Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

więcej publikacji autora Tomasz Świderek

Roboty obniżają koszty, ale zmniejszają konsumpcję

W ciągu najbliższych trzech lat Foxconn, czołowy światowy producent wyrobów na zlecenie innych firm, m.in. dla Apple i Nokii, zamierza zainstalować w swoich fabrykach milion robotów przemysłowych. Część ekonomistów jest zdania, że tanie roboty mogą spowodować tak radykalne zmiany na rynku pracy, jakie nastąpiły w wyniku mechanizacji rolnictwa.
Roboty obniżają koszty, ale zmniejszają konsumpcję

Roboty w fabryce samochodów (CC By-NC-ND Chrysler Group)

Gdy Foxconn uzyskuje nowe wielkie zlecenie zaczyna nabór pracowników tymczasowych. Wówczas przed chińskimi fabrykami firmy ustawiają się długie kolejki chętnych gotowych za śmiesznie niskie z punktu widzenia Amerykanina, czy Europejczyka wynagrodzenie produkować nowy model iPada, iPhone, czy też telefonu Nokii. Proces produkcyjny jest tak zorganizowany, że nawet niewykwalifikowany personel może składać produkowane urządzenia z dostarczonych przez poddostawców części.

O warunkach pracy i płacach w Foxconn zrobiło się głośno w 2010 roku, gdy serią samobójstw pracowników firmy zainteresowała się światowe media. Apple ratując swoją reputację zaczął wymuszać na tajwańskiej firmie poprawę warunków pracy i podwyżki płac. To zaś sprawiło, że koszty produkcji poszły w górę. Nie wszystkie koszty udało się przerzucić na zamawiającego, bo wśród firm produkujących na zlecenie jest duża konkurencja.

Milionowa armia maszyn

Zatrudniający setki tysięcy ludzi Foxconn zmuszony został do szukania oszczędności. I ogłosił, że w ciągu trzech lat w swych fabrykach zainstaluje milion robotów. – Przy tak wielkiej liczbie robotów nieunikniona jest redukcja części zatrudnienia – komentował decyzję Foxconn Xie Gang, profesor politechniki w Taiyuan. Ile osób może stracić pracę, tego firma nie chce ujawnić.

Milion robotów, które chce zainstalować w swoich fabrykach tajwański Foxconn to niemal tyle, ile według International Federation of Robotics działało pod koniec ubiegłego roku w zakładach produkcyjnych na całym świecie (ok. 1,1 mln). Ponad jedna trzecia światowej armii robotów zainstalowana jest w fabrykach w Japonii. Kolejne 220 tys. w USA.

Roboty przemysłowe w branży motoryzacyjnej i w przemyśle ciężkim to codzienność. Pierwsze roboty przemysłowe na świecie zainstalowano w 1961 roku w zakładach General Motors w Trenton w stanie New Jersey. Szacuje się, że dziś blisko 50 proc. robotów przemysłowych działa w branży motoryzacyjnej. Dzięki temu spadły koszty produkcji samochodów, a współczesne fabryki aut zatrudniają znacznie mniej osób niż zakłady działające przed kilkudziesięciu laty. Robotyzacja dociera także do chińskich fabryk, a Chiny są obok Korei Południowej jednym z najszybciej rozwijających się rynków robotów przemysłowych.

Firmy produkujące sprzęt elektroniczny do niedawna stosowały roboty w ograniczonym zakresie. Zlecenie produkcji w fabrykach takich firm jak Foxconn, albo uruchomienie własnej fabryki w krajach o taniej sile roboczej, w tym zwłaszcza w Chinach było rozwiązaniem tańszym niż zainwestowanie w roboty. Dwa trendy – wzrost płac w Chinach (w ubiegłym roku wzrosła ona w zależności od regionu średnio od kilkunastu, do ponad 20 proc., a pierwszej połowie tego roku średnie zarobki w miastach zwiększyły się o 13 proc.) oraz rozwój robotów przemysłowych połączony ze spadkiem ich cen – sprawiły, że liczba robotów zaczęła rosnąć.

Trzeba myśleć perspektywicznie

Jak opisuje „The New York Times”, w chińskiej fabryce Philipsa w Zuhai setki robotników ręcznie i za pomocą specjalnych narzędzi umożliwiających precyzyjny montaż produkują tyle samo elektrycznych golarek, ile wytwarza w siostrzanej fabryce koncernu w holenderskim Drachten 128 robotów nadzorowanych przez kilkudziesięciu pracowników. Zainstalowanie takich samych robotów w chińskich fabrykach spowodowałoby spadek kosztów i jednocześnie wzrost wydajności pracy w przeliczeniu na jednego zatrudnionego.

Biorąc pod uwagę prognozy banku inwestycyjnego Natixis i Boston Consutling Group, mówiące o dalszym szybkim wzroście wynagrodzeń chińskich robotników, Foxconn myśli perspektywicznie. Roboty pozwolą utrzymać produkcję w Chinach i nie trzeba będzie jej przenosić do innych azjatyckich krajów o niższych kosztach pracy, tak jak to już teraz czynią np. niektóre firmy przemysłu lekkiego. Adidas ostatnio zamknął jeden z zakładów w Suzhou i przeniósł produkcję do Birmy, gdzie zarobki przy produkcji obuwia sportowego są blisko dwuipółkrotnie niższe niż w Chinach.

