Autor: Katarzyna Zarzecka

Autorka specjalizuje się w międzynarodowych stosunkach gospodarczych i w problematyce społecznej z perspektywy ekonomicznej

więcej publikacji autora Katarzyna Zarzecka

Jak Zachód pozbywa się śmieci

Kwestią wywozu odpadów, będących wskaźnikiem globalnych nierówności, czyli transportem pod banderą „recyklingu” i skutkami dla państw trzecich, a także co wspólnego mają z tym oszustwa na afrykańskiego księcia zajął się w swojej książce „Wojna o śmieci. Globalne śledztwo w sprawie brudnego handlu twoimi odpadami” Alexander Clapp.
Jak Zachód pozbywa się śmieci

Nasze śmieci podróżują więcej niż my. To zadziwiające, jak wiele poświęca się debat na temat produkcji, łańcuchów dostaw, rynków zbytu, natomiast nie porusza się kwestii odpadów. Alexander Clapp w książce „Wojna o śmieci. Globalne śledztwo w sprawie brudnego handlu twoimi odpadami” w sposób holistyczny analizuje zarówno tło międzynarodowe, sytuację wewnętrzną państw-eksporterów, jak i odbiorców śmieci, wskazując jednocześnie na niuanse. Wykonał on zarówno ogrom ciężkiej pracy intelektualnej oraz badań, jak i aktywności reporterskiej, przedstawiając działalność ludzi zajmujących się śmieciami na miejscu.

Przyczyny

Odpady są efektem ubocznym współczesnej gospodarki – konsumpcjonizmu – za którym kryje się nadprodukcja i tzw. dobrobyt. Po II wojnie światowej, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, zmienił się model produkcji, a tym samym zmaksymalizowanie konsumpcji przy równoczesnym zanikaniu podejścia do długotrwałego użytkowania. Wyłonił się przy tym kontrast między czasem konsumpcji produktu – trwającym niekiedy niecałą minutę – a okresem transportu i rozkładu (przy plastiku są to tysiące lat) jego opakowania. W przypadku elektroniki dochodzi do tego nierzadko świadoma praktyka planowanego postarzania produktu. Zgodnie z danymi ONZ corocznie powstaje 50 mln ton elektrośmieci z telefonów, komputerów i telewizorów.

Ekologia pomoże w walce z kryzysem

Począwszy od lat 80. XX w. odpady przekształciły się z wyzwania lokalnego w problem międzynarodowy. Dodatkowo lata 90. XX w. przyniosły hasła zrównoważonego rozwoju, w których troska o planetę przejawiała się w głoszeniu fraz o przetwarzaniu śmieci, a nie minimalizowaniu ich produkcji. Dało to nowe usprawiedliwienie do nieograniczania ich wytwarzania. Tym samym, jak grzyby po deszczu zaczęły się tworzyć praktyki do nadania wartości odpadom.

Globalizacja wywozu odpadów

Początkowy okres transportu śmieci do biedniejszych krajów opierał się na pozbywaniu się niebezpiecznych odpadów (np. azbestu, zakazanych pestycydów, pozostałości przemysłowych, ścieków), których ze względów bezpieczeństwa państwa je wytwarzające nie chciały mieć na swoim terytorium. Płaciły krajom przyjmującym lub robiły to nielegalnie, a przy tym często korumpując władze. Pojawiły się nierówności w geografii regulacji ekologicznych – szkodliwość toksyn w USA nie przejawiała się poza ich granicami. Amerykański biznes zaczął sprzedawać zakazane substancje do innych państw. W książce autor przytacza wiele udokumentowanych patologii z lat 1970–1980. Dochodziło do nich również w Europie Zachodniej. Zarysował się wzorzec utrwalony i obowiązujący do chwili obecnej oraz obejmujący też inne rodzaje śmieci – zyskiwanie korzyści finansowych przez oddalanie odpowiedzialności środowiskowej. Koszt utylizacji tony niebezpiecznych odpadów w Stanach Zjednoczonych w tym czasie wynosił 250 dol. W Afryce pod koniec lat 80. XX w. za ich zakopanie płacono 3 dol. Operacje stały się lukratywne, wliczając już transport. A przy tym wszystkim nie przestrzegano oczywiście standardów bezpieczeństwa.

