Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Bankructwo to koniec firmy. Ale czy rzeczywiście powinien to być zawsze koniec przedsiębiorcy? (CC BY-SA Kris Krug)
Pomimo wyhamowania tempa wzrostu (w pierwszych trzech kwartałach 2012 r. było ok. 18 proc. upadłości niż rok wcześniej), 681 bankructw jest najgorszym wynikiem od dziewięciu lat, ponad dwukrotnie wyższym od zanotowanego w analogicznym okresie przedkryzysowego roku 2008.
Nadal utrzymuje się wzrost liczby upadłości w produkcji – to wiodący sektor w 2013 roku wśród bankrutów, ich liczba wzrosła w ciągu roku o 26 proc. Problemy branży budowlanej uruchomiły „efekt domina” i dotknęły dostawców oraz firmy powiązane z budowlanką. W przetwórstwie przemysłowym ogłoszono w bieżącym roku znacznie więcej upadłości niż w budownictwie, czy w handlu.
Po burzliwym roku 2012, w tym roku uspokoiła się nieco sytuacja w branży budowlanej. Liczba upadłości nadal rośnie, ale tempo osłabło z 37 proc. po 3 kwartałach 2012 r. do 16 proc. obecnie. Pomimo tego upadłości w budownictwie stanowią 1/4 wszystkich ogłoszonych postanowień, podczas, gdy w roku 2009 było to tylko 10 proc.
Główną przyczyną upadłości są utrzymujące się zatory płatnicze. W ostatnich trzech miesiącach roku trend wzrostowy upadłości utrzyma się, a wynik na koniec roku będzie kształtował się na poziomie około 10 proc. bankructw więcej niż rok wcześniej.
Liczba bankructw polskich firm
Źródło: Coface