Gospodarka grecka wróciła na ścieżkę trwałego wzrostu
Kategoria: Sektor niefinansowy
Analityk makroekonomiczny i publicysta, jego zainteresowania dotyczą polityki pieniężnej i fiskalnej oraz rynków finansowych.
więcej publikacji autora Kamil Goral(@Getty Images)
Kilkanaście lat temu kryzys fiskalny w Grecji mógł doprowadzić do implozji strefy euro. Wówczas na pomoc pospieszyły międzynarodowe instytucje, które udzieliły Atenom finansowania w zamian za reformy i uszczelnienie systemu podatkowego. Efektów nie było, a niektórzy ekonomiści i analitycy wskazywali, że zacieśnienie fiskalne, do jakiego zobowiązano Grecję, jeszcze pogorszyło jej sytuację makroekonomiczną. Spory, czy tak faktycznie było, zapewne będą trwać przez wiele lat, ale nie zmienia to faktu, że gospodarcze wskaźniki Hellady były dalekie od zadowalających.
Grecy padli niejako ofiarą swojego sukcesu. Udało się im wejść do strefy euro w 2001 r. Pierwotnie wszyscy członkowie tego ugrupowania traktowani byli przez rynki finansowe niemal jednakowo, co sprawiało, że państwa o różnym potencjale gospodarczym i odmiennej sytuacji fiskalnej mogły plasować swoje obligacje na rynku finansowym przy bardzo niskich rentownościach. To sprzyjało dalszemu zadłużaniu się. A należy pamiętać, że już w momencie przyjęcia wspólnej waluty, dług publiczny Grecji przekraczał 100 proc. w relacji do PKB. Zamiast wówczas przyhamować i dokonać redukcji zobowiązań, zaciągano kolejne. I tak w 2003 r. deficyt sektora finansów publicznych wyniósł w Grecji 8 proc. PKB, a w następnym roku wskaźnik ten jeszcze się zwiększył, osiągając poziom 9,1 proc. W efekcie w momencie wybuchu globalnego kryzysu finansowego i wzrostu awersji do ryzyka, coś co przez lata nie było problemem, stało się ogromnym obciążeniem. Rynki nie chciały już udzielać Atenom kolejnych pożyczek i Hellada stanęła na progu niewypłacalności. Nie mogąc odzyskać konkurencyjności poprzez dewaluację własnej waluty, tamtejsza gospodarka pogrążyła się w marazmie. Przez pięć lat, licząc od 2008 r., greckie PKB się kurczyło, a poziom życia ludzi spadał.
Zmiana na lepsze
Grecja nadal pozostaje państwem o bardzo wysokim zadłużeniu, w 2024 r. przekraczało ono 150 proc. PKB. Mieszkańcom tego kraju doskwierają wciąż wysokie koszty obsługi wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Jak pokazują dane Eurostatu i Komisji Europejskiej, w 2024 r. było to 3,5 proc. PKB, czyli drugi najwyższy wynik w całej Unii Europejskiej; gdyby nie to, nadwyżka budżetowa Grecji wyniosłaby 4,8 proc. zamiast 1,3 proc. PKB. Nadwyżka pierwotna (czyli przed uwzględnieniem odsetek) na poziomie niemal 5 proc. PKB musi robić wrażenie. Wysokie odsetki są oczywiście skutkiem zaciągniętego w przeszłości gigantycznego zadłużenia. Chociaż Grecja ma coraz lepszą sytuację fiskalną, musi jednak spłacać to, co kiedyś pożyczyła. Problem ma zatem swoje źródła lata wstecz.
W ekonomii liczą się jednak nie tylko bieżące wskaźniki, ale także tendencja. W przypadku Hellady jest ona dobra, ponieważ czwarty rok z rzędu wskaźnik dług publiczny/PKB spada i to w bardzo szybkim tempie. Jeszcze w 2020 r., mocno naznaczonym koronawirusem, było to niemal 210 proc. Obecnie jest to 153,6 proc. Zmiana jest zatem wyraźna.
Grecy wyciągnęli wnioski ze swoich błędów i zaczęli prowadzić inną politykę fiskalną. Widać to po danych, które zarówno po stronie dochodowej jak i wydatkowej wyglądają znacznie lepiej. Jak wynika z danych Eurostatu, w 2007 r., czyli przed wybuchem światowego kryzysu finansowego dochody państwa stanowiły 34 proc. PKB. Dla porównania średnia unijna wynosiła wówczas 40,1 proc. Dane za 2023 r. pokazują jednak już coś zupełnie innego. Do greckiego budżetu i systemu ubezpieczeń społecznych trafiło 40,7 proc. tamtejszego PKB, nawet trochę więcej niż unijna średnia. Zaczęła się także poprawiać sytuacja sektora finansów publicznych. Zaczął on odnotowywać nadwyżki już w latach 2016–2019, potem w okresie pandemii COVID-19, wróciły duże deficyty, nie była to jednak tylko grecka specyfika. W 2024 r. sektor general government znowu wyszedł na plus – i to wyraźnie. Znacznie lepiej było także jeśli chodzi o wzrost gospodarczy. Ostatni raz był on ujemny w 2015 r., nie licząc oczywiście pandemicznego 2020 r. W ostatnich latach greckie PKB rośnie wyraźnie szybciej od średniej unijnej. To sprzyja finansom publicznym, popularna miara zadłużenia odnosi się bowiem do coraz większego PKB, a zatem wartość wskaźnika jest mniejsza.