Dla państw Globalnego Południa, zadłużonych w zachodnich instytucjach finansowych, była to opcja na pozyskanie kapitału. Jest to wyjaśnienie dlaczego kraje te dobrowolnie przyjmowały śmieci i robią to nadal.

Gospodarki byłych kolonii w momencie niepodległości nakierowane były na eksport często jednego towaru, a to utrudniało rozwój. Ciężką sytuację pogłębił kryzys naftowy. W 1988 r. tylko do Afryki Zachodniej wyeksportowano 24 mln ton niebezpiecznych odpadów z państw rozwiniętych. W tym czasie, co znamienne, wartość całkowita odpadów przetransportowanych z Globalnej Północy na Globalne Południe w kwotach bezwzględnych w dolarach prześcignęła koszt pomocy rozwojowej między tymi częściami świata. Przedstawiciel piratów somalijskich (wcześniej rybaków) argumentował swoją obecną profesję brakiem ryb, który wywołany był nielegalnymi połowami zagranicznych statków i wyrzucaniem śmieci do ich wód.

Handel niebezpiecznymi odpadami wywołał rzadki przypadek zjednoczenia krajów rozwijających się. W następstwie opracowano Konwencję bazylejską zakazującą stosowania tych praktyk, która po wielu zawirowaniach weszła w życie w 2010 r. Należy dodać, że Stany Zjednoczone będące jednym z głównych wytwórców tych odpadów, nigdy jej nie ratyfikowały. W międzyczasie problem rozwiązał się sam – wraz ze wzrostem wymagań środowiskowych i pracowniczych produkcja i tak została przeniesiona z Północy na Południe.

Z czasem okazało się jednak, że nie trzeba na przykład przekupywać, a można nakłonić państwa trzecie dosłownie do zakupu śmieci oraz sprawić by działalność ta stała się podwójnie zyskowna. Kluczowe okazało się przekonanie krajów Południa o wartości odpadów, mogących przyczynić się do stymulowania ich gospodarki. Pomogła w tym semantyka pojęć stosowana w latach 90. XX w. Zalegające śmieci, przeznaczone na eksport, zaczęto nazywać zasobami lub materiałami recyklingowymi. Trzeba przyznać, że te słowa mają zupełnie inny odbiór.

Więcej plastiku przybywa niż ubywa

W handlu odpadami kluczowe jest pośrednictwo (brokerzy odpadów). Zdejmują oni de facto z krajów wysyłających odpowiedzialność za dalsze losy odpadów. Firmy na tym etapie łańcucha dostaw w dużej części są sprywatyzowane. Przykładem jest pobrexitowa Wielka Brytania, która zachęcała do wywozu śmieci, stosując system dofinansowań, a brokerem mógł dosłownie zostać każdy.

Główną cechą tego sektora jest brak transparentności – w porównaniu z innymi branżami, nie ma znanych powszechnie firm. Współczesny handel odpadami przypomina funkcjonowanie na rynku finansowym, na co zwrócił uwagę jeden z rozmówców Clappa. Śmieci na początku przesyłane są w celach kamuflażu do takich krajów, jak Singapur czy Wyspy Marshalla, a do tego dochodzą fasadowe firmy pośredniczące wykorzystujące raje podatkowe, by następnie przekierować transporty do państw trzecich. Rozproszenie odpowiedzialności ilustruje sytuacja, do której doszło, gdy „w 2006 r. statek pod banderą Panamy – należący do greckiej firmy z siedzibą w Rosji i wyczarterowany przez armatora holenderskiego – zrzucił do portu w stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej, Abidżanie, 500 ton siarczkowych odpadów wydobywczych przetransportowanych z Teksasu… Chociaż władze tego zachodnioafrykańskiego kraju utrzymywały, że w wyniku incydentu zginęło siedemnaście osób, wiadomo, że o pomoc medyczną zwróciło się co najmniej 100 tys. ludzi”. Nieprzejrzystość objawia się już przy zawieraniu umów. Nie sposób określić, ile niejawnych porozumień zostało zrealizowanych. Skutkuje to tym – na co wskazuje rozmówca Clappa z Interpolu – że pewne grupy przestępcze przekwalifikowują się z obrotu bronią i narkotykami, upatrując w tym jednocześnie mniejszego zagrożenia dla działalności i skali zysków.

Dzieje wywozu odpadów są synergiczne ze zmianami na arenie międzynarodowej. Przekonał się o tym również po upadku blok komunistyczny, w tym Polska. Oszczędzając, państwa Europy Zachodniej w 1992 r. wysłały do kraju nad Wisłą 1332 transportów śmieci, a rok później 2000. Wiele odbywało się nielegalnie.

Nastąpiło kolejne przetasowanie i w połowie lat 90. XX w. transformujące się Chiny zostały odbiorcą połowy całego plastiku na świecie przeznaczonego do recyklingu – i to za zgodą władz. Był on tam przetwarzany i stał się siłą napędową branży produkcyjnej. Autor zaznaczył w tekście, że do 2012 r. roczna wartość importu śmieci z tworzyw sztucznych ChRL dochodziła do 8 mld dol. Wpisując się w obecne dyskusje o bilansie handlowym, należy wskazać, że w tamtym okresie największy udział w eksporcie Stanów Zjednoczonych do Chin miały odpady. Unia Europejska do 2005 r. wysyłała prawie 90 proc. swoich śmieci z tworzyw sztucznych do Państwa Środka. Według szacunków od 2 do 40 proc. importowanych odpadów nie nadawało się do ponownego wykorzystania. Już samo to budziło szereg ekologicznych obaw, bo pozostałości składowano bądź palono. Zjawisko to, uwzględniając skalę, przyczyniło się do zanieczyszczenia środowiska i zdrowia samych Chińczyków. W 2017 r. Pekin zakazał wwożenia zagranicznych plastikowych odpadów (m.in. uruchamiając własną produkcję).

Wraz z zamknięciem chińskich granic, Zachód zaczął szukać nowych lokalizacji do eksportu śmieci. W 2019 r. podwoił się eksport plastikowych odpadów z USA do Ameryki Środkowej. Wywóz do Afryki zwiększył się cztery razy. Nie pominięto też Azji: eksport do Filipin podwoił się, do Wietnamu potroił, a do Tajlandii wzrósł 20-krotnie. To jednak Malezja od 2018 r. stała się głównym odbiorcą amerykańskich śmieci. Wielokrotnie łamano tam prawo i wywoływało to niekiedy oficjalne wzburzenie decydentów politycznych. Wzrosła ilość zachodniego eksportu również do Turcji – w 2020 r. przyjęła ona około 800 ton odpadów (jednocześnie nie radząc sobie z własnymi).

Finansowanie globalnego rozwoju: w poszukiwaniu Świętego Graala

Od lat 80. XX w. odpady tworzyw sztucznych stały się opcją dla państw rozwijających się na pozyskanie materiałów, którymi w małym stopniu dysponowały. Handel śmieciami okazał się jednak wskaźnikiem globalnych nierówności. Chociaż  wiele państw osiągających niezależność ekonomiczną, ale także polityczną na arenie międzynarodowej, wprowadza zakaz wwozu śmieci na swoje terytorium – to obrót międzynarodowy odpadami trwa. Z Południa na Północ przywożone są surowce i towary, a w drugą stronę odpady. „Tylko śmieci przemieszczają się z bogatych miejsc w biedne”, na co wskazuje rumuński prokurator, jeden z rozmówców Clappa.

Z 50 największych wysypisk śmieci na świecie, aż 48 leży w państwach rozwijających się. Pojawia się zjawisko – co podkreśla autor – przekwalifikowywania się obywateli państw rozwijających z lokalnych gałęzi gospodarki, takich jak rolnictwo, na zajmowanie się śmieciami.

Urok elektroniki

Ghana jest jednym z największych odbiorców elektrośmieci. Zgodnie z założeniami mają być tam ponownie wykorzystywane jako sprzęty. Niekiedy zużyte urządzenia są ofiarowywane jako pomoc dla ubogich państw. Już w 2009 r. dostarczono tam 215 tys. ton sprzętu elektronicznego, z których 70 proc. było odpadami. Agbogbloshie na przedmieściach stało się jednym z głównych punktów w globalnym handlu, gdzie każdego dnia składowane były setki ton elektroodpadów. Przyczyniło się to do stworzenia jednego z najbardziej zanieczyszczonych miejsc na całym globie. W odpowiedzi niemieccy darczyńcy wybudowali szpital dla chorych z problemami oddychania. W tym samym czasie z RFN codziennie dostarczane były tony odpadów. Według WHO dziecko, które zje porcję hodowanego tam drobiu, przekroczy 220-krotnie dzienny europejski limit przyjmowania chlorowanych dioksyn.

Jak wygląda handel odpadami w praktyce? Elektrośmieci, np. telefony, są rozdzielane metodą chałupniczą na metale rzadkie i na to co może zostać ponownie wykorzystane. Potem jako surowce wywozi się je z powrotem za granicę. Resztę, w tym plastik, układa się w stosy i podpala, tworząc przestrzeń dla nowych transportów. Taka sama metoda jest stosowana przy oddzielaniu miedzi od wszelkich kabli.

Motywacje państw eksporterów są znane.  Ale czemu jednak Ghana się na to godzi? Mierząc się z szeregiem trudności ekonomicznych upatrywała ona w rewolucji technologicznej szansy na skok w rozwoju gospodarczym. Wszystko temu sprzyjało – angielski jako język urzędowy, bardzo młode społeczeństwo, stabilność polityczna. Kraj ten stał się liderem działań na rzecz dostępu do internetu na kontynencie, wysyłał na zagraniczne szkolenia swoich obywateli. To właśnie w Ghanie pojawił się pierwszy superkomputer w Afryce Zachodniej. Sytuacja Ghany jednak się nie poprawiła, a elektrośmieci nadal do niej płyną. Autor książki podaje również przykład Izraela, z którego na palestyński Zachodni Brzeg rocznie wywożone jest szacunkowo 130 tys. komputerów.

Kształtowanie świata przez globalnych gigantów

Zachód tymczasem wpędził się w faustowski układ. Doszło do niespodziewanego zwrotu akcji, gdzie odpady są wykorzystywane przeciwko Amerykanom czy Europejczykom. Clapp napisał m.in.: „nawet jeśli nigdy nie słyszałeś o Agbogbloshie, możliwe, że ktoś w Agbogbloshie słyszał o tobie”. Wywożone laptopy, smartfony czy dyski pamięci zawierają dane używane do kradzieży tożsamości i oszustw internetowych. Autor podczas wizyty na wysypisku w Ghanie przeprowadził rozmowy z przedstawicielami całych zorganizowanych grup zajmujących się podszywaniem się pod innych, a następnie wyłudzeniami korzyści materialnych (w Polsce stosującymi techniki oszustw np. na afrykańskiego księcia). To właśnie w Agbogbloshie odkryto, że na targowiskach handluje się sprzętami z odzyskanymi danymi należącymi do NASA, służb amerykańskich, w tym dotyczących kontraktów zbrojeniowych. Według szacunków Harvardu, łączna wartość danych zawartych we wszelkich elektrośmieciach może sięgać 13 mld dol. rocznie.

Koszmar na j(J)awie

Jednym z największych wyzwań jest plastik – jego ponowne przetworzenie jest w praktyce bardzo trudne i kosztowne, bądź niemożliwe ze względu na tysiące jego rodzajów. Autor książki przekonuje także, że marketingowe rozpowszechnianie informacji o potencjalnym recyklingu tego tworzywa rozpoczęli jego producenci po kryzysie wizerunkowym w latach 80. XX w. Dzięki temu posunięciu zmienili optykę obywateli, dostarczając im legitymizację do dalszego konsumpcjonizmu, gdyż przez rzekome przetwórstwo, nie wywołuje to negatywnych skutków. Okazało się, że ta strategia działa. Produkcja nowego plastiku jest bowiem tańsza niż jego recykling. A w odróżnieniu od innych materiałów, można go przetwarzać maksymalnie trzy razy, uniemożliwiając ponowny powrót do obiegu. Clapp argumentuje, że państwa deklarujące recykling śmieci, jednocześnie wytwarzają więcej plastiku. Przesuwanie lokalizacji problemu nie jest jednak rozwiązaniem.

