, kto je wyznacza. Rozbieżności są znaczne, zwłaszcza gdy w grę wchodzi ocena czynników związanych z etyką i zarządzaniem. Analiza przeprowadzona w ubiegłym roku przez badaczy ze Sloan School of Management w Massachusetts Institute of Technology wykazała, że oceny wystawiane przez agencje ratingowe pokrywają się ze sobą zaledwie w około 60 proc. przypadków.

Brak powszechnego standardu

Wskaźniki ESG niestety nie przypominają powszechnie uważanych za miarodajne ratingów wiarygodności kredytowej, które są podnoszone lub obniżane na podstawie faktów, takich jak np. przekroczenie określonego progu liczbowego. Tym bardziej inwestorzy nie powinni brać pojedynczej oceny za pewnik, lecz rozpatrywać ją w kategoriach przyczynku do szerszej analizy.

Bezkrytyczne przyjmowanie ratingów ESG może prowadzić do niepożądanych przesunięć w zakresie doboru branż i ich wag w portfelu. Idealnym wyjściem z sytuacji byłoby ustanowienie uniwersalnego wzorca w celu wyeliminowania zarówno manipulacji, jak i niezamierzonych odchyleń oraz objęcie danych ESG audytem na takich samych zasadach, jakim podlegają informacje finansowe. Istnieje wprawdzie standard sprawozdawczości ESG ustanowiony przez Radę Standardów Rachunkowości Zrównoważonego Rozwoju (SASB), ale ma dwie zasadnicze wady: brak statusu powszechnego obowiązywania i brak mechanizmu audytu.

Unijna taksonomia obejmie tylko środowiskowy komponent ESG

Komisja Europejska prowadzi prace nad tzw. taksonomią, czyli systemem jednolitej klasyfikacji inwestycji pod kątem ich wpływu na środowisko. Jeśli projekt się powiedzie, będzie to postęp, ale komponenty: społeczny i zarządzania nadal pozostaną nieuregulowane. Europejski kanon zrównoważonego finansowania nie będzie wiążący dla uczestników rynków finansowych spoza Wspólnoty, ale inwestorzy z Wielkiej Brytanii czy USA, operujący na unijnych rynkach, będą mogli, a nawet musieli mu się podporządkować. Z czasem unijna taksonomia będzie oddziaływała na kształtowanie się międzynarodowych ram sprawozdawczości ESG. Japonia i Kanada, zainspirowane europejskimi wzorami, również pracują nad wytycznymi dla funduszy inwestycyjnych i spółek w zakresie zrównoważonego finansowania.

Mimo mankamentu, jakim jest brak powszechnie przyjętych i weryfikowalnych kryteriów oceny, logika ESG zyskuje coraz szersze uznanie zarówno w sferze gospodarki realnej (wśród producentów, usługodawców i konsumentów), jak i na rynkach finansowych. Albo już panuje albo, jak w Polsce, powoli nabiera kształtów konsensus, zgodnie z którym spółki chcące pozyskiwać długoterminowych inwestorów, muszą stosować się do przykazań zrównoważonego rozwoju i oprócz sprawozdań finansowych regularnie publikować dane pozafinansowe. Zielone lobby triumfuje.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi