USA zwalniają, Fed przeciw nowym pakietom

Gospodarka USA stoi w miejscu. Szef Fed Ben Bernanke wyklucza możliwość wprowadzenia II pakietu stymulacyjnego. Jednak 30 sierpnia prezydent Barack Obama zapowiedział nowy program kredytów dla małego biznesu. Czy ten zastrzyk pomoże USA, czy też ich miejsce zaczną zajmować Chiny, Indie czy inna rozwijająca się gospodarka?

Na Wall Street szef Federalnej Rezerwy Ben Bernanke nazywany jest pieszczotliwie Heli-Chairman (szef helikoptera) lub Helicopter Ben z powodu swojego przemówienia z 2002 r. „Deflacja – zapewnić by nie miała miejsca”. Bernanke użył w nim słynnego sformułowania Miltona Friedmana  o pieniądzach zrzucanych z helikoptera w kontekście specjalnej polityki fiskalno-monetarnej. Twierdził, że kupno przez Fed papierów wartościowych w celu długoterminowego obniżenia stóp procentowych w powiązaniu z ulgami podatkowymi  będzie stanowić narzędzie do pobudzenia konsumpcji.  Ta polityka wywoła efekt podobny do zrzucania pieniędzy z helikoptera wprost do gospodarki.  Krytycy Bernanke twierdzą, że jest to jedyna polityka Fed. I że nie przynosi ona rezultatów.

Gdy tylko ten argument był podnoszony w czasie debaty z udziałem szefa Fed, ten zdecydowanie bronił swoich racji. Tym większe było zdziwienie tych samych krytyków, gdy w piątek 27 sierpnia, na spotkaniu z ekonomistami nagle Bernanke sam zaczął poddawać w wątpliwość swoje działania.

Zapowiedział dalsze redukcje skupu papierów wartościowych przez Fed, wycofywanie się z działań wchodzących w skład pakietu stymulacyjnego i dalsze utrzymanie niskich stóp procentowych.

Bernanke przyznał, że skupowanie długoterminowych papierów skarbowych przez Fed zakończyło się sukcesem, obniżając koszt kredytu na wielu prywatnych rynkach kredytowych. Ten program, mocno poszerzony w marcu 2009 r., dobiegł końca. I decyzją zarządu Fed wprowadzona została stabilizacja. Bernanke dodał, że właśnie ta decyzja przyczynia się do wzmacniania procesu wychodzenia gospodarki z kryzysu. A zatem powtórzenie tej operacji nie byłoby dobre.

Szef Fed sprzeciwił się też koncepcji nowego fiskalnego pakietu stymulacyjnego. Tu Bernanke wprawił w zaskoczenie wielu ekonomistów. – Skupując w dalszym ciągu papiery wartościowe Fed mógłby sprawić, że opinia publiczna nabrałaby przekonania, iż nie potrafi on we właściwym czasie lekko wyjść z polityki wspierania gospodarki – mówił Bernanke, podkreślając, że skutkiem tego byłby wzrost inflacji. Dlatego Fed przygotował narzędzia, które pozwolą mu wycofać się z działań nastawionych na interwencję.

Jednak stopy procentowe pozostaną na niskim poziomie. I co więcej, szef Fed chce, by komunikaty jego instytucji były jak najbardziej czytelne dla inwestorów. By ogłoszenie decyzji o stopach procentowych nie było niespodzianką. Wzorem jest Bank of Canada, który poinformował w kwietniu, że utrzyma politykę niskich stóp procentowych do końca drugiego  kwartału. Alternatywą jest wiązanie decyzji o stopach z jakimś wydarzeniem w gospodarce. Tu przykładem jest Bank of Japan, który utrzymanie zerowych stóp procentowych uzależnił od stabilizowania się cen konsumenckich.

Po tych zapowiedziach jednak zmuszony był się odnieść do informacji o spadku PKB do 1,6 proc. I w tym właśnie momencie swojego przemówienia zapewnił, że gdyby gospodarka jeszcze wolniej wychodziła z kryzysu, to Fed zrobi wszystko, by ją wspomóc.

Po tych słowach na Wall Street rozległ się znajomy hałas maklerów i na monitorach indeksy wyskoczyły w górę.

Jednak Ben Bernanke nie przekonał części ekonomistów. Nie przestali oni twierdzić, że wzrost jest sztuczny, dalszy wzrost bezrobocia bardzo prawdopodobny, a załamanie na rynku nieruchomości gwarantowane.