Składowanie swoich odpadów w państwach trzecich pogłębia zanieczyszczenie środowiska na całej kuli ziemskiej. Śmieci wyrzucane są w dżunglach, do mórz i rzek, a w końcu zalegają w zurbanizowanej przestrzeni, jednocześnie rozprzestrzeniając się w postaci mikroplastiku, co obrazuje sytuacja na Jawie w Indonezji. Według szacunków w tym kraju do 2010 r. (obecnie zakazany jest import plastikowych odpadów) tyle samo tworzyw sztucznych trafiało do centrów recyklingu i do morza. Znamienne jest to, że największym eksporterem odpadów była Holandia – jej były kolonizator. Jak w rzeczywistości wygląda tam obecnie recykling plastiku? W dużej mierze jest wykorzystywany jako opał w fabrykach, który jak wykazano, był tym bardziej szkodliwy przez niewłaściwą temperaturę spalania. To paradoks, że w imię ochrony Ziemi przenosi się konsekwencje wytwarzania śmieci na państwa słabiej rozwinięte, mające mniejsze zasoby i niejasność co do sposobów przetwarzanie odpadów.

Po przeczytaniu książki nie ma się odczucia bezsilności, ale szuka się rozwiązań. By je odnaleźć, trzeba sięgnąć do źródła, czyli producentów śmieci. Zdaniem Clappa powinni oni ponieść odpowiedzialność finansową za odpady, które do tej pory generowały ich strumień przychodów. Zmiany nie są możliwe bez wywołania potrzebnej publicznej dyskusji na temat tych praktyk. Z tej przyczyny publikacja ta jest unikatowa. Problem dotyczy szczególnie tworzyw sztucznych ze względu na okres rozkładu. Autor upatruje w efekcie ubocznym transformacji energetycznej, ryzyka zwiększenia ich produkcji. Surowce kopalne – by przynosić zyski – muszą bowiem zostać przekierowane m.in. do wytwarzania plastiku, czego dowodzi zainteresowanie producentów tego typu inwestycjami.

Przebywając w krajach trzecich niekiedy spotyka się olbrzymie ilości śmieci w miejscach publicznych, co oczywiście wzbudza krytykę. Może jednak zamiast braku lokalnego zarządzania odpadami, problemem są nasze śmieci, które przybyły tam przed nami.

Autorka wyraża własne poglądy, a nie oficjalne stanowisko instytucji, w której jest zatrudniona.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Gospodarka odpadami a finanse samorządów

Kategoria: Sektor niefinansowy
Czy polskie miasta dopłacają do funkcjonowania systemu gospodarki odpadami komunalnymi? Co robią, by system ten się samofinansował?
Gospodarka odpadami a finanse samorządów

Obraz tegorocznych zbiorów w niezbyt różowych barwach

Kategoria: Sektor niefinansowy
Niższe zbiory zbóż, znacznie mniej zebranych owoców, więcej ziemniaków i buraków cukrowych, a także podobna wielkość zbiorów warzyw do tych z 2023 r., to prognoza Głównego Urzędu Statystycznego na 2024 r. Wszystko to z powodu zróżnicowanych warunków pogodowych. Na rynkach hurtowych ceny niektórych owoców znacząco wzrosły.
Obraz tegorocznych zbiorów w niezbyt różowych barwach

Produkty rolno-spożywcze w umowie UE–Mercosur

Kategoria: Sektor niefinansowy
Przedstawiciele Unii Europejskiej i państw Mercosur, tj. Argentyny, Brazylii, Paragwaju i Urugwaju, 28 czerwca 2019 r. osiągnęli porozumienie polityczne w sprawie ambitnej i kompleksowej umowy handlowej. Wbrew licznym spekulacjom umowa nie została podpisana podczas szczytu państw G20 w Rio de Janeiro. Wiele wskazuje na to, że bilans tej umowy będzie niekorzystny dla polskiego sektora rolno-spożywczego.
Produkty rolno-spożywcze w umowie UE–Mercosur