Ludzie nie powinni być głównym “towarem eksportowym”

Niedawno obiegły świat przerażające zdjęcia Erwiany Sulistyaningsih, pokojówki pracującej w Hongkongu, która została brutalnie pobita przez swojego pracodawcę. Przypadek Erwiany, obywatelki Indonezji, zwraca naszą uwagę na coś innego: na brzydkie podbrzusze korporacji, jaką stał się Hongkong i zarazem – na złe strony globalizacji.
Ludzie nie powinni być głównym “towarem eksportowym”

Hong Kong (CC BY-NC-SA escalepade)

Gdy Heritage Foundation i „Wall Street Journal” w swoim “Indeksie Wolności Gospodarczej” rok po roku ogłaszają Hong Kong biznesową mekką globu, skupiają się na kwestiach takich, jak wolny przepływ kapitału, system prawny i niskie podatki. Ale przypadek Erwiany, obywatelki Indonezji, zwraca naszą uwagę na coś innego: na brzydkie podbrzusze korporacji, jaką stał się Hongkong i zarazem – na złe strony globalizacji. Oczywiście wiele rodzin traktuje swoje zagraniczne pomoce domowe, pokojówki i kucharki z szacunkiem i uprzejmością, ale z drugiej strony istnieje duża liczba ludzi wykorzystywanych i znajdujących się w patologicznych sytuacjach.

Winić powinniśmy za ten stan rzeczy także rządy ich rodzimych krajów, które prowadzą marną politykę gospodarczą, która zmusza obywateli do pracy za granicą. Stają się oni w ten sposób towarem eksportowym.

Cały komentarz na stronie Bloomberga.

Hong Kong (CC BY-NC-SA escalepade)

Tagi