Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
(infografika Dariusz Gąszczyk/CC BY-NC-SA by Lester Public Library)
Zmienia się bowiem wtedy stopa zwrotu z nabytych umiejętności, jakość wykształcenia i tzw. efekty rówieśników. W poniższym materiale omówiono reformę wprowadzoną w życie we Włoszech w 1961 r., w wyniku której wzrosła liczba zapisujących się na kierunki z grupy STEM (nauki przyrodnicze, technologia, inżynieria i matematyka) wśród osób wcześniej odrzuconych. Reforma nie spowodowała zwiększenia ich dochodów.
Próbując podnieść poziom kwalifikacji bądź propagować równość, państwa niekiedy decydują się na bardzo poważne reformy, które błyskawicznie prowadzą do zapewnienia lepszego dostępu do wykształcenia znacznej części społeczeństwa. Np. Chiny od 1999 r. zwiększyły liczbę miejsc na uczelniach o ponad 200 proc. W USA rząd federalny rozważa inicjatywy, które mają zwiększać liczbę absolwentów kierunków z grupy STEM (nauki przyrodnicze, technologia, inżynieria i matematyka) o 34 proc. rocznie, a w Kalifornii pracuje się nad reformą szkolnictwa w celu zwiększenia w tym stanie o 40 proc. liczby absolwentów koledżów.
Reformy na tak wielką skalę mogą powodować niezamierzone skutki, np. zwiększenie podaży absolwentów koledżów na rynek pracy może spowodować spadek płac. Takie reformy mogą również sprawiać, że studenci opanowują na uczelniach mniej umiejętności. Np. zwiększenie liczby osób przyjętych na uczelnie może wywołać przepełnienie zasobów tych placówek, a przez to pogorszy się jakość kształcenia. Może się także zmienić skład grupy studentów, szczególnie gdy osoby zachęcane do studiów są słabiej przygotowane. Trudniej będzie przez to uczyć grupy studenckie, jeżeli nauczanie jest mniej skuteczne przy pracy ze zróżnicowanymi studentami bądź jeśli studenci gorzej przygotowani wywierają negatywny wpływ na rówieśników.
W opublikowanej niedawno analizie roboczej omawiam skutki włoskiej reformy z 1961 r., która spowodowała wzrost liczby osób zapisujących się na kierunki z grupy STEM o 216 proc. w ciągu zaledwie ośmiu lat.
Dokonałem następujących spostrzeżeń:
Włoskie uczelnie oferują różnorodne programy studiów. Do 1960 r. absolwenci szkół przygotowujących do studiów (licei) mogli wybierać dowolny kierunek studiów. Absolwenci szkół o profilu technicznym, przygotowujących do późniejszej pracy w przemyśle (istituti industriali) mogli wybierać tylko spośród kilku kierunków studiów, a najczęściej w ogóle nie szli na uczelnie. W 1961 r. włoskie władze po raz pierwszy umożliwiły absolwentom średnich szkół o profilu technicznym podjęcie studiów na kierunkach STEM. Do 1968 r. aż o 216 proc. zwiększyła się liczba osób zapisujących się na te kierunki studiów (zob. wykres z rys. 1).
Aby przeanalizować skutki tej reformy, zebrałem dokumentację szkół średnich, dane z indeksów oraz deklaracje podatkowe absolwentów mediolańskich szkół średnich z lat 1958-1968. Wybrałem Mediolan, gdyż jest to handlowa stolica Włoch i drugie miasto pod względem wielkości. To najchłonniejszy rynek dla absolwentów uczelni i pod względem miejsc pracy w rodzaju etatów uczelnianych. Uważa się, że właśnie w Mediolanie absolwent uczelni może uzyskać największy zysk z inwestycji we własne wykształcenie.
Reforma okazała się skuteczna pod tym względem, że absolwenci techników uzyskali lepszy dostęp do uczelni. Po 1961 r. wielu absolwentów tych szkół zapisało się na studia i zdobyło tytuły naukowe. Nie znajduję jednak raczej dowodów, że absolwentom techników opłaciły się późniejsze studia na kierunkach z grupy STEM. Ma to istotne znaczenie z dwóch powodów.
Aby wytłumaczyć te ustalenia, sporządziłem prostą strukturę, w której zwiększenie liczby osób przyjmowanych na studia wpływa na zyski z inwestycji we własne wykształcenie poprzez trzy najważniejsze kanały:
Wypieranie wydatków na wykształcenie wyższe, efekty rówieśników i zmiany wyborów kierunków studiów
Kilka ustaleń świadczy o tym, że zwiększenie liczby studentów w wyniku zmiany polityki doprowadziło do spadku korzyści uzyskiwanych dzięki ukończeniu studiów na kierunku STEM. Aby przeanalizować zmiany wartości wykształcenia wyższego, koncentruję się na studentach, na których reforma bezpośrednio nie wpłynęła, mianowicie na absolwentach szkół średnich przygotowujących do studiów (liceów). Wśród tych absolwentów uczelni stopa zwrotu z inwestycji w studia na kierunku STEM spadła po 1961 r. tak bardzo, że znikła całkiem premia w postaci wyższego dochodu osiągana przed tą reformą za tytuł uzyskiwany po ukończeniu takiego kierunku.
Ten spadek można częściowo tłumaczyć mniejszym zakresem i niższym poziomem kwalifikacji opanowywanych podczas studiów na kierunkach STEM po 1961 r. Ustaliłem, że kapitał ludzki (mierzony w wielkościach absolutnych) w większym stopniu malał w przypadku kierunków STEM, gdzie zasoby były bardziej przepełnione i gdzie absolwenci techników mogli wywrzeć większy negatywny wpływ na proces nauczania. W sumie mniejsze zasoby w przeliczeniu na studenta mogą tłumaczyć 31 proc. spadku dochodu, a zmiana składu grup może tłumaczyć kolejne 37,3 proc. Za przyczynę pozostałej części można uważać większą podaż pracowników mających ukończone studia na kierunku STEM, a być może inne, mniej ważne kanały efektów ogólnej równowagi.
Jest możliwe, że przez mniejszą wartość wykształcenia uzyskanego podczas studiów na kierunkach STEM reforma pozbawiła te kierunki uzdolnionych studentów. Po 1961 r. znacznie więcej absolwentów szkół średnich przygotowujących do studiów zapisywało się na kierunki studiów, na które nadal nie mogli iść absolwenci techników. Dotyczy to głównie absolwentów mających lepsze oceny na świadectwach.
Są sytuacje, w których studenci powinni inwestować więcej w wykształcenie. Gdy nie mają zasobów pozwalających opłacić studia, konieczna jest interwencja ze strony państwa, aby ułatwić dostęp, ale ta interwencja powinna tylko złagodzić ograniczenia finansowe, na które natrafiają studenci zbyt mało inwestujący w wykształcenie. Ingerencja państwowa nie powinna wyglądać tak, że bardzo się powiększa możliwości studiowania na państwowych uczelniach. Może się bowiem okazać, że niesprawność publicznego szkolnictwa zostanie spotęgowana przez umożliwienie studiów większej liczbie chętnych, a przy tym ograniczone zostaną korzyści tych studentów, którzy byli przygotowywani do studiów w szkołach o odpowiednim programie kształcenia.
Nicola Bianchi jest doktorantem na wydziale ekonomii Uniwersytetu Stanforda.
Artykuł po raz pierwszy ukazał się w VoxEU.org (tam dostępna jest pełna bibliografia). Tłumaczenie i publikacja za zgodą wydawcy.