Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
(fot. KM)
Mamy niewątpliwie rok wyborczy. Jak już „Obserwator” informował Komitet Stały Rady Ministrów przyjął w środę założenia do budżetu na 2016 rok, które zakładają podniesienie płacy minimalnej do 1850 zł brutto z 1750 złotych obecnie, czyli o prawie 6 procent, przy deflacji (związki zawodowe proponowały 1880 zł, pracodawcy 1800 zł).
Tymczasem już w kilka miesięcy po wprowadzeniu wysokiej płacy minimalnej w Niemczech (8,5 euro za godzinę) widać negatywne tego skutki (wzrost cen, utrata miejsc pracy objawiająca się obniżeniem liczby pracujących w niepełnym wymiarze czasu), a ekonomiści z Deutsche Bank przewidują, że w średnim horyzoncie objawią się znacznie poważniejsze negatywy i podtrzymują prognozę straconych 800 tysięcy miejsc pracy.
W EconoMonitorze Thomas Grennes i Andris Strazds zastanawiają się, czy płaca minimalna może efektywnie zmniejszać nierówności dochodowe i ograniczać obszar biedy. Konkluzje (z badań różnych autorów): zarabiający płacę minimalna nie pochodzą z ubogich gospodarstw domowych, tylko z bardzo różnych dochodowo, do najzamożniejszych włącznie. Za płacę minimalną pracują bowiem niezależnie od zamożności gospodarstwa domowego ludzie młodzi, bez umiejętności, w kilku rodzajach usług (m.in. restauracje, opieka osobista) i w ograniczonym wymiarze czasu).
Korzyści dla ubogich z podwyżki płacy minimalnej są więc ograniczone, a w sumie – będą negatywne. Po pierwsze, ubodzy będą płacić więcej za produkty wytwarzane przez zarabiających płace minimalną. Po drugie po wprowadzeniu płacy minimalnej w USA w latach 30. XX wieku wskaźniki bezrobocia wśród ludzi młodych wzrosły bardziej niż przeciętnie. W Unii Europejskiej kraje, które mają urzędową płacę minimalną mają też wyższe bezrobocie niż te, które jej nie wprowadziły. Płaca minimalna jako instrument zwalczania nierówności i biedy ma zatem dwie fundamentalne słabości: zniechęca do zatrudnia i utrzymywania pracowników o niskich kwalifikacjach oraz nie jest targetowana na ubogie gospodarstwa domowe.
Natomiast w pracy lewicowej fundacji Eberta (Thorsten Schulten, październik 2014 r.) można znaleźć sporo danych na temat płac minimalnych w Europie. Wynika z nich, że w Polsce są one najwyższe we wschodniej Europie, poza Słowenią, a według siły nabywczej wyższe nawet niż w Grecji i Portugalii. Autor oczywiście opowiada się za podwyższaniem płacy minimalnej, gdyż to zredukuje biedę i nierówności. Dlaczego jednak tak ma się stać, już nie wyjaśnia.
Pdf można pobrać stąd.
Dziś też warto poczytać prognozy i o prognozach. W opublikowanym w środę raporcie OECD prognozuje, że globalny wzrost gospodarczy zwiększy się z 3,1 proc. w tym roku do 3,8 proc. w przyszłym. W listopadowej prognozie było to odpowiednio 3,6 i 3,9 proc. Natomiast dla Polski ekonomiści OECD szacują, że wzrost gospodarczy w Polsce przyspieszy z 3,5 proc. w tym roku do 3,7 proc. w roku.
Prognozy OECD dla świata dostępne są tutaj,
a dla Polski tutaj.
Z kolei Deutsche Bank (bez linku) przewiduje dla Polski 3,4 proc. w tym roku i 3,5 proc. w przyszłym. W tym roku jest to nieco więcej niż dla świata (3,3 proc.), w przyszłym nieco mniej (3,8 proc.). W Europie szybciej od Polski rozwijać się będzie Irlandia (3,7 i 3,5 proc.). Nadto dobre, choć niższe niż w Polsce ma być tempo rozwoju w Wielkiej Brytanii (2,4 i 2,3 proc.), Szwecji (2,8 i 2,8 proc.) Stanach Zjednoczonych (2,4 i 3,0 proc.), Hiszpanii ( 2,8 i 2,4 proc.). We Francji i Niemczech nadal poniżej 2 procent.