Grecja przez lata notowała również bardzo wysoki poziom bezrobocia, przy czym określenie „bardzo wysoki” nie jest w żadnym wypadku na wyrost. Jak bowiem potraktować sytuację, w której ten wskaźnik wynosił 27,8 proc.? To był prawdziwy dramat. Szczególnie źle wyglądała sytuacja dotycząca zatrudnienia młodych, bo bezrobocie wśród grupy wiekowej 15–29 lat zbliżało się do 50 proc. Oznaczało to, że wejście na rynek pracy było zadaniem niezwykle trudnym.
Odczyty ogólnego bezrobocia bardzo długo przekraczały 20-proc. poziom, zaś niemal co drugi młody człowiek nie mógł znaleźć w Grecji pracy. To już jednak historia. Bezrobocie w tym kraju spada, w 2024 r. wyniosło 10,1 proc., czyli było o niemal 2/3 niższe niż w rekordowych okresach. Dużo lepiej jest także odnośnie do warunków na rynku pracy dla ludzi młodych. Chociaż odczyt 19,1 proc. z tego samego 2024 r. w dalszym ciągu jest wysoki, to jednak daleko mu do wcześniejszych niechlubnych rekordów. To także wpływa na lepszą sytuację finansów kraju, zatrudnieni płacą przecież podatki i składki, które trafiają do państwowej kasy.
Grecka gospodarka się modernizuje, rentowność długu spada
Stabilne fundamenty wzrostu gospodarczego wymagają inwestycji, w tym szczególnie nakładów na badania i rozwój, które w długim okresie zwiększają potencjał gospodarki. Przez wiele lat Grecy byli tutaj w ogonie Europy, ich nakłady na B+R w relacji do PKB plasowały się w okolicach 0,5 proc., podczas gdy średnia dla Unii Europejskiej była niemal czterokrotnie wyższa. Tu także jest już znacznie lepiej, w 2023 r. wskaźnik powyższy wyniósł niemal 1,5 proc. Mówimy zatem o bardzo dużym wzroście. Wciąż jest to wprawdzie poniżej średniej unijnej (2,24 proc. za 2023 r.), niemniej różnica nie jest już tak dramatyczna. Gigantyczny skok odnotowano, jeśli chodzi o udział przedsiębiorstw w wydatkach na B+R. W 2007 r. przedsiębiorstwa w Grecji wydawały na badania i rozwój zaledwie 0,17 proc., obecnie wydają 0,74 proc. (dane za 2023 r.). To wciąż połowa tego, co średnia unijna, niemniej przyspieszenie jest znaczące i systematyczne. Od kilku lat stale rośnie także stopa inwestycji w greckiej gospodarce.
Dzięki tym zmianom: zwiększeniu dochodów, nadwyżce budżetowej, systematycznemu spadkowi długu publicznego do PKB i poprawie innych wskaźników makroekonomicznych, Ateny odzyskały dostęp do rynków finansowych, a jej obligacje osiągają rentowności zbliżone do tych notowanych przez rządy Włoch czy Hiszpanii.
Można zatem powiedzieć, że gospodarka Grecji przeszła bardzo długą drogę. PKB rośnie, a w prasie ekonomicznej coraz częściej Hellada jest przedstawiana jako przykład kraju, który pokonał ekonomiczne trudności. Warto jednak zachować ostrożność i dalej przyglądać się temu, jak sobie radzi grecka gospodarka. Wskaźniki faktycznie są zdecydowanie lepsze niż były w przeszłości. To jednak nie oznacza, że wszystko się udało. Patrząc na trendy, widać ewidentną poprawę, otwarte pozostaje jednak pytanie, czy sukces będzie miał trwały charakter. Widać, że polityka ekonomiczna Grecji zmierza do tego, aby tak właśnie było. Zwiększanie potencjału gospodarki poprzez nakłady na innowacje, a także wzrost inwestycji wskazują na to, że Grecja może wyjść z problemów wzmocniona. Jest jednak zapewne za wcześnie, aby stawiać ten kraj za wzór sukcesu. Z pewnością uczynił bardzo duży krok w tym kierunku, niemniej wciąż jest wiele do zrobienia zarówno w przypadku poziomu zadłużenia, stopy bezrobocia, jak i innych celów polityki makroekonomicznej. Docenić trzeba jednak wysiłek Greków, to bowiem przede wszystkim ich zasługa, że wychodzą na prostą. Oby zatem ten dobry kierunek został utrzymany.
Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko instytucji, w której jest zatrudniony.