Ważną przyczyną greckich deficytów jest korupcja.
Wall Street Journal przygląda się, skąd bierze się tak wielki deficyt budżetowy w Grecji. Dla Greków ta przyczyna jest oczywista – łapówkarstwo i układy.
Grecja jest na ostatnim miejscu wśród krajów strefy euro pod względem poziomu korupcji według Banku Światowego i także ostatnia w UE, ex-equo z Rumunią i Bułgarią, według Transparency International. Badania tej organizacji wskazują, że w zeszłym roku 13,5 proc. greckich gospodarstw domowych zapłaciło łapówkę w średniej wysokości około 1300 euro. Ludzie wręczają koperty, żeby dostać prawo jazdy, umówić się z lekarzem, otrzymać pozwolenie na budowę. Za łapówki i po znajomości zatrudniani są nowi pracownicy sektora publicznego, mimo że nie ma dla nich pracy ani biur. Raz zatrudnionych urzędników nie można zwolnić, bo ci, którzy mają umowę na stałe, zgodnie z konstytucją są nieusuwalni.
Korupcja obniża dochody budżetu. Wysoki anonimowy urzędnik opowiedział WSJ o taktyce 4-4-2 stosowanej przez greckich podatników. Jeśli rzeczywiste zobowiązanie zobowiązanie podatkowe wynosi 10 000 euro, 4000 otrzymuje inspektor skarbowy, 4000 zatrzymuje podatnik, a tylko 2000 trafia do budżetu. Wpływy podatkowe czesto spadają przed wyborami, kiedy partia rządząca stara się pozyskać wyborców ,przymykając oko na na egzekucję należności.
Studium Brookings Institution wskazuje, że korupcja kosztuje rocznie grecki rząd co najmniej 20 miliardów euro czyli około 8 proc. PKB. Ze studium wynika, że gdyby w Grecja miała tak niską korupcję jak Szwecja lub Holandia, mogłaby nie notować deficytów budżetowych w ciągu ostatniej dekady.
Zobacz też:
Ekonomiczne głupstwa, demokratyczne rozwiązania, prof. Reuven Brenner
