Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Ciekawy tekst Andersa Aslunda na temat dalszej eskalacji sankcji przeciwko Rosji. Ponieważ Rosja nie wierzy, że Zachód nałoży kolejne sankcje, więc nie zmieni polityki. Zachód z kolei nie wierzy, że musi nałożyć znacznie poważniejsze sankcje, by powstrzymać Rosję. Sankcje będą więc rosły, ale nadal dość powoli, przede wszystkim w sferze finansów. Jednak Im dłużej będzie trwał konflikt na Ukrainie i Zachodu z Rosją, tym bardziej prawdopodobne są sankcje technologiczne. W tekście także ciekawe informacje o historycznej skuteczności, a raczej nieskuteczności sankcji.
Wicepremier Piechociński uważa, że polski PKB będzie w tym roku o 0,5-0,6 proc niższy niż poprzednio prognozowano, ze względu na spadek eksportu do Rosji o 20 procent i na Ukrainę o 40 procent. „Gdyby nie sytuacja na Ukrainie wzrost PKB w Polsce wynosiłby w tym roku 3,5 pkt proc., eksport sięgnąłby 170 mld dolarów, odnotowalibyśmy też nadwyżkę handlową. Miejmy świadomość, że spór wokół Ukrainy może spowodować, że nie będziemy mieli ożywienia gospodarczego w Europie” – ocenił. Problem w tym, że 0,5 – 0,6 proc PKB to ok. 80-90 mld zł. Natomiast 20 procent eksportu do Rosji i 40 procent na Ukrainę, to w sumie ok. 20 mld zł. Przez kilka lat próbowano usprawiedliwiać słabe wyniki gospodarcze w Polsce kryzysem w strefie euro, niezależnie czy miało to sens czy nie. Teraz usprawiedliwieniem ma być spadek eksportu na wschód. Tymczasem u źródeł niskiego tempa wzrostu są strukturalne słabości strefy euro, słabość ożywienia gospodarczego w zachodniej Europie oraz od lat brak reform strukturalnych w Polsce.
Ale może nie będzie tak źle. Najnowsza prognoza Ernst and Young i Oxford Economics przewiduje dla Polski wzrost PKB o 3,3 procent w 2014 roku (o 0,5 pkt. proc. więcej niż poprzednia z początku roku). To co nas zaciekawiło, to zawarte w dokumencie prognozy na lata 2015 – 2108, czyli dość długoterminowe, przewidujące wzrost od 3,4 do 3,7 procent. Zatem niemal stały, ale i nigdy nieprzekraczający już 4 procent. Czyli nowa normalności według Ernst and Young.
Nie będzie źle tym bardziej, że kryzys finansowy nam nie grozi. Okazuje się bowiem, że najlepszym sygnałem przepowiadającym kryzys finansów jest nie boom kredytowy, lecz boom rządowy, czyli gwałtownie rosnąca popularność władzy. Przynajmniej taka jest konkluzja analiz trio ekonomistów pracujących w Kanadzie USA i Niemczech. Ta prawidłowość dotyczy jednak tylko krajów wschodzących, gdzie rządy bardziej zabiegają o popularność korzystając krótkoterminowo z boomu kredytowego natomiast niechętnie wprowadzają elementy korekcyjne zapobiegające kryzysom – relacjonuje pracę na swoim blogu prof. Cowen.
Stephen G. Cecchetti (Szkoła Biznesu Brandeis) i Kermit L. Schoenholtz (Uniwersytet Nowego Jorku) pytają, czy nie należałoby pozbyć się papierowego pieniądza i zastąpić go elektronicznym. Główna przesłanka – gotówka służy przede wszystkim do finansowania i rozliczania działalności przestępczej oraz unikania opodatkowania. Po drugie utrzymywanie pieniądza papierowego (fizycznego) w praktyce ogranicza możliwość obniżania stóp procentowych. Oprocentowanie pieniądza elektronicznego takiego hamulca nie ma – twierdzą autorzy. Trzeci bonus to wydobycie istotnej części gospodarki cienia na światło dzienne. Jednak autorzy zwracają uwagę, że gotówka (pieniądz papierowy) jest warunkiem wolności i uniezależnienia od rządu. I ten argument zdaje się przeważać w ciekawym eseju.
Przegrana związkowców, czyli zwycięstwo dobra publicznego – tak Heritage opisuje werdykt Sądu Najwyższego stanu Wisconsin uznający ograniczenia działalności związków w sektorze publicznym za legalne. Wprowadził je 3 lata temu republikański senator i m.in. ograniczały zakres tego, czym może się zajmować związek nauczycieli szkół publicznych oraz zakazywały narzucania przez związki zawodowe nauczycielom nie będącym ich członkami jakichkolwiek płatności.
FOR informuje o aktualizacji licznika publicznego długu. „Szacunkowa wielkość jawnego długu publicznego, po uwzględnieniu wahań kursu złotego, rośnie obecnie z 976,8 mld zł na koniec marca 2014 r. do 1032,3 mld zł na koniec grudnia 2014 r., czyli o prawie 202 mln zł na dobę, 8,4 mln zł na godzinę i 2335,5 zł na sekundę. Wyliczenia te nie uwzględniają umorzenia obligacji przejętych przez ZUS z OFE, ponieważ Trybunał Konstytucyjny nie wypowiedział się jeszcze, czy działanie to było zgodne z prawem”.
Humor na środę. Ministerstwo Skarbu informuje, że „5 sierpnia z dokumentem przedłożonym przez Ministra Skarbu Państwa „Priorytety zarządzania portfelem podmiotów nadzorowanych przez Ministra Skarbu Państwa do roku 2015”, zapoznała się Rada Ministrów. Na „Liście podmiotów o strategicznym znaczeniu dla gospodarki państwa” znalazły się 22 spółki, które mogą odgrywać rolę liderów gospodarczych w procesie reindustrializacji Polski”. Wszystkie wyliczone są w komunikacie, zafrapowało mnie strategiczne znaczenie, a zwłaszcza udział w reindustrializacji, Telewizji Polskiej i Totalizatora. Bo udział PWPW jest oczywisty – to oni wydrukują pieniądze. Do dokumentu zapewne jeszcze wrócimy, bo niektóre liczby wydają się dość wątpliwe.