Czytając te prognozy warto zawsze pamiętać o dwóch kwestiach. Pierwsza, że w krajach o PKB per capita wyższym kilkakrotnie od polskiego przyrost bogactwa mierzony nie procentami, lecz w dolarach czy euro, jest niemal zawsze wyższy niż w Polsce. Nasze 4 procent to 560 dolarów, niemieckie 2 procent to 940 dolarów, a amerykańskie 3 procent to 1620 dol. na głowę mieszkańca przyrostu PKB w ciągu roku.
Po drugie….nie warto wierzyć ekonomicznym przepowiedniom – pisze Louis Rouanet. Czasem błędy wynikają z nacisku politycznego – we Francji w ostatnich 15 latach rząd mylił się 13 razy, ze średnim błędem w prognozach PKB 1,03 procent (tu ładna anegdota jak podwyższał prognozy za pomocy długopisu najpierw minister finansów Baroin, a potem prezydent Sarkozy). Ale niewiele lepiej wypada jedna z francuskich prywatnych instytucji (średni błąd 0,75 proc.).
Błędy wynikają także ze stosowania skomplikowanych modeli matematycznych, ale nie uwzględniających zachowań ludzkich, co oczywiste. Nadto wieszczowie podają swoje prognozy z dokładnością do 0,1 proc., jak by byli wyrocznią albo potrafili wróżyć z trzewi kurczaka, natomiast nie podają na ogół prognoz w przedziałach i zależnie od prawdopodobieństwa (warto odnotować, że chyba jedyną instytucją w Polsce, która tak robi jest NBP).
I by zamknąć temat prognoz wprawdzie z opóźnieniem, ale odnotowuję krótki wpis na blogu BCG Ivana Martena na temat popytu na ropę. Otóż konsensus uważa, że w 2035 roku będzie on wynosił 115 mln baryłek dziennie, przy obecnym popycie wynoszącym 92 miliony. A jeżeli konsensus się myli? Trzy siły mogą zahamować wzrost popytu: większa efektywność zużycia paliwa w silnikach samochodowych i ciężarowych, zastępowanie ropy naftowej przez gaz ziemny w transporcie (ciężarówki), wytwarzaniu energii elektrycznej, sektorze petrochemicznym oraz coraz ambitniejsze cele ograniczania emisji CO2. Może się okazać, że popyt w 2035 roku wyniesie nie 115, lecz 90 mln baryłek dziennie, czyli będzie niższy niż obecnie.
Ryszard Petru, założyciel nowoczesna.pl w rozmowie z Kulturą Liberalną mówi m.in. o podatkach: „Nie zmieniałbym PIT-u i CIT-u, wprowadził zaś liniowy VAT z programem wsparcia dla najuboższych – w postaci bezpośrednich dopłat. To ważne, ponieważ na różnych stawkach VAT-u jest najwięcej możliwości do nadużyć, z budżetu wycieka tędy masa pieniędzy. Polskie prawo jest niejasne i zagmatwane. Dlatego z jednej strony duże firmy międzynarodowe nie płacą podatków, a z drugiej polskie małe i średnie są wyciskane jak cytryna”.
Tymczasem zarówno lewica (Platforma Obywatelska, Gazeta Wyborcza etc.) jak i prawica (PiS, w polityce.pl, Kukiz) wściekle atakują Petru i nowoczesna.pl. W Wyborczej Filip Springer zebrał nieudane ekonomiczne prognozy założyciela nowoczesna.pl – dostęp płatny, bezpłatnie ciekawe komentarze), w polityce.pl publicysta uważa, że nowoczesna.pl to „szalupa ratunkowa” montowana po przegranych wyborach prezydenckich przez „wojskowa bezpiekę”.
Zaś Paweł Kukiz kpi: Powstaje nowa partia zagranicznych banków i korporacji. Kolejne wcielenie Unii Wolności. Nowoczesna jak kredyty we frankach.