Skutki dla rynku pracy

Obserwowany w ostatnich latach szybki wzrost liczby robotów zainstalowanych w fabrykach wywołał dyskusję o konsekwencjach dla rynku pracy.

Erik Brynjolfsson i Andrew McAfee, ekonomiści z Massachusetts Institute of Technology w swej opublikowanej w końcu ubiegłego roku e-książce „Race Against the Machine” stawiają tezę, że wejście w erę taniej automatycznej produkcji spowoduje radykalne zmiany na rynku pracy, które można porównać np. z tym, co stało się w XX wieku w rolnictwie, gdy na masową skalę zaczęła się jego mechanizacja. W 1900 roku w USA w rolnictwie zatrudnionych było 41 proc. Amerykanów. Dziś jest to mniej niż 2 proc.

W dyskusji o robotyzacji podkreśla się, że postęp technologiczny i wzrost wydajności pracy jest w interesie korporacji i ich akcjonariuszy. Potencjalnie jednak rosnąca za sprawą robotów armia bezrobotnych, którzy nie znajdą miejsc pracy w stale rosnącej gospodarce cyfrowej (w ocenie W. Briana Arthura, badacza z McKinsey, w 2025 roku jej wartość zrówna się z wartością tradycyjnej gospodarki) spowoduje spadek popytu na dobra produkowane przez korporacje.

Praca będzie, ale inna

Producenci robotów, a także niektórzy ekonomiści stawiają tezę, że robotyzacja i automatyzacja produkcji w najbliższych latach w najgorszym wypadku będzie neutralna dla rynku pracy, a być może spowoduje wzrost liczby miejsc pracy. Więcej pracy będzie – co jest oczywiste – w firmach projektujących i produkujących roboty. W przemyśle roboty w pierwszej kolejności zastępować będą najtańszych i najmniej wykształconych pracowników, którzy wykonują najmniej skomplikowane technologicznie czynności. Jednocześnie powstawać będą miejsca pracy dla lepiej wykształconych – takich, których robot nie zastąpi, ale będzie z nimi współpracował pozwalając osiągnąć czy to wyższą jakość, czy to większość wydajność pracy.

Jak podkreśla James D. Hamilton, ekonomista z University of California w San Diego, dzięki postępowi technologicznemu i udoskonaleniu technik produkcji w 2005 roku jeden zatrudniony w amerykańskim przemyśle produkował tyle co dwóch robotników w 1970 roku, czterech w 1940 roku i sześciu w 1910 roku. – Efektem postępu technologicznego nie jest większe bezrobocie, ale wyższe płace realne – twierdzi Hamilton.

Producenci robotów cytowani w raporcie w przygotowanym przez firmę konsultingową Metra Martech na zlecenie IFR, zwracają uwagę, że w ostatnich 20-30 latach wysokie koszty pracy w krajach rozwiniętych powodowały spadek liczby miejsc pracy w przemyśle tych państw, bo produkcję przenoszono tam, gdzie siła robocza jest tania. Roboty mogą sprawić, że produkcja przestanie uciekać do tanich krajów – dzięki robotom prosperuje przemysł motoryzacyjny np. w Niemczech i USA – a ponadto może się okazać, że za ich sprawą część zbyt drogiej dotąd w bogatych krajach produkcji znów zacznie się tam opłacać. Podkreślają przy tym, że wzrost liczby robotów pomoże skompensować w niektórych krajach – m.in. w Europie i Japonii – wynikający ze starzenie się społeczeństwa odpływ ludzi z rynku pracy.

Tomasz Świderek

Roboty w fabryce samochodów (CC By-NC-ND Chrysler Group)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Hale fabryczne pełne robotów to już nie science fiction

Kategoria: Innowacje w biznesie
Czy androidy jadają drugie śniadania w pracy? To pytanie jest żartobliwą parafrazą tytułu słynnego opowiadania SF „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?”. Tempo robotyzacji przemysłu sprawia jednak, że niedługo wszyscy możemy poznać na nie odpowiedź.
Hale fabryczne pełne robotów to już nie science fiction

Humanoidalne roboty w pracy – wyzwania ekonomiczne i etyczne

Kategoria: Analizy
O sztucznej inteligencji mówi się wiele w kontekście zawodów twórczych oraz zagrożeń, jakie niesie ze sobą dla nich AI. Równie istotna jest jednak możliwość zastąpienia pracy fizycznej ludzi przez humanoidalne roboty. Warto więc zastanowić się nad ich wpływem na rozwój gospodarczy i nierówności społeczne.
Humanoidalne roboty w pracy – wyzwania ekonomiczne i etyczne

Czy roboty nas zastąpią, czy do nas dołączą?

Kategoria: Innowacje w biznesie
Robotyzacja rynku pracy wydaje się nieuchronna. Międzynarodowa Federacja Robotyki w opublikowanych pierwszych podsumowaniach 2023 r. pokazuje, że liczba działających robotów na całym świecie osiągnęła nowy rekord: 3,9 mln sztuk. Tak wiele uruchomionych aplikacji robotycznych nie pozostanie bez wpływu na rynek zatrudnienia w różnych sektorach gospodarki. Pytanie, czy roboty zabiorą nam pracę, jest aktualne jak nigdy i budzi liczne dyskusje oraz analizy ekspertów.
Czy roboty nas zastąpią, czy do nas dołączą?