– Dane makroekonomiczne są alarmujące, gospodarka traci impet: kredyt konsumencki jest bardzo trudno dostępny, stopa bezrobocia bardzo wysoka, a mały biznes ma trudności ze zdobyciem kapitału  – powiedział Mohamed A. El-Erian, szef Pacific Investment Management Co.

Jeden z najostrzejszych krytyków polityki Federalnej Rezerwy prof. Nouriel Roubini nie szczędził pesymistycznych uwag.

– Fed wystrzelał się z amunicji. Nie da się zapobiec spowolnieniu wzrostu gospodarczego, bo banki siedzą na trylionie rezerw, a cięcie stóp procentowych (w systemie wymiany rezerw federalnych) nie zmotywuje ich do pożyczania – wyjaśniał. – Polityka monetarna przestaje być skuteczna – dodał.

Jak jednak wytłumaczyć niezwykły ruch na giełdach?

Były doradca prezydenta Ronalda Reagana i prezydenta Georga Busha seniora  prof. Norman Bailey uważa, że przyczyna jest oczywista.

– Bernanke zasygnalizował wolę banku centralnego do kupna takiej ilości zasobów, jaka będzie potrzebna, by zapobiec nowej recesji lub drugiemu tąpnięciu – mówi.

Michael Panzner, który od ponad 25 lat jest analitykiem giełdowym, tłumaczy, że tak naprawdę nic się nie zmieniło. Kupowali ci inwestorzy, którzy kierują się wyłącznie ceną.

– Ich logika jest taka: jeśli jest gorzej niż ktokolwiek się spodziewał, indeks spadł niewyobrażalnie nisko, to znaczy, że gorzej już być nie może – mówi Panzner. – Moim zdaniem oni popełniają błąd, bo to nie jest koniec trendu, tylko jego kontynuacja, bo mamy do czynienia z depresją.

Ocena Panznera koresponduje z prognozą prof. Roubiniego, iż w trzecim kwartale PKB USA spadnie poniżej jednego procenta.

Równie pesymistycznie ocenia kondycję amerykańskiej gospodarki wieloletni prezes National Bureau of Economic Research prof. Martin Feldstein z Harvard University, który mówi nawet o powrocie recesji.

– Według mnie istnieje jedna szansa na trzy, że to się stanie – mówi prof. Feldstein.

Czy jednak miejsce amerykańskiej gospodarki zajmą Chiny, jak chce sądzić część ekonomistów? Profesor Feldstein sądzi, że jest to nieprawdopodobne. Gospodarka chińska jest zbyt młoda i potrzebuje transformacji.

Potrzebny jest bardzo długi czas, by to się mogło stać, dodaje prof. Bailey. – Nawet gdyby porównać Chiny do Japonii, dużo mniejszej gospodarki niż USA, to chińskie PKB stanowi 1/10 PKB Japonii.

Nawet jeśliby pominąć ten argument, który jest oczywiście ważny, to nie wolno zapominać, że Chiny stworzyły bańkę na rynku nieruchomości – przypomina Panzer. I jak pisał „Investor Business Daily” wiele wskazuje na to, że ona niebawem pęknie, bo rząd nie jest w stanie zmienić polityki kredytowej banków. A lata polityki bezmyślnego kredytowania mocno zagrożą realnemu wzrostowi gospodarczemu Chin.

A może to miejsce zajmie Europa?

Ameryka pozostanie mocarstwem gospodarczym. Stanie się tak z trzech powodów: technologie, bogactwa naturalne i kadra najlepiej wyszkolonych pracowników. Stany Zjednoczone nie mają też problemu demograficznego, z którym boryka się Europa.

Wszyscy ekonomiści zgadzają się jednak, że w dłuższej perspektywie kilku dekad istnieje prawdopodobieństwo, iż państwa z dużymi zasobami, gospodarki rozwijające się, jak Brazylia i Chiny, mogą przegonić Amerykę i kraje Europy Zachodniej. Bo zwłaszcza te ostatnie czeka kryzys, jeśli nie zreformują systemów opieki społecznej.  W tym przypadku metoda helikopterowa Bena Bernanke na pewno nie będzie skuteczna.

Tomasz Pompowski, Waszyngton

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją

Kategoria: Analizy
Aktualna inflacja w USA pozostaje blisko poziomów z okresu czarnej dekady bankowości centralnej, czyli lat siedemdziesiątych. Czy odpowiedzialnością za wysoką inflację z tamtych czasów możemy obarczyć szoki podażowe?
Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją