Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Alieksiej Kudrin (tu z prezydentem Miedwiediewem) musiał odejść ze stanowiska ministra finansów Rosji, bo skrytykował ustalenia na Kremlu. (CC By-NC-ND London Summit)
Bezpośrednim powodem dymisji Kudrina była jego publicznie wypowiedziana opinia, dosłownie na dzień przed ogłoszeniem warunków „roszady”, że w przypadku, gdyby w 2012 r premierem miał zostać Miedwiediew, to on, ze względu na różnice w podejściu do polityki gospodarczej, nie widział by dla siebie miejsca w nowym gabinecie.
Formalnie przedmiotem sporu, przynajmniej tego ostatniego, był sprzeciw Kudrina przeciwko żądaniom prezydenta Miedwiediewa, który nalegał na zwiększenie wydatków zbrojeniowych Rosji o 65 mld dolarów. Zdaniem Kudrina, w obecnej sytuacji gospodarczej, wobec groźby recesji, rosyjski budżet nie stać na taki wydatek. Jego skutkiem – twierdzi – byłoby dodatkowe powiększenie deficytu budżetowego oraz załamanie programu dywersyfikacji rosyjskiej gospodarki.
Jest jednak i inna wersja, pojawiająca się w moskiewskich mediach: Kudrin sam liczył na to, że zostanie premierem i podobno było to już uzgodnione z Putinem, ale spotkał go wielki zawód. Zwłaszcza, gdy okazało się, że sprawa zamiany miejscami Putina i Miedwiediewa była ustalona już cztery lata temu, krótko po poprzednich wyborach prezydenckich.
Problem polega na tym, iż zmiana na stanowisku wicepremiera i ministra finansów dokonuje się w okresie, gdy gospodarka rosyjska przeżywa coraz większe kłopoty. Zapowiedź powrotu Putina na Kreml w ramach roszady większość inwestorów przyjęła z ulgą ponieważ wyjaśnia sytuację na długo przed wyborami prezydenckimi, gwarantuje pewną stabilizację sytuacji i eliminuje niebezpieczeństwo walki politycznej wewnątrz obozu władzy. Informacja o dymisji Kudrina przyjęta została jednak z wyraźnym zaniepokojeniem.
Dotychczasowy szef finansów, był jednym z niewielu rosyjskich polityków, którzy cieszyli się względnym zaufaniem inwestorów. Kudrina ceniono za to, iż w okresie boomu naftowego, podczas dwóch pierwszych kadencji prezydentury Putina, zapewnił dodatni bilans rosyjskiego budżetu i konsekwentnie gromadził rosnące wpływy z eksportu surowców energetycznych na Funduszu Stabilizacyjnym, co pozwoliło złagodzić skutki kryzysu finansowego z 2008 r.
Teraz sytuacja jest już inna. Wśród inwestorów rosną obawy, czy w nowym układzie politycznym Rosja będzie w stanie skutecznie kontynuować program modernizacji rosyjskiej gospodarki, który był sztandarowym projektem prezydentury Dmitrija Miedwiediewa.
Obawy te nie są pozbawione podstaw. Po wcześniejszych, bardzo optymistycznych ocenach (nawet lepszych niż oceny Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego) MFW skorygował swoje prognozy dotyczące rozwoju rosyjskiej gospodarki. Dotychczas zakładano, że w 2011 r tempo przyrostu będzie wynosiło 4,8 proc, a w 2012 – 4,5 proc. W obecnej prognozie wskaźniki te obniżono odpowiednio do 4,3 proc (2011) oraz 4,1 proc (2012). Uzasadniono to m.in. niepewnością na rynkach naftowych, bo – jak stwierdzono – wprawdzie ceny ropy dalej są względnie wysokie, ale nie można wykluczyć ich spadku, bardzo prawdopodobnego w warunkach recesji gospodarki światowej.
Aleksiej Kudrin, jak się wydaje, podzielał tę opinię. Jeszcze przed swoją dymisją ostrzegał, iż w przypadku możliwego spadku ceny ropy naftowej do poziomu 60 dolarów za baryłkę rosyjska gospodarka wytrzyma około roku, ale później trzeba będzie przystąpić do realizacji scenariusza kryzysowego. Tym bardziej będzie to konieczne, jeśli ropa będzie taniała dalej.
W takim przypadku – ostrzegał Kudrin – tempo wzrostu rosyjskiej gospodarki spadnie do zera, a może nawet i poniżej tej granicy. Dlatego – przekonywał – już w najbliższym czasie władze rosyjskie będą musiały dokonać trudnego wyboru: albo zdecydują się na podniesienie wieku emerytalnego, albo będą zmuszone podnieść podatki.
W każdym razie – dowodził rosyjski minister finansów – należy poważnie liczyć się z możliwością recesji i powtórzenia kryzysu, jak w latach 2008-2010. I jeszcze do tego otwarcie przyznawał, iż „arsenał anty-kryzysowych środków, jaki pozostaje w rękach rządu jest mocno ograniczony”.
Jednak i do Kudrina można mieć zastrzeżenia. Formułowane przez niego krytyczne oceny sytuacji gospodarczej Rosji pozostają w sprzeczności z opublikowanym niedawno i przygotowanym w jego resorcie projektem budżetu Federacji Rosyjskiej na 2012 rok. W porównaniu z poprzednią wersją znacznie zwiększono w nim planowane dochody i wydatki budżetu. Te pierwsze zwiększono z 9,5 bln rubli do 11,7 bln, zaś wydatki – z 11,2 bln do 12,6 bln. A jeszcze do tego założono, że uda się zmniejszyć deficyt przyszłorocznego budżetu z planowanych wcześniej 1,7 bln rubli do 0,9 bln!
Takie „cuda” – twierdzą moskiewscy eksperci – zwiększenie w ciągu kilku letnich miesięcy planowanych dochodów budżetu aż o 23 proc, możliwe są tylko na papierze. Wystarczy w sposób kreatywny dopasować dochody do planowanych wydatków, a jeszcze do tego jednym pociągnięciem pióra skorygować prognozowane ceny ropy, (na których opiera się cały budżet) z zakładanych wcześniej 93 dolarów za baryłkę do 100 dolarów… I wtedy wszystko się zgadza.
Pytanie tylko, a co będzie, jeśli cud z pierwszej dekady rządów Putina już się nie powtórzy i ceny ropy zaczną spadać? – W końcu to nie przypadek – pisał w The Moscow Times Dmitrij Dokuczajew – że w państwach OPEC, za podstawę projektów budżetowych przyjmuje się średnioroczną cenę ropy naftowej na poziomie 70 dolarów za baryłkę. Tylko nie w Rosji, co – zdaniem cytowanego Dokuczajewa (ale nie tylko jego) – jest najlepszym dowodem, że w roku wyborów (najpierw do parlamentu, a potem prezydenckich racje polityczne biorą górę nad rachunkiem ekonomicznym…
> czytaj też: W Rosji siła jest i będzie ważniejsza niż prawo
A skoro już mowa o ofiarach „kremlowskiej roszady”… Wicepremier Kudrin jest pierwszym, który stracił stanowisko w wyniku zamiany miejscami Miedwiediewa i Putina. Ale nie ostatnim. Rosyjscy komentatorzy spodziewają się kolejnych zmian na stanowiskach gubernatorów, a także w resortach. I minie co najmniej rok, zanim nowy układ personalny we władzach rosyjskich okrzepnie. To będzie dodatkowy czynnik mający wpływ na rosyjską gospodarkę w nadchodzących trudnych czasach.
Autor jest publicystą ekonomicznym internetowego Studia Opinii